Dlaczego młodzi mieszkają razem przed ślubem?

Dr Jerzy Grzybowski (fot. YouTube.com)
Dr Jerzy Grzybowski / YouTube.com

Młodzi ludzi podkreślają, że w relacji z drugą osobą liczy się dla nich uczucie, więź, a formalności i tzw. "papier", nie są już tak ważne. Zwłaszcza, że pary mieszkające razem przed ślubem, nie są już tak narażone na wykluczenie społeczne jak było dawniej.

O przyczynach konkubinatu mówi dr Jerzy Grzybowski, współzałożyciel ruchu "Spotkania Małżeńskie".

DEON.PL POLECA

 

 

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego młodzi mieszkają razem przed ślubem?
Komentarze (80)
L
lech
6 kwietnia 2014, 00:17
Dla mnie ten pan jest niewiarygodny. Opowiada o swoich szkoleniach, jako szczytowym osiągnięciu przysposobienia do życia w małżeństwie, a innych pracę ośmiesza nazywając nudnym przekazem. Jestem ciekawy, czy ta jego forma zajęć jest taka atrakcyjna, bo z tego co powiedział to  wynika, ze powtarza to samo co mówią katecheci. Przecież nic innego nie może powiedzieć. No chyba, że te tajemnicze warsztaty tak wzmagają ochotę młodych do ślubu kościelnego. Ponieważ mam już za sobą 37 letni staż małżeński, to mogę wam młodzieży powiedzieć, że do dzisiaj ciągle odkrywam tajemnicę żony, jako człowieka. Aby poznać dogłębnie drugą osobę, to nie beczkę soli trzeba zjeść, ale żyć wieczność, a i to nie wiadomo czy się skończy "rozpoznaniem" na 100%.
A
AS
6 kwietnia 2014, 23:01
Mysle ze trzeba oddac swiadectwo prawdzie i powiedziec po wysluchaniu nagrania, ze dr Grzybowski NIC takiego nie mowi: > Opowiada o swoich szkoleniach, jako szczytowym osiągnięciu przysposobienia do życia w małżeństwie, a innych pracę ośmiesza nazywając nudnym przekazem. Owszem, odwoluje sie do "swoich" warsztatow, zeby wskazac kierunek w ktorym powinny isc nauki przed i po - małżeńskie, żeby były skuteczne i dobre. Dziwię się sąd tyle uprzedzenia w komentarzach pod tą wypowiedzią.
E
Eugenia
3 kwietnia 2014, 09:59
Ciekawe! Znalazłam pana Grzybowskiego wraz na liście tajnych współpracowników UB (lista Wildsteina) Jeśli pisał wtedy fajne raporty to zapewne i teraz może się fajnie wypowiadać. Nauczyciele moralistyki powinni być zlustrowani!
G
gzom
3 kwietnia 2014, 15:14
Grzybowskich Jerzych jest aż dwóch, rozumiem, że masz pewność, że to Dr GRZYBOWSKI JERZY ? A co do lustracji masz zdecydowanie rację.
Z
Zuzanna
2 kwietnia 2014, 14:50
Ja z własnego doświadczenia wiem, że mieszkanie przed ślubem nie jest konieczne do szczęścia. Jestem szczęśliwa  w małżeństwie i myślę, że ślub mnie i męża umacnia kiedy jest nam trudno. Ciągle się siebie uczymy. Wydaje mi się, że dopiero w małżeństwie ludzie tak naprawde poznają się. 
MD
Mr D
2 kwietnia 2014, 14:12
Z własnego doświadczenie powiadam, mieszkanie przed ślubem to jest obowiązek. I zapomnijcie o tych wszystkich nakazach i zakazach w tej materii. Otóż ze swoją żoną mieszkałem przed ślubem i były takie tematy oraz sytuacje do przerobienia, że gdyby ich nie udało się ich rozwiązać rozeszlibyśmy się. Teraz jestem spokojny, nie mamy problemów małżeńskich, za to mamy spokój i wspaniałe dziecko. Aż strach się jeży na głowie gdybym musiał to przerabiać po ślubie w przypadku nie rozwiązania problemów na końcu był by rozwód. I możecie mi tu moralizować, ale tak jest i tyle, pamiętajcie, że człowiek może ukrywać swoje przywary, więcej utrzyma je w ryzach przez dwa, trzy tygodnie wakacji, ale nikt tego nie zrobi przez rok to nierealne. I żeby było jasne mieszkać z kimś przed ślubem oznacza właśnie zamieszkanie z osobą, z którą ślub planujemy, aby dokonać rozeznania ostatecznego, lepiej popełnić taki grzech niż być rozwodnikiem. A statystyki? Pamiętajcie, że osoby wierzące mogą trwać w związku pomimo ewidentnych cierpień a chyba nie o to nam chodzi. Mieszkanie ze sobą nie jest testem, jest przedsionkiem wspólnego życia, które nie jest wcale proste. Pozdrawiam.
A
Agata
2 kwietnia 2014, 14:33
wpis na portalu katolickim... 
M
Madzia
3 kwietnia 2014, 08:49
Dla mnie to rozumowanie jest absurdalne. Gdy problemy pojawiły się przed ślubem, podczas mieszkania razem, dało się je rozwiązać. Gdyby pojawiły się po ślubie to napewno byłby rozwód. Dziwnym trafem mam wrażenie, że powinno być zupełnie odwrotnie. W związku, w którym można się rozstać w każdej chwili rozwiązywanie problemów jest łatwiejsze niż w związku na całe życie, gdy podjęło się świadomą i obarczoną wieloma konsekwencjami decyzję o byciu razem, o założeniu rodziny, o trwaniu ze sobą mimo wszystko i w każdych okolicznościach??? Nie pojmuję.
S
Szymon
4 kwietnia 2014, 13:17
To jak wyjaśnić sytuacje i to nieodosobnione, że ludzie po 8-10 latach mieszkania razem, czasem już z dwójką dzieci biorą ślub kościelny i po dwóch latach się rozwodzą.
I
Iza
31 marca 2014, 22:52
Spotkania Małżeńskie to ruch przeniesiony na grunt Polski z Zachodu, gdzie powstał w latach 60-tych. Pan Grzybowski na pewno nie jest współzałożycielem tego ruchu. 
I
irma
3 kwietnia 2014, 10:05
Pan Grzybowski stale przedstawia się jako wspołzałozyciel Spotkań Małżeńskich wraz z żoną.  To podkreślanie tej funkcji świadczy o jego niepewności co do prawdy tego stwierdzenia.
A
Aldi
31 marca 2014, 22:28
chyba nikt z was nie bywa w sanatoriach - tam to dopiero starsi odwalaja kite na seksoterapii, krzakoterapii, dansingach i in.baletach. Jacy dziadkowie 0 tacy i wnukowie. 
Miłosz Skrodzki
26 marca 2014, 09:45
Mieszkanie razem to oczywiścienie jest nix złego, wręcz przeciwnie - to wyraz mądrości życiowej. Problem zaczyna się wtedy, kiedy uprawia się seks. Małżeństwo to nie formalnść, tylko właśnie prawdziwa wieź, decyzja, umowa, przysięga, miłość.
J
ja
30 marca 2014, 15:51
Tak, tak, tłumacz sobie dalej swoje złe postępowanie.
A
Agata
24 marca 2014, 11:56
celny komentarz. Baz ocen, z dobrą diagnozą. Nie wydumany, bazuje na swoim doświadczeniu warto sie wsłuchac
M
Marian
23 marca 2014, 23:08
A dlaczego wszyscy zakładają że zwiazki małżeńskie zawierają tylko młodzi i ciągla mówi się "chłopak", "dziewczyna", tak jakby te same zasady nie obowiązywały ludzi po 40, 50, którzy tak samo mogą zawrzeć małżeństwo. Przecież zdarza się wcale nie tak rzadko, że ktos poznaje miłość swojego życia dopiero później. Niech ktoś poświęci jakąś katechezę właśnie takim kandydatom do małżeństwa a nie żyje w jakimś durnym przekonaniu że wszyscy narzeczeni to 20-latki
X
xx
29 marca 2014, 08:56
nie słyszałam nic o chłopaku i dziewczynie, młode małżeństwo tj młode stażem niektórzy słyszą to co chcą
P
problem
23 marca 2014, 22:06
Pan Grzybowski prowadzi również tak zwane Spotkania Małżeńskie dla osób, które po rozwodzie żyją w związkach niesakramentalnych.   Dlatego mam pytanie: wypowiada się Pan na temat osób mieszkających razem przed ślubem, a więc co Pan powie na temat osób, które już mają ślub z jedną osobą, ale żyją i mieszkają z inną? Czy to nie hipokryzja i jeszcze większy grzech niż narzeczonych?
K
K.
27 marca 2014, 23:06
1. Nie ma "większego" grzechu. 2. Hipokryzja to zadanie tak sformułowanych pytań, które zawierają w sobie "nieomylną" tezę.
P
problem
28 marca 2014, 11:50
1. są cięższe i lżejsze grzechy; 2. Hipokryzją jest tolerowanie wspólnego życia osób w powtórnych związkach po rozwodzie i organizowanie dla nich spotkań ...małżeńskich ( co robi pan Grzybowski),  przy jednoczesnym wypowiadaniu się przeciwko mieszkaniu razem narzeczonych przed slubem.
A
asia
4 kwietnia 2014, 11:02
Myślę, że to nie jest hipokryzja. Poprostu chce nawiązać dialog z osobami, które żyja w związkach niesakramentalnych w ogóle... rozwodnicy czy tez  nie - ludzie nie mogący przystępowac do sakramentów świętych łączy ta sama tęsknota do Boga...więcej zrozumienia dla tego Pana proszę :)
P
problem
4 kwietnia 2014, 13:46
do asia; Po pierwsze: rozwodnicy, którzy zyją z niepoślubionymi partnerami to nie są małżeństwa, a więc nie powinny być dla nich przeznaczone Spoktania Małżeńskie. Po drugie: tęsknotę do Boga mogą zrealizować gdy zerwą grzeszne związki cudzołożne, bo wtedy będzie otwarta dla nich droga sakramentalna. Gdyby pan Grzybowski to zrozumiał, to nie zapraszałby ludzi żyjących w grzechach na spotkania, które nie są dla nich przeznaczone. Dialog - owszem, ale w kierunku powrotu do sakramentalnych małżonków, a nie na spotkania, mające za cel wzmacniać więź małżeńską (inaczej mówiąc wzmacniać cudzołóstwo). Nie mam zrozumienia dla postępowania tego pana...
E
emig
23 marca 2014, 20:39
nie no jasne ze  nie trzea mieszkac przed slubem ale wiekszosc niestety nie ma wyboru  , majac za wspollokatorow flejtuchow,zlodzejii , malkonentow , bluszcze czy latawice zdecydowalam sie na zamieszkanie z kolega  nie znalam go dobzre ale  nie moglam mieszkac  zrodzicami bo mialam za daleko do pracy a w stosunku do obcych mialam uraz  , zdarzyl nam sie sex ale  teraz przynajmniej moge na niego liczyc , jestesmy poki co  razem  wiem ze procent   malzenstw ,ktorzy nie mieszkali ze soba przed slubem ma  mniejszy wskaznik rozwodow ale kogo to obchodzi  jelsi kosciol jest taki znaiepokojony to niech podwyzszy mlodym pensje zeby bylo ich sta na samodzielne mieszkanie albo da zasilki jak u nas w anglii  nie wiem  w czym problem 
1
1980
23 marca 2014, 21:48
Życie przed ślubem jak para małżeńska nie poiwnno miec w ogóle miejsca.Ty wypisujesz same brednie.Nie chce sie  tego czytac. 
J
JK
28 marca 2014, 11:39
"nie trzea mieszkac przed slubem ale wiekszosc niestety nie ma wyboru" ??? Większość nie ma wyboru? Nie ma wyboru w imię czego? 5 minut bliżej do pracy? O 50 zł tańszego mieszkania? Człowiek zawsze ma wybór. I zazwyczaj jest to wybór pomiędzy wartościami, które wyznaje, a wygodą na "tu i teraz". Tylko, że od tego, na jakim fundamencie budujemy zależy trwałość naszych budowli.
I
ixi
23 marca 2014, 19:24
Na pewno wielu osobom nie spodoba się to co napiszę,ale ja do pewnego stopnia żałuję,że z moim przyszłym mężem nie mieszkałam przed ślubem.Na pewno nie zostałby moim mężem,w codziennym zyciu okazał się nieznośnym,niereformowalnym flejtuchem,czego nie było widac "od święta".Nie wspominając innych wad,które wzięłam "w ciemno".
A
AnnaS
23 marca 2014, 19:37
On Ciebie też wziął z wadami.
M
max
24 marca 2014, 16:34
Po to jest okres narzeczeński, aby dobrze poznać kandydata na meża. Nie nalezy tylko spotykac sie od "świeta", ale nalezało złożyć wiele niezapowiedzianych wizyt w jego domu, posłuchac jak sie odnosi do rodziców, jak wyglada jego pokój, kto pierze bieliznę, czy nie nadużywa alkoholu itd. Pomocna byłaby "dyplomatyczna" rozmowa z jego dobrymi znajomymi, a może i z "wrogami" jeśli takich by miał. Nie należy kierować się plotkami.
K
Krzysztof
25 marca 2014, 00:54
Mieszkanie razem przed Ślubem jest tragiczna pomyłką! Piszę to z własnego doświadczenia. Nawet jeżeli "para" postanowi nie współżyć, to jest to igranie z ogniem. Przy zdrowych, młodych osobach i jeszcze "podkręconych" na co dzień golizną w reklamach, filmach, prasie, necie, presją rozbuchanego seksualnie społeczeństwa, wytrzymanie bez zbliżenia przez dłuższy okres czasu jest niemożliwe. Pierwsze zbliżenie w małzeństwie, z żoną i to jeszcze wcześniej przez nikogo niecałowaną, tak jak to było w moim przypadku, to jak płacenie za zakupy zarobionymi przez siebie pieniędzmi - bezcenne!
4
42162958222
27 marca 2014, 23:10
Przykre, że rozeznanie było niezbyt głębokie. Chociaż nIe tylko Ty w ciemno wyszłaś za mąż... Twój mąż też w ciemno się ożenił...
A
amargue
23 marca 2014, 18:24
dlaczego konkubinat? dlatego: Jerzy Grzybowski Nadzieja odzyskana. Drogowskazy dla małżeństw niesakramentalnych skoro mieszkają razem niesakramentalni, dlaczego nie mogą mieszkać ci przed ślubem dla mnie ten pan nie jest żadnym autorytetem w sprawie małżeństwa (chrześcijańskiego)
B
BerylH
23 marca 2014, 19:14
A Jezus chrystus jest dla Ciebie autorytetem?
B
BerylH
23 marca 2014, 19:15
* Chrystus
P
problem
23 marca 2014, 20:21
Pan Grzybowski jest też autorem książki o jeszcze bardziej kontrowersyjnym tytule "Niesakramentalna miłość, wierność i uczciwość". Książki nie znam ale taki tytuł to kpiny z sakramentu małżeństwa, skoro - według autora - również cudzołóstwo może być "uczciwe i wierne". Ciekawe komu?
A
amargue
24 marca 2014, 00:09
Jezus Chrystus - oczywiście. Gdzieś napisałam, że nie? Nie napisałam. Z p. Grzybowskim wymieniłam kiedyś kilka e-maili, stąd moje zdanie, jak wyżej. Pisałam z nim o moim małżeństwie sakramentalnym. Po kilkunastu latach mój mąż wypisał się z małżeństwa-założył nową rodzinę. Ja od tego czasu (od 6 lat) sama wychowuję dzieci. Mojemu mężowi w wejściu w związek niesakramentalny "pomogła" ksiazka p. Grzybowskiego "Nadzieja odzyskana..." Wiem o czym napisałam, pisząc, że ten pan nie jest dla mnie autorytetem.
K
K.
27 marca 2014, 23:14
To Pana Grzybowskiego obwiniasz za swoje nieudane życie i decyzję męża?
A
Andrzej
23 marca 2014, 17:53
A co powiecie o małżeństwach gejów z lesbijkami? Znam kila takich związków "przykrywkowych". Albo wzrorowe małżeństwa z towarzyszącymi im zdradami? Mężowie z wieloma kochankami, żony z wieloma kochankami? Mężowie obcujący z kurami, kozami itd. Żony kopulujące z psami, końmi i innymi? Pamiętajcie z zewnątrz tego nie widać? Dlaczego więc gorszycie się widząc zakochanych niewiastę z mężczyzną z planami na wiele lat wspólnego życia w miłości. Być moze po drodze zdecydują się połączyć swój związek sakramentem z odważną i realną przysięgą "że cię nie opuszczę aż do śmierci". Ilu na ołtarzu łgało wypowiadając te słowa wobec majestatu Boga? Sami sobie odpowiedźcie dlaczego rozpad sakramentalnych związów jest taki powszechny. Jeżeli związek dwojga jest oparty na seksie to jest zły związek. Jeżeli związek spaja autentyczna miłość to Bóg być może sam pobłogosławi taki związek, choć dla pewności lepiej podeprzeć go sakramentem.
B
BerylH
23 marca 2014, 18:01
A cóż to za brednie? Na tym portalu rozmawiamy o chrzescijaństwie, o wierze w Boga, o przykazaniach, które od niego dostaliśmy. Z wiary w Boga i przyjęcia tego co On nam daje wynika to jak żyjemy. Dlatego podane przypadki nijak się mają do tematu. Poza tym tu chyba nikt się nie gorszy. Przeczytaj w katechiźmie co znaczy słowo zgorszenie. Zgorszenie to nie sytuacja gdy ktoś się skrzywi na widok dziewczyny żyjącej z facetem w grzechu i pomyśli "a to ladacznica". Zgorszenie to czynienie kogoś gorszym.
N
niewinny84
23 marca 2014, 16:40
Jeśli ze sobię mieszkają to nie oznacza od razu, że ze sobą współżyją i oby tak było. Mogą poznać swoje zwyczaje, zachowania w codziennych sytuacjach, często bardzo trudnych a nie spotykać się jak nastolatkowie a później rzeczywistość pokazuje, że w podstawowych codziennych sprawach się nie dogadują.
B
BerylH
23 marca 2014, 16:42
Jeśli żyją jak małżeństwo (a małżeństwo to nie tylko seks), to już to jest niewłaściwe. Poza tym nawet jeśli zyją jak święci (w domu), to i tak gorszą ludzi (tych co widzą ich od zewnątrz), a zgorszenie jest grzechem.
T
tomi
23 marca 2014, 17:32
Ludzie, ludzie, w kazdym wiekszym miescie w mieszkaniach mieszka po kilku studentow, po studiach, pracujacych i nie tylko.  Tak po prostu, czy to ma jakis zwiazek z jakimkolwiek zgorszeniem watpliwe. Zreszta kto niby sie mial tym interesowac, staruszka za sciany. Natomiast jesli para podejmuje wspolzycie przed slubem, to robi to na wlasna odpowiedzialosc i mysle ze nie ma tu wielkiego znaczenia gdzie i jak mieszka. To o czym gadacie moze dotyczyc ciut starszych ludzi, ktorzy latami potrafia z soba zyc bez slubu, nawet miec z soba dzieci, tutaj to jest juz problem nawet z tym tzw. zgorszeniem.
B
BerylH
23 marca 2014, 17:47
Mieszkanie w kilka osób, to nie mieszkanie pary ze sobą. O zgorszeniu poczytaj w katechiźmie, bo chyba nie wiesz czym ejst ten grzech i co oznacza to słowo.
23 marca 2014, 15:14
Wielką hipokyzją zalatuje twierdzenie, iz połowiczne zycie jak małżeństwo, czyli przez  budowanie wspólnoty stołu (mieszkania) bez budowania wspólnoty łoza jest czymś normalnym i rozsądnym dla katolików. Trzeba pamietać iż poczatkiem małżeńśtwa jest uroczystośc zaślubin, a później wspólnota mieszkania. Inaczej powstaje jakaś kuriozalna budowla na glinianych nogach, a ślub traktuje sie albo jako formalność, albo jako drzwi do wspólnoty łoża.
23 marca 2014, 15:05
Dlaczego młodzi będący parą mieszkają razem? Bo nie wierzą ani Bogu, ani Kościołowi. Mają w nosie naukę moralną Kościoła. I zachowują sie w tym o tyle racjonalnie, iż widzą jak pokolenie ich rodziców traktuje sprawy wiary, jaki wśród starszych doroslych panuje hipokryzja religijna i jaka jest rozbieznosć pomiedzy tym, co im sie głosi, a tym jak wygląda swiadectwo życia pokolenia rodziców.
K
Kasik
23 marca 2014, 13:56
Coż, może i argument finansowy nie jest nie do obalenia, bo owszem - można mieszkać z koleżanką. Po pierwsze jednak taką koleżankę trzeba mieć... albo kolegę. Są osoby - w tym ja - które zakosztowały w życiu mieszkania z obcą sobie osobą i dobrze tego nie wspominam. Może są to uprzedzenia, ale doświadczenie jakie jest, takie jest. Ja mieszkam z narzeczonym przed ślubem i nie jest to żaden sprawdzian, żadna próba, po prostu tak potoczyło się życie. Pewnego dnia (jeszcze jako mój chłopak) przyszedł do mnie i poprosił o pomoc, bo stracił dach nad głową, na nikogo nie mógł liczyć, bo odciął się ostro od ludzi, którzy sprowadzali go na złą drogę. Mieszkając ze mną, nauczył się chodzić do Kościoła, modlić się, bo tak było w moim domu. Potem z kolei nadeszła chwila, gdy nasze duże mieszkanie zostało sprzedane i był to moment, w którym zamieszkaliśmy sami. I cóż - moze chodzi poniekąd o pieniądze, ale chodzi przede wszystkim o to, że czasem słabość wiary jednego wzmacnia się siłą wiary drugiego, kiedy po 13 godzinach pracy marzy się tylko o śnie, a przed krzyżem klęczy on i odmawia pacierz. To buduje. Myślę, że przede wszystkim nie wolno szufladkować. Myślę, że trzeba być otwartym na różne życiowe losy, przypadki. I kapłani również powinni wysłuchać historii, zanim kogoś zaszufladkują. Nasz kapłan nas rozumie i wspiera nas swoją posługą. 
B
BerylH
23 marca 2014, 14:41
Baju baju
P
Paweł
23 marca 2014, 14:46
i pitu pitu :)
K
Kasik
23 marca 2014, 14:49
No i po co ucinanie dialogu? Siedzisz w moim sumieniu? 
B
BerylH
23 marca 2014, 14:52
Źle ukształtowane sumienie może podpowiadać złe rozwiązania, które jego właścicielowi wydają się dobre. Natomiast nauka moralna Kościoła jest jasna i przejrzysta. Sumienie trzeba kształtować, a nie dorabiać sobie swoje teorie. Poza tym każda taka sytuacja jak opisana wywołuje zgorszenie u innych. I już samo to jest niedopuszczalne i jest grzechem.
P
Paweł
23 marca 2014, 15:05
Masz racje. Nie siedzę. A moje własne ruszyło mnie. Dlatego szczerze przepraszam za moją docinkę. Naprawdę proszę Cie o wybaczenie. Mój gniew bierze się stąd, że wiem jak wielu młodych ludzi dzisiaj nie daje z tym radę. Rzeczywiście powinienem mieć więcej współczucia - bo sam również przeszedłem przez drogę nieczystości. Wiem jak w tym trudno wytrwać. Ale dzięki wierze dałem radę. Wiem też że człowiek potrafi dużo sobie samemu wytłumaczyć, usprawiedliwić. Ale jest ktoś kto to wszystko potrafi odkręcić, naprawić i wyciągnąć nas z tego. To Jezus. Dlatego jeszcze raz proszę Cie o wybaczenie - i obiecuje modlitwę w Twojej intencji i intencji Twojego narzeczonego. Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam.
K
kplnbz
23 marca 2014, 16:21
sranie w banie
S
Sonia
24 marca 2014, 08:56
Mądry jesteś bardzo, skoro wiesz co u kogoś jest grzechem a co nie. I nie pisz, że każda taka sytuacja wywołuje zgordzenie- ludzie, którzy patrzą na takie przykłady to nie banda bezmyślnych idiotów przypisujących grzech każdemu, kto żyje inaczej niż oni. Nawet jeśli widzę, że dziewczyna mieszka z chłopakiem nie mam prawa myśleć o nich-a to grzesznicy!-bo nie wiem, co tak naprawdę dzieje się między nimi, to wie tylko Bóg. I nie gorszę się od razu-jeśli Ty tak masz, to zacznij używać swojego rozumu i sumienia a nie patrz na to, co robią inni.
B
BerylH
24 marca 2014, 17:35
Ręce opadają. Myslenie o kimś "a to grzesznicy" nie jest zgorszeniem! Straszne jak ogromna jest ignorancja religijne wśród ludzi takich jak Sonia. Gorszenie to powodowanie, że ktoś inny stanie się gorszy, biorąc z Ciebie przykłąd zacznie grzeszyć. Ja się nie gorszę takimi jak Ty, ani żadnymi innymi cudzołożnikami, bo nawet gdyby wszyscy dookoła mnie cudzołożyli, to ja nie zacznę, myslęc ze skoro inni mogę, to ja też. Dla mnie zbyt ważny jest Bóg i za dobrze wiem co nam dał w przykazaniach. Nie jesteś w stanie mnie zgorszyć, rozumiesz? Natomiast dookoła żyją miliony innych ludzi, z których wielu zgorszeniu ulegnie. I dlatego każdy z nas ma obowiązek żyć tak, żeby nikt patrząc na mnie, czy na Ciebie, nie zaczął grzeszyć. "Rzekł znowu do swoich uczniów: «Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!" Łk 17, 1-2 Poczytaj sobie katechizm (taka gruba niebieska książka). Poczytaj o czystości, o zgorszeniu, o grzechach cudzych, o tym co jest grzechem. A przede wszystkim o miłości Boga. 
O
odpowiedź
23 marca 2014, 13:10
Mieszkają razem i będą mieszkać, bo nawet papież "nie zauważył" niczego niestosownego w mieszkaniu razem i rodzeniu dzieci przed ślubem.
W
werka
23 marca 2014, 13:09
~tak myślę ma racje.. to porrosty kwestia wygody. ja i mój chlopak jestesmy bardzo wierzacy i religijny. oboje pochodzimy z niewielkiej miejscowosci. Jak wyjechalismy do duzoego miasta koszty nas przerosły. mieszkamy razem aby móc normalnie zyc nie liczac kazdego grosza.
P
Paweł
23 marca 2014, 14:34
Wystarczyloby pierwsze zdanie.
H
Hanka
23 marca 2014, 22:09
to dlaczego poprostu nie weźmiecie ślubu, żeby móc mieszkać razem budując własną przyszłość?
TM
tak myślę
23 marca 2014, 12:31
Księża w obecnych czasach, mają klapki na oczach, a raczej nie mają świadomości.  Nie wiedzą (bo wszystko mają podane pod nos), co to jest prawdziwy survival.  Dlaczego ludzie mieszkają ze sobą przed ślubem? Bo jest łatwiej.  I nie ma w tym żadnej magii , że to na próbę, czy że zawsze się można wycofać etc. Dożyliśmy takich czasów nędznych, że wydatki ogranicza się do minium. Łatwiej opłacić wspólnie stancję niż samemu. To kwestia materialna zmusza często pary do zamieszkania razem. Ale co księża mogą o tym wiedzieć... NIE martwią się, gdzie będą spać, co włożą do garnka... Bo to mają zawsze zapewnione! Inaczej ma się sprawa do pary, jeżeli już pracują , są po studiach.. Tu, brak ślubu jest niepokojący. Ale dla studentów? To tylko ułatwienie przetrwania, dzielić koszta na dwóch.   A argumenty takie, że mieszkanie przed ślubem, to taki sprawdzian , czy sobie związek poradzi czy nie.. to świadczy o niedojrzałości. 
S
sdfsr
23 marca 2014, 13:03
jakby nie można było zamieszkać z kolegą/koleżanką... wtedy koszty też są podzielone
K
Karolina
23 marca 2014, 13:29
Argument, że "taniej jest mieszkać razem", jest z kosmosu. Bo co za różnica, że mieszkam z chłopakiem i czynsz dzielimy na dwie części, skoro mogę ja - jako kobieta - mieszkać z inną i z nią dzielić ten czynsz, a chłopak z innym chłopakiem? Żadna. Tylko ta wymówka "bo będzie taniej" jest tanią przykrywką i pokazuje, jak młodzi nie są zdolni dziś do wysiłku. Że się nie szanują po prostu, że nie rozumieją, po co ten trud walki o czystość.  Szkoda. Tym bardziej mam ogromny szacunek do tych moich Znajomych, którzy nie mieszkali razem przed ślubem i bez wyrzutów sumienia mogli podejść do ołtarza. Nie dlatego, że Ci, co mieszkali/mieszkają przed ślubem są gorsi czy coś - nie, nie o to mi chodzi. Po prostu Ci, co wytrwali, są dla mnie po prostu wzorem, przykładem, motywacją, że można tak zwyczajnie, choć nie bez trudu ;-) wytrwać. Deon publikował świadectwa ludzi nt. czystości. Poczytajcie sobie, dobra, bo autentyczna lektura :)
W
werka
23 marca 2014, 13:41
Że się nie szanują po prostu, że nie rozumieją, po co ten trud walki o czystość. to zemieszkaja razem to zonacza ze sie nie szanują ?na jakiej postrawie to stwierdzenie ? pozatym mieszkajac razem dopiero mozna pojąc co to naczy "trud walki o czystosc" uwierz ze wtedy to jest tak naprawde wyzwanie, a spotykajac sie po parkach czy kinach to zaden "trud walki". wiem co pisze z własnego doświadczenia
W
werka
23 marca 2014, 13:42
tak a jesli sie nie ma kolegów/kolezankek w danym miescie bo sie jest nowym ?
Z
Ziomek
23 marca 2014, 13:59
Jest taniej? Nie słyszałem jeszcze o właścicielu mieszkania, który obniżyłby czynsz za wynajem bo zamieszkuje je para, a nie dwoje kolegów czy dwie koleżanki.
BK
Boża Królewna
23 marca 2014, 14:42
To można zamieszkać z obcymi. Da się, sama tak mieszkam.
K
Kasik
23 marca 2014, 14:45
No ja myślę, że nie ma co wciskać "minusów", bo kto zetknął się z tym problemem, ten wie, że "być nowym" to często niełatwa sprawa. I człowiek trzyma się wtedy "znanych elementów życia" jak tonący brzytwy. Nie każdemu starcza odwagi, żeby zamieszkać z kimś obcym, a na mieszkanie samemu najzwyczajniej go nie stać. To jest zjawisko - pomijając buntowników z serii "i tak z nim/nią zamieszkam!" - o wiele bardziej złożone. Nie obejmuje ono jednego pokolenia, ale dotyka również pokolenia naszych rodziców. Bo - jeśli jeszcze ktoś tego nie zauważył - często wspólne mieszkanie dzieje się za ich przyzwoleniem...
BK
Boża Królewna
23 marca 2014, 15:05
Sama wychowałam się w niekatolickiej rodzinie, jestem owocem rozpadu dwóch związków w tym jednego małżeństwa sakramentalnego. W bólach dochodziłam do tego, co uważam dziś - że dla Chrystusa warto wszystko i z Nim nic nie jest niemożliwe. Myślę, że potrzeba naszych świadectw. Zarówno świadectw nawróceń, jak i świadectw "starszych synów", że da się całe życie trwać przy Ojcu. :)
E
ewela
23 marca 2014, 16:27
 z chłopakiem  jestem juz 3 lata, postanowilismy wziąc śłub koscielny w mojej parafii... i co? ... ZAPOWIEDZI 400 zł, ŚLUB 700 zł...szanowny ksiądz sobie policzył... plus koszt ubrań, obraczek i całej uroczystaści, kwiaty itp... przerosło nas to zupełnie... więc co? odłozylismy na później... jak nas będzie stac. zamieszkalismy razem i nie mamy wyrzutów sumienia.., to KSIĘŻA powinni je mieć  bo jak na razie to uprczywie nie słuchaja papieza Franciszka aby sakramenty były udzielane bezpłatnie... ;-)
B
BerylK
23 marca 2014, 16:32
1. Zazwyczaj takie teksty, że ksiąz zażądał milionów za ślub, pogrzeb, czy inne sakramenty, słyszę od ludzi, którzy z Kościołem mają niewiele wspólnego. Jakoś nigdy nie słyszałam ich od tych, którzy żyją wiarą i trzymają się blisko Kościoła. Dziwne? 2. Jesli nawet trafił się ksiądz, który wyjechał z takim cennikiem (jakoś kompletnie w to nie wierzę, ale dajmy na to że tak było), to co? Kościół kończy się na jednym księdzu? Jeden mi powiedział coś takiego, to ja teraz obrażę się na wszystkich i będę sobie żyć w grzechu? Na złośc mamie odmrożę sobie uszy.
E
ewela
23 marca 2014, 16:38
dodam tylko ze oboje jestesmy wierzący ;-) i bardzo nam zależało na ślubie ale nasz zapał został skutecznie ostudzony... cóz mówi sie trudno...
B
BerylH
23 marca 2014, 16:43
Diabeł też jest wierzący.
M
monia
23 marca 2014, 16:51
księża powinni poszukac źródła problemu w sobie a nie w ludziach
J
jula
23 marca 2014, 17:25
po tym co piszesz wnioskuje ze nigdy nie mieszkałas z koleżanką albo nie masz chłopaka...przez rok mieszkałam z koleżanką dzieląc wspólne mieszkanie, na początku było miło potem poznałam chłopaka który przychodził do mnie 3 razy w tygodniu... po 3 miesiącach zaczeły sie jazdy współlokatorki ( do której tez z reszta przychodził chłopak, który w zasadzie u niej mieszkał ) a że mój chłopak wodę zuzywa w wc za która nie płaci a to że siedzi przy zapalonym świetle za które tez nie płaci albo za głosno mówi... jej chłopak to chodzący IDEAŁ...nie dało sie wytrzymac i po 4 miesiącach podjelismy decyzje o współnym zamieszkaniu... tak wiec sie zazwyczaj mieszka z "koleżankami"...więc prosze nie wypisuj takich bredni
B
BerylK
23 marca 2014, 17:50
To że akurat ta koleżanka była taka a nie inne (a może miałą rację? nie wiemy - mamy tylko twoją wersję), nie jest ŻADNYM usprawiedliwieniem dla Twojego życia w grzechu.
A
Ania
23 marca 2014, 17:59
Z chłopakiem/dziewczyną można wynająć mały pokoik z jednym łóżkiem, dla dwóch kolegów czy koleżanek to może być krępujące. Życie się różnie układa, chociaż wydaje mi się, że gdy tylko jest taka możliwość, lepiej mieszkania przed ślubem uniknąć. Mnie osobiście nie zdarzyło mi się mieszkać z chłopakiem przed ślubem, ale zdarzyło mi się rozstanie po kilku dobrych latach bycia razem. Tuż po rozstaniu było nam obojgu bardzo ciężko, a jak sobie wyobrażę gdyby do tego dołożyć jeszcze np. pakowanie, dzielenie wspólnych rzeczy, organizację przeprowadzki itp. No strasznie.
Boża Królewna
23 marca 2014, 17:59
Współlokatorka stanowiła dla Was wymówkę, bo są inne wyjścia z takiej sytuacji...
A
Ania
23 marca 2014, 18:02
Ewela, jak jesteście wierzący, kochacie się, dobrze Wam razem - poszukajcie innej parafii, w której będziecie mogli wziąć ślub :)
B
BerylH
23 marca 2014, 19:17
Mały pokoik z jednym łóżkiem..... przemyśl to, co napisałaś :/
E
emig
23 marca 2014, 20:43
jest taniej bo ogrzewanie , woda czy jedzenie kosztuje na 2 osoby - cwoku glosujacy na Po=niemyslacy 
K
Kap
23 marca 2014, 23:18
Argument z sufitu. Jeszcze dodaj że mniej wody zużywają bo biorą razem prysznic... Do tego niezrozumiała wycieczka polityczna,,,
M
megii
24 marca 2014, 00:14
Dokładnie tak, masz rację.  Nie we wszystkich kościołach są cenniki,  więc nie popadajmy w skrajności.  To jest tylko usprawiedliwianie się przed samym sobą. Przykre, ale jak widać prawdziwe.