Od początku tak nie było… - rozważanie

(fot. sxc.hu)
ks. Eugeniusz Zarzeczny MIC

Pan Jezus przyszedł na świat, by zbawić człowieka. Pozornie Jego słowa, ich treść i przesłanie, są innowacyjne w stosunku do Starego Testamentu. Lecz w rzeczywistości Bóg jest niezmienny, tak jak niezmienna jest Jego miłość.

"Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: "Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?". On odpowiedział: "Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę?". I rzekł: "Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela". Odparli Mu: "Czemu więc Mojżesz przykazał dać jej list rozwodowy i odprawić ją?". Odpowiedział im: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba że w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo". (Mt 19, 3-9)

Pan Jezus przyszedł na świat, by zbawić człowieka. Pozornie Jego słowa, ich treść i przesłanie, są innowacyjne w stosunku do Starego Testamentu. Lecz w rzeczywistości Bóg jest niezmienny, tak jak niezmienna jest Jego miłość. Z miłości zostaliśmy powołani do istnienia. Jesteśmy, bo On tak chciał. Jezus zaś swoim przepowiadaniem przypomniał pierwotny zamysł Boga wobec świata i człowieka. Grzech pierworodny oddzielił nas od Boga. Od tego momentu człowiek ciągle ulega kłamstwu węża (Rdz 3, 5), chcąc "ulepszyć" ten świat albo nawet "stworzyć" go na swój sposób, wedle swojego planu i wyobrażenia, bez Boga i Jego praw, bez Jego miłości. Najczęściej motywem grzechu jest egoizm i pycha. Wraz z nim pojawiło się cierpienie i różnorakie trudności, których człowiek stara się unikać, by się z nimi nie zmagać. Taka postawa objawia się w różnych okolicznościach życia, również w małżeństwie. Jej efektem jest rozbicie jedności i zniszczenie planu Bożego.

W jaki sposób patrzę na świat: oczami Pana Boga, dostrzegając piękno stworzenia, także tego, którym jestem ja sam, czy może oczami diabła, szukając wszędzie dziury w całym?

DEON.PL POLECA

Według statystyk obecnie w Polsce rozwodzi się co czwarte małżeństwo. Na świecie zapewne nie jest lepiej. Małżeństwo ustanowione przez Boga jako związek mężczyzny i kobiety przestało być święte. Nawet ci, którzy zawierają związek sakramentalny, coraz mniej rozumieją jego istotę i sens. Przygotowania do niego zbyt często ograniczają się do zewnętrznych przejawów. Gdy pojawia się trud, gdy dają o sobie znać różnice między małżonkami, pierwszym, co przychodzi do głowy, jest rozstanie. Nie liczy się przysięga złożona przed Bogiem. Świat i media wzmacniają te postawy. Mało kto już pamięta, że taki sposób postępowania sprzeciwia się woli Boga. Dar małżeństwa, zawłaszczony przez człowieka, został spłycony, sprofanowany i zniszczony. Coraz bardziej obojętniejemy na ten problem. Dlaczego? Może sami uciekamy przed trudnościami, nie chcemy umierać dla drugiego, rezygnując z własnego szczęścia. Słaba obrona jedności małżeństwa może mieć źródło w mentalności, której ulegamy, wychowując dzieci. Wpatrzeni w siebie i we własne szczęście, rozumiemy tych, którzy postępują podobnie w swoim małżeństwie.

Jakie jest moje podejście do małżeństwa: widzę w nim źródło dobra czy codziennych problemów? Czy każdego dnia modlę się o świętość swojego małżeństwa, swojej rodziny?

Moralizowanie czy odwoływanie się do powinności już niewiele pomoże. Wszystko prędzej czy później sprowadza się do problemu wiary i poważnego traktowania Pana Boga w codziennym życiu. Bez świadectwa wiary odwoływanie się do wartości chrześcijańskich przynosi niewielki skutek. Bóg to miłość, a miłość to dar z siebie, to odpowiedzialność za siebie i drugą osobę. Miłość to krzyż i trud związany z odkrywaniem drugiego człowieka również z jego słabościami i grzechem. Miłość to przebaczanie i walka o jedność. W słynnej opowieści Mały Książę Antoine de Saint-Exupéry pisze, że miłość to patrzenie w tym samym kierunku. My dodalibyśmy: to patrzenie w stronę Pana Boga. Tego nie dostaje się na zawołanie. Tego uczymy się znacznie wcześniej niż w dniu ślubu. Być może brak szacunku do małżeństwa ma źródło w braku żywego świadectwa wiary rodziców, dziadków i innych praktykujących katolików?

W jaki sposób przekazuję swoim dzieciom i wnukom prawdę, że małżeństwo jest darem Boga? Co mogę zrobić, żeby być w swoim środowisku świadkiem wielkiej wartości małżeństwa i rodziny?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Od początku tak nie było… - rozważanie
Komentarze (10)
N
niektoś
21 września 2012, 22:55
Zacznijmy mówić na męża - nieżona na żonę - niemąż na dzień - nienoc na noc - niedzień na córkę - niesyn na syna - niecórka na babcię - niedziadek na dziadka - niebabcia.
PS
prostujcie słowa
21 września 2012, 11:21
Nie istnieją małżeństwa niesakramentalne. Pytam co to jest tzw. nie sakrament???? Istnieją małżeństwa cywilne. Dlaczego duchowni sieją zamęt ludziom w głowach i potem powtarza się te bzdury!? W Kościele istnieją małżeństwa sakramentalne oparte na Sakramencie Małżeństwa. Natomiast wszystkie inne to są małżeństwa cywilne.
21 września 2012, 10:17
Myślę, że wkradło się nieporozumienie. W KK nie ma małrzeństw niesakramentalnych. Owszem KK pochyla się nad cierpieniami ludzi dotkniętych neszczęściem trwania w związku/małrzeństwie niesakramentalnym, ale nie akceptyje ich stanyu, w którym trwają. Osoby takie, dopóki trwają w swym grzechu nie są członakmi KK. Nie moga choćby przyjmować komunii. Są przypadki skomplikowane, kiedy są dzieci ślubne i nieślubne. Wtedy byćmoże zdarza się, że pomimo faktu, że mąż nie mieszka z żoną, mogą oni przyjmować komunię, ale osobiście nie słyszałem o takich przypadkach. Ważna jest skrucha i chęć powrotu do małżonka/małżonki, czy wstąpienia z wziązek jeśli dotąd żyło się na "kartę rowerową". @tomaszz 1. Kościół udziela jedynie sakramentu małżenstwa. 2. Małżeństwa istnieją równiez poza Kościołem 3. Małżeństwa zawarte poza Kościołem są (generalnie) małżęństwami niesakramentalnymi  4. Kościół pochyla się na osobami żyjącymi w małżeństwach niesakramtalnych 5. Co do zasady osoby które były czlonkami Kościoła z momencie zawarcia zwiazku nieskaramentalnego, pozostają w momencie zawarcia związku członkami Kościoła 6. I w tym sensie w Kk żyją małżeństwa nieskaramentalne... 7. Co do zasady znajdują się one w stanie grzechu ciężkiego - w tym, ze skutkami jak każdy inny grzech cięzki od którego nie chcemy się odwrócić: np. nie mogą przyjmowac Komunii Św.
P
ps.
21 września 2012, 09:55
W Kościele Katolickim istnieją małżeństwa sakramentalne i małżeństwa niesakramentalne. Wybór należy do Ciebie. Myślę, że wkradło się nieporozumienie. W KK nie ma małrzeństw niesakramentalnych. A to, to gips? Czytać umiesz? Czytaj tytuł: <a href="http://www.niesakramentalni.pl/">http://www.niesakramentalni.pl/</a> tu też tytuł: <a href="http://www.niesakramentalni.ecclesia.org.pl/">http://www.niesakramentalni.ecclesia.org.pl/</a> Kościół uznaje małżeństwa niesakramentalne, teraz to widać wyraźnie. Kościół (księża) potrzebują nawrócenia.
P
ps.
21 września 2012, 09:53
"Małżeństwo ustanowione przez Boga jako związek mężczyzny i kobiety przestało być święte. Nawet ci, którzy zawierają związek sakramentalny, coraz mniej rozumieją jego istotę i sens." Nawet ci, co prowadzą duszpastertwa dla niesakramentalnych coraz mniej rozumieją jego istotę i sens (małżeństwa ustanowionego przez Boga). I na nieszczęście świeckich to są duchowni :(((
TZ
Tomek Z
21 września 2012, 09:52
W Kościele Katolickim istnieją małżeństwa sakramentalne i małżeństwa niesakramentalne. Wybór należy do Ciebie. Myślę, że wkradło się nieporozumienie. W KK nie ma małrzeństw niesakramentalnych. Owszem KK pochyla się nad cierpieniami ludzi dotkniętych neszczęściem trwania w związku/małrzeństwie niesakramentalnym, ale nie akceptyje ich stanyu, w którym trwają. Osoby takie, dopóki trwają w swym grzechu nie są członakmi KK. Nie moga choćby przyjmować komunii. Są przypadki skomplikowane, kiedy są dzieci ślubne i nieślubne. Wtedy byćmoże zdarza się, że pomimo faktu, że mąż nie mieszka z żoną, mogą oni przyjmować komunię, ale osobiście nie słyszałem o takich przypadkach. Ważna jest skrucha i chęć powrotu do małżonka/małżonki, czy wstąpienia z wziązek jeśli dotąd żyło się na "kartę rowerową".
P
ps.
21 września 2012, 09:48
z tym, że nie ma w Kościele Katolickim małżeństw niesakramentalnych. Kto tak mówi, to kłamie! Są małżeństwa sakramentalne (w KK) i malżeństwa cywilne.
MF
Michał Faflik
21 września 2012, 08:59
W Kościele Katolickim istnieją małżeństwa sakramentalne i małżeństwa niesakramentalne. Wybór należy do Ciebie. Czyli parafrazując: "Widzicie, ja kładę dziś przed wami błogosławieństwo i przekleństwo. Błogosławieństwo, jeśli usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, które ja wam dzisiaj daję - przekleństwo, jeśli nie usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, jeśli odstąpicie od drogi, którą ja wam dzisiaj wskazuję" - Rdz 11,26-28
WN
wybór należy do ciebie
21 września 2012, 08:26
"....Nie liczy się przysięga złożona przed Bogiem. Świat i media wzmacniają te postawy. Mało kto już pamięta, że taki sposób postępowania sprzeciwia się woli Boga. Dar małżeństwa, zawłaszczony przez człowieka, został spłycony, sprofanowany i zniszczony..." Nie tylko świat i media, ale duchowni niesakramentalni nie są tu bez winy.... Przysięga przestaje się faktycznie liczyć, gdy w związku niesakramentalnym urodzą się dzieci..... proszę przeczytać Familiaris Consortio W Kościele Katolickim istnieją małżeństwa sakramentalne i małżeństwa niesakramentalne. Wybór należy do Ciebie.
R
real
21 września 2012, 08:06
"....Nie liczy się przysięga złożona przed Bogiem. Świat i media wzmacniają te postawy. Mało kto już pamięta, że taki sposób postępowania sprzeciwia się woli Boga. Dar małżeństwa, zawłaszczony przez człowieka, został spłycony, sprofanowany i zniszczony..." Nie tylko świat i media, ale duchowni niesakramentalni nie są tu bez winy.... Przysięga przestaje się faktycznie liczyć, gdy w związku niesakramentalnym urodzą się dzieci..... proszę przeczytać Familiaris Consortio