Palę papierosy. Muszę iść do spowiedzi?

(fot. shutterstock.com/ youtube.com)

Mam od wielu lat problem z paleniem. Idę do spowiedzi, wyznaję grzech, że paliłam i po kilku godzinach znów palę. Czy wtedy znowu mam grzech i czy mogę iść do Komunii? - na pytanie odpowiada abp Grzegorz Ryś.

To najprościej najpierw odpowiem, że możesz iść do Komunii. Do Komunii nie można przystąpić z grzechem, który jest ciężki. Komunia nie jest nagrodą za świętość, tylko jest pomocą w walce z grzechem. Rozumiem, że jak się z niego spowiadasz to znaczy, że z nim walczysz, nie akceptujesz w sobie tego nałogu, chcesz go przemóc.

Moja wiara mi mówi, że możesz to zrobić z pomocą Pana Boga, a nie bez Niego. I nie chodzi o to, żeby czekać aż się przełamie nałóg, po to, żeby wreszcie móc iść do Komunii świętej. Jest dokładnie na odwrót. Jeśli chcesz przełamać nałóg to trzymaj się Chrystusa bardzo blisko.

Jest taki tekst, bardzo do mnie kiedyś trafił. Św. Augustyn miał wielki kłopot, myślę z poważniejszą kwestią niż palenie, bo Augustyn nie był w stanie poradzić sobie z nieczystością i swoje doświadczenie kiedyś opisał w taki sposób: "Ponieważ co dzień jestem chory, co dzień potrzebuję lekarza".

DEON.PL POLECA


Dla niego Eucharystia była przede wszystkim taką zbawczą medycyną. Potrzebował Chrystusa w Eucharystii jako Tego, Który go leczy, a nie jako Tego, Który go nagradza za zdrowie uzyskane własnymi siłami. To dotyczy każdego.

Jeszcze taka rada dobra: jeśli ktoś się zmaga z nałogiem, to radziłbym znaleźć sobie stałego spowiednika. Stałego spowiednika, któremu ufam i któremu poddam się także w kierownictwie duchowym. Wtedy te sprawy idą trochę łatwiej.

Chciałem jeszcze powiedzieć a propos palenia. Św. Brat Albert miał u siebie w zakonie brata, który nie był w stanie poradzić sobie z paleniem. I jak św. Brat Albert umierał, ten jego brat stał obok łoża śmierci. Był bardzo smutny. Brat Albert widząc jego smutek, kazał sobie podać papierosa i zapalił, żeby chłopa trochę puściło.

Brat Albert palił też, kiedy mu ucinano nogę podczas bitwy w czasie powstania styczniowego. Został ranny w nogę i trzeba było uciąć nogę na polu bitwy. Nie było żadnych środków znieczulających, to dano mu do palenia cygaro. Ból był taki, że św. Brat Albert w czasie operacji połknął to cygaro.

Ale jest też taki moment - to też jest ważna lekcja - jeśli chodzi o ludzi którzy się zmagają z nałogiem. Albert w pewnym momencie postanowił, że nie będzie palił. To było wtedy, kiedy poszedł do jezuitów do nowicjatu i bardzo się pilnował. Aż któregoś dnia na ścieżce znalazł niedopałek. Rzucił się na ten niedopałek i wypalił go tak łapczywie, jak nigdy nie palił żadnego papierosa. To był początek załamania psychicznego.

Pytanie było poważne i sprawa jest poważna. Nie należy podchodzić do tych rzeczy zbyt łatwo i dziecinnie, bo to są rzeczy trudne.

Jest to zapis fragmentu spotkania "100 pytań do..." z abpem Grzegorzem Rysiem na Przystanku Jezus 2015.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Palę papierosy. Muszę iść do spowiedzi?
Komentarze (11)
PK
~Paweł Knapik
6 grudnia 2020, 13:41
Palenie papierosów może doprowadzić do śmierci, jest to złamanie 5 przykazania Bożego "Nie zabijaj". Jest to grzech, z którym warto skończyć. Ze względu na zdrowie i życie oraz na to, że palenie tytoniu często prowadzi do zniewoleń demonicznych i ciężkich grzechów oraz innych nałogów. Polecam rzucić.
NN
~NIEJA NIE JA
17 listopada 2019, 15:50
Aa ja tu widzę małą obłudę - nazwijmy rzecz po imieniu. Idąc do spowiedzi ŻAŁUJEMY grzechu i POSTANAWIAMY POPRAWĘ. A ta osoba doskonale wie, że dalej będzie palić. Hipokryzja względem Boga ?
ND
~Nikodem Dociekliwy
7 lutego 2020, 10:14
Bardzo podstępne i w sumie atak na tego człowieka. Fakt zniewolenia nałogiem, nazwany tu został - "wiem, że znowu zgrzeszę" i wyciągnięty został z tego wniosek, że nie ma mocnego postanowienia poprawy. Bardzo brzydko i bardzo podstępnie. Zniewolenie jakimkolwiek nałogiem, z założenia osłabia wolę człowieka. Na tym polega znaczenie słowa - nałóg. A jeżeli wolna wola została osłabiona, to mocne postanowienie nie jest faktycznie mocnym, ale słabym postanowieniem. Rzeczywiście, nie jest spełniony warunek dobrej spowiedzi, i dlatego powrót do grzechu, ale nie z winy fałszywej decyzji człowieka, ale z winy kruchości ducha tej osoby. Aby człowiek mógł poradzić sobie z nałogiem, potrzebuje więc wsparcia Łaską, więc nie może zrezygnować z przystępowania do spowiedzi. Gdyby miał posłuchać tej krytyki, to może przejąłby się i zrezygnowałby ze spowiedzi. Nie tak mamy odnosić się do bliźniego, ale powinniśmy wspomóc go modlitwą w jego intencji.
Andrzej Ak
6 stycznia 2016, 16:58
Warto zaznaczyć, że przyjęcie Ciała Jezusa w Komunii Świętej w stanie jakiegokolwiek grzechu jest niczym podanie kubka wody spragnionemu. Dusza ludzka potrzebuje tej wody, aby żyć, a bez niej umiera. Jednak życie o samej wodzie, nie jest pełnią życia. Dusza nasza potrzebuje też pokarmu, a do tego potrzebujemy właśnie spowiedzi. Bez spowiedzi nasza dusza nie będzie się mogła rozwijać, będzie jedynie "zabiedzoną" istotą żyjącą w naszym ciele; zjednoczoną z naszym ciałem. Sądzę, że tą prawdę ksiądz Biskup doskonale zna, a być może zabrakło jedynie czasu na doprecyzowanie.
BF
Bartlomiej Frąckowiak
6 stycznia 2016, 12:41
wspaniała informacja Pan Jezus nie potrzebuje spowiedzi,żeby spotkać się z człowiekiem.Nie potrzebował w wieczerniku od apostołów,gdy spotkał kobiętę przy studni.Jak to się ma do innych grzechów(np.nieczystość)?Było by spaniale gdyby w każdych okolicznościach można byłoby iść do Komuni św,a Pan Jezus leczył by naszą grzeszność.Już widzę rozpadające się konkubinaty.Jednak rzeczywistość jest inna-najpierw spowiedź i czystość serca.No i przychodzi do świętych,a nie grzeszników,a szkoda.Jak ludziom udawało się spotkać z Panem Jezusem jeśli spowiedź została ustanowiona po zmartwychstaniu?Jak apostołowie spotykali się z Panem Jezusem gdy, nie było spowiedzi?Czy kościół prawidłowo odczytuje miejsce spowiedzi?Chrystus który leczy grzech,coś pięknego,ale odległego.Judasza nie wyleczył po pierwszym razie,a nawet jego stan się pogorszył jak mówi Ewangelia.Musi wystarczyć odległość z ławki do ołtarza.Jest to jakieś spotkanie.
WT
Weronika Taborska
5 stycznia 2016, 10:22
Allen Caar "Prosta metoda, jak skutecznie rzucić  palenie". Gorąco polecam!
Martino
4 stycznia 2016, 23:47
Nie lekceważąc nikotynizmu i nie umniejszając jego negatywnych konsekwencji wydaje mi się jednak, że w przypadku człowieka dorosłego - wyjąwszy przypadki skrajne (kobieta w ciąży, narażanie na wdychanie dymu tytoniowego przez niepalących, palenie przy dzieciach, a więc dawanie złego przykładu) - problem należy ujmować bardziej w kategoriach niezdrowego trybu życia. Inaczej musielibyśmy spowiadać się także z jedzenie fast-foodu i braku ruchu. I jeszcze jeden głos w dyskusji:  http://gosc.pl/doc/1978643.Czy-swiety-moze-palic
AB
Antoni Bańkowski
4 stycznia 2016, 20:51
Zaraz, zaraz> Czy palenie nalogowe jest grzechem cięzkim, tak jak picie nałogowe. Więc dziwię się, że biskup pozwala z grzechem cięzkim przystępować do komunii. Problem ciagnie się u tego człowieka wiele lat jak pisze... więc jeśli zapali znowu, to powinien znowu się wyspowiadać... wyrzekam się grzechu i wszystkiego co do niego prowadzi. Więc tu należy doradzić częsty sakrament pokuty, a nie bagatelizowanie nałogu. Jestem bardzo zdziwiony wypowiedzią biskupa, ale myslę, że nie autoryzowaną..? To, że ktoś walczy z grzechme nie zwalnia go ze spowiedzi przed eucharystią.
Dariusz Piórkowski SJ
4 stycznia 2016, 21:07
Grzech ciężki zakłada pełną wolność, determinację i poważną sprawę. Palenie papierosów z pewnością jest rzeczą poważną - szkodzi zdrowiu i innym. Natomiast, trzeba brać pod uwagę duże osłabienie woli w przypadku każdego nałogu. Bo najczęściej bywa tak, że człowiek, który chce rzucić palenie, nie chce palić, stara się je rzucić, ale nie potrafi. To jest ludzka słabość -- Św. Tomasz z Akwinu nazywa ją "infirmitas". Poważniejsze grzechy są duchowe jak pycha, samowystarczalność, poczucie własnej sprawiedliwości itd. Czym innym jest też, gdy człowiek pali, jest z tego dumny, nic nie robi z tym, a czym innym, gdy pali, ale wcale mu się to nie podoba. Zewnętrznie wygląda wszystko tak samo, ale liczy się nastawienie wewnętrzne. W drugim przypadku może dochodzić do grzechu ciężkiego, w pierwszym niekoniecznie. Św. Augustyn pisze, że decydujące jest nie to, co widać, ale intencja i motywy, z jakich się coś czyni. Co może zaskakiwać porównuje działanie Boga Ojca, Jezusa i Judasza. Pisze, że Ojciec wydał Syna na śmierć, Syn wydał siebie na śmierć i Judasz wydał Jezusa na śmierć. Zewnętrznie wszyscy trzej uczynili to samo. Ale czyn Judasza jest naganny - wydał, bo chciał sobie przyrobić, albo zrealizować inne niezbyt szczytne cele. Ojciec wydał Syna z miłości. Nie można więc patrzeć tylko na to, co widać i pysznie pomijać ludzką słabość.  Spowiedź to nie pralka automatyczna. Niewiele pomoże bieganie co dzień do spowiedzi w przypadku nałogowego palacza.
jazmig jazmig
4 stycznia 2016, 17:08
W dobie e-papierosów rzucenia palenia jest o wiele łatwiejsze, niż niegdyś. Nałogiem jest uzależnienie od nikotyny, a pozostałe rzeczy to nawyk. Np. kawa smakuje bardziej, gdy zapalimy przy okazji papierosa. E-papieros umożliwia przyjęcie niewielkiej dawki nikotycy, aby zaspokoić nałóg, oraz zaspokaja nawyki ruchowe, nabyte prze zapalaniu i paleniu papierosa. Stałe zmniejszanie dawki nikotyny doprowadzi nas w pewnym momencie do zaniku nałogu. Nawyków można się pozbyć bez żadnych problemów.
Dariusz Piórkowski SJ
4 stycznia 2016, 20:37
czyli...samemu. Dokładnie przeciwnie do tego, co u góry powiedział bp Ryś:) Może się zdarzyć, że komuś e-papieros pomoże. Nie przeczę. Podobnie jak często terapia i rozmowa pomaga w przezwyciężeniu innych nałogów: seksoholizmu, alkoholizmu, hazardu. Ale nawet wtedy będzie to dziełem łaski, bo kiedy człowiek podejmuje próbę walki, to jest do tego pobudzany przez Ducha Świętego, nawet jeśli o tym nie wie. Bez bezpośredniej lub ukrytej Bożej pomocy trudno wygrać z nałogiem. Piszę to również jako spowiednik i człowiek, który też miał i ma swoje nałogi.