Wbrew pozorom rachunek sumienia nie jest taką prostą sprawą. O dwóch niebezpiecznych skrajnościach w jego przygotowaniu, opowiada doświadczony i ceniony spowiednik.
Sumienie jest szczególnym miejscem spotkania z Bogiem. W 16. punkcie Gaudium et spes, Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym, czytamy, że "sumienie jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam na sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu, we wnętrzu człowieka, rozbrzmiewa". A więc jest to jakiś głos Boga rozbrzmiewający we wnętrzu człowieka. Choć jest przejmujący, to często trudno go usłyszeć, nazwać.
Rachunku sumienia nie można zrobić w przelocie. Potrzeba czasu. Dlatego nie powinien on być czyniony jedynie przed sakramentem pokuty, tylko regularnie, do czego zachęcam. Oczywiście nie można przesadzać i nie muszą to być długie godziny rozmyślań. Nie może to być też coś o długości szybkiej rozmowy telefonicznej.
Zbyt szczegółowy rachunek sumienia
Często problemem jest używanie formularzy. Jeśli ktoś przygotowuje się do regularnej, na przykład comiesięcznej, spowiedzi i korzysta z kartki, na której jest dwieście lub więcej pytań, to może się zadręczyć takim rachunkiem sumienia i nie będzie to spotkanie z Bogiem. Taki katalog mniejszej lub większej liczby wad może doprowadzić do stwierdzenia, że jest beznadziejnym i nie wiadomo jakim grzesznikiem. Pytań jest tak wiele, często tak szczegółowych, że człowiek staje skonfundowany i nie potrafi na niektóre z nich odpowiedzieć, a o niektórych sprawach w ogóle nie myślał. Takie rachunki sumienia być może są potrzebne co jakiś czas, by je przejrzeć i zobaczyć, że może są w moim życiu obszary, o które się przed Bogiem nie pytam. Pogłębienie praktyki nie polega jednak na mnożeniu liczby pytań.
Boimy się prawdy
Istnieje również model obronny. Dzisiejsza kultura wręcz zwariowała na tle ochrony prywatności. Już nawet nie można znaleźć spisu lokatorów, bo to będzie naruszenie tajemnicy. W związku z tym mój mały krewny mówi: "Wujek, jak nie wiem, gdzie ten drugi wujek mieszka, to dzwonię na wszystkie dzwonki i ktoś mi otworzy. Nie jest napisane, gdzie on mieszka, zawsze mi się myli". Naciska więc na wszystkie dzwonki i ktoś mu te drzwi otwiera. Podobnie jest w życiu. Spotykamy osoby, które powiedzą: "Owszem, to w moim życiu jest, ale nie powiem, bo to jest moja prywatność" albo "Tego księdzu nie będę mówił, po co mu to!". Mamy problem z wyznaniem prawdy, z odpowiednim rachunkiem sumienia. Spowiedź jest spotkaniem z Bogiem, a kapłan jest tylko Jego reprezentantem.
Tekst pochodzi z najnowszej książki Piotra Jordana Śliwińskiego Cap "Rachunek sumienia z ojcem Jordanem"
Skomentuj artykuł