Porwanie i tortury sprawiły, że zapomniała własnego imienia. Nowe okazało się prorocze!

(fot. shutterstock.com /sz)

Codziennie przychodziła, aby ucałować miejsce, w którym została ochrzczona. Wiara odmieniła jej życie! Święta od prawdziwej wolności.

Nie wiadomo, jak nazywała się naprawdę. My znamy ją jako św. Bakhitę. Pochodziła z Sudanu i jako mała dziewczynka została uprowadzona przez handlarzy niewolników. Jej kolejni "właściciele" traktowali ją jak przedmiot. Poznała smak naprawdę wielu tortur, na ciele wycięto jej sztyletem znak, który zasypywano solą, aby pozostała po nim blizna. Miała nigdy nie być wolna, a piętno nosić do końca swoich dni. Dziewczyna z tego wszystkiego zapomniała kim była wcześniej, nie wiedziała nawet, jak się nazywa, nie pamiętała rodziców, nie znała miłości. Handlarze zaczęli na nią wołać Bakhita, co w jej języku znaczyło "szczęśliwa". Imię, które tak naprawdę miało z niej zadrwić stało się dla niej prorocze, bowiem znaczy to samo, co w języku łacińskim błogosławiona. Świętość była jej powołaniem!

W pewnym momencie na jej drodze pojawił się Callisto Legnani, włoski konsul w Chartumie. Wykupił młodziutką dziewczynę, aby została służącą w jego domu. Tam poznała czym jest szacunek. Rodzina Legnanich dbała o swoich służących. Zaczęto zwracać się do niej po imieniu - bez drwin, złośliwości czy poniżania. Bakhita zrozumiała, że jest kimś ważnym, że ma najprawdziwszą tożsamość. Dlatego wiernie służyła swojej rodzinie. Po pewnym czasie przeniosła się wraz z nimi do Włoch, gdzie zamieszkali pod Wenecją.

Rodzina Legnanich często podróżowała z racji obowiązków wykonywanych przez Callisto. Podczas ich dłuższej nieobecności Bakhita została powierzona zakonnicom ze zgromadzenia Sióstr św. Magdaleny. Tam poznała chrześcijaństwo, Ewangelię i zakochała się w Jezusie. Gdy Legnani wrócili do Włoch, Bakhita nie chciała już być służącą, pragnęła zostać w zakonie i żyć jako siostra. Pomimo sprzeciwu swoich pracodawców pozostała w klasztorze. Była już pełnoletnia, a włoskie prawo gwarantowało jej wolność.

DEON.PL POLECA

(fot. Brunel Scattata [Public domain], via Wikimedia Commons)

Trzy lata później Bakhita poprosiła o chrzest. Od tego momentu była nazywana Józefiną. W 1896 roku złożyła pierwsze śluby zakonne. Była radosna, pokorna, zawsze uśmiechnięta. Z czułością i miłością wykonywała najprostsze rzeczy, do jakich została posłana jako praczka, szwaczka lub furtianka. Dzięki swojej życzliwości i dobroci była nazywana przez wszystkich "naszą mamą". Troszczyła się o każdego.

Pomimo wielu obowiązków codziennie widywano ją przy chrzcielnicy, w której została ochrzczona. Podchodziła do niej, całowała ją i mówiła "tutaj stałam się córką naszego Boga". To Jezus zwrócił jej prawdziwą wolność i dał łaskę zapomnienia wszystkich krzywd i poniżeń jakich w życiu doświadczyła. Gdy ludzie pytali ją, czy potrafiłaby spojrzeć swoim oprawcom w oczy, ona odpowiadała zaskakująco: "Więcej. Uklękłabym przed nimi, ucałowała ich ręce i podziękowała im, bo gdyby się to nie stało, nie byłabym dzisiaj chrześcijanką i zakonnicą".

Bakhita zmarła w opinii świętości dożywszy prawie 80 lat, z czego blisko 60 lat spędziła za murami klasztoru. Papież Jan Paweł II beatyfikował ją, czym potwierdził też znaczenie nadanego jej imienia - szczęśliwa. Kilka lat później potwierdził na oczach całego Kościoła jej świętość.

Sudańska święta stała się szczególną patronką zniewolonych kobiet, ale również wszystkich ludzi, którzy doznają prześladowań, tortur, zniewolonych przez innych lub swoimi uzależnieniami. Bakhita pokazuje jasną drogę do wolności. Jej imienia i pomocy wzywa dziś wielu uchodźców i ludzi uciekających ze swoich domów przed wojną, wyzyskiem oraz cierpieniem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Porwanie i tortury sprawiły, że zapomniała własnego imienia. Nowe okazało się prorocze!
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.