Gdy umarłam, spotkałam świętego

(fot. shutterstock.com)
Anna

O godzinie 23.50 wezwany do mnie anestezjolog orzekł zgon. Byłam już po drugiej stronie i pragnęłam tam pozostać. Wtedy podszedł do mnie ojciec Maksymilian Kolbe.

W wieku 44 lat urodziłam córkę. Moje starsze dzieci miały wtedy 19 i 22 lata. Bałam się tej ostatniej ciąży. Opuchła mi twarz, stopy, tętno płodu nie było słyszalne. Kiedy znalazłam się w klinice położniczej, stwierdzono gestozę - zatrucie ciążowe. Obserwowano mnie całą dobę. Co piętnaście minut przychodziła pielęgniarka, która nie mogła wyczuć tętna dziecka. Wpadałam w panikę, serce zamierało mi ze strachu, że i ja umrę. Oddychałam z trudem. W nocy wzywano ordynatora, bo ustawało i moje tętno.

W końcu niebo zlitowało się nade mną, nieszczęsną. Pewnej nocy w moim niespokojnym śnie przyszedł do mnie zakonnik. Nie znałam go, ale wyciągnął do mnie swe ręce. Stałam na wysokiej skale i nie widziałam ścieżki do zejścia. Strasznie się bałam o siebie i o ten mój już wielki brzuch. Zakonnik stojący pod skałą patrzył na mnie i kazał mi skoczyć. Serce dygotało mi ze strachu. Nabrałam dziwnej ufności i skoczyłam miękko, bezboleśnie, nawet się nie przewróciłam.

DEON.PL POLECA

Nazajutrz wszystko uległo poprawie, tętno moje i dziecka oraz ciśnienie unormowały się. Po tym śnie minął lęk o ciążę i poród. Córka urodziła się słabiutka, ale mądra i bystra. W szkole uczyła się dobrze.

Zakonnikiem z mojego snu okazał się franciszkanin - św. Maksymilian Maria Kolbe. Poznałam go na zdjęciu okładki "Rycerza Niepokalanej".

Powtórnie przyszedł do mnie po paru latach. Byłam w szpitalu. O godzinie 23.50 wezwany do mnie anestezjolog orzekł zgon. Dzięki uporowi dyżurującej wtedy pani doktor nie wywieziono mnie do kostnicy. Wstrząśnięta oznajmiła, że na jej dyżurze przez 25 lat nikt nie umarł, więc poczeka do rana, że może ożyję. A ja byłam już tam - po drugiej stronie. Błogi spokój, wyciszenie wewnętrzne, świadomość miłości i ciepła tak mną zawładnęły, że pragnęłam tam pozostać. Musiałam tylko zdobyć się na ostatni wysiłek - otworzyć duże drzwi, a ja ledwo sięgałam klamki. Wtedy podszedł o. Maksymilian i powiedział, że jeszcze nie czas, że na razie nie wolno mi tam wejść, za te drzwi. Chyba w tym momencie się obudziłam. Leżałam na sali szpitalnej, ale nie na łóżku, tylko na wysokim wózku. To na nim miałam być wywieziona do chłodni. Nocny dyżur pani doktor dobiegał końca. Wezwano ją do mnie, a wszyscy ze zdumieniem patrzyli, jak wstaję, dostaję rumieńców i wychodzę na korytarz. Pani doktor była przy mnie cały czas. Opowiedziałam jej o moim spotkaniu z zakonnikiem.

Doświadczyłam też troski Anioła Stróża. Pewnego letniego wieczoru jechałam na skróty leśną drogą do domu. W pewnym momencie koło roweru zahaczyło o korzeń niewidoczny w kępach mchu i wrzosu.

Chwilę przed tym poczułam, że ktoś przenosi mnie na pobocze, i usiadłam miękko na mchu. Tymczasem rower z rozpędu wpadł na grubą sosnę, usłyszałam trzaski, kierownica oderwała się od ramy, a sama rama pękła w połowie. W swoim oszołomieniu pamiętałam o gorącej modlitwie w podzięce do mojego Anioła Stróża.

Tekst pochodzi z książki "Cuda świętego Maksymiliana Marii Kolbego. Świadectwa i modlitwy".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdy umarłam, spotkałam świętego
Komentarze (10)
AF
Agata Frączek
13 czerwca 2018, 07:28
Ktoś tu nie wierzy, w świętych obcowanie.... A szkoda, bo święci to potężna pomoc dana nam z miłości Bożej
13 czerwca 2018, 09:45
Proszę mi pokazać źródło w Piśmie Świętym, które zmieniłoby mój pogląd.
PM
Pola Magierska
12 czerwca 2019, 20:25
Ty, Jehowa, wracaj na swój portal!
AF
Agata Frączek
12 czerwca 2018, 14:13
Cóż tak "niezgodnego ze Słowem Bożym" jest w tym świadectwie?
12 czerwca 2018, 19:00
Maksymilian Maria Kolbe, jak każdy człowiek, umarł. Jako umarły nie ma możliwości pomagania ludziom na ziemi, objawiania sie im itp. No chyba, że to nie on ...
12 czerwca 2018, 11:44
Pani Anno, proszę mieć świadomość, że Pani świadectwo jest całkowicie niezgodne ze Słowem Bożym. Niech Pani się zastanowi, z perpekstywy Pisma Świętego, kto się Pani objawiał ...  To straszne i smutne, że tak często na niby chrześcijańskim portalu pojawiają się tak niechrześcijańskie, pogańskie opowieści.
JN
Jan Naj
12 czerwca 2018, 13:53
Proszę wyjaśnić dlaczego to świadectwo jest niezgodne ze Słowem Bożym.
12 czerwca 2018, 19:00
Maksymilian Maria Kolbe, jak każdy człowiek, umarł. Jako umarły nie ma możliwości pomagania ludziom na ziemi, objawiania sie im itp. No chyba, że to nie on ... Nekromancja w szeokim rozumieniu tego słowa.
JN
Jan Naj
12 czerwca 2018, 22:41
Dziękuję za odpowiedź.
JW
~Jarosław W
13 czerwca 2020, 00:49
w jaki zatem sposób Mojżesz pojawił się na górze przemienienia? Pan Jezus był nekromantą?