Nic się nie zmienia w twoim życiu duchowym?

(fot. antonychammornd/flickr.com)

Starasz się ze wszystkich sił, żeby się nawrócić? Chodzisz na wiele kursów, sesji i rekolekcji, aby stać się lepszym chrześcijaninem? I nic się nie zmienia? Poznaj przyczynę takiego stanu rzeczy.

Nie obfitość wiedzy, ale wewnętrzne odczuwanie i smakowanie rzeczy zadowala i nasyca duszę (Ignacy Loyola).

DEON.PL POLECA


To ostatnie zdanie numeru drugiego jest doskonałą wskazówką, która rozbija nasze myślenie na temat rozwoju. Powszechnie myślimy, że im więcej zrobimy i im więcej się dowiemy, tym dalej zajdziemy. Zbieramy więcej coraz więcej umiejętności, szerszą wiedzę, przechodzimy coraz więcej kursów, sesji i rekolekcji, aby stać się lepszymi chrześcijanami. Ignacy mówi… stop!

Obszerna wiedza i umiejętności dają tylko namiastkę rozwoju i sprawiają dobre wrażenie. Św. Ignacy chce zmienić nasz wysiłek z kierunku horyzontalnego (jak najwięcej, jak najszerzej) na kierunek wertykalny (wybieramy jedną rzecz i idziemy w głąb).

Jeżeli któreś ćwiczenie poszło mi bardzo dobrze, dało mi dużo owoców i odkryć - nie idę dalej, tylko zostaję przy nim i powtarzam je tak długo, jak przynosi mi zadowolenie, zainteresowanie i nowe owoce. Nie szukam kolejnych ćwiczeń i nie spieszę się (mogę z jednym ćwiczeniem siedzieć nawet tydzień!).

Pogłębiam to, co Bóg mi wyraźnie daje, chcę wyssać z tego wszystko aż do końca. Po co szukać kolejnych źródeł, skoro Bóg wyraźnie daje mi się tutaj? Podobnie, jeżeli w jednym ćwiczeniu tylko jedno pytanie lub jedno polecenie daje mi najwięcej zadowolenia, zainteresowania i odkryć, nie idę dalej tylko pozostaję przy tym jednym elemencie.

Nie chodzi więc o to, żeby "odrobić" czy "zaliczyć" całe ćwiczenie ani żeby "przerobić" wszystkie ćwiczenia zaplanowane na tydzień. To nas zupełnie nie obchodzi. Nas interesuje tylko pogłębianie tego, co wydaje mi się najbardziej interesujące, co mnie jakoś dotyka, inspiruje, porusza.

"Ćwiczenia Duchowe - podręczne narzędzia rozwoju osobistego i duchowego" to zestaw 56 prostych i konkretnych ćwiczeń umieszczonych na pojedynczych kartach. Są one przeznaczone dla każdego, kto chciałby rozwijać się duchowo i pracować nad sobą, ale nie za bardzo wie jak.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nic się nie zmienia w twoim życiu duchowym?
Komentarze (10)
A
aaaa
27 stycznia 2014, 11:30
c.d. To Bóg nas uzdalnia do rozumienia Słowa Bożego czytanego na Mszach Świętych, których kulminacją jest ofiarowanie się Syna Bożego w Sakramencie Ciała. Wszystkie czytania mają sens jak się je oddzielnie zinterpretuje w odniesieniu do całego rozdziału  (lub nawet kilku), z którego pochodzą. Ale o zrozumienie zapisanego Słowa należy prosić Ducha Świętego. W końcu w życiu każdego z nas dokonujemy jakiś planów względem naszej przyszłości i tutaj pomocne jest błogosławieństwo Boga Ojca, do którego należy się modlić świadomie i z ufnością dziecka bożego. Nasza wiara to nie tylko słowa, czyny, świadectwo to również konieczność ciągłego poszerzania relacji z Bogiem Ojcem, Synem Bożym i Duchem Świętym. Wielu świętych Kościoła zaświadczyło w wielu spisanych poradach, jak się rozwijać na każdym z etapów dojrzałości duchowej. A jest ich wiele i zapewne wielu z nas zabraknie życia, aby ich większość osiągnąć jeszcze tu na ziemi. Musimy się spieszyć, aby wejść na drogę dialogu z Bogiem, bo tylko tak zaczniemy budować nasze życie niepozbawione sensu, przykrych niespodzianek, dramatycznych wypadków i innych nieszczęść, które spotykają miliony osób każdego dnia na całym świecie. Bóg kocha nie zsyła na człowieka "wypadków i nieszczęśc" raczej to sprawka Złego i ludzi. 
K
Key
25 lipca 2014, 18:59
Na Hioba zesłał. I myślę, że czasami zsyła. A może raczej - dopuszcza cierpienie, którego źródłem są ludzkie czyny, czego tak wielu z nas nie chce dostrzec.
K
K
26 stycznia 2014, 13:13
Ja myśle, że chodzi o prawdziwą szczerość, i pragnienie tego by być bliżej Niego.
M
Maciejunio
26 stycznia 2014, 12:26
Trzeba tak nauczac i ewangielizowac by to przynosiło owoce.Same dobre checi czy wielośc zadań nic nie znaczy.Kościół jest skostniały.
T
tęcza
22 lipca 2014, 22:14
Kościół KATOLICKI jest skostniały. Nawet nie naucza dokładnie tego, co jest napisane w Piśmie Św! A tam, by osiągnąć Zbawienie , sa opisane dwie rzeczy, których powinnismy dokonac. Chrzest poprzez całkowite zanurzenie, czyli tak, jak ochrzczony był Jezus. Dzieki temu Bóg odpuszcza nam całkowicie dotychczasowe grzeczy. Druga sprawa to otrzymanie Ducha Św. Tak, módlmy się o to, prośmy Boga o Ducha Św., otwórzmy swoje serca, niech Jezus bedzie na 1.miejscu, powoierzmy mu swój los i ufajmy całkowicie. Wówczas otrzymasz Ducha Św., a Twoje życie zmieni się. Nie martw się odczujesz to :) Od tego momentu bedzie nosić w sercu radośc i spokój :) Zmieni sie wiele rzeczy, a Bóg wysłuchuje kazdej modlitwy, zna Twoje serce i spełni pragnienia. Oznaką , ze posiadasz Ducha Św. jest dar mówienia specjalnie przeznaczonym dla Ciebie od Boga jezykiem. To jezyk modlitwy do Boga, język relacji Twojej z Bogiem, nie modlisz sie tylko słowami, lecz sercem, pamietaj. To jest autentyczne, to jest napisane w Biblii, w niepodważalnym Piśmie :) I wiecie co? To wszystko prawda. Znam wielu ludzi, którzy tego doświadczyli. Ja też do nich należę! Chwała Panu! 
T
Tęcza
22 lipca 2014, 22:16
Zapomniałam o ważnej sprawie: JESTEM CHRZEŚCIJANINEM . Ale juz nie chcę być katolikiem. Podążam drogą prawdy, drogą Pisma Św., nie złotych figurek i zdobionych wieżyczek :)
K
kate
24 stycznia 2014, 08:48
Ewa: nie należy odrywać się od rozumu, tylko badać przy jego użyciu, czy tekst jest logiczny, spójny i zrozumiały, jeśli taki jest, to czy go tworzy jezuita, duchowny czy świecki nie ma znaczenia. Tekst dotyczy ćwiczeń duchowych i najczęściej występujacego błędu, jaki popełniają praktykujący - zachłyśniecie się techniką, a nie istotą tej praktyki. Ona jest po coś, dla czegoś - to jak klucz do zamka, sam w sobie nie otwiera drzwi, trzeba go użyć i to w określony sposób. Poznanie wewnętrzne jest istotne dla rozwoju, bo Bóg gra na takich strunach, jakie są w nas, a nie na takich, jakie uważamy za odpowiednie, właściwe, czasem modne. Mnie w tekście zastanawia samo zadane przez autora pytanie: nic się nie zmienia - nie wiem, czy samo odczuwanie zadowolenia wystarczy, aby powiedzieć, że postępujemy właściwą ścieżką w rozwoju duchowym. Napewno radość z Bożej obecności jest istotna, ale czy zawsze obecna. Co z tymi, dla których zycie straciło smak, którzy latami nie odczuwają radości wewnętrznych, choć czują się w obecności Boga? Czy oni się nie rozwijają?
E
Ewa
24 stycznia 2014, 08:19
Nie wiadomoczy takiego jezuite deonowego to należy brać na poważnie. Juz tu tylu jest dysydentów ... że to może sprowadzono kolejnego? Ostatnio okazało sie że o. Augustyn też w to już wszedł...
A
Andrzej
23 stycznia 2014, 22:09
c.d. To Bóg nas uzdalnia do rozumienia Słowa Bożego czytanego na Mszach Świętych, których kulminacją jest ofiarowanie się Syna Bożego w Sakramencie Ciała. Wszystkie czytania mają sens jak się je oddzielnie zinterpretuje w odniesieniu do całego rozdziału  (lub nawet kilku), z którego pochodzą. Ale o zrozumienie zapisanego Słowa należy prosić Ducha Świętego. W końcu w życiu każdego z nas dokonujemy jakiś planów względem naszej przyszłości i tutaj pomocne jest błogosławieństwo Boga Ojca, do którego należy się modlić świadomie i z ufnością dziecka bożego. Nasza wiara to nie tylko słowa, czyny, świadectwo to również konieczność ciągłego poszerzania relacji z Bogiem Ojcem, Synem Bożym i Duchem Świętym. Wielu świętych Kościoła zaświadczyło w wielu spisanych poradach, jak się rozwijać na każdym z etapów dojrzałości duchowej. A jest ich wiele i zapewne wielu z nas zabraknie życia, aby ich większość osiągnąć jeszcze tu na ziemi. Musimy się spieszyć, aby wejść na drogę dialogu z Bogiem, bo tylko tak zaczniemy budować nasze życie niepozbawione sensu, przykrych niespodzianek, dramatycznych wypadków i innych nieszczęść, które spotykają miliony osób każdego dnia na całym świecie.
A
Andrzej
23 stycznia 2014, 22:08
Upraszczając można to porównać do jedzenia czekolady albo kawałka przepysznego tortu. Są ludzie (ja takich znam) co mają w nawyku pożeranie czekolady w 3 lub czterech kęsach. Podobnie z ciastem, czyli "upychanie go na siłę w ustach". Usprawiedliwiają to w różny sposób, pośpiech, oszczędność czasu, chęć zasmakowania większej ilości w krótszym czasie, itd. A przecież warto się delektować nawet kawałeczkami przepysznego tortu odkrywając jego złożoność i kunszt kulinarny mistrza wypieku. Celnie pochwalony autor może być skłonnym poczęstować nas jeszcze innym wypiekiem w celach degustacyjnych. Podobnie jest z wiarą. Wielu z nas traktuje ją zbyt powierzchownie, rutynowo, jakby z automatu. Niedzielna wizyta w Kościele, słuchanie tekstu Pisma Świętego, może nawet chwila refleksji, koniec mszy i zaliczenie niedzielne jest. Niestety  nasz rozwój staje się wówczas tylko pozorny, a tak realnie stanowi stan usypiania wiary. Wielu czyni nieco więcej, ale to nadal jest za mało, aby nasza wiara wzrastała. Trzeba więcej czasu przeznaczać na poznawanie Boga. Więcej czytać, więcej rozważać, więcej obserwować dookoła nas, modlić się w skupieniu i w konkretnych intencjach i zawsze mieć w intencji uwielbienie Boga we wszystkich Trzech Osobach rozdzielnie, a zarazem wspólnie, a przede wszystkim należy rozpocząć dialog z Bogiem. c.d.n.