Duch pokaże ci drogę. To jest Jego sposób

(fot. shutterstock.com)
Raniero Cantalamessa OFMCap / tłum. Tomasz Duszyc OFMCap

Chrześcijanin to człowiek, który pozwala się prowadzić Duchowi Świętemu. Głos tego Nauczyciela dociera do niego z głębi sumienia i z nauczania Kościoła. Pomaga też iść za wolą Bożą, gdy trzeba wybierać pomiędzy dobrem a innym dobrem.

Duch jako przewodnik w Piśmie Świętym

Temat Ducha Świętego - przewodnika nie jest nowy w Piśmie Świętym. U Izajasza całą wędrówkę ludu przez pustynię przypisuje się Jego prowadzeniu: "Duch Pana kierował ich na spoczynek". Także Jezus został "wyprowadzony przez Ducha na pustynię". Zamysł św. Łukasza, by jego Ewangelia znalazła kontynuację w Dziejach Apostolskich, ma na celu ukazanie, że ten sam Duch, który prowadził Jezusa w jego ziemskim życiu, teraz - jako "Duch Jezusa" - jest przewodnikiem Kościoła. Piotr idzie do Korneliusza i do pogan, bo Duch mu to nakazuje; tak samo w Jerozolimie apostołowie podejmują ważne decyzje na skutek Jego podpowiedzi.
Prowadzenia przez Ducha doświadcza się nie tylko w wielkich decyzjach, ale także w sprawach małych. Paweł i Tymoteusz chcieli przepowiadać Ewangelię w prowincjach Azji, ale "Duch Święty zakazał im"; zamierzali udać się do Bitynii, ale "znowu nie pozwolił im na to Duch Jezusa". Później staje się zrozumiałe, dlaczego to prowadzenie było takie naglące: Duch Święty popychał w ten sposób rodzący się Kościół do wyjścia z Azji, by ukazać się na nowym kontynencie, w Europie.
Według św. Jana prowadzenia Parakleta doświadcza się przede wszystkim na płaszczyźnie poznania. To On "prowadzi" uczniów do pełnej prawdy, a Jego namaszczenie "poucza o wszystkim", stąd kto je posiada, nie potrzebuje innych nauczycieli.
Święty Paweł wprowadza ważną nowość: dla niego Duch Święty jest nie tylko "mistrzem wewnętrznym", ale zasadą nowego życia ("ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi!"); nie ogranicza się do wskazania, co należy czynić, ale daje jednocześnie zdolność czynienia tego, co nakazuje. Dlatego przewodnictwo Ducha różni się zasadniczo od wskazówek Prawa, które pozwala widzieć dobro do spełnienia, ale pozostawia osobę pod presją zła, którego ona nie chce. "Jeśli jednak Duch was prowadzi, nie jesteście pod Prawem", powiedział wcześniej Apostoł w Liście do Galatów.

Duch prowadzi poprzez sumienie

Istnieje ścisły związek między sumieniem i Duchem Świętym. Czym jest osławiony "głos sumienia", jeśli nie rodzajem "przekaźnika na odległość", poprzez który Duch Święty przemawia do każdego człowieka? "Moje sumienie to poświadcza w Duchu Świętym", wykrzykuje św. Paweł, mówiąc o swojej miłości do rodaków, Izraelitów.
Prowadzenie Ducha Świętego poprzez sumienie rozprzestrzenia się także poza Kościół, na wszystkich ludzi. Poganie okazują, "że wymogi Prawa zostały wypisane w ich sercach", o czym świadczy "ich sumienie". To właśnie dlatego, że Duch Święty przemawia w każdym rozumnym bycie przez sumienie, jak mówił św. Maksym Wyznawca, "widzimy wielu ludzi, także spośród barbarzyńców i koczowników, zwracających się do godnego i dobrego życia, a odrzucających dzikie prawa, które od początków nad nimi panowały".
Sumienie to także rodzaj niepisanego, wewnętrznego prawa o niższym znaczeniu, różniącego się od tego, które istnieje w wierzącym przez łaskę, ale nie pozostającego z nim w sprzeczności, ponieważ pochodzi od tego samego Ducha. Kto posiada jedynie "niższe" prawo, ale jest mu posłuszny, pozostaje bliżej Ducha od człowieka posiadającego prawo wyższe otrzymane na chrzcie, z którym nie żyje w zgodzie.
Dla wierzących wewnętrzne kierownictwo sumienia jest rozwinięciem i uszlachetnieniem namaszczenia, "które jest prawdziwe, a nie fałszywe" i "poucza o wszystkim", dlatego prowadzi w sposób nieomylny, jeśli tylko się go słucha. Komentując właśnie ten fragment I Listu św. Jana, św. Augustyn sformułował doktrynę o Duchu Świętym jako "mistrzu wewnętrznym". Co znaczą, zapytuje, słowa: "nie potrzebujecie, żeby ktoś was pouczał"? Czy chrześcijanin sam z siebie wie już wszystko i nie potrzebuje czytać, radzić się i nikogo słuchać? Trzeba słuchać nauczycieli i kaznodziejów, ale jedynie ten zrozumie i skorzysta z tego, co oni mówią, do którego w jego wnętrzu przemawia Duch Święty. Takie jest znaczenie tych słów, ponieważ wielu słucha przepowiadania i nauczania, ale nie wszyscy rozumieją je w ten sam sposób.
W wewnętrznym i osobowym środowisku sumienia Duch Święty poucza nas poprzez "dobre natchnienia" czy też "wewnętrzne oświecenia", których każdy w jakimś stopniu doświadczył w swoim życiu. Są to poruszenia serca, których nie można wyjaśnić w sposób naturalny, gdyż często idą w przeciwnym kierunku, niż chciałaby tego nasza natura. Skłaniają one do pójścia za dobrem i do ucieczki przed złem.
Opierając się na wymiarze moralnym osoby, niektórzy wybitni naukowcy i współcześni biolodzy zdołali przezwyciężyć teorię, która uważa byt ludzki za przypadkowy rezultat selekcji gatunku. Jeśli ewolucją rządzi jedynie prawo przeżycia najsilniejszego, jak wyjaśnić niewątpliwe akty czystego altruizmu czy nawet ofiary z samego siebie ze względu na prawdę czy sprawiedliwość?

Duch prowadzi poprzez nauczanie Kościoła

Wewnętrzne świadectwo Ducha Świętego musi pozostawać w związku z zewnętrznym, widzialnym i obiektywnym, którym jest nauczanie apostolskie. W Apokalipsie, na zakończenie każdego z siedmiu listów, słyszymy upomnienie: "Kto ma uszy, niech słucha, co Duch mówi do Kościołów".
Duch mówi także do kościołów i wspólnot, nie tylko do jednostek. Święty Piotr w Dziejach Apostolskich łączy obydwa świadectwa Ducha Świętego - wewnętrzne i zewnętrzne, osobiste i publiczne. Kiedy tylko skończył mówić do tłumów o Chrystusie wydanym na śmierć i zmartwychwstałym, wszyscy czuli się "skruszeni" i "wstrząśnięci"; natomiast kiedy wygłosił te same słowa wobec zwierzchników Sanhedrynu, ci wpadli we wściekłość. To samo przemówienie, ten sam przepowiadający, a skutek całkowicie odmienny. Dlaczego? Wyjaśnienie znajduje się w słowach, które Apostoł wypowiada w innej sytuacji: "Dajemy temu świadectwo my właśnie i Duch Święty, którego Bóg udzielił wszystkim, którzy są Mu posłuszni".
Dwa świadectwa muszą się zjednoczyć, aby mogła się zrodzić wiara: świadectwo apostołów głoszących słowo i świadectwo Ducha, który pozwala je przyjąć. Ta sama myśl została wyrażona w Ewangelii św. Jana, gdy Jezus mówi o Pocieszycielu: "On będzie świadczył o Mnie i wy także powinniście dawać świadectwo o Mnie".
Jednakowo fatalnie jest zabiegać jedynie o jeden lub o drugi rodzaj kierownictwa Ducha. Kiedy pomija się świadectwo wewnętrzne, łatwo popaść w jurydyczność i autorytaryzm; kiedy znów zaniedbuje się zewnętrzne świadectwo apostolskie, grozi nam subiektywizm i fanatyzm.
Kiedy wszystko redukuje się do osobistego, prywatnego słuchania Ducha, otwiera się droga do niepohamowanego procesu podziałów, gdyż każdy uważa, że ma rację. Wtedy już samo rozbicie i rozmnożenie się denominacji i sekt, często różniących się między sobą w zasadniczych punktach, pokazuje, że niemożliwe jest, by we wszystkich przemawiał Duch prawdy, gdyż w takim razie pozostawałby w sprzeczności z samym sobą.
Na takie niebezpieczeństwo najbardziej narażony jest świat protestancki, który z "wewnętrznego świadectwa" Ducha Świętego uczynił jedyne kryterium prawdy, sprzeciwiając się każdemu świadectwu zewnętrznemu, kościelnemu, które nie jest wprost tożsame ze spisanym Słowem Bożym. Niektóre frakcje radykalne idą o wiele dalej, oddzielając wewnętrzne kierownictwo Ducha nawet od słowa Pisma. Mieliśmy więc przeróżne ruchy "entuzjastów" i "oświeconych", które naznaczyły historię Kościoła, zarówno katolickiego, jak i prawosławnego oraz protestanckiego. Najczęstszym skutkiem takiej tendencji, która całą uwagę skupia na wewnętrznym świadectwie Ducha, jest to, że niepostrzeżenie Duch... gubi gdzieś swą wielką literę i zaczyna zlewać się ze zwyczajnym duchem ludzkim. Tak właśnie uczynił racjonalizm.
Musimy jednak uznać, że istnieje również ryzyko przeciwne. Można absolutyzować zewnętrzne i publiczne świadectwo Ducha, ignorując to indywidualne, którego doświadcza się poprzez oświecone łaską sumienie. Innymi słowy, można redukować kierownictwo Pocieszyciela jedynie do oficjalnego nauczania Kościoła, zubożając w ten sposób różnorodność działania Ducha Świętego. Łatwo wówczas przecenić element ludzki, organizacyjny i instytucjonalny, otwierając tym samym drzwi do marginalizacji świeckich i przesadnej klerykalizacji Kościoła.
Również w tym przypadku, jak zawsze, musimy odnaleźć całość, syntezę, która jest kryterium prawdziwie "katolickim", powszechnym. Ideałem jest zdrowa harmonia pomiędzy słuchaniem tego, co Duch mówi do mnie jako jednostki, i tego, co mówi do Kościoła jako całości i poprzez Kościół do pojedynczych osób. W swoim dekrecie o wolności sumienia sobór watykański II pragnął dokonać właśnie takiej syntezy.

Rozeznawanie w życiu osobistym

Prowadzenie Ducha Świętego na drodze duchowej każdego wierzącego dokonuje się w procesie, który nazywamy rozeznawaniem duchów. Pozwala ono odróżnić "Ducha Bożego" od "ducha świata". Święty Paweł podaje - za Jezusem - do tego obiektywne kryterium: "Ciało pożąda wbrew Duchowi, natomiast Duch przeciwko ciału". "Uczynki ciała" pokazują, że pewne pożądanie pochodzi od starego, grzesznego człowieka, "owoce Ducha" natomiast, że od Niego właśnie.
Niekiedy jednak owo obiektywne kryterium jest niewystarczające, ponieważ stoimy nie przed wyborem pomiędzy dobrem a złem, ale pomiędzy dobrem a innym dobrem. Chodzi wtedy o rozpoznanie, którego wyboru życzyłby sobie Bóg w konkretnych okolicznościach. W tym celu św. Ignacy Loyola rozwinął swoją naukę o rozeznawaniu. Wskazuje on, by przede wszystkim spoglądać na swój stan wewnętrzny, na intencje ("duchy"), które stoją za danym wyborem. Pokazuje on też praktyczne sposoby zastosowania tych kryteriów. Kiedy trzeba wybrać pomiędzy dwiema rzeczami, dobrze jest zatrzymać się wpierw nad jedną z nich, jakbyśmy bez wątpienia chcieli właśnie ją wybrać. Pozostając w takim stanie jeden dzień lub dłużej, rozważamy poruszenia naszego serca co do tego wyboru: czy przynosi pokój, czy pozostaje w harmonii z innymi naszymi wyborami, czy nasze wnętrze ze spokojem kieruje nas w tym kierunku, czy też przeciwnie, stawia zasłonę niepokoju... Następnie powtarzamy podobny proces z drugą możliwością. Wszystko w klimacie modlitwy, poddania się woli Bożej, otwarcia na Ducha Świętego.
Warunkiem sprzyjającym dobremu rozeznawaniu jest głęboko ukształtowane nastawienie, aby w każdej sytuacji pełnić wolę Bożą. Jezus mówił: "Mój sąd jest sprawiedliwy, gdyż kieruję się wolą Tego, który Mnie posłał, a nie własną wolą".
Niebezpieczeństwem w niektórych współczesnych sposobach rozumienia i praktykowania rozeznawania jest akcentowanie w nim aspektów psychologicznych oraz zapominanie o pierwszeństwie działania Ducha Świętego. Zawiera się w tym głęboka racja teologiczna. To sam Duch Święty jest zasadniczą wolą Boga i kiedy wchodzi w duszę, "objawia się jako wola Boża dla tego, w kim się znajduje".
Konkretnym owocem naszego rozważania mogłaby być odnowiona decyzja powierzenia się we wszystkim i na wszystko wewnętrznemu kierownictwu Ducha Świętego, jako szczególny rodzaj "kierownictwa duchowego". Jest napisane, że "gdy obłok wznosił się, odsłaniając święte mieszkanie, Izraelici wyruszali w drogę, a gdy pozostawał, oni również zostawali". Również my nie możemy niczego podejmować, jeśli nie ma w nas Ducha Świętego, którego figurą, według tradycji, był obłok. Nie możemy działać, nie uzgodniwszy wpierw z Nim naszej aktywności.
Wspaniały tego przykład mamy w życiu samego Jezusa. On nigdy niczego nie powziął bez Ducha Świętego. W Duchu Świętym wyszedł na pustynię, w mocy Ducha Świętego powrócił i rozpoczął przepowiadanie, "pod wpływem Ducha Świętego" wybrał swoich apostołów, w Duchu Świętym się modlił i ofiarował siebie samego Ojcu.
Święty Tomasz mówi o tym wewnętrznym przewodnictwie Ducha jako pewnego rodzaju "instynkcie właściwym sprawiedliwym": "Jak w życiu cielesnym ciało nie jest wprawiane w ruch inaczej niż przez duszę, która je ożywia, podobnie w życiu duchowym każde nasze poruszenie powinno pochodzić od Ducha Świętego". Tak właśnie działa "prawo Ducha" i to o nim mówi Apostoł w słowach: "Duch was prowadzi".
Musimy powierzyć się Duchowi Świętemu jak struny harfy palcom tego, kto je porusza; jak dobrzy aktorzy nadstawić ucho na głos suflera, by wiernie wyrecytować swoją rolę na scenie życia. To o wiele łatwiejsze niż można pomyśleć, ponieważ nasz sufler przemawia od wewnątrz, uczy nas każdej rzeczy, instruuje we wszystkim. Czasem wystarczy proste spojrzenie w głąb siebie, poruszenie serca, modlitwa.
 
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Duch pokaże ci drogę. To jest Jego sposób
Komentarze (9)
17 kwietnia 2016, 21:42
To drogi nie pokazują krasnoludki? Tylko jakieś inne wydumane stworzenia?
A
andrzej_a
17 kwietnia 2016, 20:44
Wyobraźmy sobie człowieka wierzącego, który od lat jest włączony do wspólnoty Kościoła, aktywnie uczestniczy w jego życiu, a nawet poświęca się dla zgłębiania treści Pism Świętych. Wyobraźmy sobie, iż taki człowiek przyjmuje święcenia kapłańskie i podąża drogą kapłana, a nawet dokonuje doktoratu z Chrystiologii. I nagle poprzez Chrzest w Duchu Świętym na nowo odkrywa Ducha Świętego oraz żywego Jezusa Zmartwychwstałego. Tak o sobie opowiada o. Raniero Cantalamessa w materiale: "Net for God o. Raniero Cantalamessa" (https://youtu.be/kNhpLOifASk): "To właśnie Duch Święty sprawia, że Chrystus jest żywy i obecny. W innym wypadku Chrystus stałby się jedynie tezą teologiczną, doktryną, zespołem dogmatów. Dla mnie oznaczało to wielką zmianę w rozumieniu kim jest Chrystus. Studiowałem Chrystiologię, to była moja specjalizacja. Napisałem nawet doktorat z teologii, nt „Chrystologii Tertuliana”. A potem po Chrzcie w Duchu Świętym zdałem sobie sprawę, że jest inny Jezus, którego muszę poznać. Jezus Zmartwychwstały żywy, który tu jest i działa poprzez Swojego Ducha. Dlatego, że Duch Święty po odkupieniu to Duch Chrystusa, to tchnienie Chrystusa na Kościół. Kto może się obyć bez tchnienia Pana????" (13:22 - 14:20 min). A więc powyższy artykuł dotyczy ludzi, którzy już doświadczyli wylania Ducha Świętego i odkryli na nowo Jezusa Zmartwychwstałego, żywego, obecnego w naszym życiu tu i teraz. Jezusa, który uzdrawia chorych, wyzwala zniewolonych (papierosy, alkohol, narkotyki, zniewolenia seksualne, migreny, przewlekłe choroby oporne na różne terapie lecznicze, depresje, lęki, myśli samobójcze itp.).  A także Jezusa, który nawet wskrzesza umarłych! Tak więc, póki nie przyjmiemy i nie doświadczymy przyjęcia charyzmatów Ducha Świętego (dojrzałości wiary ok 30 r.ż.) i nie odkryjemy, iż należymy do Kościoła Świętych, a tym samym do Chrystusa, trudno jest mówić o sumieniu złączonym z Duchem Świętym i prowadzeniu Ducha Świętego poprzez sumienie człowieka wierzącego.
Andrzej Łukasiewicz
18 kwietnia 2016, 09:53
      To prawda ... łaska Chrztu w Duchu św. zmienia całkowicie perspektywę myślenia ... zmienia tak naprawdę wszystko !!!
SC
Szymon Cyprian Czuprynski
26 października 2015, 09:06
Zgadzam się poza jednym. Z Duchem Świętym nie trzeba się konfrontować. Łaska, którą nas obdarza wymaga jedynie naszego przyjęcia :)
Maciej Paweł Grzelak
26 maja 2010, 19:38
Wspaniały tekst. Naprawdę traci wiele ten, który boi się konfrontacji z Duchem Świętym. Bardzo podobał mi się fragment z wyborem między jednym dobrem a drugim, wydaje się bez znaczenia. A jednak NIE. Dziękuję za ten artykuł!
Aleksandra Adamczyk
25 maja 2010, 10:39
Tak racja, ale zanim Cantalamessa to napisał, napisła wpierw: "Kiedy wszystko redukuje się do osobistego, prywatnego słuchania Ducha, otwiera się droga do niepohamowanego procesu podziałów, gdyż każdy uważa, że ma rację. Wtedy już samo rozbicie i rozmnożenie się denominacji i sekt, często różniących się między sobą w zasadniczych punktach, pokazuje, że niemożliwe jest, by we wszystkich przemawiał Duch prawdy, gdyż w takim razie pozostawałby w sprzeczności z samym sobą." Ostatnio dotarła do mnie taka myśl, że ktoś kto ma Ducha w sobie, jest przekonany o własnej grzeszności. To jest znak rozpoznawczy Ducha. Bo Duch przyjdzie aby nas przekonać najpierw o grzechu ("On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. J 16,8). Więc jeśli ktoś ma wątpliwości czy otworzył się na Ducha, czy pozwolił Mu wejść i działać, to to jest pierwsze kryterium, któremu powinniśmy się poddawać, i to codziennie - czy jestem przekonany o własnej grzeszności?
Jadwiga Krywult
25 maja 2010, 09:29
W Polsce bardziej na to należałoby zwrócić uwagę: "Musimy jednak uznać, że istnieje również ryzyko przeciwne. Można absolutyzować zewnętrzne i publiczne świadectwo Ducha, ignorując to indywidualne, którego doświadcza się poprzez oświecone łaską sumienie. Innymi słowy, można redukować kierownictwo Pocieszyciela jedynie do oficjalnego nauczania Kościoła, zubożając w ten sposób różnorodność działania Ducha Świętego. Łatwo wówczas przecenić element ludzki, organizacyjny i instytucjonalny, otwierając tym samym drzwi do marginalizacji świeckich i przesadnej klerykalizacji Kościoła."
Aleksandra Adamczyk
25 maja 2010, 09:24
Piękny tekst :) Zawłaszcz to mi sie podoba: "Czy chrześcijanin sam z siebie wie już wszystko i nie potrzebuje czytać, radzić się i nikogo słuchać? Trzeba słuchać nauczycieli i kaznodziejów, ale jedynie ten zrozumie i skorzysta z tego, co oni mówią, do którego w jego wnętrzu przemawia Duch Święty."
P
Piotr
24 maja 2010, 22:23
"To o wiele łatwiejsze niż można pomyśleć" - ale czasem okazuje się być znacznie trudniejsze.