Jestem ateistą. Pójdę do piekła. Po co Bóg mnie stworzył?

(fot. Meghan Holmes / unsplash.com)
Grzegorz Kramer SJ, Łukasz Wojtusik, Piotr Żyłka

Jestem ateistą i nie rozumiem, po co Bóg - jeśli w ogóle istnieje - mnie stworzył, skoro i tak przecież pójdę do piekła? - pisze jeden z czytelników. Odpowiedzi szukają Grzegorz Kramer i Piotr Żyłka.

Jest to jedno z pytań nadesłanych przez czytelników DEON.pl w ramach projektu "Łobuzy. Grzesznicy mile widziani". Odpowiedzi będę publikowane w wersji wideo na portalu oraz w wersji tekstowej w ostatnim rozdziale książki.

#Łobuzy #GrzesznicyMileWidziani

DEON.PL POLECA

Czy Kościół może być normalny? Bez tematów tabu, pouczania i krzywdzenia innych? Grzegorz Kramer SJ i Piotr Żyłka w szczerej rozmowie z Łukaszem Wojtusikiem. Kontrowersyjni. Prowokujący do myślenia. Nie wahają się mówić o sprawach trudnych, choć nie zawsze jest to mile widziane. Ale jedno jest pewne - kochają Kościół. Znaleźli w nim swoje miejsce i są w stanie wiele dla niego zrobić.

Jeśli patrzysz na Kościół przez pryzmat skostniałej instytucji, politycznych kazań lub skandali z udziałem duchownych - ta książka pozwoli Ci sięgnąć głębiej i zobaczyć zupełnie inny wymiar chrześcijaństwa. Jak nie stracić wiary w Kościele? Czy Bóg karze za nieprzestrzeganie przykazań? W jaki sposób wiara wyzwala z lęku? 3 osobowości. 3 perspektywy. Ksiądz, kawaler oraz mąż i ojciec. Prawie 400 stron zmagań z wiarą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jestem ateistą. Pójdę do piekła. Po co Bóg mnie stworzył?
Komentarze (14)
KW
Kornel Wolny
5 maja 2018, 09:24
Gdy czytam tytuł – nóż w kieszeni mi się otwiera. Tego ateistę, Arka, ewidentnie wymyślono na potrzeby tej dyskusji o rzekomych wątpliwościach ateistów. Bo tak postrzegają ateistów wierni. Ateizm a priori wyklucza istnienie Boga (tym samym piekło i niebo), tak samo jak teizm a priori Jego istnienie uznaje. Nie może więc nazywać siebie ktoś ateistą, jeśli się martwi, że skończy w piekle, lub pyta, po co stworzył go Bóg(?) Arek najwyżej może być silnie wątpiącym wiernym, którego dziś zaliczyłbym do grupy zsekularyzowanych. Dywagacje o tym czy ateista pójdzie do piekła czy nie – to wydumany problem ludzi wierzących, pozornie martwiących się o wieczność dla niewierzących. Ale i tak, według mojej wiedzy, ostatni prelegent się myli. Warunkiem zbawienie ma być uznanie Jezusa za Syna Bożego. Ateizm to wyklucza. Jedynym odstępstwem od tej reguły (zasady, warunku) jest nieświadomość życia i nauczania Chrystusa. Natomiast w kwestii cierpienia, kiedy mowa, że tylko wiara pozwala je przetrwać z godnością, proponuję piękną książkę Christopher Hichensa „Śmiertelność”, gdzie opisuje własne cierpienie w przededniu własnej śmierci. Wynika z niej, że nie tylko wierni mają monopol na godne cierpienie i równie godną śmierć.
Andrzej Ak
4 maja 2018, 20:10
Aby pojąć prawdziwy sens cierpienia, trzeba najpierw uwierzyć w Boga. Uwierzyć w Jego męczeńską śmierć i przyjąć tą ofiarę, która była wydana za każdego z nas. Następnie trzeba uwierzyć, iż tamta ofiara Pana Jezusa otworzyła nam drogę do Boga, a Jego Eucharystyczne Ciało jest  bramą do Nieba. Wówczas cierpienie nabierze głębszego sensu i pojmiemy jego znaczenie w indywidualnej formie, czyli aktu dobrowolnego ofiarowania naszych cierpień Bogu.
JK
Jacek K
4 maja 2018, 20:51
Teoretyzujesz czy też doświadczyłeś jakiegoś cierpienia np patrzałeś z bliska na cierpienie własnego dziecka. I co? Odnalazłeś głębszy sens?
A
andrzej_a
4 maja 2018, 20:09
Bardzo mądre rozważania,  a tematyka bardzo trudna. Sens cierpienia w kontekście zbawienia? Dusza, którą ma każdy człowiek pochodzi z wymiaru Boga. Jednak ciało jest już produktem tego świata który póki co wciąż należy w jakimś większym stopniu do upadłych. Dlatego człowiek z krwi i kości (tego wymiaru) doświadcza wielu tutaj różnych cierpień. Jeśli mówimy o jakimś cierpieniu w kontekście wiary to dobrowolne  ich ofarowanie Bogu ma bardzo głęboki sens duchowy i są za to konkretne dary od Boga w wymiarze duszy. Pozostałe formy cierpiania są głównie skutkiem życia naszego ciała w ziemskim wymiarze. Jeśli ktoś ma problemy z akceptacją Boga, ale dostrzega światełko w jakimś tunelu prawdy i obawia się iż po tym życiu tafi w niewolę upadłych, to ma czego się obawiać. Nie każdy niewierzący trafi do piekieł, czyli wymiarów wiecznych cierpień lub wiecznego potępienia. Jednak jeśli nie wierzył w Boga lub wierzył niedostatecznie to Niebo może być dla niego poza zasięgiem, czyli trafi gdziś pomiędzy, być może w pustkę egzystencji. Czy w takiej pustce nie ma żadnych cierpień? Niestety jakieś są i to bardzo indywidualnie skrojone, niczym garnitur na miarę. W tamtym wymiarze wszystko jest bardzo precyzyjnie ustalone. Do Boga nie trafi ktoś, kto nim tutaj gardził. A Niebo to stan 7 mieszkania (światła) duszy czyli pełnego, lub częściowego zjednoczenia z Bogiem. Do piekła nie pójdzie ten co żył sprawiedliwie, jednak niewierzył w Boga. Niestety do Nieba też nie będzie miał wstępu, bo Bóg go nie będzie znał i dlatego nikt go tam nie wpóści. Każdy z nas zanim umrze otrzyma dar doświadczenia wiary w Boga - dar Miłości. I tylko od nas zależy czy podejmiemy ten dar i pójdziemy za nim, czy może wyrzekniemy się tego daru Milości (jak np matki aborcjonistki) i pójdziemy drogami tego świata, którego królestwa należą do upadłych, a wymiary piekieł są ich domami.
WW
Walenty Walentynowicz
4 maja 2018, 20:05
wystarczy tylko uwierzyć w Boga!!! a skoro nie chcesz....
JK
Jacek K
4 maja 2018, 20:48
Nie wystarczy wierzyć w Boga. Diabły też wierzą... Po za tym wiara jest łaską i nie zależy od naszego chcenia. A nasze chcenie jest łaską... Po za tym nie o to chodzi aby wierzyć w Boga, ale wierzyć Bogu - a to duża różnica!
KW
Kornel Wolny
5 maja 2018, 09:37
@ ks. Krzysztof Bardzo trafne spostrzeżenie, gdym przeczytał ten komentarz przed swoim, pewnie bym nie komentował @ Szon Ateista ma prawo zadać sensowne pytania. W tym przytoczonym pytaniu jest sprzeczność sama w sobie. Albo jestem ateistą i problem piekła dla mnie nie istnieje, albo nim nie jestem i wtedy mam się czym martwić, lub nawet być tylko ciekawym.
KW
Kornel Wolny
5 maja 2018, 09:38
Sorry, to miałobyć watek niżej
KK
Ks. Krzysztof Ciebien
4 maja 2018, 17:52
Albo "ateista" albo "piekło". Należałoby sie zdecydować. Albo jestem ateistą i śmieję się z prawd o piekle/niebie/życiu wiecznym albo wierzę w piekło i wtedy nie jestem juz ateistą. Ks. Krzysztof Ciebień
JK
Jacek K
4 maja 2018, 20:00
Ale ateista ma prawo zapytać się o punkt widzenia teisty. Pytanie jest dobre i dotyczy tego w jakiego Boga ksiądz wierzy! Ateista nie musi się śmiać z tego w co wierzy teista, a teista nie musi się naśmiewać z tego w co wierzy (jakie ma poglądy ateista).  Po za tym "wiara" nie jest stanem jednorodnym w czasie. W zasadzie nie wiadomo czym jest wiara. Szczerze mówiąc nie za bardzo rozumiem Credo.  Wierzę - co to znaczy? Przecież wiara to też wątpienie... w Boga - Boga nie można zrozumieć, ani opisać.. Ojca - to jest metafora tego co znamy, ale każdy z nas ma inne doświadczenie ojca. Co ona oznacza przypisana Bogu? Wszechmogącego - ile to tomów napisano, żeby rozgryźć, co to znaczy Boża wszechmoc, jest ona powiązana z innymi przymiotami Boga i tak nie wiadomo co ona znaczy w naszym świecie. Jak w straszliwych cierpieniach umiera dziecko, to Bóg tak chciał? itd...
KW
Kornel Wolny
5 maja 2018, 09:38
@ ks. Krzysztof Bardzo trafne spostrzeżenie, gdym przeczytał ten komentarz przed swoim, pewnie bym nie komentował @ Szon Ateista ma prawo zadać sensowne pytania. W tym przytoczonym pytaniu jest sprzeczność sama w sobie. Albo jestem ateistą i problem piekła dla mnie nie istnieje, albo nim nie jestem i wtedy mam się czym martwić, lub nawet być tylko ciekawym.
JK
Jacek K
5 maja 2018, 10:36
Moim zdaniem stasznie zniekształcasz rzeczywistość - albo, albo.  Takich jasno zdeklarowanych ludzi praktycznie nie ma. Są tacy, którzy nie mają wątpiliwości i rozterek, i łatwo odpowiadają na każde pytanie - ale to ideologiczni talibowie. Dlaczego dla ateisty ma nie istnieć problem piekła? Dlaczego wierzący deista nie ma rozwarzać (analizować, przeżywać) rzeczywistości w której nie ma Boga? To naturalne dla każdej myślącej istoty, a nie sprzeczność. Dla ludzi mało myślących tym bardziej - nie mają oni wszak jasno sprecyzowanego światopoglądu - więc pytają o różne rzeczy. Mało to katolików, którzy pytają np. o reinkarnację, itd...
KW
Kornel Wolny
5 maja 2018, 17:24
Myślę, że mylisz pojęcia. Deizm nie jest ateizmem, to wiara w istnienie Boga, choć nieosobowego. Ateizm niejako wymusza negację istot niematerialnych a stwórczych, więc nie ma miejsca na wątpliwości. Jeśli ateista je ma (czego nie wykluczam) przestaje być ateistą. Natomiast całe spektrum wątpliwości, dotyczących różnych dogmatów i prawd religijnych może dotyczyć tylko teistów i deistów, stąd zresztą taka rozpiętości poglądów wiernych (zobacz wynika ankiety na temat wiary w różne dogmaty przeprowadzonej w Polsce, gdzie wierni mają wątpliwości nawet, co do Zmartwychwstania, o piekle nie wspomnę).
A
Anna
9 maja 2018, 19:41
Przecież to pytanie hipotetyczne. Ateista może spytać wierzącego przyjaciela: czy według twojej wiary pójdę do piekła? Wierzący rodzice ateisty mogą zadać podobne pytanie: czy nasze dorosłe niewierzące dziecko pójdzie do piekła? Każda myśląca osoba zainteresowana tymi sprawami może zadać podobne pytanie: czy ateiści idą do piekła? No właśnie, skoro wiara jest łaską, a ateista jej najwyraźniej nie otrzymał, to dlaczego ma iść do piekła? Czyżby był z góry stworzony do piekła? Brrrr.... Jeśli jednak nie, bo taki Bóg byłby podłym sadystą, to co tenże ateista ma zrobić, skoro wiara jest łaską i nie można jej sobie wypracować? Bardzo interesujące rozważania dla myślących, tylko sensownych wniosków jak zwykle brak.