Najstarsza modlitwa świata

(fot. Fr James Bradley/flickr.com/CC)
ks. Jan Konior SJ

Cisza - to najstarsza modlitwa świata. Modlili się nią Mojżesz, Abraham, Jan Chrzciciel, Jezus i inni. Dzisiaj cisza jest luksusem, ponieważ zgiełk i gwar opanowały świat, który stał się targowiskiem hałasu.

Cisza zewnętrzna prowadzi do wewnętrznego uwrażliwienia na to, co stanowi istotę wszystkiego: obecność Boga w duszy. Cisza jest zwierciadłem duszy. Zamieszkuje w sercu człowieka i pozwala smakować w Bogu, który nawiedza duszę. Pozwala uważnie nadsłuchiwać natchnień Ducha Świętego i przyjmować Słowo, aby - jak pisze Benedykt XVI - stało się Ono w nas formą życia (Verbum Domini, 27).

W ciszy potrzebna jest stymulacja. Jednym z jej źródeł jest aktywność wewnętrzna, związana z naszymi myślami, wyobraźnią i odczuciami. Cisza prowokuje i rozbudza aktywność wewnętrzną, którą należy ukierunkować na modlitwę jako źródło relacji z Bogiem. Wymaga to treningu, uczenia się umiejętności wchodzenia w świat wewnętrzny, dużego wysiłku. W modlitwie wewnętrznej trzeba wejść w swoje serce, otworzyć Ewangelię i "patrzeć" w oczy Jezusa, aż do całkowitego oddania się Jego Sercu. Najważniejsze, aby niczego Mu nie odmówić - jak powtarzała św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Modlitwa nie jest tylko po to, by odkrywać wolę Bożą, ale przede wszystkim po to, by całkowicie oddać się Jezusowi. Nie chodzi o poszukiwanie nowych światełek w tunelu, bo wtedy wykazujemy postawę egoistyczną - koncentrujemy się na swoim ego.

DEON.PL POLECA

Nasza kultura nie sprzyja, niestety, rozwojowi życia wewnętrznego ani twórczości ducha. Bardziej promuje stymulację zewnętrzną - świat hałasu i elektronicznych przedmiotów zagłuszających umysł i serce. Gadżety, radio, telewizory, iPody, mp3, mp4 - kokon wrzawy i zamętu, dominacja rozrywki i przyjemności. Już Blaise Pascal zauważył, że Król bez rozrywki jest człowiekiem bardzo nieszczęśliwym (...) czuje wówczas swoją nicość, opuszczenie, niewystarczalność, zależność, niemoc, swoją próżnię.

Cisza jest motorem do modlitwy, ponieważ spotkanie z Bogiem, który przemawia w szmerze łagodnego powiewu (por. 1 Krl 19, 12), może dokonać się tylko w ciszy. Jezus chce wyciszyć serce człowieka, wzburzone lękiem i bólem, tak jak rozkazał wodzie i wichrowi, by nastała głęboka cisza (Mk 4, 39). Służebnica Boża Catherine de Hueck Doherty, zastanawiając się nad odkrywaniem miłości Bożej w "pustyniach milczenia" w hałaśliwym mieście, notuje: Prawdziwa cisza jest językiem miłości, ponieważ tylko miłość zna piękno ciszy, jej pełnię i całkowitą radość. Prawdziwa cisza jest kluczem do bezgranicznego i płomiennego serca Boga.

Bóg nawiedza nas wtedy, kiedy On zechce. Ważne, abyśmy umieli rozpoznać czas łaski nawiedzenia. Może to być podczas modlitwy, choć częściej zdarza się w spotkaniu z drugim człowiekiem, podczas pracy, spaceru, ćwiczeń sportowych, czytania duchowego itd. Pozwólmy Bogu przejąć inicjatywę, ponieważ tylko jedna rzecz jest rzeczywista - pisze francuski kard. Congar - jedna jest rzecz prawdziwa: powierzyć się Bogu! W przeciwnym wypadku człowiek sam prowadzi swoje życie duchowe i w stożku hierarchii wartości on jest na pierwszym miejscu, a nie Bóg. Trafnie wyraził to św. Augustyn: Jeśli Bóg będzie na pierwszym miejscu, wszystko inne będzie na swoim miejscu. Modlitwa w ciszy jest konieczna, żeby Boga dopuścić do głosu, zawierzyć Mu się bezgranicznie, oddać się w Jego ręce tak, aby to On mógł nas prowadzić, On był stroną aktywną.

Modlitwa ustna nieraz jest ucieczką przed takim oddaniem się Bogu w ciszy swojego serca! Dlatego Jezus przypomina nam: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem jest daleko ode Mnie (Mk 7, 6). A gdzie jest serce, tam jest i skarb twój. Wielu ludzi nie jest świadomych, że tu tkwi pułapka. Z drugiej strony zamilknięcie jest niebezpieczne dla ludzkiego ego, gdyż Bóg może zrobić z nami, co chce. A On jest nieobliczalny! Któż bowiem poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą? Może dlatego modlitwa w ciszy jest tak mało popularna?

Nie jest prawdą, że wszystko jest modlitwą. Jezus - jak pamiętamy - modlił się na dwa sposoby: uczestniczył w modlitwie liturgicznej i kulcie (chodził do synagogi), ale też codziennie usuwał się na miejsce odosobnione lub na pustynię, aby rozmawiać z Ojcem. Podobnie i my potrzebujemy przebywania sam na sam z Bogiem. Jezus swoje nauczanie publiczne rozpoczął pustynią, postem i modlitwą, aby Jego misja wydała "stokrotny owoc".

Aby nasze słowo miało swoją moc, powinno wypływać ze źródła Życia, Tego, który jest Życiem. Jeżeli do parafii ks. Jana Vianneya prości chłopi przychodzili po pracy na adorację, to dlatego, że on sam najpierw dał przykład swoją postawą. On patrzy na mnie, a ja na Niego - odpowiedział jeden z wieśniaków, pytany przez świątobliwego proboszcza, o czymże tak codziennie rozmawia z Panem Jezusem, nawiedzając Go w drodze do pracy i z pracy. Jakże prosta i zarazem najważniejsza odpowiedź. Spotkanie z uważnie słuchającym i uzdrawiającym Jezusem, kiedy serce człowieka słucha i mówi do Serca Jezusa. Potrzebna jest iskra Boża, aby zapalić ogień miłości, ponieważ w nasze serca wpisana jest miłość, która ma spotęgować pragnienie dotknięcia Niewidzialnego, w intymnej Bożej bliskości, jako głębi rzeczywistości.

Homo sapiens ma też najwznioślejszą misję duchową: objawienie sacrum i piękna, bo człowiek jest ikoną piękna, oblicza Niewidzialnego. Spotkanie z ciszą dokonuje się w zjednoczeniu z sacrum, czyli z przestrzenią, gdzie nie ma grzechu. Natomiast profanum oddziela od Boga. Cisza nieraz pomaga zagubionemu człowiekowi odnaleźć siebie w relacji do Stwórcy. W horyzontalnej historii człowiek słyszy wiele krzyczących głosów, gryzą się one i huczą, często w zniewalającej, narzucającej się reklamie. Dlatego potrzebny jest wymiar wertykalny ciszy: harmonia z Niewidzialnym, który staje się widzialnym w Osobie Jezusa. Potrzeba czujności serca, bo szatan zrobi wszystko, co w jego mocy, aby osłabić naszą czujność i odłożyć modlitwę na później.

Cisza jest środkiem nie tyle komunikacji, ile komunii. Regeneruje siły duchowe i psychiczne. Potrzebuje jej każdy z nas. Jan Paweł II w Christifideles laici zaznaczył, że nieważne do jakiego stanu należymy, wszyscy jesteśmy równi w Chrystusie i w pełni odpowiedzialni za misję Kościoła. Ludzie świeccy żyją pośród wszystkich razem i szczególnych spraw i obowiązków świata, w zwyczajnych warunkach życia rodzinnego i społecznego, z których niejako utkana jest ich egzystencja. Papież jasno mówi o życiu ludzi świeckich, żyjących w rodzinie, w społeczeństwie, w centrum świata - i ten niepokój świata spada na ich barki.

Warto pragnąć głębin, coraz bardziej formując swoje serce, naśladując Chrystusa. Potrzebujemy nie tyle obudzenia, ile przebudzenia, które jest wyjściem z naszego ego i wejściem w rzeczywistość Boga. Czy wypływamy na głębię? Duc in altum!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Najstarsza modlitwa świata
Komentarze (8)
S
Szymon
17 listopada 2014, 01:17
Myśle, ze cisza łączy wszystkie religie świata, szaman medytuje w ciszy, amerykański Indianin w ciszy rozważa Wielkiego Ducha, New Age tez stawia na poznanie Boga w ciszy, już nie wspominając o religiach wschodu, w których cisza jest właśnie kwintesencja Boga. Sądzę, że mieszanie do tego New Age nie jest najlepszym pomysłem. Z tego co wiem jest to bardziej powiązane z szatanem niż z Bogiem... Jest to bardzo niebezpieczny ruch.
O
orka
17 listopada 2014, 01:37
Szymonie, jeżeli masz watpliwości co do New Age to Bog cię wzywa, żebyś lepiej się z nim zapoznał, poczytał a nie tylko słuchał co ma na ten temat do powiedzenia ksiądz z ambony. Dla księdza to zwyczajna konkurencja, wiec najlepiej nazwać to diabłem. Akupunktura i aromaterapia tez diabelska. Przypuszczam, ze buddyzm i Wielki Duch to dla księdza taki sam diabeł a Dalai Lama to szatański papież. Naplujmy na innych. Właśnie to cenie w buddyzmie, ze mówi dobrze o chrześcijaństwie. Chrześcijanstwa jakoś na to nie stać. Smutne, nie?
S
Szymon
26 listopada 2014, 02:12
Nie wiem czy jeszcze tu zajrzysz, ale napisać mogę. Wiedzę na ten temat posiadam głównie z internetu, choć zdarzało się pewnie, że jakiś ksiądz poruszał temat związany chociażby z opętaniami. Ja mam skrupulatne sumienie i bardzo często cieżko mi rozeznać co jest prawdą, a gdzie jest przesada. Znalazłem ostatnio jednak taki fragment z Pisma Świętego: "Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła" (1. List do Tesaloniczan 5, 22 - tłum. "Biblia Tysiąclecia". I choć mogę się z tym zgodzić, to zauważam po sobie, że jeśli ktoś nie ma zdrowego podejścia do takich spraw, to może się męczyć ciągle stwierdzając, że coś jest złe i pochodzi od szatana. Jednak dalej uważam, że w wielu wydawałoby się neutralnych rzeczach może kryć się szatan. Nawet jeżeli chodzi o buddyzm czy wielkiego ducha. Bo tak naprawdę nie wiemy z kim mamy tam doczynienia i czy szatan nie wykorzystuje tego do swoich celów. Trzeba jednak wierzyć, że Bóg ochroni nas przed tym ukrytym złem. Wiem, moje podejście wydaje się nienormalne. Na dzień dzisiejszy jest jak jest. Może kiedyś dostąpie łaski i Bóg sprawi, że nauczę się oddzielać dobro od zła. Zdaję sobie sprawę, ze żadna przesada nie jest dobra. Szczególnie, gdy dobro nazywa się złem, a w tej mojej przesadzie, kiedyś może do tego dojść...
W
Wschód
16 listopada 2014, 14:37
Myśle, ze cisza łączy wszystkie religie świata, szaman medytuje w ciszy, amerykański Indianin w ciszy rozważa Wielkiego Ducha, New Age tez stawia na poznanie Boga w ciszy, już nie wspominając o religiach wschodu, w których cisza jest właśnie kwintesencja Boga.
16 listopada 2014, 11:44
Kiedyś się bałem ciszy. Nie dopuszczałem do niej, żeby zagłuszać sumienie, które nakazywało mi nie robić tak, jak akurat mi wygodniej, przyjemniej było. Po mojemu. Teraz co rusz szukam ciszy, nawet chwili, jak nie mogę dłużej, coby upewniać się na bieżąco, że kroczę właściwą drogą. Jakże często muszę ją korygować przez to. Ale gdyby nie to ciągłe odkrywanie własnych błędów w ciszy serca, to nie chcę sobie wyobrażać, jak zmarnowane i bezsensowne byłoby moje życie... P.S. Szanowna Redakcjo Deonu, gratulacje z przekroczenia w dniu dzisiejszym 100.000! To co, następny, jeszcze ambitniejszy cel 200.000? Kolejne 100.000 może być trudniejsze (wysycenie rynku), ale może, może efektem skali... już w 2016 roku?:-)
AK
Andrzej Kołaczkowski-Bochenek
9 października 2012, 08:22
Czytając to, musiałem wrócić myślą do Drogi Św. Jakuba, po której pielgrzymi nie grupą, nie tłumem, lecz samotnie, nanizani na drogę jak paciorki różańca, idą pogrążeni w myślach, a ich modlitwa to zachwyt nad światem i zmęczenie własnych stóp. I cisza. Tak, cisza jest naprawde modlitwą.  
K
KP
6 października 2012, 12:00
 Autor nieświadomie ogłosił wyższość Tridentiny nad hałaśliwym NOMem
Janusz Brodowski
4 października 2012, 19:53
Cisza jest środkiem nie tyle komunikacji, ile komunii. Tak oczywiste a tak często zapominam o tym.