Czy warto uczestniczyć we Mszy Świętej?

(fot. Andrzej Sochacki)
dk. Bogdan Sadowski / "Posłaniec"

Msza Święta jest miejscem szczególnej relacji Boga do człowieka. Każde słowo, każdy gest ma sens, coś oznacza. A jednak tak wielu niechętnie w niej uczestniczy, bo "nudzi się" podczas tego misterium ofiary. Nudzi się, bo nie rozumie istoty dokonującego się na ołtarzu cudu.

Czy warto chodzić na Mszę świętą? Oryginalność tego pytania polega na tym, że jest dość naiwne. Bo jak można na nie odpowiedzieć? Warto, bo…, albo nie warto, bo… Na Mszę świętą ktoś chce chodzić albo ktoś nie chce chodzić - po prostu. Ci, którzy chcą, raczej wiedzą dlaczego chcą, trochę trudniej tym, którzy nie chcą. Ci drudzy niezbyt często potrafią uzasadnić swoją niechęć (nawet przed sobą samym). Takie jałowe rozważania można snuć bez końca. Zdecydowanie chcemy ich tutaj unikać.

Przygotuj się

DEON.PL POLECA

Chciałbym naszym Czytelnikom zaproponować wspólną podróż do skarbca Mszy świętej. Przed każdą podróżą należy się przygotować. Nasze przygotowania polegają przede wszystkim na uświadomieniu sobie sposobów (jakości?) naszych obecności na Eucharystii. Warto spróbować odszukać w swojej pamięci, jak je przeżywałem, jak odbierałem jej poszczególne części, czy pamiętałem cokolwiek po wyjściu z kościoła. Nikt nie będzie nas z tego przepytywał - na szczęście. Możemy pozwolić sobie na szczerość aż do bólu.

Czy warto chodzić? O możliwej odpowiedzi na pierwszą część pytania napisałem już powyżej, teraz pora na drugą: "chodzić". Jak często właśnie tak pojmujemy nasz związek z Eucharystią? Czy chodzimy na Mszę tak, jak chodzimy do kina, do teatru, na wycieczkę? Jeżeli tak, to na pewno czujemy, że "coś jest nie tak", choć być może trudno nam sprecyzować to odczucie. Przeczuwamy niezwykłość Mszy świętej, ale nie potrafimy z niej skorzystać. Właśnie o nabycie tej umiejętności chodzi; jak się odnaleźć w znakach, słowach, gestach widzianych i używanych podczas Eucharystii.

Zapoznaj się z czytaniami

Nasze przygotowanie zacznijmy od zapoznania się z czytaniami, których będziemy słuchali. Możliwości są, ale pewnie nie zawsze znajdujemy na to czas. A to ważne. W zdecydowanej większości przypadków spotkamy się z dobrymi lektorami, ale zdarza się przecież i tak, że czytający mają problem z dykcją, nie wspominając już o ewentualnych problemach z nagłośnieniem. Unikniemy irytacji, a przede wszystkim wybicia nas z rytmu, jeżeli tekst tych czytań poznamy wcześniej. W dzisiejszych czasach nie ma przecież z tym żadnych problemów. Właściwe teksty znajdziemy nie tylko w licznych wydawnictwach czy katolickich czasopismach, ale prawie każdy ma możliwość zajrzenia do internetu. Stron www poświęconych liturgii Mszy jest sporo także w języku polskim. Zapewniam, że skorzystanie z tych stron w celu zapoznania się z tekstami niedzielnej liturgii to kwestia kilku minut.

Nie spóźniaj się

Kolejna sprawa dotyczy naszej punktualności. Przychodzimy do kościoła wcześniej. Na ile wcześniej, to już nasza indywidualna decyzja. Można 5 minut, ale można i 30. Zresztą dotyczy to także momentu wyjścia po skończonej liturgii. Trudno nam sobie wyobrazić sytuację, w której na oficjalne przyjęcie naszych dobrych znajomych przychodzimy spóźnieni, albo w połowie wychodzimy. A przecież tu jest coś znacznie ważniejszego. To także będziemy się starali lepiej zrozumieć. Oczywiście sytuacje awaryjne zawsze mogą się przytrafić - drobny wypadek, niespodziewane spotkanie itd. Jednak wchodzenie na Mszę świętą po jej rozpoczęciu, a także wychodzenie przed zakończeniem musi spowodować zapalenie się naszej osobistej czerwonej lampki, naszego własnego systemu ostrzegawczego - "coś jest nie tak"

"Kościółkowy" strój

Można też przyjrzeć się swojemu ubiorowi. Myślałem kiedyś o plakacie z postacią na pięknej słonecznej plaży ubraną w kożuch, grube buty i wełnianą czapkę. Chyba każdy odczuje niewłaściwość takiego stroju w takim miejscu. Podobnie jest z liturgią. Wymaga ona "jakiegoś" podkreślenia także w naszym stroju. Wszyscy znamy opowieści, jak to kiedyś bywało na wsiach, gdy ludzie szli do kościoła boso i dopiero przed samym wejściem zakładali buty. Nie zamierzam nikogo namawiać na "kościółkowe" buty czy "kościółkowy" garnitur, ale jednak warto się zastanowić nad swoim wyborem. Ciekawą wskazówką jest strój służby liturgicznej. Przecież nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach nie odprawia się Mszy bez jakiegoś podkreślenia wyjątkowości tej celebracji. Wyobraźmy sobie jeszcze parę młodą przychodzącą na swoją uroczystość w starych dresach - przecież to "nie do pomyślenia". A do pomyślenia jest nasz niedbały czy niewłaściwy strój?

Czym jest Msza święta?

Encyklika Jana Pawła II "Ecclesia de Eucharistia" mówi na samym początku, że Kościół żyje Eucharystią (Ecclesia de Eucharistia vivit). Ta prawda wyraża nie tylko codzienne doświadczenie wiary, ale zawiera w sobie istotę tajemnicy Kościoła. Na różne sposoby Kościół doświadcza z radością, że nieustannie urzeczywistnia się obietnica: A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28, 20). Dzięki Najświętszej Eucharystii, w której następuje przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Pana, raduje się tą obecnością w sposób szczególny. Od dnia Zesłania Ducha Świętego, w którym Kościół, Lud Nowego Przymierza, rozpoczął swoje pielgrzymowanie ku ojczyźnie niebieskiej, Najświętszy Sakrament niejako wyznacza rytm jego dni, wypełniając je ufną nadzieją.

Słusznie Sobór Watykański II określił, że Ofiara eucharystyczna jest "źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego". "W Najświętszej Eucharystii zawiera się bowiem całe dobro duchowe Kościoła, to znaczy sam Chrystus, nasza Pascha i Chleb żywy, który przez swoje ożywione przez Ducha Świętego i ożywiające Ciało daje życie ludziom". (Ecclesia de Eucharistia, 1). Dlatego też Kościół nieustannie zwraca swe spojrzenie ku swojemu Panu, obecnemu w Sakramencie Ołtarza, w którym objawia On w pełni ogrom swej miłości.

Ten obszerny fragment nauczania papieskiego niech będzie zachętą do sięgnięcia po spokojną lekturę tego i innych dokumentów poświęconych Eucharystii. Powyższy fragment jest natomiast niezwykle ważny w tych naszych poszukiwaniach, ponieważ zawiera w sobie najistotniejsze źródła wielkiej godności, jaką cieszy się w Kościele Eucharystia. Przypomnijmy raz jeszcze: Eucharystia jest źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego. Wynika z tego, w kwestii nas interesującej, a sformułowanej w tytule, że pytanie: Czy warto chodzić na Mszę świętą? jest w zasadzie tożsame z pytaniem: Czy warto być chrześcijaninem? Na te pytania każdy musi sobie odpowiedzieć już sam.

Ryt rzymski czy inny?

Wciąż za mała jest nasza świadomość istnienia różnych rytów i tradycji liturgicznych. Próbowałem kiedyś zliczyć ryty w Kościele katolickim. Doliczyłem się około dwudziestu pięciu. W Polsce najczęstszą jest Msza święta sprawowana w obrządku rzymskim. Najbardziej znanym, innym niż rzymski, choć także katolickim, jest obrządek grecki, ale są także np. ryty ormiański, koptyjski czy sprawowany na południu Francji obrządek galijski. Zainteresowanych odsyłam do źródeł na temat różnych obrządków katolickich. Możemy mieć z nimi do czynienia w czasie naszych wyjazdów zagranicznych. Pamiętajmy, że udział (pełny udział, czyli także przyjęcie Komunii św.) w Eucharystii sprawowanej w innych rytach (mówimy oczywiście wciąż o Kościołach katolickich, a więc utrzymujących więź z papieżem) jest w pełni dla nas dostępny. Winniśmy jednak w miarę możliwości szukać Mszy sprawowanej w rycie rzymskim, ale jedynym uzasadnieniem jest nasze zrozumienie sprawowanej liturgii.

Temat innej liturgii niż ta, do której tak się przyzwyczailiśmy, ostatnio stał się głośny za sprawą zdjęcia ekskomuniki z lefebrystów. Zamieszania nie pomniejsza fakt, że w naszym rzymskokatolickim Kościele istnieje możliwość sprawowania liturgii trydenckiej - w tej chwili już nawet bez potrzeby uzyskiwania specjalnego pozwolenia od swojego ordynariusza. Bractwo św. Piusa X, z którego zdjęto ekskomunikę, wciąż sprawia co najmniej zamieszanie, ale mamy przecież w naszym Kościele Bractwo św. Piotra, skupiające wokół siebie zwolenników łaciny i "starego obrządku", który jest przecież także naszym. Szczegóły liturgii w ciągu dwóch tysięcy lat ulegały zmianom wielokrotnie. Zajmuje się tym zagadnieniem historia liturgii. Czasami znajomość historii jakiegoś obrzędu bardzo pomaga zrozumieć jego dzisiejszy kształt, a przez to także najgłębszy sens. Pamiętam książkę, którą dostałem jako młody ministrant (było to jeszcze przed ostatnim soborem), pt. "Msza po staremu się odprawia", poświęconą nowej (zreformowanej przez Sobór Watykański II) liturgii. Jej autor pokazywał, jak w najgłębszym sensie - w najgłębszej swej istocie - nasza Msza święta jest wciąż tym samym, co opisywane w Dziejach Apostolskich "Łamanie Chleba".

To tylko kilka refleksji, które mogą nam pomóc w przeżywaniu Mszy świętej. Niestety, nigdy nie przygotujemy się w sposób odpowiedni na każdą okoliczność, zawsze może nas zaskoczyć jakaś niespodzianka. Ale może to i dobrze, podróż bez zaskoczeń jest chyba mniej atrakcyjna.

Bogdan Sadowski - diakon stały, dziennikarz, absolwent Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Pracował wiele lat TVP SA i TV Puls, obecnie w Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy warto uczestniczyć we Mszy Świętej?
Komentarze (20)
K
katolik
10 maja 2010, 07:18
Nie masz wiary, bo posoborowy Kościół niszczy wiarę, jak napisał papiez Pius XI w enycklice Mortalium anomos. Warto przestudiować. Papież Pius XI żył przed Soborem Watykańskim II, więc nie mógł nic napisać o Kościele po Soborze. Zadałem już Panu "katolikowi" pytanie w innym miejscu, dlaczego tak bardzo chce zniszczyć Kościół Katolicki? To chyba jakieś opętanie! Św. Paweł też żył przed SW II i ostrzegł przed nim w 2 Tes. Warto przestudiować.
S-
sedewakantysci -> link
10 maja 2010, 07:13
<a href="http://www.psychomanipulacja.pl/art/bunt-w-imie-ortodoksji.htm">www.psychomanipulacja.pl/art/bunt-w-imie-ortodoksji.htm</a>
P
Piotrek
10 maja 2010, 00:39
Nie masz wiary, bo posoborowy Kościół niszczy wiarę, jak napisał papiez Pius XI w enycklice Mortalium anomos. Warto przestudiować. Papież Pius XI żył przed Soborem Watykańskim II, więc nie mógł nic napisać o Kościele po Soborze. Zadałem już Panu "katolikowi" pytanie w innym miejscu, dlaczego tak bardzo chce zniszczyć Kościół Katolicki? To chyba jakieś opętanie! Ostrzegam czytelników, że osoba używająca nicka "katolik" nie ma nic wspólnego z Kościołem Katolickim, a wszędzie gdzie się pojawi prowadzi propagandę rodem z małej sekty sedewakantystów - jeżeli ktoś nie wie co to, radzę sobie poczytać na ich temat. Czasem okrasza to wstawkami zaczerpniętymi od lefebrystów.  Nie radzę wchodzić z tym "katolikiem" w dyskusje, bo szkoda czasu. To zwykły spamer. Lepiej się pomodlić o jego nawrócenie.
ŁT
Łucja Tycka
10 maja 2010, 00:25
przyznam,że nie rozumiem upierania się tylko przy mszy trydenckiej.W jaki sposób były odprawiane nabożeństwa u pierwszych chrześcijan, u judeochrześcijan? po łacinie? Według mnie może być tak i tak:)
K
katolik
9 maja 2010, 22:35
Katoliku, uzanjesz św. Faustynę, a nie uznajesz papieża Jana Pawła II. NIE DO WIARY. Nie masz wiary, bo posoborowy Kościół niszczy wiarę, jak napisał papiez Pius XI w enycklice Mortalium animos. Warto przestudiować.
K
katolik
9 maja 2010, 22:34
Katoliku, uzanjesz św. Faustynę, a nie uznajesz papieża Jana Pawła II. NIE DO WIARY. Nie masz wiary, bo posoborowy Kościół niszczy wiarę, jak napisał papiez Pius XI w enycklice Mortalium anomos. Warto przestudiować.
DK
do katolika
9 maja 2010, 22:29
Katoliku, uzanjesz św. Faustynę, a nie uznajesz papieża Jana Pawła II. NIE DO WIARY.
K
katolik
9 maja 2010, 21:53
"Wielka tajemnica dokonuje się w czasie Mszy św. Z jaką pobożnością powinniśmy słuchać i brać udział w tej śmierci Jezusa. Poznamy kiedyś, co Bóg czyni dla nas w każdej Mszy św. i jaki w niej dla nas gotuje dar. Jego Boska miłość, tylko na taki dar zdobyć się mogła." Z "Dzienniczka" św. Faustyny (Dz 913-914) Oczywiście to świadectwo dotyczy katolickiej Mszy św. Wszechczasów, na którą demony poszliby na koniec świata, gdyby mogli skorzystać z owoców tej Ofiary. Ja nie muszę jechać tak daleko. Raptem dwadzieścia kilka kilometrów. Inni nie mają tyle szczęścia.
B
bosko.pl
9 maja 2010, 09:56
O czym myśleć podczas Mszy? http://www.bosko.pl/klopotnik/?art=761
FZ
FASCYNUJĄCE ZAPROSZENIE
9 maja 2010, 05:57
Tajemnica Mszy Świętej <a href="http://www.jankowice.rybnik.pl/czytelnia/msza.html">http://www.jankowice.rybnik.pl/czytelnia/msza.html</a>
Jurek
22 listopada 2009, 20:47
anny, nie bądź taka surowa dla agape :). Zastanawiam się ;) jak to się stało, że moi dorośli synowie chodza do kościoła i wcale nie muszę ich kontrolować czy robią to systematycznie. No tak udało mi się, ale problem jest, bo mając kontakt z młodymi, z którymi jeżdżę rowerem wiem, że już tak różowo nie jest. Rozumiem argumenty agape bo jest to jakby w moim duchu. Ale jak to powiedzieć tym, którzy nie potrafią porozmawiać z Panam, ba nwet nie wiedzą, że jest tam obecny jakiś Stwórca. I znowu gdzies tutaj potrzeba pracy od podstaw. Niewątpliwie, wciągniecie młodych do aktywnego udziału (śpiew, czytania, procesje z darami, modlitwa wiernych) "uatrakcyjniło by" Mszę św. Zrobiłem kiedyś taki eksperyment w swojej parafii gdy przygotowałem referat na temat znaczenia poszczególnych elementów Mszy św. Na spotkanie przyszli głownie starsi ludzie ( w wiekszości członkowie kółek, LM). Było te bezpośrednio po Mszy św. Zapytałem kto wie o czym były czytania (jeden z ważniejszych elementów Mszy - stół słowa) Właściwie nikt nie wiedział. Więc może my starsi nie mamy nic ciekawego do powiedzenia swoim dzieciom po za tym, że takie jest przykazanie?
A
anny
22 listopada 2009, 19:52
Agape, to wspaniale ze nie nudzisz sie na Mszy- ale widzisz inni sie nudza i co im zrobisz? Nie zapomnij przy okazji pomodlic sie slowami: i dziekuje Ci Panie,  ze nie jestem jak inni. Na pewno wielu z tych, ktorzy sie nudza nie maja swiadomosci w czym uczestnicza i chodza troche z przyzwyczajenia. Moze kiedys "zalapia", moze po przeczytaniu tego artykulu ktos zastanowi sie nad swoim uczestnictwem we Mszy. Mysle jednak, ze tez wsrod swiadomych katolikow sa osoby, ktore maja czasem problem z skoncentrowaniem mysli i wlasciwym przezywaniem. Mysle, ze to ze nigdy tego nie doswiadczylas to naprawde cos niezwyklego. Moim zdaniem rowniez wsrod kaplanow sa tacy, ktorzy czasem troche zapedza sie w rutyne. Sama istota Mszy powinna byc juz wystarczajaca ale coz jestesmy czasem slabi (tak, tak pamietam nie wszyscy) i warto poszukiwac sposobow na to aby pelniej przezywac Msze. A dlaczego z tata na Mszy to mialby byc wstyd to tez nie wiem niestety.
A
agape
22 listopada 2009, 18:42
 A ja nie rozumiem jak mozna sie "nudzic" na Mszy?  takiego stanu nie doswiadczylam i w ogole nie przechodzi mi to przez glowe. Do Kosciola ide aby uczestniczyc we Mszy Sw, na modlitwe, porozmawiac z Panem, przychodze do Stwórcy, a nie dla ksiedza  I jeszcze jedno...kiedys na wykladach pewien ks. byl pelen dla mnie podziwu, iz w dzisiejszych czasach chodze (a wlasciwie mam odwage i chec) na Msze Sw razem z tata. a ja? jaka byla moja reakcja na slowa mojego wykladowcy? po prostu bylam bardzo zaskoczona, gdyz dla mnie jest to czyms oczywistym- udac sie razem z tata na Msze Sw. i nie ma sie czego wstydzic - slowa kierowane do mlodziezy, bo i czego? tego, iz mam juz tylko tate?
M
M@C
13 listopada 2009, 17:31
Każdy katolik powinien wiedzieć, czym tak naprawdę jest EUCHARYSTIA więc takich artykułów powinno być znacznie więcej. Proponuję uzupełnić wiedzę o " TAJEMNICE MSZY ŚWIĘTEJ" Cataliny RIVAS ( np tu: <a href="http://www.jankowice.rybnik.pl/czytelnia/catalina-rivas.html">http://www.jankowice.rybnik.pl/czytelnia/catalina-rivas.html</a> ). Gwarantuję, że już nigdy nie będzie Ci nudno na MSZY ;-) No i przy okazji dowiecie się kim była Catalina ;-)
G
Gog
12 listopada 2009, 17:16
 Dla mnie, nie być na niedzilnej Mszy Świetej to tak,  jakby przez tydzień chociaż raz nie napić się z sagana wody. I nie ma dla mnie znaczenia ,czy obsługujący sagan jest mniej, czy wiecej sprawny-poprawny,  czy ja jestem czysty, a czasami wręcz brudny.Na dobrą sprawę, tak nie wiele mogę uczynić. Moje minimum: jestem, żeby oddać cześć Bogu. Wszystkie inne okoliczności są dalszym tłem. 
E
ela
12 listopada 2009, 16:23
Racja, istotną kwestię podjął Zygmunt. Bardzo wazne jest to, jak kapłan sprawuje Mszę. Widać to często w wypowiedziach wiernych, którzy skarżą się, że ksiądz odprawia rutynowo- aby szybciej, przy Komunii Św. poganianie, duzo ogłoszeń mało homilii itd.
12 listopada 2009, 16:08
Wlasnie dlatego , ze Eucharystia posiada tak wielkie znaczenie dla indywidualnego i zbiorowego zycia Kosciola , tak bardzo wazna jest rowniez ta druga strona medalu , ( oprocz osobistego zaangazowania jej uczestnikow ) , czyli o to jak jest ona sprawowana . Jezeli odbywa sie byle jak , bezdusznie , albo urzedowo , musi budzic u jej uczestnikow niechec , powodowac nude i rozgoryczenie. To tak samo jak gdyby sluchac Chopina albo Bethowena w marnym wykonaniu i namawiac odbiorcow do wznioslosci uczuc . Wiem doskonale , ze marne wykonanie koncertu niczego nie moze ujac geniuszowi Chopina i Bethowena , ale… No wlasnie , latwo to sobie dopowiedziec samemu... Pozostaje jeszcze najwazniejsze : Msza sw. to nie koncert ktorego sie wysluchuje w wykonaniu takiego to a takiego ksiedza , ale wspolna celebracja i uczestnictwo w jedynej zbawczej , paschalnej ofierze Chrystusa ! Za tym stwierdzeniem kryje sie cala moc postulatow , zupelnie innego kalibru anizeli te “koncertowe” ...
S
Senior
12 listopada 2009, 13:00
Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule artykułu powiedziałbym: warto, bo tam jest Pan Jezus. Niezależnie od mojej kondycji, "jakości" sprawowanej liturgii, czy też wielu innch "ozdobników", które z założenia zapewne mają pomagać w Jego przychodzeniu, ale różnie z tym bywa... Nie trzeba odbywać dalekich wyjazdów, oddawać się głębokim studiom albo szukać duchowych przewodników, aby doświadczyć Jego obecności - wystarczy Eucharystia, która w naszej rzeczywistości jest więcej niż powszechnie dostępna. Rozumiem, że powyższy tekst skierowany był do świeckich; znając - również towarzysko - wielu prezbiterów i uczestnicząc we Mszy nie tylko w dni świąteczne, z powodzeniem zaadresowałbym ten artykuł także do kapłanów. Tytułowe pytanie, śródtytuły ('Przygotuj się', 'Zapoznaj się z czytaniami', 'Nie spóźniaj się'), czy ich rozwinięcia, jakoś aktualnie brzmią  również i w tym kontekście..  
A
anne
12 listopada 2009, 11:53
Bardzo pożyteczny tekst. W Anglii przygotowuje się dla wiernych przychodzących na Mszę teksty czytań, tak że można śledzić. To bardzo ważne, nie jest łatwo dobrze i zapamiętać, i zrozumieć tekst, który słyszy się odczytany- no i kiedy dostanie się przy wejściu do kościoła to jest jeszcze mniej pracy niż samemu odszukać w Internecie:))  A swoją drogą dlaczego tam gdzie- jak większosć sądzi ludzie odchodzą od wiary- wręcz przeciwnie, jest wrażenie głębszego przeżywania Mszy: większy udział wiernych, widoczna życzliwość między ludźmi, po Mszy często spotkanie, ksiądz przy wyjściu żegna wiernych.
R
r.kozuchowski
12 listopada 2009, 08:39
Pamiętam, jak idąć uczestniczyć we Mszy Świętej spotkałem kolegę. Dzień był powszedni, choć żaden poprzez Mszę Świętą takim nie jest. Nasza miejscowość nie jest dużą aglomeracją, a kolega lubi dobrą muzykę. Zapytał mnie "Gdzie idziesz?" Odpowiedziałem:" Na koncert." On zapytał:"Jaki?" odparłem: "Pink Floyd." On zrobił duże oczy i zapytał:"To u nas grają?" Odparłem:" Tak w Kościele, nieopodal." Był zdziwiony, ale zaczął chodzić do Kościoła. Innym razem po powrocie z Nabożeństwa Fatimskiego, opowiadałem w Pubie, że byłem na darmowej degustacji w Nowym Lokalu w naszej małej mioejscowości. Wszyscy zaintrygowani, gdzie ten Nowy Lokal. Opisałem im,że potrawy były wyborne troszkę w stylu kuchni portugalskiej. Były tak smaczne, że aż w sercu czułem ich zapach i najadłem się do syta. Kilka minut konsternacji. Wymyslali moi znajomi, gdzie ten lokal. Po jakimś czasie powiedziałem, byłem w na Uczcie w Kościele. Usta i oczy szeroko się moim znajomym pootwierały.