Jak słuchać, by usłyszeć drugiego człowieka

Słuchanie wydaje się rzeczą łatwą. (fot. sxc.hu)
Jacek Prusak SJ / "Życie Duchowe"

We wszystkich religiach słuchanie odgrywa jakąś rolę, ale w "świecie biblijnym" stało się ono kluczem do zrozumienia tajemnicy Rzeczywistości, sztuką egzystencji. Całą historię Narodu Wybranego można bowiem ująć według tego: jak słuchali, czego nie dosłyszeli, co zostawili bez odpowiedzi na wezwanie Szema Izrael. Taki namysł nad słuchaniem pozostawia nam Biblia.

Taka jest droga słuchania dla każdego z nas:
"Nasłuchuj, moje serce, jak jeszcze
tylko święci słuchali: aż potężne wezwanie
unosiło ich ponad ziemię, lecz oni klęczeli dalej,
nieprawdopodobni, i nie zważali na to:
tak byli zasłuchani. Nie, żebyś mógł i zdołał
przetrzymać głos Boga. Lecz słuchaj wielkiego powiewu,
tej nieprzerwanej wieści, która kształtuje się z ciszy.
Od owych młodych umarłych biegnie ku tobie jej szept.
Gdzieśkolwiek wchodził w kościołach Rzymu i Neapolu
czy nie zagadał do ciebie spokojnie ich los?...".

We wszystkich religiach słuchanie odgrywało jakąś rolę, ale Słowo i jego działanie w świecie jest kluczowym elementem chrześcijaństwa: "Na początku było Słowo... wszystko przez Nie się stało" (por. J 1, 1). Wszystko się staje przez słowa wypowiadane i słowa wysłuchane.

Słuchanie wydaje się rzeczą łatwą, a jednak czy potrafimy słuchać?

W codziennym życiu najczęściej słuchamy samych siebie, a innych, gdy sami jesteśmy w centrum uwagi, i jeśli w tym niekończącym się monologu pojawi się "drugi", to jako ten, który nas nie (u)słuchał. Gdy się już zdobywamy na refleksję nad "etyką słuchania", to najczęściej w sytuacji gdy czujemy, że ktoś nas nie zrozumiał, błędnie odczytał nasze intencje, był intruzem w naszym mówieniu. Słuchanie nie przychodzi nam łatwo, i nie jest to kwestia samego wychowania czy temperamentu. Słuchamy i mówimy, tak jakby to było coś zwykłego i naturalnego, uważając, że nie ma w tym żadnej tajemnicy.

Zbyt często zapominamy, że "kto naprawdę chce mówić do drugiego, czyni to przez poszukiwanie słów, bo wierzy w nieskończoność tego, czego jeden człowiek powiedzieć nie zdoła, i co właśnie dlatego, że nie udaje się jednemu, zaczyna brzmieć w drugim". Często jednak nic nie słyszymy i nic w nas nie zaczyna brzmieć, bo jesteśmy "napełnieni po brzegi, a słuchanie uwarunkowane jest milczeniem, ciszą, pustką, wewnętrznym ogołoceniem, przeżyciem ubóstwa. [...] Chcę, żebyś mnie wzbogacił, mówiąc do mnie, ucząc mnie. W poczuciu sytości jest zawsze pogarda: co ty możesz mi dać, niczego nie chcę się od ciebie dowiedzieć, nic mi nie masz do powiedzenia".

Nie chodzi bowiem o to, żeby słuchać oklepanych słów lub je deklamować. Słowo nie jest igraszką, lecz jest tak blisko związane z istotą naszego człowieczeństwa, że powinno być wypowiadane i słuchane z uwagą.

"Słuchać kogoś z uwagą to w naszym nieuważnym wieku najpiękniejsza forma życzliwości [...] wstępu do wszelkich głębszych związków". "Rozmawiam, gdy słyszę, że drugi «do mnie» mówi. Słyszę, «co» mówi, gdy sam zamilknę. Gdy jego «zająknięć» nie będę chciał tłumaczyć na język moich słów, «oswojonych» słów, lecz rozpoznam w nich ślady «Innego», którego nie mogę wypowiedzieć w słowie".

Skąd więc brać inspirację do "głębokiego" słuchania, czyniąc z niego namysł nad tajemnicą spotkania z "Innym"? Ja osobiście czerpię ją z dwóch źródeł. Z towarzyszenia osobom w ich rozwoju duchowym (najczęściej w ramach ignacjańskich rekolekcji) oraz z bycia przy drugim człowieku w momentach życiowych trudności (w ramach pomocy psychologicznej). Są to bardzo uprzywilejowane spotkania, które stały się dla mnie swoistego rodzaju laboratorium słuchania. Nie wiem, czy dzięki nim stałem się lepszym słuchaczem, ale poznałem, jaką moc ma słuchanie. Dzięki tym spotkaniom przekonałem się, że każdy ma swoją opowieść, a każde słowo (w nas) ma swoją biografię. Mówić, komunikować siebie to wzbudzać w słuchającym swój obraz. Przerwanie kontaktu słownego odbieramy jako cierpienie, zagrożenie własnych podstaw bytu. Kiedyś pięknie ujął to ks. Janusz St. Pasierb: "mówimy przeciwko samotności i lękowi". Tęsknotą naszego serca jest jednak "[...] słuchać, żeby się spotkać. Wysłuchać. Tymczasem spotykają się nasze monologi i jest gorzej, niż byśmy po prostu razem pomilczeli".

Usłyszeć słowo to znaczy coś odkryć, gdyż, jak mawiał Jacques Lacan, człowiek, który mówi, dzieli się chlebem prawdy ze swymi towarzyszami, (także) dzieląc z nimi kłamstwo. Dzięki psychoanalizie zrozumiałem, że stajemy się, gdy mówimy; natomiast gdy milczymy, objawia się, kim jesteśmy. Jest to wiara w człowieka pozostającego nieuchwytnym w samym słowie. Jest to wiara w słowo, które ustanawia mnie (nas) w prawdzie. Namysł nad słuchaniem, przynajmniej w tym kontekście, oznacza dla mnie usłyszeć coś, co zostało wypowiedziane w prawdzie. To Słowo ma taką moc - usłyszane!

Życie Duchowe

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jak słuchać, by usłyszeć drugiego człowieka
Komentarze (5)
E
EDU
19 stycznia 2015, 12:39
Ks. Prusak zajmował się też pornoedukacją dzieci i młodziezy (CNK w Warszawie) bez żadnych konsekwencji a teraz dalej poucza  - aż strach pomyśleć czego i kogo? Szczególnie czego - biorąc pod uwagę co już nieraz wypisywał i co robił. Pewnie dopiero ktoś dociekliwy znowu odkryje - ale deonowi jezuici się tym nie przejmują. Czy może byc wiarygodnym duszpasterzem albo pomocnym wiarygodnie psychologiem? ALE CELEM TEGO ARTYKULIKU JEST RACZEJ AUTOREKLAMA - CO TO ROBI I DLA KOGO. TYLKO SIĘ ZGŁASZAĆ - NAJLEPIEJ DZIECI I MŁODZIEŻ!
I
info
19 stycznia 2015, 12:54
Terlikowski: Nie zgadzasz się z księdzem Prusakiem? To zachowujesz się, jakby coś cię opętało! Jezuita ojciec Jacek Prusak postanowił polemizować z moją obroną egzorcystów. A że zabrakło mu argumentów teologicznych (choć, co skwapliwie podkreśla to on, a nie ja, jest teologiem) to zarzucił mi, że moje myślenie „zacznie grawitować napędzane jakąś dziwną siłą. Jakby coś Pana opętało...”. Skąd tak mocne wnioski? Otóż biorą się one z tego, że przypomniałem jezuicie, że wbrew temu, co napisał w Nowym Testamencie egzorcyzmów dokonywano nie tylko na poganach, ale także na Żydach. I ojciec Prusak przyznał mi rację, ale... wcześniej podkreślił, że nie powinien zarzucać mu błędu rzeczowego, bo to on jest teologiem, a nie ja. Chwilę zaś później oznajmił, że rzeczywiście rację miałem, choć Żydzi to nie chrześcijanie (z czym się zgadzam, i czego nigdy nie kwestionowałem, zwracając tylko uwagę, że nie jest prawdą, że egzorcyzmy w Nowym Testamencie Żyd nie był poganinem i nadal nie może być tak traktowany).
C
CNK
19 stycznia 2015, 12:56
Instalacja w Centrum Nauki Kopernik budzi wiele kontrowersji. Korzystanie z tego sprzętu bywa nazywane również „szkoleniem dla pedofilów”. Czy tego typu eksponaty są konieczne w miejscu, gdzie z zainteresowaniem przychodzą nasze najmniejsze pociechy? Wśród konsultantów projektu znalazł  się ks. dr Prusak. Zapytany czy dzieci powinny uczyć się o strefach erogennych powiedział: '' Nie chcę wypowiadać się konkretnie o tym urządzenu, natomiast nie budzi we mnie sprzeciwu pomysł, by w instytucji takiej jak Centrum istniała wystawa poświęcona seksualności czlowieka. To też jest przecież wiedza o czlowieku i ukrywanie jej w zakamarkach, liczenie, że wszyscy sami się nauczą, jest bardzo naiwne.'' Wydaje się, że bardziej naiwne jest utrzymywanie poglądu, iż seksualność człowieka to tylko naciskanie pewnych miejsc na ciele celem wywołania przyjemności fizycznej.  
PD
pornoedukacja dla dzieci
19 stycznia 2015, 13:04
Ks. Jacek Prusak konsultował porno-eksponat Centrum Nauki Kopernik http://www.fronda.pl/a/ks-jacek-prusak-konsultowal-porno-eksponat-centrum-nauki-kopernik,31776.html Oto przykład komunikatu jakiego słuchały dzieci korzystające z eksponatu: "Pieszczoty penisa i jego okolic powodują niezwykle intensywne doznania, chociaż fałszywe jest rozpowszechnione przekonanie, że to jedyne wrażliwe seksualnie miejsce na ciele mężczyzny. Często pieszczoty te traktuje się tylko jako drogę do uzyskania wzwodu. Tymczasem są one przyjemne same w sobie. Dotykanie i uciskanie penisa, moszny, w której spoczywają jądra, obszaru otaczającego genitalia, całowanie ich, jak też głaskanie i pocieranie dłonią, ustami, piersiami i włosami jest niezwykle podniecające".
V
Venissa
12 lutego 2011, 08:56
Cieszę się, że psychoanaliza nie jest odrzucana przez Deon.