Już najstarsi ojcowie Kościoła uważali, że dziewica jest poślubiona Chrystusowi. Ostatecznie jako kobieta należy do systemu, w którym musi pozostawać pod kontrolą jakiegoś mężczyzny, choćby w ten sposób.
"Co do płci jestem kobietą, lecz nie co do ducha" - odparła z pokorą i łzami w oczach amma Sara, gdy dwóch świętych pustelników z Peluzjum przyszło do niej, zaznaczając jednak, żeby się nie chełpiła, że do kobiety przychodzą pustelnicy. Jedna ze słynniejszych egipskich matek pustyni miała najwyraźniej taki stosunek do własnej kobiecości, jaki właściwy był jej czasom.
To, co męskie, uważano za bardziej predestynowane do spraw duchowych, kobiecość zaś postrzegano jako uwikłaną w materialność i namiętności. W kulturze, która ceniła płodność i posiadanie potomstwa, matki miały zagwarantowany społeczny szacunek. Ale jak kobieta miała wypracować swoją pozycję w kulturze, która coraz wyżej ceniła wyrywanie się z cielesności i ascezę?
Bywało, że przyjmowała te warunki gry, usiłując nieco się zbliżyć do duchowych możliwości rezerwowanych dla mężczyzn. Wymagało to jednak od niej podwójnego zaprzeczenia: nie dość, że wyrzeczenia się siebie, to jeszcze w sposób szczególny wyrzeczenia się siebie-kobiety. Czasem nawet potrójnego, bo popularne w późnej starożytności żywoty opowiadały o mniszkach transwestytkach, które swoje życie monastyczne wiodły w męskim przebraniu, jako mnisi.
Kim są dziewice konsekrowane? >>
Czy na pustynię, w dziewictwo i ascezę uciekają przed własną kobiecością, a nawet bardziej przed obrazem kobiecości, jaki narzuca im antyczna kultura i zbudowana na jej fundamencie chrześcijańska antropologia? Zapał, z jakim kobiety w późnym antyku decydowały się na zachowanie dziewictwa, powinien nas zastanowić.
Niestety dysponujemy zbyt ograniczonymi źródłami, by w temat wniknąć. Literaturę o kobietach i o dziewictwie tworzą mężczyźni, więc nie usłyszymy kobiecej opinii w tej sprawie. Czy faktycznie było tak, że kobiety sięgnęły po chrześcijańskie kategorie (w tym przypadku dziewictwo), by przekroczyć ograniczenia społeczne i kulturowe? Jak zbudowany był ich świat i jak postrzegały siebie oraz wybory, które przed nimi stały?
Ojcowie Kościoła chwalą małżeństwo raczej jako konieczność, za ideał uznając dziewictwo. Pewien wgląd w sposób, w jaki w ich kręgu i czasie myślano o małżeństwie i dziewictwie, może dać list świętego Hieronima, który niewielki, ale liczący się w tradycji chrześcijańskiej traktat o dziewictwie zawarł w korespondencji z córką Pauli Rzymianki, czyli Eustochium.
Wyjaśnia w nim:
"Ewa była w raju dziewicą, a po ubraniu w skórzane szaty rozpoczęła życie małżeńskie. Twoją krainą jest raj".
I dodaje:
"Pamiętaj, że dziewictwo jest rzeczą naturalną, a małżeństwo powstało po grzechu; dziewica rodzi się z małżeństwa, oddając mu w owocu to, co utraciła w korzeniu".
Hieronim wykłada też:
"Nie jest uwłaczaniem małżeństwu, jeśli się wyżej nad nie stawia dziewictwo. Nikt nie porównuje rzeczy złej z dobrą. Niech się chlubią i zamężne, że po dziewicach zajmują drugie miejsce. «Rośnijcie - mówi - i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię». Niech rośnie i rozmnaża się ten, kto ma napełniać ziemię; twój orszak jest w niebie".
Ojcowie starają się kobietom obrzydzić perspektywę zamążpójścia. Wystarczy przeczytać, co na ten temat pisze Jan Chryzostom w De virginitate (swoją drogą można odnieść wrażenie, że większość ojców Kościoła czuła się zobowiązana napisać własny traktat o dziewictwie). Zamężna kobieta zamartwia się sprawami członków rodziny, ich chorobami, wypadkami, możliwą śmiercią.
O ból głowy przyprawia ją charakter małżonka. Martwi się też własną płodnością, a jeśli pocznie, możliwością śmierci dziecka albo własną w połogu czy bólem porodu. Poród i związane z nim udręki przedstawiane są w dramatyczny sposób. Największe cierpienia dziewicy nie dorównują cierpieniom kobiety zamężnej. W dodatku dziewica nie musi zajmować się bez ustanku sprawami swego męża ani bać się nadużyć z jego strony.
Decyzje córek o zachowaniu dziewictwa nie spotykały się jednak z entuzjazmem nawet chrześcijańskich rodziców, którzy nie uważali, by dziewczęta mogły same podejmować takie postanowienia. Z tej przyczyny przekonywanie rodziców również stało się częścią retoryki ojców Kościoła. Hieronim perswaduje matkom, iż powinny się cieszyć, że ich córki, zamiast zostać oblubienicami żołnierzy, będą oblubienicami króla, czyniąc z matek teściowe samego Boga.
Obrzydzane jest również ewentualne ponowne zamążpójście. Jeśli być żoną, to tylko raz (zgodnie zresztą z ideałem univira, choć niezgodnie z praktyką). Hieronim tak do pozostania wdową przekonuje w liście Furię:
Jakie kłopoty kryje małżeństwo, przekonałaś się sama, żyjąc w tym stanie, i jakby mięsem przepiórek aż do obrzydzenia jesteś nasycona. Gorycz mocno zaprawiona zgagą nawiedziła twe gardło, oddaliłaś od siebie kwaśniejące i prowokujące choroby pokarmy, ulżyłaś gorączkującemu żołądkowi; dlaczego chcesz z powrotem przyjmować to, co było dla ciebie szkodliwe? "Pies wraca do wymiocin swoich, a umyta świnia do kałuży błota". Nawet nieme zwierzęta i przelotne ptaki nie wpadają w te same sidła i sieci.
Jednak dziewictwo poświęcających się Bogu dziewic to niezupełnie stan bezżenny. W świecie starożytnym nie ma miejsca dla "singielek". Już najstarsi ojcowie Kościoła uważali, że dziewica jest poślubiona Chrystusowi. Ostatecznie jako kobieta należy do systemu, w którym musi pozostawać pod kontrolą jakiegoś mężczyzny, choćby w ten sposób. To dlatego zdeklarowane dziewice, podobnie jak żony, na znak skromności noszą zakryte głowy i dlatego porzucenie drogi życia w celibacie również uznawane jest za cudzołóstwo. Co więcej, od IV wieku jest kwalifikowane jako cudzołóstwo w prawie cesarstwa skodyfikowanym w Kodeksie Teodozjańskim (IX 25).
Co zatem znajduje się po stronie zysków? Dziewice i matki pustyni, przełożone klasztorów i mniszki mogą zająć się pracą intelektualną. To oczywiście dotyczy tylko kobiet z lepszych domów, piśmiennych. Przykładem mogą być znane nam już biblistki z kręgu Marceli oraz zajmująca się studiowaniem Pisma Świętego i pisaniem zaleceń dla mniszek Melania Młodsza.
Choć wyzbywają się majątku, to paradoksalnie zyskują nad nim kontrolę. Co zresztą jest przyczyną kontrowersji w arystokratycznych rodzinach i ostatecznie zostaje zakazane prawnie. Poprzez dziewictwo kobiety zyskują też kontrolę nad swoim ciałem i płodnością, czego w małżeństwie nie miały. Ceną za kontrolę jest wyrzeczenie.
5 mitów na temat katolickich dziewic >>
Oddają swoją seksualność za choćby namiastkę swobody w zdominowanym przez mężczyzn świecie. Aby mieć jakiś w tym świecie udział, musiały zdecydować się na dobrowolne wyrzeczenie, samozaprzeczenie i autodestrukcję. Poślubione Chrystusowi, wcale tego systemu nie rozsadzały, tylko znajdowały w nim dla siebie miejsce.
Czy zawsze droga do kobiecej emancypacji musi być "pracą z ciałem", płodnością i seksualnością? Ostatecznie matki pustyni czy starożytne dziewice sięgają po taką metodę, jaka w ich epoce i systemie społecznym jest dostępna, czyli uzasadnione chrześcijańską antropologią i teologią dziewictwo, które pozwala ich biografiom pobiec zupełnie innym torem. Czy jednak ich "praca z ciałem" jest tak odmienna od naszych współczesnych doświadczeń i zabiegów, gdy pytania o ciało, kobiecość i płodność, zestawione z pragnieniem autonomii, wciąż powodują tyle napięć?
Skomentuj artykuł