W naszych wspólnotach co pewien czas kładziemy większy nacisk na konkretny rodzaj modlitwy. Czasem podkreślamy dziękczynienie, innym razem modlitwę w językach albo jej tłumaczenie, a ostatnio dużą wagę przywiązujemy do uwielbienia. Skąd ta zmienność? I która z tych modlitw jest ważniejsza?
Dobrą modlitwę poznajemy po owocach. Im lepiej poznajemy w niej Boga, którego coraz bardziej kochamy i z miłości do Niego chcemy Go naśladować - tym bardziej odpowiednia jest to modlitwa dla nas na dany czas.
Pojawią się sytuacje, kiedy najbardziej potrzebna nam będzie modlitwa uwolnienia, a innym razem - uwielbienia. Sposoby modlitwy wzajemnie się uzupełniają i każdy z nich może nam być potrzebny w innym czasie. Zawsze warto mówić więcej o modlitwie, która jest bardziej wymagająca. O tej, która przychodzi łatwo, nie trzeba wiele mówić, ponieważ i tak chętnie ją podejmujemy.
Wydaje się, że modlitwa uwielbienia przeżywa teraz kryzys - zarówno we wspólnotach, jak i w modlitwie osobistej. Uwielbienie jest bezinteresowną formą modlitwy, ponieważ koncentrujemy się w niej na Bogu, a nie na sobie. Ważne jest dla nas to, jaki Bóg jest, a nie to, co ja mam dla Niego przygotowane. Stąd uwielbienie należy do modlitw trudniejszych i aby nam je ułatwić, organizowane są różnego rodzaju warsztaty z uwielbienia.
Pokusa dogmatyzowania
Gdy otrzymujemy potężne, prawdziwe doświadczenie Boga, wkrótce zły zaczyna nas kusić pokusą dogmatyzowania tego doświadczenia. I wtedy nasze doświadczenie widzimy jako jedyną lub najważniejszą formę modlitwy na świecie. A tak nie jest! Ludzie są różni.
Co więcej, ten sam człowiek ma różne okresy wiary, a w nich także odmienny sposób modlitwy, który na ten moment jest dla niego najlepszy. O tym trzeba pamiętać: coś, co teraz ci służy - nie musi służyć wszystkim, dlatego nigdy nie narzucaj swojej pobożności innym. Dzielmy się wiarą, pozostawiając drugiemu człowiekowi wolność wyboru jego osobistej drogi wzrostu.
Pokusa relatywizowania
Istnieje jeszcze druga strona medalu - to zamknięta postawa serca, w której jesteśmy nastawieni na krytykę. Ktoś wraca z sercem płonącym po sesji o uwielbieniu i spotyka się z uwagą takiego "relatywisty": "Przecież nie można ciągle uwielbiać Boga". Otóż można! Jeśli Bóg kogoś ratuje przez uwielbienie, to niech taka osoba ciągle Go uwielbia. Gdy przyjdzie inny czas w jej życiu, wtedy ona będzie modlić się inaczej, ale teraz ma czas uwielbienia.
Pokusę relatywizowania należy przezwyciężać "cieszeniem się radością innych". Widzimy, że coś komuś pomaga? Ucieszmy się tym razem z nim!
Błogosławmy Boga, że ten człowiek odnalazł swoją drogę modlitwy! Osoby relatywizujące doświadczenia duchowe albo same mało się modlą i boją się dać więcej Bogu, albo też idą ze skrajności w skrajność - własne doświadczenia zdogmatyzowali, to wszystkie inne relatywizują.
Zadbaj o "szerokie serce"
Pomiędzy dogmatyzowaniem a relatywizowaniem istnieje jeszcze złoty środek, którym powinniśmy się zajmować. Szerokie serce jest zdolne objąć świat - czyli każdego człowieka. Bóg ma właśnie takie serce! On obejmuje nim ludzi różnej kultury i różnej wrażliwości, i dla każdego ma przygotowaną odpowiednią dla niego drogę.
Szczególnie osoby odpowiedzialne we wspólnotach powinny mieć szerokie serce, aby móc w nim zmieścić każdego, z jego osobistym doświadczeniem modlitwy.
Szerokie serce to postawa, w której z jednej strony mam swoją drogę modlitwy i wiary, a z drugiej strony wiem, że innym do wzrostu w Bogu może służyć coś innego. Taki człowiek cieszy się z tego, że inni też odnaleźli swoją drogę duchową - nawet jeśli jest ona inna niż jego własne doświadczenia. Szerokie serce to cenna umiejętność zauważania bogactwa Kościoła.
Obecnie, w Roku Życia Konsekrowanego szczególnie dostrzegamy wartość "jedności w różnorodności". Zakony są przeróżne, niektóre mają wykluczające się wzajemnie charyzmaty: jedni zamknięci w klasztorze, drudzy ciągle w drodze; jedni skupieni na męce Pańskiej, inni na radosnym ewangelizowaniu. Ale wszystkich łączy konsekracja i powołanie do życia wyłącznie dla Chrystusa.
Ta sama jedność w różnorodności dotyczy podkreślania różnych form modlitwy. A zatem nasze spotkania nie mają się przeradzać w ciągłe uwielbienie czy ciągłe proszenie, ani też w ciągłe rozważanie Biblii. Zadbajmy o to, aby było na nich miejsce dla wszystkich osób pragnących Boga.
Redakcja DEON.PL poleca:
Potrzebujesz zwolnić? Daj sobie kwadrans. Czas tylko dla siebie. Żeby się zatrzymać. Żeby odkryć prawdę o sobie. Żeby znaleźć to, czego pragniesz.
49 ćwiczeń na uważność to indywidualny program rozwoju osobistego i duchowego. Nauczysz się trwać w obecności Boga, staniesz się kimś wdzięcznym i świadomym siebie. Każdy etap ćwiczeń wprowadzi Cię na głębszy poziom relacji z Bogiem i samym sobą.
Bądź, trwaj, usłysz siebie!
Skomentuj artykuł