Pokuta dla wkurzonych w związkach

(fot. johnhope14 / flickr.com)

Zdarzy się ktoś, kto powie, że najgorsze jest to, że coraz więcej kłóci się z mężem. Wówczas daję dużą pokutę. Jaką?

Niestety, standardem stało się, że za pokutę w konfesjonale dajemy ludziom modlitwę. Bardzo często ludzie są do tego tak przyzwyczajeni, że mogą nie słyszeć w ogóle nauki, ale dopytują "ile tych Zdrowasiek?" albo "cały różaniec czy dziesiątkę?"

Zauważyłem, że pokutą można człowiekowi bardzo pomóc we wzroście duchowym. Może ona być obiektywnie łatwa, a subiektywnie (czyli dla danego penitenta) bardzo wymagająca. Penitent z reguły podejmuje staranie, aby się poprawić, ale brakuje mu motywacji. W Polsce pokuta jest jeszcze dosyć dużą motywacją do działania. A zatem motywuje człowieka do dobra.

Kiedyś zadałem pewnemu mężczyźnie za pokutę, aby powiedział żonie, że ją kocha. Nie był pokłócony z żoną. Po prostu nie umiał nic powiedzieć o wzajemnej relacji, dlatego taka pokuta. Na wszelki wypadek zapytałem też, czy rozumie pokutę. Ale za kratką konfesjonału była cisza. Zapytałem raz jeszcze o to samo. Wówczas odpowiedział "to najcięższa pokuta, jaką dostał w życiu".

Dzieciom ze szkoły podstawowej i młodzieży gimnazjum najczęściej daję za pokutę jakąś pomoc w domu. Np. trzy razy zapytaj mamę, co pomóc i to zrób. Albo sam posprzątaj dwa pokoje (zanim mama poprosi). Mam rodziców, którzy specjalnie przyprowadzają dzieciaki do spowiedzi do mnie. Ale znam też sytuacje, że dzieci mówią rodzicom, że do tego księdza nie chcą, bo znowu będą musiały posprzątać.

Gdy słyszę, że ktoś nie przykłada się do lekcji, to dobrą pokutą dla dzieci jest "raz odrobić naprawdę wszystkie lekcje, zanim zaczniesz się bawić". To pokaże dziecku, że odrobienie wszystkie jest w ogóle możliwe.

Jeśli ktoś jest smutny, to daję pokutę: usiądź przy Jezusie i pouśmiechaj się do Niego przez dwie minuty. Nic nie mów, tylko się uśmiechaj. Ludzie mi mówią, że dzięki temu odkrywają nowy smak modlitwy, że Jezus staje się im bliższy.

Zasadniczo, jeśli widzę w penitencie jakiekolwiek pragnienie czegoś więcej, to zadaję na koniec pytanie - "nad czym chcesz pracować?". Słyszę wówczas bardzo różne odpowiedzi. Na bazie tej odpowiedzi buduję pokutę.

Ktoś odpowiada, że chciałby być bardziej skupiony na Mszy św., to np. dam za pokutę, aby dwa razy przyjść na Mszę 15 minut wcześniej i przygotować się do niej. Albo dwa razy przeczytać wcześniej czytania, które będą na Mszy św. Jeśli ktoś zobaczy, że to przynosi owoce, to sam będzie chciał to praktykować.

Zdarzy się ktoś, kto powie, że najgorsze jest to, że coraz więcej kłóci się z mężem. Wówczas daję dużą pokutę, jeśli penitent wyraża na to zgodę. Np. przez tydzień czasu, codziennie przynajmniej trzy razy docenić męża. Albo praca bardziej osobista: przez tydzień czasu, codziennie wypisz 15 dobrych rzeczy, które widzisz w mężu. Oczywiście kolejnego dnia piszesz rzeczy nie powtarzające się. W takich przypadkach podpowiadam, że jeśli będziesz mieć trudność któregoś dnia, to proś Boga, aby pokazał ci, jak on widzi twojego męża. Jeśli zobaczysz go oczami Boga, to będziesz w nim widzieć bardzo dużo dobra.

Oczywiście nie stosuję takich pokut dla wszystkich. Są osoby, które nie chcą pracować nad sobą. Jeśli nie, to nie - otrzymuje dziesiątkę różańca i tyle. Podobnie skrupulantom nie można dawać takich otwartych pokut. Także ludziom starszym, przyzwyczajonym do pokuty tradycyjnej - daję pokuty, do których są przyzwyczajeni.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Pokuta dla wkurzonych w związkach
Komentarze (22)
E
Ewelina
7 września 2014, 15:52
Co do pokut i dobrych spowiedzi.Tak naprawdę przy kazdej ważnej spowiedzi,działa Chrystus,przez kapłana,chociaż tak często trudno nam to dostrzec.Ja jednak ostatnio dostaję łaskę bardzo dobrych spowiedzi,realnie widzę,że tam jest Jezus. Sama miałam i mam opory przed spowiedzią,ale warto je przełamywać i jak najczęściej korzystać z tego sakramentu. Z ciekawych pokut jakie miałam to  spacer z Panem Bogiem i patrzenie na chmury  na Woodstocku siedzenienas Przystanku Jezus ile Pan Bóg mi powie. Warto korzystać z spowiedzi,bo tam realnie Bóg uzdrawia
D
Deb
7 września 2014, 12:31
Ktoś - kto zaniedbywał msze w niedzielę zdobył się na spowiedź, którą z jakiegoś powodu "musiał" odbyć (chrzciny czy coś). Dostał za pokutę - być ileś razy w niedzielę na mszy. Tak się przyzwyczaił, że odtąd chodził już do kościoła i zaczął myśleć o Bogu i znaczeniu wiary w życiu ku radości rodziny. (Jak można się domyślić przedtem był daleko.)
K
kings
27 lipca 2014, 11:32
Może to nieodpowiedni wątek, ale temat jest tak ważny, że chcę sie podzielić swoim "odkryciem". Polecam spowiednika ks. Eryka z parafii Ducha Świętego we Wrocławiu. Jest to młody ksiadz, spowiada często w niedzielę o 20, nie potępia, próbuje wczuc sie w sytuację, podpowiada w czym jest problem i jak nad nim pracować oraz ( z czym sie pierwszy raz spotkałam) poleca przeczytanie jakiejś konkretnej książki albo oglądnięcie ciekawego materiału na yt. Pokuta zazwyczaj w formie modlitwy, ale zawsze odchodzę od konfesjonału z poczuciem, że zostałam "wyposazona we wszelka broń, żeby walczyć ze złem".
A
andrzej
7 września 2014, 12:58
"broń, żeby walczyć ze złem" są to dary Ducha Świętego! Trzeba też zaznaczyć, że skuteczne interwencje wobec złego podejmuje jedynie Jezus lub/i Mayryja. Mam na myśli źródło bożego Ognia, który pokonuje zło. Oczywiście wielu świętych w tym i jakaś część z nas posiada dary dające dostęp do bożego źródła. Źródło się nie zmienia, jedynie nauka korzystania z jego mocy ciągnie się latami i jest zwykle bardzo trudna. To nie sam spowiednik jest najważniejszy lecz nasze relacje z Maryją i Jezusem. Pamiętajmy też że Bóg istnieje w Trzech Osobach, więc możemy komunikować się również z Duchem Świętym oraz Bogiem Stwórcą. Pamiętajmy jednak że są to zwykle wymagające Osoby. Darów Ducha świętego nie można otrzymać od tak, bo ich działanie jest uzależnione od naszego rozwoju duchowego. A aby rozmawiać z samym Bogiem Ojcem trzeba posiadać błogosławieństwa, być świętym. Nie są to oczywiście reguły, bo Boga regułami nie można mierzyć, bo On staniwi i jest universum. Jednak prawdziwa wiara tak właśnie wygląda.  
M
Monika
26 lipca 2014, 16:47
Rozumiem lęk u tych z Was, co dawno byli u spowiedzi i tych którzy zachowują systematyczność. Dostąpiłam spowiedzi niedawno, po 7 latach przerwy. Lęk tylko mnie oddalał od spowiedzi. A lęk jest podszeptem szatana, który bardzo korzysta na takich emocjach i odciąga Cię od Boga. Nie każdy kapłan ma dar słuchania i doradzania, ale każdy z nas powinien prosić Boga o światłość Ducha Świętego dla niego. Chodzi o to, by spowiedz traktować serio. Bóg oczekuje od nas wiary, że tam za kratami On sam przemawia przez kapłana i udziela nam rozgrzeszenia. W momencie kiedy moja wiara zaczęła się pogłebiać a z nią ufność w Boga, że On jest Bogiem miłości, lęk zupełnie ustąpił. W odkryciu fenomenu sakramentu spowedzi i Eucharystii pomógł mi Dzienniczek siostry Faustyny. Polecam poszukującym Boga...
P
Pola
26 lipca 2014, 14:07
Ja bym wielu księżom dała pokutę następującą: (1) pościć o chlebie i wodzie w środę i piątek, (2) przynajmniej raz w tygodniu adorować Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie przez godzinę NA KLĘCZKACH.
A
andrzej
7 września 2014, 13:02
Wielu tak czyni, choć faktycznie nie wszyscy. A jedyne co może być obroną da tych co tego nie czynią,  to, to iż kazdy z nich ma trochę inne powołanie.
G
Gosia
26 lipca 2014, 12:10
Pokuty super :) i skutecznie na grzechy zaniechania
M
MalaMiMi
24 lipca 2014, 13:21
Oj jak dawno nie byłam. Nie wiem sama, czy to strach przed tym, zeby Temu co przeciez wszystko o mnie wie i widzi powiedzieć wprost, czy przed samą sobą, przed przyznaniem się do tego co zrobiłam, co we mnie siedzi. Zazdroszczę niektórym tej lekkości i konsekwencji przed konfesjonałem, a co do pokut ks. Remiego to fakt, niecodzienne, pamiętam jeszcze z Koszalina, niecodzienne ale dają do myślenia ;)
A
andrzej
7 września 2014, 13:11
Trafnie spostrzegłaś że to co złego czynimy siedzi w nas latami. Jednak do czasu ofiarowania tego w konfesjonale. Sam też się nad tym fenomenem zastanawiałem i wciąż zastanawiam, bo dlaczego niektóre przewinienia od razu są odpuszczane i pamięć o nich ulega jakby wymazaniu, a inne nurtują nas latami. Niektórzy powiadają, że tak już jest, bo natura niektórych z nas skutecznie wzrasta i pozytywnie kształtuje się dopiero poprzez określone bodźce. Spowiadać się więc warto, choćby od czasu do czasu, bo czasami tylko tak możemy namacalnie doświadczyć Boga w naszym życiu. Mam na myśli lekkość jaką człowiek odczuwa po "zrzuceniu" ciężarów.
E
eheeeee
23 lipca 2014, 16:07
ok, a nie jest prypadkiem, że jak ktoś nie chce pracować nad sobą to spowiedź jest nieważna? "Oczywiście nie stosuję takich pokut dla wszystkich. Są osoby, które nie chcą pracować nad sobą. Jeśli nie, to nie - otrzymuje dziesiątkę różańca i tyle." to takie hm. odbębnić i stykaa...  sam się przyznam, że nie byłem u spowiedzi, już rok, głupoty w życiu i problem, do tego strach... o wszystkim opowiedzieć Bogu  , ale wierzę w niego i wgl. się umacnia wiara, silna.. tylko ten ludzki strach.. wzgardzenia? Czy bania się krytyki hm
TL
TeDeum Laudamus
23 lipca 2014, 16:16
Warto iść i się wyspowiadać to daje takie oczyszczenie i poczucie wolności że głowa mała. Proszę skupić się na słowach "Ja odpuszczam Tobie grzechy" ta świadomość że winy są odpuszczone (kary nie zupełnie) to jest po prostu wspaniałe uczucie ! Wiadomo że jak ktoś nad sobą nie pracuje to pokuta jest formalnością ale to wszystko zależy od relacji z Najwyższym.  Zawsze wpadamy w te same grzechy i nie ma innej opcji że nie grzeszymy. Tacy jesteśmy ale warto być o 1 dzieńlepszym niż poprzednio ! Pozdrawiam :)
A
aka
23 lipca 2014, 16:30
mam takie doświadczenie spowiedzi: jeśli naprawdę szczerze wyznam to wszystko, co jest złe, przed sobą, bez ściemy i kręcenia, to potem sama spowiedź jest lekka, łatwa i przyjemna (no, prawie:)). A może wyznaję to nie przed sobą, tylko przed Nim? No i nie warto czekać, aż się naprawdę upaćkamy, to jak z kapielą:)) W sumie idź jak najszybciej (po tej szczerej rozmowie) p.s. - "ktos nie chce pracowac nad sobą" rozumiem jako pewien skrót myślowy, że ktos nie chce podjąć wiekszego wysiłku. Oczywiście, w momencie spowiedzi musi mieć "silne postanowienie poprawy"
E
eheeeee
23 lipca 2014, 17:09
Nie uważam siebie za złego człowieka, czy coś, lubię Boga, wiarę, radość. Cały czas pracuje nad sobą z wyjątkiem grzechów, te pracują za mnie hehe  No pójdęęęęę, ale chciałbym bardziej rozmowy, niż takiej formułki, jak z dziecięcych lat... Lista grzechów, koniec i już odpuszczone. Bez refleksji, bez jakichś konsekwencji.. tylko otako.. to ja nie chcę, może i taka spowiedź jest ważna, ale dla mnie mało budująca.. a żeby tak bardziej pogadać z księdzem, to juuż nie tak łatwoo.. jak z automatu... Do tego grzechy niecodzienne i niebłache, co bolą, kują, wstydzisz się za nie.. i wiesz że to też dewiacjaa...  ale się zbieram - walczęęę .. może zdąże przed śmierciąą heh :) 
E
eheeeee
23 lipca 2014, 17:12
Co dziennie przed snem , rachunek sumienia, czasem łzy, czasem radość, czasem nic..  Mówić przed Panem we własnym domku.. można i można.. i nawet lepsze to niż u ksiedza, aczkolwiek, zgodnie z nauką KKK, to żeby przystopić do komunii , trzeba być w łase uświęcającej, a samemu sobie takiej dać nie można...  A nie przecze, że z samym sobą, to najlepiej się współpracujee :)
M
m
23 lipca 2014, 17:38
Spowiedź w formie rozmowy rzeczywiście jest bardzo budująca i bardzo wiele daje. Najlepiej taka poza konfesjonałem, zwłaszcza jesli grzechy są niecodzienne i trudno je wyznać jednym, dwoma słowami. Nie czekaj - idź do księdza i poproś o tego typu spowiedź, umów się na konkretny termin, tak, żeby miał dla Ciebie więcej czasu, nie tylko 5 minut, bo inni czekają... Pewna rada - jeśli dawno nie byłeś u spowiedzi i nie wiesz, jak który ksiądz spowiada, poproś kogoś o radę, do którego księdza warto się udać, który dobrze spowiada, by spowiedź faktycznie była oczyszczająca, żeby była czymś więcej - niosła nie tylko odpuszczenie grzechów, ale także prawdziwe uzdrowienie, uwolnienie. Piszę to z własnego doświadczenia - wiele razy doświadczyłam "spowiedzi-rozmów" i bardzo dużo mi one dały. Pozdrawiam, życzę odwagi i powodzenia! Warto:)
NB
nie bój żaby
23 lipca 2014, 20:33
idź ajk najszybciej, nie będziesz załowac. zakonnicy (nie księża) często świetnie spowiadają, dają radę z takimi, co sto lat się nie spowiadali, i często to jest dłuuuuuga dobra rozmowa. to może być spowiedź życia - bardzo pomaga, oczyszcza, przywraca spokój, radość... dowiedz się o dobrego spowiednika i pójx do niego.
NB
nie bójżaby
23 lipca 2014, 20:34
tzn, mam na mysli zakonników (ojców) mających swięcenia kaplanskie - czyli oczywiscie te same prawa co księża
A
andrzej
7 września 2014, 13:26
Przerośnięte ego wmawia nam, że nie powinnniśmy się upokarzać wobec innych. Klękanie przed kimś za kratką i mówienie mu o własnych słabościach; to przecież takie upakarzające. Fakt i ma to miejsce jeżeli idziemy do człowieka a nie samego Boga. Jeżeli idziemy się wyspoawiadać Bogu z naszych słabości to powinniśmy się do niej przygotować, pomodlić się aby Bóg pomógł dobrze się wyspowiadać i co chyba najważniejsze, aby Bóg pomógł się nam naprawić, stać się lepszymi. Jednak podszepty zła nie obejmują jedynie sfery naszego ego. Zło w naszym życiu nie che być jedynie naszym "czarnym" coach'em. Ono pragnie całkowicie zawładnąć naszym wnętrzem oraz ciałem, a my mamy być jedynie marionetkami. Zupełnie czegoć innego pragnie dla nas Bóg;  abyśmy byli świadomymi ludźmi, mądrze wybierali w życiu i kierowali się w nim jego przykazaniami oraz jego Miłością. Aby to czynić trzeba z Bogiem bliżej współpracować. Spowiedź jest tego jedynie fundamentem, jest jakby początkiem. Nie dajmy się złu okradać z bożych darów!
B
barbara
7 września 2014, 14:39
to prawda kiedyś spowiadalam sie u jezuity w Chicago byłam bardzo podbudowana:)
A
Aga
23 lipca 2014, 13:27
Podoba mi się :)
A
aka
23 lipca 2014, 12:49
a gdzie Ojciec spowiada? :)