Nawrócenie czy uzdrowienie?

(fot. shutterstock)

Nawrócenie nie daje widocznych korzyści, na przykład uzdrowienia. Może się odbyć w cichości serca i bez mocnych doświadczeń duchowych, tak że człowiek tego nie zauważy. Jest jednak zasadniczym duchowym doświadczeniem.

Dramatyczne szczegóły nawrócenia św. Pawła są dobrze znane. Gdy pełen zaciętości jechał z listami polecającymi do Damaszku, nagle u bram tego miasta upada na ziemię. Słyszy głos. Okazuje się, że jest to głos Jezusa. Ma wejść do miasta, tam czeka na niego wspólnota chrześcijańska, od której otrzyma wszystko, co jest potrzebne do życia wiarą. Oszołomiony nieoczekiwanym spotkaniem, obolały po upadku, utraciwszy wzrok, a więc stając się kaleką, wypełnia nakaz Pana. Paweł tego wydarzenia się nie spodziewał, przychodzi ono z zewnątrz. Doświadczając Bożej mocy, Paweł traci całkowicie moc własną: jest pokonany przez Boga. Wszystko to działo się gdzieś koło roku 32-33 po Chrystusie. Jako wielki apostoł Paweł pojawia się na scenie dopiero około roku 46, wyruszając na swą pierwszą wyprawę misyjną.

Oścień w ciele

Medytując nad historią nawrócenia Apostoła Narodów, winniśmy zapytać o nawrócenie dzisiaj. Czy rzeczywiście zależy nam na nawróceniu? Raczej niewielu chce nawrócenia. Wydaje się, że w religii większość ludzi poszukuje uzdrowienia, duchowości, doświadczenia religijnego, duchowego przeżycia. Często niestety bez wcześniejszego nawrócenia. Wielu chrześcijan ulega obecnie przenikającemu kulturę poszukiwaniu doświadczenia terapeutycznego i nieokreślonej potrzebie duchowości. Tego jednak nie daje nawrócenie. Św. Paweł w nawróceniu stał się bezbronnym, bo niewidomym kaleką. Uzdrowienie przychodzi dopiero później, przez ręce Hananiasza. Ale też trzeba pamiętać, że to nawróconego Pawła będzie do końca życia gnębił ów "oścień w ciele", jakieś bardzo dokuczliwe cierpienie somatyczne. Mimo modlitwy Bóg nie zabrał tego ościenia, nie uzdrowił go. Dał natomiast obietnicę wsparcia. Nawrócenie w jakimś sensie kosztowało św. Pawła utratę zdrowia.

DEON.PL POLECA


Oczy wiary

Nawrócenie nie musi być też jakimś niesamowitym przeżyciem duchowym. Widać to w przypadku niewidomego Bartymeusza u bram Jerycha (Łk 18, 35-43). On prosi o wzrok. Jezus daje mu ten dar, ale wskazuje, że w cichości jego serca dokonało się nawrócenie: Twoja wiara cię uzdrowiła. Nie było żadnych mocnych doświadczeń, ale dokonało się nawrócenie. Dla Jezusa najważniejsze było, że niewidomy już ma w sobie niedostrzegany przez niego skarb wiary, posiada oczy wiary. To ten skarb winien odkryć w sobie, tym wzrokiem Bartymeusz winien się ucieszyć i poświęcić się jego rozwijaniu. Bo to właśnie dzięki oczom wiary może widzieć o wiele więcej niż oczyma ciała. Przecież to właśnie dzięki wierze zobaczył Jezusa jako tego, który może go uzdrowić, i co więcej, jako tego, dla którego warto poświęcić życie. To dlatego poszedł za Nim, czyli stał się uczniem Jezusa i "wielbi Boga" swoim życiem.

Dla Jezusa najważniejsze jest nawrócenie człowieka. W Ewangelii św. Marka (1, 15) pierwsze Jego słowa brzmią: Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię! Jezus pragnie, by człowiek podjął pracującą w nim łaskę i całkowicie zwrócił się ku Bogu.

Wydarzenie i proces

Czym jest nawrócenie? Katechizm Kościoła mówi o dwóch nawróceniach: pierwsze umiejscowione jest w konkretnym momencie, a drugie rozciągnięte w czasie na całe życie. Nawrócenie jako wydarzenie i jako proces. Najpierw wydarzenie - to chrzest, który jest głównym miejscem pierwszego i podstawowego nawrócenia. Przez wiarę w Dobrą Nowinę i przez chrzest człowiek wyrzeka się zła i uzyskuje zbawienie, to znaczy odpuszczenie wszystkich grzechów i dar nowego życia (KKK 1427). Jest to przejście z niewiary do wiary. Istotą jest odkrycie w Jezusie Chrystusie pełni obecności Boga.

Drugie nawrócenie, rozciągnięte w czasie, jest procesem. Wezwanie Chrystusa do nawrócenia nadal jednak rozbrzmiewa w życiu chrześcijan. To drugie nawrócenie jest nieustannym zadaniem dla całego Kościoła (KKK 1428). Jest to proces ciągle ponawianego odrzucania grzechu i przypominania sobie o wezwaniu do świętości, proces duchowej przemiany, która obejmuje całe życie i wymaga podejmowania pokuty. Centrum jest wiara w Ewangelię i w aktywną obecność Boga, który zbawia, czyli Królestwo Boże.

Poruszenie "skruszonego serca"

Jak żyć nawróceniem? Trzeba pamiętać, że wysiłek nawrócenia nie jest jedynie dziełem ludzkim. Jest on poruszeniem "skruszonego serca", pociągniętego i dotkniętego łaską pobudzającą do odpowiedzi na miłosierną miłość Boga, który pierwszy nas umiłował (KKK 1428). Aby się nawracać, trzeba wsłuchiwać się w poruszenia serca. Jest ich oczywiście bardzo wiele, trzeba więc rozeznawać, które pochodzą od Boga, które są dotknięciem Jego łaski i łagodnym przyciąganiem. Nawrócenie zawsze jest odpowiedzią na miłosierną miłość Boga. To On jest pierwszy, On kocha, my pozwalamy się kochać i kontemplując Jego miłość, podejmujemy jedynie odpowiedź naszego serca. A tą pierwszą odpowiedzią jest "skruszone serce". Tutaj zaczyna się nawrócenie.

Nawrócenie nie daje widocznych korzyści, na przykład uzdrowienia. Może się odbyć w cichości serca i bez mocnych doświadczeń duchowych, tak że człowiek tego nie zauważy. Jest jednak zasadniczym duchowym doświadczeniem. Żeby je dostrzec i podjąć, potrzeba ciszy, uważności i modlitwy. Nawrócenie może być dziś częstszym faktem niż się wydaje. Niestety, często niezauważonym i niepodjętym.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nawrócenie czy uzdrowienie?
Komentarze (14)
MK
Marta Kłos
29 lutego 2020, 15:36
a ja się nawróciłam w 2005 roku, ale potem oklapłam i zmarniałam, zaniedbałam wiarę, a potem stało sie nieszczęście, chyba byłam pyszna i martwiłam się za bardzo kredytem i pracą, i taki wynik, teraz nawracam się każdego dnia, dziękuję za to Bogu, chociaż jest bardzo trudno, starciłam zdrowie i radośc, nie czuję smaku, zapachu, nogi mam jak w tekstury, ale cóż wolę pokutować niż błądzić
K
katolik
26 lutego 2015, 16:52
Eugenia Ravasio - Bóg Ojciec mówi do swoich dzieci Odnawiam tu Moją obietnicę, która zawsze będzie spełniana. Oto ona: wszyscy ci, którzy wezwą mnie imieniem ojca " choćby tylko jeden raz " nie zginą, ale pewni będą życia wiecznego razem z wybranymi. " Boże mój! Teraz widzę, jak Twoja Miłość do mnie, o Panie, była wielka, a ja stale Cię obrażałem tak złym życiem. Nigdy nie myślałem o Tobie, Panie, mój Ojcze, mój Zbawicielu. Ty widzisz teraz wszystko. Proszę Cię, Panie, o wybaczenie mi całego tego zła, które widzisz we Mnie i które wyznaję w zawstydzeniu. Kocham Cię, mój Ojcze i Zbawicielu.
R
rafi
1 stycznia 2015, 00:14
A może jeszcze nawrócenie samo się dokonuje, niejako przypadkiem??? Przecież nawrócenie to jest świadoma decyzja, zmiana priorytetów, zmiana myślenia, jak można tego nie zauważyć?
W
Ww
30 grudnia 2014, 11:29
"Wydaje się, że w religii większość ludzi poszukuje uzdrowienia, duchowości, doświadczenia religijnego, duchowego przeżycia." Nie wiem, czy większość. Mam nadzieję, że nie. Jednak na pewno spora liczba tak postępuje. Widziałem np. reklamy rekolekcji obiecujących duchowe SPA. Wiele też osób przyjmuje chrześcijaństwo na tyle, na ile mu odpowiada, ale odrzuca krzyż, a tak naprawdę samego Boga: jak mam ochotę na relację, to sobie kogoś znajdę na jakiś czas; jak w małżeństwie coś nie wychodzi, to rozwód; jak jest fajnie we wspólnocie, to tam chodzę, ale w pracy świadectwa nie dam, bo to może mieć negatywne konsekwencje, lepiej pokażę się jako "osoba tolerancyjna" itd.
4
4249
31 grudnia 2014, 05:44
Nie znasz drugiego człowieka i to co przeczytałeś o nim w internecie, może być od początku do końca kłamstwem. Dlatego zrób rachunek sumienia i zajmij się naprawianiem ludzkości, zaczynając od siebie, tego co w tobie jest złe, grzeszne, podłe i nikczemne. Zdziwisz się ile brudu odkryjesz w sobie samym.
T
tak
31 grudnia 2014, 09:14
Tak.
B
brat
30 grudnia 2014, 09:37
Nawrócenia człowiek nie zauważy ? Chyba ojca jezuitę poniosło trochę. Może się ono odbyć bez mocnych doświadczeń...ale nie przejdzie niezauważone. To tak jakby czarna kulka nagle stała się biała i człowiek by tego nie dostrzegł. 
P
Piotr
10 listopada 2012, 23:10
Kiedyś byłem też daleko od Boga, ale w pewnym momencie dostałem dar nawrócenia. Chwała Panu!
jazmig jazmig
8 listopada 2012, 17:41
W Bliska osoba jest praktycznie niewierząca i do tego zniewolona przez pewien poważny grzech który niszczy życie tej osobie jak i mi. O co powinnam się modlić dla tej osoby:  O uzdrowienie duszy na zawsze.
A
andrzej
31 grudnia 2014, 15:38
Nasza modlitwa wobec kogoś będzie skuteczna, jeżeli ten ktoś również dołoży do tego jakiś kamyczek ze swego... . Nic na siłę Bóg nie czyni, a w szczególności nic na przeciw woli danego człowieka. Niestety związki ludzi wierzących z niewierzącymi są skazane na ogromne przeszkody. Nie są nie możliwe, lecz są z natury ciężkie i również podatne na rozpad.  A więc co może pomóc oprócz tej "naszej" modlitwy? Miejsca i okazje do nawrócenia tej drugiej osoby. Osobiście znalazłem takie miejsce na spotkaniach otwartych wspólnoty mimj.pl. Kilka tysięcy ludzi na placu trawy i modlitwa przez 5-6 godzin. Zjawiska (cuda) jakie tam dostrzegłem obaliły wszelkie moje wątpliwości na temat Boga i Jego Trójcy. Człowiek podczas życia na wskutek doznanych krzywd z tego świata zamyka swoje wnętrze (serce) na "kłódki". Każdy z nas ma takie kłódki, jeden ma jedną lub dwie, lecz ktoś inny ma ich kilkanaście. Bóg, aby dotrzeć do takiego człowieka i otworzyć mu "oczy" musi te wszystkie "kłódki" pootwierać, a to czasem wymaga czasu. Grzechy nie są przeszkodą na tej drodze jeśli będziemy za nie szczerze żałować. Niestety co do szczerości wielu ludzi Bóg ma ogromne wątpliwości. Dzięki jakimś darom i ja to czasem dostrzegam w sobie samym i w innych ludziach również. Nieszczerość bywa tak głęboko ukryta, że dany człowiek potrafi nawet wierzyć, że jest szczery, ale w głębi serca niestety tak nie jest. I właśnie takie trudne przypadki potrafi leczyć Bóg. My to nazywamy uzdrowieniem, a On po prostu ulecza, jakby wyłączał szkodliwy program pracujący w naszym umyśle lub/i ciele. Jednak z czynnikami (zewnętrznymi i wewnętrznymi) wyzwalającymi ten szkodliwy program musimy nauczyć się dawać sobie radę sami, Bóg tylko pomaga. Tak więc sama  modlitwa to za mało, potrzeba konkretnych doświadczeń, okazji do skruchy wobec grzechów (wyznania tego Bogu), wyzwolenia, uzdrowienia, a następnie nawrócenia.  Wedle moich doświadczeń i obserwacji zwykle taka jest właśnie kolejność postępowania z człowiekiem.
A
andrzej
31 grudnia 2014, 15:39
c.d. Bóg potrafi dotknąć człowieka prawie wszędzie, ale nie wszędzie my jesteśmy gotowi, aby to zauważyć i Mu (Bogu) odpowiedzieć. Tak naprawdę jesteśmy zbudowani z konkretnych klocków (niczym lego) i z tych klocków można zbudować tylko człowieka. Na marginesie: z innych klocków buduje się zwierzęta, a jeszcze z innych drzewo, rośliny itd.  Jedynie Bóg ma klucze do każdej budowli z danych klocków. W naszym przypadku tym kluczem jest zwykle Jego Miłość, której nie rozumiemy i nie pojmiemy. Możemy poznać 10 - 30% tej Jego Miłości w stanie cielesnym i o wiele więcej  w stanie duchowym. Jednak jak chcemy zgłębiać ją siłami naszego umysłu ciała, to nie potrafimy jej precyzyjnie opisać.  Być może właśnie dlatego Bóg gardzi uczonymi w pismach o zatwardziałych sercach! Doświadcza tych co się zapierają prawdzie i odwraca Swoje Oblicze od tych co nie idą za Głosem Jego. Bóg to nie tylko doświadczenie czy przygoda, Bóg to polisa na nasze życie tutaj i teraz oraz wspaniałe życie po tym życiu.
A
ann
8 listopada 2012, 15:30
Wobec tego mam pytanie: Bliska osoba jest praktycznie niewierząca i do tego zniewolona przez pewien poważny grzech który niszczy życie tej osobie jak i mi. O co powinnam się modlić dla tej osoby: o nawrócenie, uzdrowienie czy uwolnienie? O co najbardziej? A może o wszystko po równo?
W
Ww
30 grudnia 2014, 11:35
Pan Bóg nie jest aptekarzem i nie będzie się trzymał Twojej recepty, bo sam wie najlepiej, czego komu potrzeba. Nawet ogólna modlitwa za daną osobę będzie dobra.
'W
'oścień w ciele' każdy ma
25 lutego 2012, 10:16
Oszołomiony nieoczekiwanym spotkaniem, obolały po upadku, utraciwszy wzrok, a więc stając się kaleką, wypełnia nakaz Pana. Paweł tego wydarzenia się nie spodziewał, przychodzi ono z zewnątrz. Doświadczając Bożej mocy, Paweł traci całkowicie moc własną: jest pokonany przez Boga. Wszystko to działo się gdzieś koło roku 32-33 po Chrystusie. Jako wielki apostoł Paweł pojawia się na scenie dopiero około roku 46, wyruszając na swą pierwszą wyprawę misyjną.   Św. Paweł w nawróceniu stał się bezbronnym, bo niewidomym kaleką. (...) Uzdrowienie przychodzi dopiero później, przez ręce Hananiasza. Ale też trzeba pamiętać, że to nawróconego Pawła będzie do końca życia gnębił ów "oścień w ciele", jakieś bardzo dokuczliwe cierpienie somatyczne. Mimo modlitwy Bóg nie zabrał tego ościenia, nie uzdrowił go. Dał natomiast obietnicę wsparcia. Nawrócenie w jakimś sensie kosztowało św. Pawła utratę zdrowia.