Kiedy przeżywamy niewytłumaczalne cierpienia

(fot. João Pedro Gonçalves / Wikimedia Commons / CC BY-SA 2.5)
Brat Roger z Taizé

Czy istnieje coś, co sprawia, że życie staje się piękne, coś, o czym można powiedzieć, że przynosi rozkwit, wewnętrzną radość?... Tak, istnieje. To jest zaufanie.

Czy rozumiemy, że w każdym z nas to, co najlepsze, wzrasta dzięki pełnemu prostoty zaufaniu? Nawet dziecko może się na nie zdobyć.

Jednak niezależnie od wieku przeżywamy cierpienia, opuszczenie, śmierć najbliższych. A w ostatnich latach przyszłość wielu osób jest tak niepewna, że tracą odwagę. Jak więc uwolnić się od niepokoju?

DEON.PL POLECA

Źródło zaufania znajduje się w Bogu, który jest miłością. Jego miłość to przebaczenie, to wewnętrzne światło.

Zaufanie nie zamyka oczu na cierpienia tak wielu ubogich na całej ziemi, tych, którzy nie mają pracy, nie mają co jeść.

Te bolesne sytuacje stawiają przed nami pytanie: jak być jedną z takich osób, które - w oparciu o życie w komunii z Bogiem - biorą na siebie odpowiedzialne zadania i starają się wspólnie z innymi czynić ziemię bardziej gościnną?

Płynące z głębi zaufanie pomaga wytrwać tam, gdzie ludzkie społeczności doznają wstrząsów, a nie uciekać od odpowiedzialności. Pozwala podejmować ryzyko, iść naprzód mimo niepowodzeń.

I budzi się wspaniałe zadziwienie: dzięki takiemu zaufaniu człowiek zdolny jest kochać miłością bezinteresowną, która nie jest zaborcza.

Dzisiaj tak wielu młodych ludzi na całej ziemi stara się o uleczenie ran w rodzinie ludzkiej. Ich zaufanie może sprawić, że życie wokół nich stanie się piękne. Czy zdają sobie sprawę, że bezwiednie promienieją światłem nadziei?

Zaufanie i nadzieję czerpie się z tajemniczej Obecności, z obecności Chrystusa. Od momentu zmartwychwstania Chrystus żyje w każdym z nas przez Ducha Świętego; co więcej, "jest zjednoczony z każdym człowiekiem bez wyjątku".

Wielu ludzi nie wie, że Chrystus jest z nimi zjednoczony i że Jego spojrzenie ogarnia wszelkie życie. 9 A jednak On - pokornego serca - trwa w każdym człowieku. I daje się słyszeć Jego spokojny głos: "Czy rozpoznajesz drogę nadziei otwartą dla ciebie? Czy szykujesz się, żeby na nią wejść?"

Jakże więc nie poddać się temu przynagleniu i nie powiedzieć Chrystusowi: "Chciałbym iść za Tobą przez całe moje życie, ale czy znasz moje słabości?"

A On odpowiada w Ewangelii: "Znam twój ucisk i ubóstwo... Sądzisz, że aby wytrwać w wierności przez całe życie, nie masz nic lub prawie nic. Ale ty jesteś bogaty. Bogaty czym? Obecnością Ducha Świętego... Jego współczująca miłość rozjaśnia najgłębsze ciemności twojej duszy".

Wierność w drodze za Chrystusem wymaga stałej czujności, ale w zamian daje tak wiele radości, taki wielki pokój, tyle jasności.

Kto szuka komunii w Bogu, pozwala, by przemieniały go przejrzyste słowa Ewangelii: "Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i rozwagi".

Chrystus zna naszą walkę o to, by wytrwać w wierności. Niestrudzenie mówi nam: "Powierz mi siebie! Mnie oddawaj swoje lęki!".

Wydobywa nas z osamotnienia i daje nam oparcie w tej tajemnicy komunii miłości, którą jest Kościół.

Chcielibyśmy zawsze o tym pamiętać: Chrystus jest nade wszystko komunią. Nie przybył na ziemię, by tworzyć nową religię, ale by wzbudzić komunię miłości w Bogu.

Z im większą prostotą Kościół nas przygarnia, tym bliższy jest naszych kruchych serc. I oto bez wielu słów, także w milczeniu, zostaliśmy pociągnięci, by żyć Chrystusem dla innych.

Gdyby można było zgłębić ludzkie serce, co znaleźlibyśmy? Niespodzianką byłoby odkrycie, że w najdalszej głębi ludzkiej istoty spoczywa oczekiwanie Obecności, milczące pragnienie komunii.

Są ludzie, którzy wobec tego oczekiwania mówią sobie: "Chciałbym otworzyć się na Boga takim, jakim jestem, ale modlitwa ode mnie ulatuje, a serce jest rozproszone". Ewangelia odpowiada: "Bóg jest większy od twojego serca".

Jeżeli nawet mamy wrażenie, że naszej modlitwie brakuje prawie wszystkiego, to przecież Bóg jest dla wszystkich Ojcem, który przygarnia z czułością. Ostatnia modlitwa Chrystusa na ziemi przypomina nam o tym: "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego".

Modlitwa w samotności bywa trudna; nie zapominajmy jednak, że istnieje piękno modlitwy wspólnej. Wyrażona w prostych słowach, w hymnach i pieśniach, dociera ona do samej głębi duszy i porusza ją.

Kto idzie za Chrystusem, trwa równocześnie przy Bogu i przy innych ludziach. Modlitwa jest łagodną siłą, która działa w człowieku, porusza go i nie pozwala ustawać w zetknięciu ze złem, z wstrząsami, które są udziałem wielkich rzesz ludzi. Z modlitwy czerpie się niezbędną moc współczującej miłości.

Ten, kto sercem zdecydowanym pragnie powierzyć siebie Chrystusowi i oddać Mu całe swoje życie, musi dokonać wyboru, podjąć decyzję. Jaką decyzję? Pozwolić, by wzrastała w nim nieskończona wdzięczność Bogu.

Ta wdzięczność jest postawą istotną. Jest spokojną radością, jaką Duch Święty stale w nas ożywia. Jest duchem uwielbienia. To ona chce patrzeć na ludzi i ich pragnienia spojrzeniem pełnym nadziei.

Bóg chce, abyśmy byli szczęśliwi... A my mamy rozpoznać ewangeliczne dary, które sprawiają, że życie staje się piękne: zaufanie, ducha uwielbienia, przeobfitość serca, radość odnawianą w każdej chwili.

W Nowym Testamencie apostoł Piotr zapewnia nas: "Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Chrystusa; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, wierzycie; i ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały, która już was przemienia".

A kiedy pojawią się mgły wahań, sami siebie zadziwimy, mówiąc: "Kochamy Ciebie, Chryste, może nie tak, jak byśmy chcieli, ale kochamy Cię. A to, co w naszym życiu najjaśniejsze, tworzy się dzięki pokornemu zaufaniu, jakie pokładamy w Tobie".

W IV wieku święty Ambroży z Mediolanu napisał: "Zacznijcie dzieło pokoju w sobie, byście sami napełnieni pokojem, mogli nieść pokój innym".

Pokój serca jest jak nowe narodzenie się w głębi własnej duszy. Kto szuka takiego pokoju, musi z uwagą przyjmować słowa Chrystusa: "Najpierw idź i pojednaj się z bratem". "Najpierw idź!" A nie: "Odłóż na później!".

Czy aby przekazywać Chrystusa, istnieje coś bardziej przejrzystego niż życie, w którym dzień po dniu pojednanie staje się konkretem? Pojednać się to znaczy kochać, przebaczać... i okazywać to swoim życiem. To również zachowywać czujność, aby żyć współczującą miłością i dobrocią serca.

Kochaj i okazuj to swoim życiem!

Bez miłości, bez przebaczenia - czy istnieje jakaś przyszłość dla kogokolwiek? Bez pojednania - jaka byłaby przyszłość pokoju na ziemi?

Bez radości i prostoty, tych ewangelicznych darów ściśle ze sobą powiązanych - jak promieniować duchem przebaczenia, nie tylko wśród wierzących, ale i pośród niewierzących?

Dlatego porzucając troski, "radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!".

Ten list przetłumaczony na 58 języków (w tym 23 azjatyckie i 7 afrykańskich), napisał brat Roger z Taizé w 1999 roku

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kiedy przeżywamy niewytłumaczalne cierpienia
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.