Pokłon Mędrców jest wielkim gestem miłości

(fot. suzba/flickr.com)
abp Bruno Forte

Poznanie Pana nikogo nie zwolni z coraz głębszego poszukiwania światła Jego Oblicza, raczej coraz bardziej będzie rozpalać pragnienie oczekiwania - oto dlaczego pragnienie i niepokój poszukiwania zawsze będą nieodłącznie związane z wiarą.

Pielgrzymujący nocą, prowadzeni przez gwiazdę Mędrcy dostrzegli w Dziecku dar prawdy, światło, które ocala. Oddali mu pokłon. W tym akcie uwielbienia do poszukujących dotarło Słowo, które pochodzi z Milczenia, to znaczy od Boga, który ma czas dla człowieka. Bóg wychodzi z milczenia, aby nasza historia weszła do Milczenia i tam przebywała. Spotkanie ludzkiego dążenia i Bożego przychodzenia, przymierze wyjścia i Adwentu to wiara. Jest ona walką, agonią, a nie spokojnym odpoczynkiem uzyskanej pewności. Jeśli ktoś myśli, że wierzy bez walki, to wcale nie wierzy. Wiara jest doświadczeniem Jakuba. Bóg jest jak złodziej, który przychodzi nocą. Jeśli nie znasz Boga w ten sposób, jeśli dla ciebie Bóg nie jest palącym ogniem, jeśli spotkanie z Nim jest dla ciebie tylko ciągłym spokojnym powtarzaniem tych samych gestów pozbawionych pasji miłości, wówczas twój Bóg nie jest już Bogiem żywym, ale umarłym. Pascal twierdził, że Chrystus będzie trwać w agonii aż do końca czasu - agonia ta jest agonią chrześcijan, jest agonią chrześcijaństwa, walką wiary, nadziei i miłości, walką z Bogiem! Bóg nie jest tobą, jest wolny w stosunku do ciebie, tak samo jak ty nie jesteś Nim, jesteś wolny w stosunku do Niego. Biada, jeśli zatracimy to poczucie!
Poznanie Pana nikogo nie zwolni z coraz głębszego poszukiwania światła Jego Oblicza, raczej coraz bardziej będzie rozpalać pragnienie oczekiwania - oto dlaczego pragnienie i niepokój poszukiwania zawsze będą nieodłącznie związane z wiarą. Wierzyć to cor-dare, jak uważano w średniowieczu, to dawanie serca, które implikuje ciągłą walkę z Innym, którego nie można zatrzymać, ale który ciągle od nowa cię zatrzymuje. Wierzący jest i pozostaje w ten sposób poszukiwaczem Boga, żebrakiem nieba, a na jego wargach zawsze błąka się wezwanie psalmisty: "Będę szukać Twego oblicza, Panie. Nie zakrywaj przede mną swojego oblicza" (Ps 27, 8-9). Dawid poszukuje objawionego i ukrytego oblicza swojego Boga: oblicza objawionego, ponieważ w przeciwnym razie nie mógłby go poszukiwać, gdyby w jakiejś mierze nie dotarło już do jego serca, a jednak oblicza ukrytego, ponieważ w tym samym sercu żywe pozostaje pragnienie, aby go ujrzeć. Pośród nocy dusza Dawida jawi się jako spragniona światła wiecznego. Oblicze Pańskie zawsze motywuje nas do poszukiwania: daje nam to do zrozumienia również hebrajskie słowo na określenie "oblicza", słowo, które występuje zawsze w liczbie mnogiej, co oznacza, że oblicze jest nieustannie nowe i różne, nigdy takie samo, a jednak zawsze to samo, takie jakim jest miłość Boga, wierna w wieczności i właśnie dlatego nowa na każdym etapie życia.
W tym nieustającym poszukiwaniu ukochanego Oblicza wierzący pokazuje, że został prawdziwie odnaleziony, dotknięty i przemieniony przez Boga, objawionego i ukrytego, czym jest bowiem jego wiara, jeśli nie zgodą na uczynienie z siebie więźnia niewidzialnego? Wierzący zatem nie myśli, że wie wszystko, nie wydaje mu się, że jest oświecony we wszystkich sprawach, nie jest niewolnikiem ideologii, ale żyje w pewnego rodzaju nocnym poznaniu, brzemiennym w oczekiwanie, zawieszonym pomiędzy pierwszym a ostatnim adwentem, poznaniu wspartym przez światło, które przyszło, aby rozświetlić mrok. Tak jak jutrzenka jest światłem wiary, jeszcze nie całkowicie jasnym światłem dnia, który przynależy już do innego czasu, a jednocześnie wystarczającym, aby wesprzeć trud trwania w wierze. Pielgrzymujący w kierunku światła, już poznanego, ale jeszcze nie w pełni osiągniętego, ten, kto wierzy w powieszonego na krzyżu Syna, zbliża się do gwiazdy zbawienia.
Wiara jest jednak również poddaniem się i zawierzeniem. Kiedy walcząc zrozumiesz, że zwycięża ten, kto przegrywa, i całkowicie się Mu zawierzysz, kiedy poddasz się wobec złodzieja, który przychodzi nocą i kiedy pozwolisz, aby twoje życie na zawsze pozostało naznaczone tym spotkaniem, wówczas możesz przeżywać wiarę jako zawierzenie. Wiara jest ślepym powierzeniem się Bogu: "Uwiodłeś mnie,Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś… I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, nurtujący w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem" (por. Jr 20, 7. 9). W "Wyznaniach" Jeremiasza znajdujemy wspaniałe świadectwo owego poddania się w wierze: jest on człowiekiem, który przeżył walkę z Bogiem, ale który walcząc, potrafił uznać kapitulację miłości do tego stopnia, że gotów był całkowicie zatracić się w Nim. W ten sposób wiara staje się także przystanią piękna i pokoju. Nie piękna, które zna świat. Piękno, które zbawi świat nie jest uwodzeniem całkowitej prawdy, która pretenduje do tego, aby wyjaśnić każdą rzecz. Jedynym pięknem, które zbawi świat, jest piękno Człowieka cierpiącego, miłości ukrzyżowanej, ofiarowanego życia, całkowitej ofiary z siebie złożonej Ojcu i ludziom. Pokój wiary, radość, których świat nie zna, to nie brak walki, agonii i pasji, ale to życie w całkowitym zatraceniu w Bogu żywym.
Pokłon, który oddali Mędrcy, jest gestem miłości, takiej, o jakiej mówiła mała Teresa z Lisieux, która nie przez przypadek chciała się nazwać "od Dzieciątka Jezus". Nie boi się ona opisać zgorszenia swojej wiary zakochanej i wiernej: "Jezus dał mi poznać, że istotnie są na świecie dusze pozbawione wiary. Pozwolił, że duszę moją spowiły najczarniejsze mroki, że myśl o niebie, tak słodka od dzieciństwa, stała mi się przedmiotem udręczenia i walki… Trzeba samemu przebyć tę ciężką, ciemną drogę, aby pojąć, jak jest straszliwa. Wiem, że kraj, w którym się urodziłam, nie jest moją ojczyzną, że jednak ta ojczyzna istnieje. Istnienie jej nie jest bajką, lecz prawdą niezaprzeczoną, bo oto Król owej słonecznej ojczyzny przez lat trzydzieści i trzy przebywał w krainie ciemności… Niestety! Ciemności nie zrozumiały, że On był światłością ludzi. Dziecko Twoje, o Panie, dojrzało wreszcie Boskie Twe światło! Przepraszam Cię za swych braci, którym brak wiary; chcę pożywać chleba boleści tak długo, dopóki się to będzie Tobie podobało, z miłości ku Tobie zasiadać u stołu grzeszników, karmiących się goryczą i nie odejść odeń, póki sam nie dasz znaku. Ale czyż nie mogę wołać z ewangelicznym celnikiem za siebie i za tych braci upadłych: Panie bądź miłościw nam, biednym grzesznikom!". Mrok jest miejscem miłości, pokoju. To w nim wiara jest zgorszeniem: nie jest spokojną odpowiedzią na nasze pytania, ale tak jak Chrystus, poszukiwaniem Jego Oblicza, upragnionego, objawionego i ukrytego.
Dopiero gdy ślepo za Nim podążymy, w pełni zgodzimy się Go kochać w miejscu i w sposób, w jaki On będzie tego chciał, stanie się On dla nas źródłem niezmąconej radości. Wówczas będziemy wierzyć w Boga, gdy zawsze będziemy szukać Jego oblicza, prowadzeni przez gwiazdę, przez Jezusa. Wierzący jest zatem tylko biednym "ateistą", który każdego dnia usiłuje zacząć wierzyć. Gdyby tak nie było, gdyby zabrakło tego wysiłku poszukiwania, to jego wiara byłaby jedynie daną socjologiczną, pocieszeniem, jakie daje świat, jedną z wielu ideologii, które zwiodły świat i doprowadziły do wyobcowania człowieka. W przeciwieństwie do każdej ideologii, wiara jest ciągłym nawracaniem się na Boga, ciągłym powierzaniem Mu serca, każdego dnia na nowo, podejmowaniem trudu wiary, nadziei i miłości. Światło wiary jest jutrzenką dla tego, kto umie otworzyć się na Boga w zdziwieniu i w uwielbieniu. Dokładnie tak zachowują się Mędrcy przed Dzieciątkiem: "Przybyliśmy oddać mu hołd".
Więcej w książce abpa Brunona Forte
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pokłon Mędrców jest wielkim gestem miłości
Komentarze (1)
P2
Ps 27, 8-9
7 stycznia 2012, 02:09
"Będę szukać Twego oblicza, Panie. Nie zakrywaj przede mną swojego oblicza"