Czy Bóg zsyła cierpienie?

ks. Jacek "Wiosna" Stryczek
ks. Jacek "Wiosna" Stryczek

Oto mamy opowieść o tym dziwnym patronacie Boga nad nami, który właściwie przypomina dobrego rodzica, który wysyła swoje dziecko najpierw do żłobka, potem do przedszkola, razem z dzieckiem zamierza przechodzić te wszystkie choroby, potem uczy dziecka rywalizacji, radzenia sobie w życiu, znoszenia bólu, porażki... Ile rzeczy trzeba z dzieckiem przepracować, żeby mogło wejść w życie i normalnie funkcjonować.

I tak, jak nie powiemy, że rodzic zsyła na dziecko te wszystkie problemy, tak nie ma sensu mówić, że Bóg je zsyła na nas.

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Czy Bóg zsyła cierpienie?
Komentarze (21)
R
rdr
22 marca 2014, 05:46
Reguła jest taka, że osobom samotnym i już przygniecionym rozmaitymi krzyżami (zwłaszcza kobietom), Bóg zsyła tylko cierpienie, a mężczyznom (zwłaszcza duchownym), Bóg zsyła końskie zdrowie, kasę, wszelkie wygody i panienki, chyba, że wolą dzieci, to zsyła im ministrantów. 
CW
człeku wielka twa władza
19 marca 2014, 10:35
Cokolwiek uczyniliście najmniejszemu... Pamiętaj o biedakach, kiedy patrzysz z okna Na swoje pola, Na swoje tłuste krowy na pastwisku. Pamiętaj o biedakach, gdy widzisz w stodole Obfitość swych zbiorów. Pamiętaj o biedakach, kiedy wyje wiatr I padają deszcze. Biedni nie mają żywności prócz tej, Którą ty ich nakarmisz, Ani schronienia prócz domu twego, Kiedy ich zaprosisz, Ani ciepła prócz twego ognia jasno płonącego.
M
modlitwa
19 marca 2014, 10:32
O Panie uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju, abyśmy siali miłość, tam, gdzie panuje nienawiść, wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda, jedność tam gdzie panuje zwątpienie, nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz, światło tam, gdzie panuje mrok, radość tam, gdzie panuje smutek. Spraw abyśmy mogli nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać, nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć, nie tyle szukać miłości, co kochać. Albowiem dając otrzymujemy, wybaczając zyskujemy przebaczenie, a umierając rodzimy się do wiecznego życia, amen.
CS
czyńcie sobie ziemię poddaną
19 marca 2014, 10:30
Chrystus nie ma rąk, ma tylko nasze ręce aby dzisiaj pracować. Nie ma nóg, ma tylko nasze nogi aby prowadzić ludzi Swoją drogą. Chrystus nie ma ust, ma tylko nasze usta aby mówić o Sobie ludziom. Nie ma pomocy, ma tylko naszą pomoc aby przyciągać ludzi do Siebie. Jesteśmy jedyną Biblią jaką ludzie jeszcze czytają. Jesteśmy ostatnim orędziem Boga spisanym w czynach i słowach. Modlitwa z XIV w.
MR
Maciej Roszkowski
16 marca 2014, 11:36
Kiedyś się przenamy, ale to kwestia wiary.
L
LOS
16 marca 2014, 08:54
Można starać się CAŁE ŻYCIE, dziesiątkami lat o królestwo Boże i jego sprawiedliwość, a NIC  nie zostanie nam przydane. Jestem tego dowodem. Ewangelia nie sprawdza się w praktyce, Bóg ignoruje nasze wysiłki, nie pamięta o człowieku, a jeśli swoja gorliwością za bardzo rzucamy mu się w oczy, wydaje nas szatanowi aby zabrał nam wszystko. Boskie zsyłanie na człowieka cierpień za posrednictwem szatana nie ma nic wspólnego z troską, jest jedynie chęcią odniesienia sukcesu w rywalizacji z diabłem, której polem, wbrew swojej woli staje się, bezbronny wobec boskiego okrucieństwa człowiek. Rodzicielska troska o dziecko nie ma tu nic do rzeczy, comparatio non est ratio. 
M
MM
16 marca 2014, 10:29
Nie śmiem podważac tego jakże kategoryczego wyznania. Ale szatan wobec Boga jest jak ziarnko piasku wobec oceanu. O cóz wiec Bog miałby z nim rywalizowac? Jeżeli Bóg walczy z szatanem to właśnie o człowieka, bo człowiek ma wolną wolę.  Człowiek jest podmiotem a nie "polem" walki.
L
LOS
17 marca 2014, 18:10
Człowiek nie jest podmiotem w przypadkach, gdy w żaden sposób nie może pozbyć sie cierpienia jakie zostało na niego zesłane. Dla wszechmogącego Boga człowiek jest zawsze przedmiotem, którym Bóg dysponuje jak chce. Dlatego Bóg jest dla nas największym zgrożeniem, jako nadludzka i nieobliczalna siła, która w każdej chwili może próbować sprawdzić, czy będziemy go wielbić czy mu bluźnić. W każdym z tych 2 przypadków Bóg zabierze nam co mu się żywnie podoba, w pierwszym - bo sługa Hiob i tak zawsze wierny, w drugim - za karę. Bóg jest nieskończonym złem i przysięgam że nigdy nie będę jego Hiobem. Niech mnie wtrąci do piekła. 
M
MM
18 marca 2014, 22:52
Teologowie mają na ten temat chyba inne zdanie: 1. w życiu pozagrobowym mają nam zostac zadoścuczynione krzywdy poniesione w życiu doczesnym. 2. Bóg jest wszechwiedzący - nie musi nas sprawdzac, aby dowiedziec sie czy będziemy Go wielbic czy bluźnic. Może wiec dopuszcza cierpienie, abyśmy sami się o sobie tego dowiedzieli albo  z innych znanych sobie powodow? 3. Miłosc jest silniejsza od nienawisci, bo można wzbudzic w kimś nienawisc tylko zabierajac mu to, co kocha. 4. Bóg nie wtrąca do piekła, sami sie możemy tam wtrącic - jesli odrzucimy Jego Miłośc.
X
xxx
19 marca 2014, 07:43
św. Jan Damasceński (+749) "Często Bóg dopuszcza, że nawet sprawiedliwego dotkną nieszczęścia, a to w tym celu, by ukryta jego cnota wyszła na jaw wobec ludzi. Tak było w przypadku Hioba. Kiedy indziej [Bóg] dopuszcza, że staje się coś niegodziwego, aby mimo niegodziwości czynu spełniły się sprawy wielkie i zdumiewające. Tak przez czyn ukrzyżowania dokonało się ludzkie Odkupienie. W innym znowu przypadku dopuszczenia człowiek ze wszech miar prawy doznaje przykrych pokus, by go utwierdziły w czystym jego sumieniu lub nie pozwoliły mu popaść w zarozumiałość z powodu mocy i łaski, jakiej dostąpił. Tego doświadczył Apostoł Paweł." O wierze prawdziwej 2,29
DM
do MM
19 marca 2014, 10:44
Piękna teoria, ale w praktyce bywa inaczej. Cierpienie potrafi tak człowieka przygnieść, zże traci wiarę, i wchodzi w grzechy i w nich umiera. Bóg do tego dopuszcza
L
LOS
22 marca 2014, 05:35
Bóg wie i ja wiem doskonale, że za niezasłużone cierpienia będę Bogu bluźnić, więc zsyła je na mnie po to, żeby mieć pretekst do wtrącenia mnie do piekła. Przeklinam Boga sadystę, za to że mnie stworzył po to aby mnie dręczyć na wszelkie sposoby i przeklinam was za wszystkie choroby i nieszczęścia jakie mi wymadlacie. Im więcej niesprawiedliwego zła mi wymodlicie, tym bardziej będę bluźnić waszemu bogu. Nie poddam się. 
L
LOS
22 marca 2014, 05:36
Bóg wie i ja wiem doskonale, że za niezasłużone cierpienia będę Bogu bluźnić, więc zsyła je na mnie po to, żeby mieć pretekst do wtrącenia mnie do piekła. Przeklinam Boga sadystę, za to że mnie stworzył po to aby mnie dręczyć na wszelkie sposoby i przeklinam was za wszystkie choroby i nieszczęścia jakie mi wymadlacie. Im więcej niesprawiedliwego zła mi wymodlicie, tym bardziej będę bluźnić waszemu bogu. Nie poddam się.
P
przykład
16 marca 2014, 07:58
Bzdura, wiele cierpień nie przynosi nikomu żadnej korzyści (najwyżej temu, kto je zadaje), ani w zyciu doczesnym ani wiecznym,  np. jaką korzyść daje cierpienie dziecka zgwałconego przez księdza? Taki człowiek będzie przez całe życie poraniony w swojej psychice i duchowości. 
M
MM
16 marca 2014, 09:48
Aż tak źle nie jest. Krzywdy poniesione w życiu doczesnym mają nam zostac zadoścuczynione w zyciu wiecznym.
MR
Maciej Roszkowski
15 marca 2014, 14:56
Ta metafora małpy i szczepionek bardzo trafna. Myślę, że to jest też, jak z rodzicami i dziećmi. Dajemy gorzkie pigułki, prowadzimy do dentysty, na zastrzyk. Dziecko boi sie i autentycznie cierpi. Próby wytłumaczenia, że to dla jego dobra przeważnie nie  skutkują, ale my widzimy tego sens. Podobnie Ojciec, który nie zsyła a dopuszcza cierpienie wie lepiej co dla nas dobre i wszystko to co przeżywamy mieści się w Jego planie. Dla nas i dla wszystkich. A idelnie to było w rajskim ogrodzie, ale też się prarodzicom nie spodobało.
E
eNeN
15 marca 2014, 14:39
wysluchalem... nie wiem o czym to jest. a ksiadz wie?
E
Ewa
15 marca 2014, 12:17
Nie mowmy, że zlobek i przedszkole jest nieszcześciem zsylajacym choroby. Znam dzieci uwielbiające przedszkola! Znam dzieci nie chorujace mimo, że chodzą do przedszkola i znam dzieci bdace w domu pod opieka mamy czy babci cieżko chorujace, lapiace każda infekcję. To porównanie jest bez sensu.
M
MM
15 marca 2014, 13:46
Ewo, przedszkole to tylko przyklad (czesto tak jest, ale nie zawsze). Można by zapytac bardziej "filozoficznie": czy rodzicie sprowadzając swoje dziecko na ten świat "zsyłają" na niego cierpienie? Zwłaszcza, ze podobno na tym świecie człowiek jest najnieszczęsliwszą istotą, bo jako jedyny wie, ze umrze. Jednak mimo to większosc ludzi chyba uważa, że lepiej jest zyc niż nie zyc. Chociaz ja sie ciesze, ze nie zylam , np.  Renesansie, ale znam takich, ktorzy naprawdę chcieliby zyc (cały czas), w każdej epoce, non stop aż do zakończenia świata :D.
M
MM
15 marca 2014, 12:02
Dziękuję za poruszenie trudnego tematu cierpienia. "I tak, jak nie powiemy, że rodzic zsyła na dziecko te wszystkie problemy, tak nie ma sensu mówić, że Bóg je zsyła na nas." To bardzo interesujący tok myślenia, ale tak raczej nie jest. Przecież rodzic wysylający dziecko do przedszkola nie stworzył praw fizyki, blologii ... w ramach których jest miejsce na istnienie bakterii, śmiertelnych wirusów, itp. Nasz świat jest tez światem, w którym entropia rośnia (np. wystarczy zostawic ogród sam sobie i zobaczyc co się z nim stanie). Oczywiście ktoś może powiedziec, że Bóg nie mógł stworzyc innego świata. Ale to nieprawda, bo przecież w niebie ma byc już OK :). Co więcej Jezus po zmartwychwstaniu juz nie poglegał prawom fizyki (mało tego wcześniej miał nad nimi władzę kiedy np. rozmnożyl chleb i ryby). Czytalam gdzieś, że żyjemy w takim "złym" świecie dlatego, że  jesteśmy "po grzechu" (chodzi o stan po grzechu pierworodnym). Gdyby nie grzech pierworodny do świat wyglądalby zupełnie inaczej :-). Z kolei fakt, ze zyjemy w takim a nie innym świecie implikuje to, że często ludzie cierpia niewinnie (i nie zawsze jest to wynik złej woli innych ludzi, np. trzęsienie ziemii, tsunami, choroby genetyczne) i to może budzic bunt. Albo weźmy cierpienie Hioba. Cierpienie Hioba skonczyło sie jednak happy endem ;-), chociaż to moze byc niezrozumiale i oburzające, że stał się on przedmiotem zakładu miedzy Bogiem a szatanem. Gdzieś czytalam, że nasze położenie można porównac do położenia małpy, na której są testowane bolesne szczepionki. Gdyby małpa ta dowiedziala się, że te szczepionki uratują dzieci, to uznałaby, ze jej cierpienie ma sens. Ale z punktu widzenia malpy to jednak nie brzmi przenywująco...
V
vfhhdkhfv
16 marca 2014, 08:16
Tak, ale nie jesteśmy zwierzętami, tylko ludźmi i mamy prawo nie zyczyć sobie być małpami czy też królikami doświadczalnymi dla Boga. Ja w każdym razie sobie wypraszam i będę z nim walczyć aż mnie do końca zniszczy.