Nadzieja w cierpieniu - świadectwo Darka

Darek

Większość mojego rodzeństwa i ja również chorowaliśmy na chorobę bioder. Był to ciężki czas dla mojej rodziny. To choroba uniemożliwiła mi chodzenie na okres 9 miesięcy. Często zadawałem pytanie Bogu: co teraz? Czy masz zamiar mnie z tego wyciągnąć?

"Łączy nas pragnienie podzielenia się z innymi tym, co wpłynęło na zmianę naszego życia i pomogło nawiązać bliską i osobistą więź z Bogiem. Poruszeni faktem, że Bóg tak bardzo nas kocha, że posłał swojego Jedynego Syna Jezusa, który umarł na krzyżu za nasze grzechy, chcemy w tej interaktywnej prezentacji, w prosty i zrozumiały sposób powiedzieć współczesnemu człowiekowi o Jego miłości" - zespół szukajacboga.pl.

DEON.PL POLECA

Kup kubek i wesprzyj DEON.pl & projekt faceBóg:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nadzieja w cierpieniu - świadectwo Darka
Komentarze (11)
F
Faustyna
21 marca 2014, 21:17
Darku, dałeś mi NADZIEJĘ!!!!!!!!!!! 
T
tak
8 marca 2014, 23:45
Wielka szkoda, że Jezuici tak rzadko korzystają z tego dobrodziejstwa, jakim jest BARDZO POWAŻNE cierpienie, zwalając je na słabszych od siebie i wmawiając im, że to oni powinni cierpieć, podczas gdy najwiekszą bolączką ich samych, jak można się dowiedzieć z wpisów na deonie, jest sylwestrowe picie koniaku (!) w samotności (a i to z pewnością nie zawsze). Powinniscie dawać własny przykład wzorowego niesienia ciężkiego krzyża, jak na nasladowców Waszego Mistrza przystało. Nie darmo jesteście kapłanami Chrystusa, w zakonie Jego Imienia. Bez tego, międlenie cierpienia we wszystkich konfiguracjach i wszystkich artykułach, jest tylko pustosłowiem, które może odwieść wielu ludzi od wiary. A przecież zdamy sprawę przed Bogiem z każdego naszego słowa.  ...
KP
kamień potknięcia
7 marca 2014, 22:43
No właśnie. Zdamy sprawę z kiażdego słowa. Więc nie należy ich międlić lekkomyślnie. Jezuici, jak bardzo wielu ludzi, nie obnoszą sie ze swoimi cierpieniami,  a znając osobiście kilku z nich wiem, że nie są od nich wolni. A może powierzają je Bogu? ...To może powinni się pochwalić, czym Bóg ich "obdarował". Bo jeśli normalnie żyją i funkcjonują bez wysiłku, to nie są to poważne cierpienia. Trochę samotności, odrzucenia przez współbraci, koniak albo inny drogi alkohol wypijany w samotności i już "cierpią". Niektórzy publicznie przyznają, że nie mają żadnego krzyża (ks. Kowalczyk). Wszystko byłoby ok, gdyby nie ciagłe nawoływanie i zachęcanie do wielkich cierpień u innych ludzi. Módlcie się o ich uzdrowienie, pomoc Bożą, dajcie przykład własnym życiem, bierzcie na siebie cierpienia wiernych, jak dobrzy pasterze. Wtedy będziecie wiarygodni. Wasza obojętność, wygodnictwo, a nawet nieżyczliwość, odsuną tylko ludzi od Boga. I nie będzie to ich winą. 
MR
Maciej Roszkowski
7 marca 2014, 21:39
No właśnie. Zdamy sprawę z kiażdego słowa. Więc nie należy ich międlić lekkomyślnie. Jezuici, jak bardzo wielu ludzi, nie obnoszą sie ze swoimi cierpieniami,  a znając osobiście kilku z nich wiem, że nie są od nich wolni. A może powierzają je Bogu?
T
tomi
7 marca 2014, 12:21
@Grzesiek nic nie moze sie stac bez Pana Boga, nawet tej głupiej mysli bys tu nie napisal gdyby ci Pan Bóg nie pozwolil, ale ci pozwolil...dlaczego?...bo daje kazdemu czlowiekowi maximum wolnosci, nie spetuje, nie uzaleznia, nie niszczy jak szatan, ale daje wolnosc calkowita, ba w wolnosci i z milosci wydal Swojego Syna za ciebie i za mnie...  A to o czym mówi Grzesiek mozesz zrozumiec w pelni dopiero wtedy kiedy Pan Bóg cie dotknie, uzdrowi, ci sie fizycznie pokaze. Wiem, ze moze byc trudne do pojecia dla ciebie, ale zobacz ci ktorych Pan Bóg dotknal swiadcza o Nim, bez strachu, ściemy, patrzac spokojnie wszystkim w oczy. Bo oni wiedza o czym mówia. Pana Boga nie pojmiesz i nie zrozumiesz, ale przyjmij przez pokore to co daje, zawierz, zaufaj, zjedz z smakiem cukierki ktore od czasu do czasu daje, nies krzyz ktory na plecy ci sklada, albo sam sobie fundujesz, kochaj i oczekuj spotkania twarza w twarz. 
6
6473896547563471
7 marca 2014, 07:34
W nadmiarze cierpienia nie ma żadnej nadziei, jest tylko perspektywa utraty wiary i samobójstwa. Do tego doprowadza ludzi wasz kult cierpienia. 
KP
kamień potknięcia
7 marca 2014, 01:25
Wielka szkoda, że Jezuici tak rzadko korzystają z tego dobrodziejstwa, jakim jest BARDZO POWAŻNE cierpienie, zwalając je na słabszych od siebie i wmawiając im, że to oni powinni cierpieć, podczas gdy najwiekszą bolączką ich samych, jak można się dowiedzieć z wpisów na deonie, jest sylwestrowe picie koniaku (!) w samotności (a i to z pewnością nie zawsze). Powinniscie dawać własny przykład wzorowego niesienia ciężkiego krzyża, jak na nasladowców Waszego Mistrza przystało. Nie darmo jesteście kapłanami Chrystusa, w zakonie Jego Imienia. Bez tego, międlenie cierpienia we wszystkich konfiguracjach i wszystkich artykułach, jest tylko pustosłowiem, które może odwieść wielu ludzi od wiary. A przecież zdamy sprawę przed Bogiem z każdego naszego słowa. 
G
Grzesiek
7 marca 2014, 01:01
Wszystko to mogło stać się bez ingerencji Bożej, młody organizm po latach odzyskał zdrowie a przestępcy zostali schwytani. Wiara i nadzieja to miłe dodatki żeby poczuć się bardziej religijnym i objętym opieką, czysto subiektywne odczucia które nic nie zmieniają w rzeczywistości. 
K
Kasia
6 marca 2014, 23:17
Właśnie borykam się z pewnym problemem, brakuje mi pięniędzy na opłacenie studiów, dzięki temu świadectwu wiem, że mam to oddać Bogu, a On mi pomoże. Wielkie Bóg zapłać :)
T
tomi
6 marca 2014, 21:39
Wielkie dzięki Darku za to świadectwo. 
A
Ania
6 marca 2014, 14:33
Jestem bardzo wdzięczna, że mogłam wysłuchać tego świadectwa akurat dziś. Jest mi bardzo potrzebne!!!