Nie traktuj Boga jak dobrotliwego staruszka

(fot. shutterstock.com)
Stanisław Biel SJ

Dzisiejsza Ewangelia wprowadza w tajemnicę Misterium Paschalnego. Ukazuje chwałę Jezusa na górze Tabor. Droga do chwały wiedzie przez krzyż.

Wyjście na górę Tabor jest dla uczniów umocnieniem i przygotowaniem do wyjścia na inną górę - Kalwarii. Jezus, jak dobry Pedagog, stopniowo przygotowuje uczniów do przeżycia trudnych chwil, jakie ich niedługo czekają.

Podczas Przemienienia Jezus rozmawia z Mojżeszem i Eliaszem. Mojżesz reprezentuje Prawo; Eliasz - Proroków. Według starej żydowskiej tradycji, mieli ponownie pojawić się na ziemi, poprzedzając Mesjasza. Obecność dwóch największych proroków Starego Testamentu na górze Tabor świadczy o boskości i mesjańskim posłannictwie Jezusa. Św. Łukasz zaznacza, że rozmawiali o odejściu, którego Jezus miał dokonać w Jerozolimie. W oryginale greckim użyte jest słowo "exodus", które oznacza "przejście, wyjście", Paschę, a więc mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.

Nasze życie wewnętrzne przypomina sinusoidę. Są w nim momenty trudne, chwile zagubienia, cierpienia, bólu, fiaska naszych pragnień, zagubienia, lęków, smutku… Ale z drugiej strony są też chwile światła, radości, entuzjazmu, poczucia wzrostu wiary i nadziei, doświadczenia miłości, pokoju. Jest radość i krzyż. Bóg zwykle nie dopuszcza krzyża przez zaskoczenie. Najpierw przygotowuje nasze serca, objawia swoją miłość, daje pociechy, przyjemności duchowe ("cukiereczki"), gdyż jesteśmy słabi i pragnie zrównoważyć atrakcyjność zła. Zaprasza na górę Tabor. Ale kiedy zło przestaje nam się już podobać, gdy jesteśmy coraz dalej na drodze duchowej, kończą się pocieszenia, gasną wszelkie zmysłowe doznania, przychodzi oschłość, a poprzez to czas nauki miłości bezinteresownej.  Dzięki doświadczeniu pobytu na górze Tabor możemy podjąć każdą próbę, każdy krzyż, wyjść z Jezusem na Kalwarię.

Objawienie chwały Jezusa na górze Tabor rodzi w uczniach ambiwalentne uczucia. Z jednej strony radość. Uczniowie ulegają duchowej fascynacji. Piotr chce zatrzymać, utrwalić ten moment, chce zbudować trzy namioty dla Jezusa, Mojżesza i Eliasza. Siła i radość Przemienienia będzie promieniować w całym życiu uczniów. Z drugiej strony pojawia się lęk. Bliskość Boga, więź z Bogiem, nawet największa intymność z Nim, nie oznacza braku bojaźni Bożej. Bóg stanowi "misterium tremendum et fascinosum". Wzbudza lęk a równocześnie fascynuje.

          

Bliskie obcowanie z Jezusem, z Bogiem może spowodować przyzwyczajenie, rutynę. Możemy traktować Boga, jak "dobrotliwego staruszka", a Jezusa po partnersku, jak kumpla. Tymczasem Bóg, chociaż bliski, nigdy nie będzie "równy". Zawsze będzie Bogiem, Panem, którego mamy czcić i adorować, któremu mamy okazywać cześć i bojaźń.

Która "góra" jest dla mnie najtrudniejsza? Dlaczego? Czy w moim życiu jest dużo radości (doświadczenia Taboru)? Czy więcej niepokoju, cierpienia, frustracji, smutku (Kalwarii)? Czy źródłem mojej radości jest Chrystus? Czy doświadczam bojaźni Bożej? Czy kontemplacja Oblicza Jezusa przemienia moje serce i życie? Czy upodabnia mnie stopniowo do Jezusa Przemienionego, zjednoczonego ze swoim Ojcem?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie traktuj Boga jak dobrotliwego staruszka
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.