Prawda o zaśnięciach w Duchu Świętym - odpowiedź

(fot. youtube.com / pz)

Mail mojego zakonnego Przyjaciela sprowokował mnie do tego, żebym w końcu podsumował i spisał swoje spojrzenie na zjawisko "spoczynku w Duchu Świętym" z jakim mamy do czynienia w ruchach Odnowy w Duchu Świętym.

"Spoczynek", jak będę go dalej nazywał, jest zjawiskiem duchowym dlatego chciałbym zaproponować spojrzenie na to zjawisko od strony duchowości ignacjańskiej, która zapewnia dobre ramy dla oceny i rozeznawania wszystkich doświadczeń duchowych.

>> Zobacz kontrowersyjny materiał: "Prawda o zaśnięciach w Duchu Świętym"

Chcę tutaj przyglądać się "spoczynkowi" od strony wewnętrznego przeżycia osoby go doświadczającej, ponieważ duchowość ignacjańska podaje kryteria rozeznawania właśnie wewnętrznych poruszeń w duszy. Będę chciał tutaj zaprezentować mój pogląd na "spoczynek" próbując poruszyćróżne jego aspekty. Nie będzie to więc tekst polemiczny. Na samym początku zarysuję spojrzenie na ogólne doświadczenia charyzmatyczne od strony duchowości ignacjańskiej, następnie postaram się rozpatrzeć kilka ważnych punktów na temat "spoczynku" w oparciu o kryteria wynikające z tejże duchowości.

Moja ogólna teza jest taka, że (1) autentyczny "spoczynek" jest zjawiskiem fizyczno-psychiczno-duchowym, którego sprawcą jest Duch Święty, natomiast (2) jego rola w rozwoju Chrześcijanina jest wyjątkowa i bardzo ograniczona stąd (3) nie powinno się go promować ani uwzględniać w formacji duchowej.

I. DOŚWIADCZENIE CHARYZMATYCZNE W DUCHOWOŚCI IGNACJAŃSKIEJ

Doświadczenie charyzmatu - doświadczenie pocieszenia duchowego

Jak wspomniałem we wstępie, doświadczenie charyzmatów (poznania, słowa, modlitwy wstawienniczej, itd.) jest wyjątkowo silnym doświadczeniem duchowym, które można by ogólnie nazwać doświadczeniem bliskości Boga, który w jakimś kierunku duszę prowadzi oraz w niej i przez nią działa. Jakiekolwiek doświadczenie charyzmatyczne by to nie było, towarzyszą mu typowe oznaki działania Ducha Świętego: pokój, radość, miłość, ufność, wiara, itd. Św. Ignacy Loyola nazywa takie doświadczenie pocieszeniem duchowym.

ĆD 316: Pocieszeniem nazywam [przeżycie], gdy w duszy powstaje pewne poruszenie wewnętrzne, dzięki któremu dusza rozpala się w miłości ku swemu Stwórcy i Panu, a w skutek tego nie może już kochać żadnej rzeczy stworzonej na obliczu ziemi dla niej samej, lecz tylko w Stwórcy wszystkich rzeczy. Podobnie i wtedy [jest pocieszenie], gdy wylewa łzy, które skłaniają do miłości swego Pana, czy to na skutek żalu za swe grzechy, czy to współczując Męce Chrystusa, Pana naszego, czy to dla innych jakichś racji, które są skierowane wprost do służby i chwały Jego. Wreszcie nazywam pocieszeniem wszelkie pomnożenie nadziei, wiary i miłości, i wszelkiej radości wewnętrznej, która wzywa i pociąga do rzeczy niebieskich i do właściwego dobra [i zbawienia] własnej duszy, dając jej odpoczniecie i uspokojenie w Stwórcy i Panu swoim.

Stąd będę rozumiał wszystkie doświadczenia charyzmatyczne jako przejaw wyjątkowo silnego pocieszenia duchowego. Św. Ignacy wyróżnia dwa rodzaje pocieszenia duchowego - pocieszenie z uprzednią przyczyną oraz pocieszenie bez uprzedniej przyczyny. Pierwsze z nich jest pocieszeniem, które ma swoje źródło w człowieku. Doświadczając zachwytu nad światem, radości, splotów okoliczności, pięknego śpiewu na modlitwie, czyjegoś świadectwa, itp., człowiek jest w stanie dostrzec w nich działanie i obecność Pana Boga i, przez to, doświadczyć pocieszenia. Drugi rodzaj pocieszenia jest niezależny od człowieka - jest darmo dany od Pana Boga, a przez to bardziej głęboki i dotykający. Takie pocieszenie jest dane nagle od Pana Boga, czy to na modlitwie czy poza nią, nawet w stanie wielkiego niepokoju, strapienia czy grzechu. Pan Bóg sam daje nam odczuć swoją obecność, wlewa w nasze serca miłość, ufność i wiarę. To rozróżnienie ma pomóc osobie w rozeznawaniu działania duchów, każdy bowiem rodzaj pocieszenia ma swoją dynamikę działania dobrego i złego ducha. Pozwolę sobie zacytować to rozróżnienie w słowach autora:

ĆD 330: Sam tylko Bóg, Pan nasz, daje duszy pocieszenie bez [jakiejkolwiek] poprzedzającej przyczyny; bo tylko Bogu właściwą jest rzeczą wchodzić do duszy, wychodzić z niej, sprawiać w niej poruszenia, pociągając ją całą do miłości swego Boskiego Majestatu. Mówię "bez przyczyny" - bez żadnego odczuwania czy poznania uprzedniego jakiegoś przedmiotu, dzięki któremu przyszłoby takie pocieszenie za pośrednictwem aktów własnych rozumu i woli.

ĆD 331: Za pośrednictwem jakiejś [uprzedniej] przyczyny pocieszenie dać może równie dobrze anioł dobry, jak i zły, ale dla celów całkiem różnych: anioł dobry dla postępu duszy, żeby rosła i wznosiła się od dobrego do lepszego; anioł zaś zły dla celu wręcz przeciwnego i żeby duszę nakłonić do swego przewrotnego zamiaru i do swej złości.

Chcę zostawić na boku duchowe pocieszenia z przyczyną, które występują w ruchach charyzmatycznych (czyli np. duchowe natchnienia, inspiracje, poznanie wynikające z rozumowej oceny sytuacji osoby, nad którą się modlimy). Moim celem jest skupienie się na pocieszeniu bez przyczyny, ponieważ autentyczne doświadczenie silnego działania Ducha Świętego w Odnowie, wyrażającego się między innymi w charyzmatach oraz "spoczynku", jest właśnie pocieszeniem duchowym bez uprzedniej przyczyny. Warto tutaj zauważyć, że doświadczenie pocieszenia bez przyczyny ma bardzo wyraźny cel: aby zbliżyć duszę do Pana Boga. To jest dla nas głównym wyznacznikiem oceny naszego doświadczenie pocieszenia duchowego (charyzmatów, itd.): jeżeli to przeżycie jest ukierunkowane na pana Boga, zbliża do rzeczy niebieskich, podnosi nas ku Bogu, itd. (patrz: ĆD 316), to autentycznie jest pocieszeniem duchowym.

Doświadczenie pocieszenia duchowego bez przyczyny jest darem

Pierwsza myśl, która z tej klasyfikacji wynika, jest taka, że silne działanie Ducha Świętego w Odnowie jest przede wszystkim darem. Nie są one wyprodukowane przez człowieka, nie bazują na naszym intelekcie (co chyba wszyscy mieliśmy okazję zobaczyć), a nawet wręcz przeciwnie - czasem objawiają się wbrew wszelkiemu naszemu zrozumieniu. Jeżeli pozwalamy Panu Bogu w nas działać to pozwalamy Mu na różne natchnienia, którego celu po prostu nie znamy.

"Wiatr wieje tam, gdzie chce i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża" ( J 3,8)

Tylko Pan Bóg zna cel tych natchnień i manifestacji Ducha Świętego i nie koniecznie musi go ujawniać. My tylko przyjmujemy coś, co On nam proponuje. Oczywiście bardzo często "modlimy się o": o słowo, o charyzmaty, o uzdrowienie, o uwolnienie, itd. Ale nie ma w tym żadnej naszej zasługi, żadnej naszej przyczyny. Bo jeżeli jest w nas autentyczna prośba o charyzmaty, uzdrowienie, słowo, itp., to jest ona już uprzednio zainspirowana przez Ducha, który chce nam ich udzielić. Innymi słowy doświadczenie charyzmatyczne zaczęło się już zanim my zaczęliśmy się modlić: np. ktoś czuje silną inspirację do modlitwy o uzdrowienie za jakąś osobę - w takim przypadku sama inspiracja już jest doświadczeniem silnie działającego Ducha Świętego; innym razem ktoś modli się o coś w wielkim strapieniu mając poczucie, iż jest nie wysłuchiwany - nagłe doświadczenie pocieszenia jest wtedy wyraźnym znakiem na to, że jest ono darem od Pana Boga. Dlatego wszystkie doświadczenia silnego działania Ducha Świętego są przede wszystkim darem od Pana Boga, na który nie mamy żadnego wpływu ani mocy by je kontrolować. Bóg sam ich udziela wedle własnej woli.

II. "SPOCZYNEK" ROZEZNANY W RAMACH DUCHOWOŚCI IGNACJAŃSKIEJ

Cel pocieszenia duchowego

W tej części spróbuję ocenić zjawisko "spoczynku" w świetle jego celu i charakteru daru. Jak przytoczyłem powyżej, św. Ignacy stwierdza, że doświadczenie "spoczynku" (jak i każdego innego doświadczenia pocieszenia) bardzo zbliża duszę do Boga, jest skierowane ku Bogu, powoduje uczucia, które daną osobę wznoszą do Boga. Patrząc z innej strony, Pan Bóg udziela "spoczynku" konkretnej osobie, żeby ją bardziej pociągnąć do Siebie. "Pociągnąć so siebie" ma tutaj dwa znaczenia: (1) jednostkowy - podczas samego doświadczenia Pan Bóg chce się do danej osoby bardzo zbliżyć oraz (2) pedagogiczny - Pan Bóg stosuje takie doświadczenie wiedząc, że w ogólnym procesie rozwoju danej osoby "spoczynek" będzie dla niej postępem i impulsem ku głębszemu budowaniu relacji z Nim. Chciałbym się skupić na tym drugim znaczeniu.

Sądzę, na mój ludzki rozum, że doświadczenie tak silnego doświadczenia jak "spoczynek" w procesie rozwoju człowieka wierzącego mógłby, tzn. może ale nie musi, mieć zastosowanie pedagogiczne w trzech różnych porach. (Oczywiście można mi zarzucić narzucanie ludzkiej logiki Panu Bogu, ale wydaje mi się, że Pan Bóg jest dobrym pedagogiem znającym dobrze naturę człowieka, którą sami poznajemy wraz z rozwojem psychologii, pedagogiki, socjologii, itd. ) Te trzy pory to: (1) sam początek drogi duchowej - pierwszy moment doświadczenia Pana Boga; (2) głębokie uzdrowienie i uwolnienie; (3) doświadczenie mistyczne u dojrzałej duchowo osoby. Z pedagogicznego punktu widzenia pierwsza pora jest momentem, w którym Pan Bóg chce zauroczyć i pociągnąć do siebie kogoś, kto jest bardzo daleko i jest bardzo pogrążony. Daje mu przedsmak przyszłych dóbr, przedsmak swojej Obietnicy, do której chce go zaprosić. Doświadczenie jest silne, żeby osoba faktycznie weszła na tę drogę i uwierzyła Panu Bogu. Pierwsza pora może być również doświadczeniem drugiej, kiedy łączy się z uzdrowieniem i uwolnieniem. Natomiast sama druga pora może wystąpić w dowolnym momencie życia duchowego, kiedy osoba będzie naprawdę bardzo zgnębiona, zamknięta, poraniona i zniewolona. Nic wtedy nie jest w stanie jej pomóc oprócz bezpośredniej interwencji kochającego Boga. Takie doświadczenie uzdrowienia wewnętrznego, kiedy wszystko "puszcza" i się rozluźnia, objawia się w sferze fizycznej, psychicznej i duchowej na różny sposób: płacz, śmiech, spoczynek, itp. To są typowe przykłady silnego pocieszenia duchowego bez przyczyny, zgodne z jego celem. Wtedy wyraźnie Pan Bóg się udziela, bo tylko tak może te osoby podnieść i zbliżyć do Siebie. W końcu trzecia pora to doświadczenie mistyczne u osoby bardzo rozwiniętej duchowo. Wtedy "spoczynek" może być jednym z, choć wcale nie koniecznym, przejawem silnego zjednoczenia z Panem Bogiem. Poza tymi trzema porami uważam, że "spoczynek" nie służy celom pedagogiki Bożej. To co najbardziej kształtuje, umacnia i rozwija naszą relację z Panem Bogiem w pozostałych porach (które de facto stanowią większość życia duchowego) to naśladowanie Jezusa w naszych codziennych sytuacjach, co wiąże się z wytrzymywaniem napięcia, trwaniem w ufności pomimo smutku, usychaniem na pustyni, akceptowaniem słabości i grzechu świata, podejmowaniem konkretnych ćwiczeń duchowych, itd., itp. Dojrzałość duchowa wyraża się w życiu Jezusa, które było pełne trudu, niezrozumienia, prześladowania, rezygnacji, opuszczenia ale mimo to było życiem z Ojcem, w obecności Ojca.

Chciałem tutaj przekazać, że wzrastanie w życiu duchowym w głównej mierze opiera się na ufności w przeciwnościach i napięciu. Tak Pan Bóg nas najbardziej i najtrwalej do siebie pociąga. Doświadczenie rozluźnienia (emocjonalnego, somatycznego, psychicznego), którym jest m.in. "spoczynek", przerywa tę logikę. Uważam, że "spoczynek" jest narzędziem pedagogicznym, które Pan Bóg używa w sytuacjach szczególnych, kiedy tylko w taki sposób może człowieka do Siebie pociągnąć, wyrwać go z jego rozpaczy i dać nadzieję na radość.

Dar spoczynku

Drugim ważnym wyznacznikiem w ocenie "spoczynku" jest to, że takie doświadczenie jest tylko i wyłącznie darem od Pana Boga, bez żadnej pomocy czy predyspozycji ludzkiej. Jak wspomniałem wcześniej - traktuję "spoczynek" jako przykład szczególnie silnego pocieszenia duchowego wg duchowości ignacjańskiej. Wydaje się czymś kontrowersyjnym stwierdzenie, że ktoś ma talent do pocieszenia duchowego. Nie można mieć talentu do otrzymywania daru od Pana Boga. Nie można być "wyjątkowo otwartym" na dar od Pana Boga. To On jest dawcą i pedagogiem i sam decyduje kiedy komu owego daru chce udzielić i do czego ma ten dar osobę poprowadzić. Jak wspomniałem wcześniej - nadmierne występowanie daru "spoczynku" jest wręcz niepedagogiczne w rozwoju ku dojrzałości duchowej. Podobnie kontrowersyjne jest stwierdzenie, że czyjaś modlitwa zawsze wprowadza omadlane osoby w stan pocieszenia duchowego. To wyraźnie kłóci się z logiką wychowania człowieka na dojrzałego Chrześcijanina, w której to logice konieczny jest czas strapienia, oczyszczenia i pustyni. Jeżeli faktycznie akceptujemy i potwierdzamy "talent" do przeżywania "spoczynku" lub do wprowadzania innych w "spoczynek" to zgadzamy się na to, że taka osoba może doświadczać/wprowadzać innych w "spoczynek" w dowolnym momencie (jeżeli zjawisko jest wyjątkowo częste) . Jeżeli przyjmujemy, że taki "spoczynek" pochodzi od Pana Boga to odrzucamy możliwość tego, że ten sam Pan Bóg chce kogoś oczyścić bądź wyprowadzić na pustynię.

"Każde królestwo wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony nie ostoi się" (Mt 12, 25)

Co więcej myślę, że wszyscy mieliśmy okazję przekonać się o tym, że czasami podczas modlitwy wstawienniczej Duch Święty wyraźnie inspiruje do tego, żeby nic nie mówić lub żeby się nie modlić, bo to nie jest dla danej osoby odpowiedni czas .

Św. Paweł, Tymoteusz i Barnaba: "Przeszli Frygię i krainę galacką, ponieważ Duch Święty zabronił im głosić słowo w Azji. Przybywszy do Myzji, próbowali przejść do Bitynii, ale Duch Jezusa nie pozwolił im" (Dz 16, 6-7)

Czasami darem Pana Boga dla nas jest pustka i brak doświadczania jakichkolwiek poruszeń. To też jest dar, który musimy przyjąć podobnie jak pocieszenie duchowe.

Patrząc z jeszcze innej strony, co wynika z powyższej analizy Bożej pedagogiki, doświadczenie "spoczynku" lub innego głębokiego pocieszenia ma pedagogiczny sens w momentach kiedy człowiek jest jak najbardziej zamknięty na jakiekolwiek doświadczenie pana Boga. Jest to więc stan zupełnie przeciwny jakimkolwiek teoriom na temat "talentu do" czy "otwartości na" spoczynek. Doświadczenie głębokiego rozluźnienia somatycznego, psychicznego i duchowego ma najgłębszy sens tam, gdzie człowiek jest najbardziej zniewolony przez grzech, lęk, poczucie winy, gdzie jest najbardziej poraniony przez życie, odwrócony od wszystkich i zamknięty na świat. Wtedy Pan Bóg sam wchodzi bezpośrednio do jego serca i wydobywa go z wielkiego ucisku, bo tylko tak może go do Siebie pociągnąć.

PODSUMOWANIE

Prezentując te dwa aspekty, tj. cel i "darmowość", pocieszenia duchowego, włączając "spoczynek", chciałem w szerszym kontekście pokazać, że "spoczynek" jest konkretnym narzędziem i powinien być rozeznawany w kontekście całego procesu rozwoju duchowego ku dojrzałości Chrześcijańskiej. Nadto jest darem od Pana Boga i ma służyć pociągnięciu duszy ku Panu Bogu niezależnie od jakichkolwiek predyspozycji lub talentów człowieka,. Z tego wynika wyjątkowość i ograniczone występowanie autentycznego "spoczynku". Z tego powodu "spoczynek" nie powinien być w ogóle propagowany ani nawet uwzględniany w formacji duchowej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prawda o zaśnięciach w Duchu Świętym - odpowiedź
Komentarze (57)
W
wp
5 czerwca 2014, 15:21
a te wszystkie brednie o tzw." chrzcie w Duchu Sw."...? to niby jak mnie ochrzczono ? bez Ducha Sw.?
Jan Maria
5 czerwca 2014, 16:32
Chrzest w Duch Świętym to nie jest kolejny sakrament, ale ponowne otwarcie się na działanie Ducha Świętego w naszym życiu. Oczywiście można zapytać po co, skoro jestem bierzmowany. Po to aby rozpalić to co zgasło, umocnić to co słabe, wznieść do Pana dziękczynienie za wszelkie cuda jakie dokonał w naszym życiu, w życiu Kościoła. Zaprawdę godne to i sprawiedliwe słuszne i zbawienne abyśmy razem składali Bogu dzięki , a przez to uświęcali się, trwali w jedności z Kościołem, a nie ze swoim na pozór mądrym podejściem do Kościoła. Duch Święty na nowo chrzci już ochrzczonych kiedyś, aby Ci znów zapłoneli Miłością, aby wydali owoc obfity. Nie ma innego celu odnowa w Duchu Świętym jak właśnie wzorst Kościoła w świętości i owocach Miłosierdzia wobec bliźnich. Takie jest moje skromen zdanie, a wydaje mi się że również mam Ducha Bożego.
P
Pawel
10 marca 2014, 09:33
Drodi Miłoszu, polecam Ci artykuł Marcina Jakimowicza z Gościa, link: http://gosc.pl/doc/1907158.Spocznij Pozdrawiam w Panu, Pawel
Miłosz Skrodzki
16 marca 2014, 11:32
Dzięki, już go czytałem.
P
Paweł
7 marca 2014, 11:10
Dziękuję
Miłosz Skrodzki
6 marca 2014, 08:58
1. Bóg jest czystym duchem, czyli inteligencją. To On racjonalnie zaprojektował świat. 2. Bóg kieruje ludzkością za pośrednictwem swojego Kościoła. Papież jest jego zastępcą, namiestnikiem, najwyższym autorytetem świata. Kapłani są pośrednikami. Kościół daje Łaskę, czyli sakramenty. 3. Duch wieje tam, gdzie zechce On, czyli Kościół. To Kościół sprawuje sakramenty, udzielając Łaski, rozlewając Ducha. Bóg ustanowił swój Kościół, aby ten uświęcał świat. Ci którzy mają władzę udzielania sakramentów, mają Ducha Świętego i posyłają Go tam, gdzie On im zleci.
P
Pawel
5 marca 2014, 12:05
Drogi Miłoszu, Rozwiń proszę zdanie, które napisałeś: ""Bóg jest w pełni racjonalny "Duch panuje nad światem poprzez Lud Boży" "Duch wieje kędy chce (...), czyli - tam gdzie go Kościół sprawując sakramenty skieruje" Pozdrawiam w Jezusie, Paweł
Miłosz Skrodzki
4 marca 2014, 20:13
"Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego" (J 15,15). "A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem" (J 14,26). "Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie" (J 14,16-17). Rozum nie sprzeciwia się Duchowi, wręcz przeciwnie - jest jednym i tym samym. Bóg jest w pełni racjonalny, jest Logosem. On udzielił się swojemu Kościołowi i Jego lud Go zna. Teologia jest Duchem. Bóg i Kościół to jedno. Duch panuje nad światem poprzez Lud Boży. On w nas mieszka i nic nas nie zaskoczy. To nie pycha, bo to On napełnia nas swoją Łaską, która nas oświeca. Wiara jest cnotą teologalną. Duch wieje kędy chce - w kontekście chrztu, czyli - tam gdzie go Kościół sprawując sakramenty skieruje. Taka jest właściwa interpretacja tych słów, których z kontektu nie można wyrywać.
Miłosz Skrodzki
4 marca 2014, 16:59
Kolejna odpowiedź na film: [url]http://www.youtube.com/watch?v=1zsiqT7y2O4[/url]
P
Pawel
3 marca 2014, 17:03
Drogi Miłoszu, Przede wszystkim niech Cię Pan błogosławi i strzeże, niech Ci udzieli swojej miłości i pokoju! Tak, np. w przypadku daru spoczynku w Duchu Św., nie mam pewności, że to od Niego. Przyjmuję to wiarą i patrzę na owoce. Bo "po owocach ich poznacie". Tak, te słowa odnoszą się do chrztu. W moim komentarzu odnosi się też do charakteru działania Ducha, jako Kogoś wyłamującego się ze schematów, w które ja-człowiek Go wpędzam. Nie chcę nikogo nazywać faryzeuszem. Jeśli tak to zabrzmiało, proszę przebacz. W moim komentarzu odniosłem się do mojej ludzkiej tendencji do tkwienia w zbudowanym przeze mnie światopoglądzie i racjonalizowaniu wszystkiego. Tym samym do wyznaczania granic Duchowi świętemu i tego w jaki sposób On chce mnie obdarowywać, tego w jaki sposób chce mnie przemieniać i udoskonalać w Mistycznym Ciele Jezusa, czyli Kościele. Podam bardzo adekwatny w tym kontekście żart pochodzący z ksiązki, którą serdecznie polecam Tobie i każdemu, książki autorstwa E. Tardiffa "Jezus Żyje": Pewnego dnia Jezus przebywał ze swoimi uczniami i zapytał ich: - Za kogo mnie uważacie? szymon Piotr wstał i odpowiedział: - Tyś jest teofania eschatologiczną, która żywi ontologicznie intencjonalność naszych relacji podświadomych i interpersonalnych. Jezus otworzył oczy pełne zdziwienia i zapytał: - Jak? J...jak? Poniżej link do pdf w internecie: http://odnowa.diecezja.waw.pl/download/Jezus%20zyje%20-%20E.Tardif.pdf Pozdrawiam w Panu, Paweł
Miłosz Skrodzki
3 marca 2014, 12:15
Pytanie, czy jeśli Duch chce nam udzielić jakiegoś (jakichś) swoich darów, czy je przyjmiemy? Pytanie, czy to jest Jego dar czy nie? W przypadku sakramentów mamy pewność, w przypadku charyzmatów - nie. Natomiast Duch Św. jak wiatr, "wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha" (J 3,8). Te słowa odnoszą się do chrztu. Udziela go, podobnie jak inne sakamenty, Kościół hierarchiczny. To on kieruje Duchem, a nie człowiek. Bóg i widzialny Kościół to jedno. Wniosek: człowiek nie ma kontroli nad Kościołem, ale odwrotnie. Nie chcemy pozwolić, aby nasz poukładany (faryzejski?) światopogląd został zdmuchnięty przez Ducha. Co masz na myśli? Oskarżenie o "faryzeizm" jest bardzo chwytliwe, ale mało konkretne. "Faryzeuszami", którzy tylko udają, że mają Ducha, należy nazwać raczej charyzmatyków.
P
Pawel
3 marca 2014, 09:51
Oczywiście ważne jest, aby Jezus był centrum naszej drogi duchowej i wzrostu, nie charyzmaty od Jego Ducha. Jak wiadomo, Duch Św. udziela ich jak chce i tam gdzie chce, ale wszystko udziela na większą Chwałę Bożą i ku zbudowaniu Mistycznego Ciała Jezusa, czyli Kościoła. Pytanie, czy jeśli Duch chce nam udzielić jakiegoś (jakichś) swoich darów, czy je przyjmiemy?  Ks. Dominik Chmielewski powiedział w tym kontekście bardzo mądre słowa. Mianowicie, my ludzie lubimy mieć wszystko pod kontrolą. Natomiast Duch Św. jak wiatr, "wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha" (J 3,8). Nie da się okiełznać ani kontrolować wiatru, a my mimo to, często w zależności od sytuacji życiowej, humoru, stanu ducha etc. staramy się go kontrolować niczym klimatyzację. Jak za mocno dmucha, to przykręcamy. Jak za słabo to odkręcamy. Nie chcemy pozwolić, aby nasz poukładany (faryzejski?) światopogląd został zdmuchnięty przez Ducha.  Pozdrawiam w Panu, Paweł
BR
Bloody River
1 marca 2014, 22:58
Zjawisko tzw. Zaśnięcia w Duchu Świętym" ma prawdopodobnie demoniczne pochodzenie i może stanowić poważne zagrożenie duchowe. Usilnie proszę zapoznać się z poniższymi materiałami: http://www.youtube.com/watch?v=dqRleTujZew&list=FLC6ItOCju3eWbvuka1wM7Gw&index=5 http://www.youtube.com/watch?v=jSUvM2uCdV4 http://www.youtube.com/watch?v=9Wt7iW6PaBY http://rzymski-katolik.blogspot.com/2012/02/abp-robert-j-dwyer-kilka-gorzkich-sow.html Protestancki teolog Allan Morrison o o zjawisku tzw. "Zaśnięcia w Duchu Świętym": http://www.teologia.protestanci.org/artykuly/art22.php#top
K
k
28 lutego 2014, 21:22
ja nie żartuję, ja się nie śmiałam choć aż trudno było nie wybuchnąć z nimi a to wielki kościół jest i tych huraganów z różnych stron kiedy jedni dołączają się do drugich i jest coraz bardziej szokujaco nie zapomne nigdy. nie wiem czy bym chciała to drugi raz zobaczyć
H
hjtyu
28 lutego 2014, 21:19
Tak, aż taki śiech niósł sie po kościele z różnych dodam stron , że niekiedy roznosił świątynie jak wtedy kiedy zwijasz się w kułak ze śmiech, pękasz ze śmiechu, wręcz rżeć pasuje:) Byłam wstrząśnieta!
B
bartosz
28 lutego 2014, 19:53
@rftw Dar ŚMIECHU? Ludzie RŻELI w kościele, biorąc to za dar Ducha Świętego? No chyba żartujesz...
W
Waterfalls
28 lutego 2014, 19:34
@Miłosz Skrodzki:  <"Wiele wskazuje na to (...)" > - jak morze szerokie i głębokie..
Miłosz Skrodzki
28 lutego 2014, 14:21
Wiele wskazuje na to, że te wszystkie "charyzmaty" to wymysł protestanckich sekciarzy, którzy nie mając Ducha Świętego obecnego w sakramentach, stworzyli sobie Jego namiastkę.
R
rftw
28 lutego 2014, 12:41
Widziałam zaśnięcie na Mszy o uzdrowienie - dziewczyna w szpileczkach i spódniczce miękko upadła do tyłu i ręcę złozyła na piersi - całą Msze przeleżała z uśmiechem na twarzy błogim, cały czas patrzyłam i ja sie nie bałam nic a nic. Wstała sama na koniec Mszy po błogosławieństwie. Widziałam tez dar śmiechu - ludzie  w różnych punktach kościoła rżeli i zanosilili sie od śmiechu. Salwy śmiechu, jeden rechot. No trochę się bałam co to jest, bardzo szokujące. Przedtem była prośba do Boga o dar radości, o dar śmiechu i po chwli to się stało. Na takiej Mszy też słyszałam złowrogi głos szatana skierowany do wszystkich z informacją, że jak wyjdziecie ze świątyni to "jesteśmy tam my". Okropne ale prawdziwe. 
T
tomi
27 lutego 2014, 23:21
Naprawde rece opadaja. Sa takie typy ktore sobie wytworzyly swoj wlasny kosciol i nazwaly go prawdziwie katolickim, wywalily z tego kosciola papieza, ktorego tylko zawziecie krytykuja, zrobili siebie nadpapiezami, a nawet zawlaszczaja sobie swietych, chociazby Ignacego, wiedzac lepiej co Ignacy myslal i nauczal niz sami jezuici, wszak oni sa prawdziwymi nadjezuitami i nadpapieazami. Paranoja i przewrotnosc do potegi n-tej. 
A
Aga
27 lutego 2014, 23:16
:-) Interpretować spoczynek w Duchu Św według duchowości zdyscyplinowanego, surowego, racjonalnie myślącego żołnierza - św. Ignacego, to tak jak św. Jana od Krzyża tłumaczyć na przykładzie św. Franciszka. To piękne i to piękne, Kościół jest różnorodny ale opiera się na Miłości Boga, który mówi - kochajcie się bracia wzajemnie a nie krytykujcie i oceniajcie!!! Cieszmy się i dziękujmy, że jeden odnajduje drogę w Odnowie spoczywając często w ramionach Ojca niemal dosłownie, a inny zmaga się z kolejnym etapem nocy ciemnej, czy rozeznaje z Igancym swoje powołanie. Bóg jest Alfa i Omega, więc działa jak chce i powólmy Mu na to. "Jeuzici niech biegną za Ignacym, a reszta za Duchem Św."
M
M.M.
27 lutego 2014, 21:19
Adam - chyba nie zrozumiałeś artykyłu... To jest opis spoczynku w Duchu Świętym w kontekście nauczania św. Ignacego Loyoli. Nigdzie tu nie nie zostało napisane, że Loyola opisywał "spoczynek", jednakże ten rodzaj działania Ducha Świętego można interpretować w świetle pism Loyoli, gdyż "spoczynek" to rodzaj pocieszenia. a księża bardzo często odsyłają do lekarza :)
A
Adam
27 lutego 2014, 20:43
Nie wiem Drogi Jezuito jakiej duchowości jesteś, bo na pewno gdyby św. Ignacy dziś żył, to ludzi, którzy ulegają takim "spoczynkom" poradziłby lekarza od nerwów. A gdyby ktoś taki chciał wstapić do jezuitów - Ignacy by go nie przyjął, chyba, że kandydat wcześniej zgodziłby się na leczenie. Ignacjańskie reguły o pocieszeniu i strapieniu nie mają żadnego odniesienia do "spoczynku". Naciąganie tych reguł jest zwykłym nadużyciem. Ten wywód Ojca jest "tak prosty", że człowiek gubi się w gąszczu wielomóstwa. Ludzi rozbitych emocjonalnie będzie coraz więcej, szukają pomocy, uspokojenia na chwilę, gdy  mają wiarę Bóg takich też uzdrawia. A księża powinni posłuchać tego młodego człowieka i trochę się zastanowić i ludzi częściej odsyłać do lekarza. 
P
pawson
27 lutego 2014, 20:42
Paulus  :D bez beki gdzie się odnoszą :D czytałem z uwagą i nie ma słowa o upadaniu ani o zasypianiu ani o transie tak jak w Piśmie Św nie ma słowa o tym jak pięknie wykazał autor  Proszę bez ogólników KONKRETY cytaty jak już coś twierdzimy że jest  Pozdrawiam 
C
chrysorroas
27 lutego 2014, 15:59
Pseudojezuitolatria.
4
454
27 lutego 2014, 15:52
Dziękuję za artykuł!!! I dało się zamieścić mądry test!!! bez kontrowersji
P
Paulus
27 lutego 2014, 15:31
Bóg zapłać za ciekawy i porządkujący artykuł. Co do uwag, że jakoby cytowane fragmenty nie odnosiły się do zaśnięć w Duchu Świętym, to trzeba zauważyć, że mamy tu trzy jakoś powiązane rzeczy: nałożenie rąk, upadek i duchowe zjawisko, które temu towarzyszy. To trzecie jest oczywiście najważniejsze. Cytowane fragmenty właśnie do niego się odnoszą. Może tylko taka uwaga. Z zaśnięciami jest pewnie tak, jak z cudami - wiem, że niektórym to słowo się nie spodoba, ale co tam. Cuda są robione zwykle przez świętych, bo dzięki swojej bliskości z Bogiem mogą je wyprosić. Nie znaczy to jednak, że mają oni władzę nad cudami.
J
Jola
27 lutego 2014, 15:01
"Zapewne piękne jest twoje dziękczynienie, lecz drugi tym się nie zbuduje. Dziękuję Bogu, że mówię językami lepiej od was wszystkich. Lecz w Kościele wolę powiedzieć pięć słów według mego rozeznania, by pouczyć innych, zamiast dziesięciu tysięcy wyrazów według daru języków. Bracia, nie bądźcie dziećmi w sosobie waszego myślenia(...) w myśleniu zaś waszym bądźcie dojrzali!" 1 Kor, 14 1-20 (polecam przeczytać cały rozdział). Oczywiście, w tym samym rozdziale święty Paweł nakazuje też milczeć kobietom, nie sugeruję więc, by traktować świętego Pawła jako ostateczny autorytet w kwestii zaśnięć w Duchu Świętym.  Tak jak ktoś wcześniej napisał, artykuł rzeczywiście i tak niewiele traktuje o zaśnięciu - również mam wrazenie, że jest kompletnie na inny temat.  Każdy z nas ma swoje indywidualne doświadczenie Obecności Boga. Nie neguję tych przypadków, może rzeczywiście istnieje łaska zaśnięcia w Duchu Świętym - choć mam co do tego duży dystans. Dlaczego? Ponieważ jest bardzo cienka granica tutaj między emocjami, wpadnięciem w trans, a rzeczywistym doświadczeniem obecności Boga, które w zdecydowanej większości przypadków jest doświadczeniem niezwykle ukrytym, niewidocznym dla ludzi, nieeksponowanym. Widok padających na posadzkę ludzi w kościele mnie nie przekonuje. Nie czuję się tym zbudowana. Jakos mi to nie gra - mówiąc kolokwialnie. Bo jeżeli mamy Pana Jezusa w Eucharystii, a więc mamy już WSZYSTKO, czy trzeba nam jeszcze czegoś więcej?...  ... To nie Ciebie ma przekonać. To jest dar dla osoby, która go otrzymuje :) Gdybyś "zasnęła" to uwierz, grałoby i czułabyś się zbudowana! 
P
Pantelia
27 lutego 2014, 11:44
"Zapewne piękne jest twoje dziękczynienie, lecz drugi tym się nie zbuduje. Dziękuję Bogu, że mówię językami lepiej od was wszystkich. Lecz w Kościele wolę powiedzieć pięć słów według mego rozeznania, by pouczyć innych, zamiast dziesięciu tysięcy wyrazów według daru języków. Bracia, nie bądźcie dziećmi w sosobie waszego myślenia(...) w myśleniu zaś waszym bądźcie dojrzali!" 1 Kor, 14 1-20 (polecam przeczytać cały rozdział). Oczywiście, w tym samym rozdziale święty Paweł nakazuje też milczeć kobietom, nie sugeruję więc, by traktować świętego Pawła jako ostateczny autorytet w kwestii zaśnięć w Duchu Świętym.  Tak jak ktoś wcześniej napisał, artykuł rzeczywiście i tak niewiele traktuje o zaśnięciu - również mam wrazenie, że jest kompletnie na inny temat.  Każdy z nas ma swoje indywidualne doświadczenie Obecności Boga. Nie neguję tych przypadków, może rzeczywiście istnieje łaska zaśnięcia w Duchu Świętym - choć mam co do tego duży dystans. Dlaczego? Ponieważ jest bardzo cienka granica tutaj między emocjami, wpadnięciem w trans, a rzeczywistym doświadczeniem obecności Boga, które w zdecydowanej większości przypadków jest doświadczeniem niezwykle ukrytym, niewidocznym dla ludzi, nieeksponowanym. Widok padających na posadzkę ludzi w kościele mnie nie przekonuje. Nie czuję się tym zbudowana. Jakos mi to nie gra - mówiąc kolokwialnie. Bo jeżeli mamy Pana Jezusa w Eucharystii, a więc mamy już WSZYSTKO, czy trzeba nam jeszcze czegoś więcej?... 
R
Robi
27 lutego 2014, 11:18
Mądry i metodycznie dobrze napisany artykuł, wyjaśnia wiele kwestii na temat tak często doświadczanych stanów duchowych podczas spotkań charyzmatycznych. Dziękuję i gratuluję, oby wiecej takich refleksji.
G
Grzegorz
27 lutego 2014, 09:14
Dziękuję za ten artykuł. Narszcie ktoś podszedł do tematu spoczynku z należytą postawą i dojrzałoscią. Dziękuje
F
F
27 lutego 2014, 00:33
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> to zwykłe zjawiska transowe obecne często w głebokiej medytacji szczególnie religijnej
P
pawel
26 lutego 2014, 23:55
Sebastianie ciekawy dokument lecz w nim całym nie występuje ani razu słowo zaśnięcie tak więc znowu nie na temat 
S
Sebastian
26 lutego 2014, 22:03
http://www.opoka.org.pl/nauki/teologia/prace/wawrzeniecki_mgr.pdf
P
pawson
26 lutego 2014, 19:47
raz jescze zaznaczam tekst przytoczony w artykule nie odnosi się do upadków czy zaśnięć w Duchu Świętym po czyimś dotknięciu  l
P
pawson
26 lutego 2014, 19:44
trudno opierać rozeznanie i uogulniać w oparciu świadectwa osoby świeżo nawróconej która sama może mieć poważne problemy z rozeznaniem kto do Niej mówi.  Opieramy się na Objawieniu Pańskim zawartym w Piśmie Świętym oraz na nauczaniu Magisterium Kościoła - a tam nigdzie nie ma słowa o upadkach i zasypianiu w Duchu Świętym. Przepraszam za jednoznaczność ale objawienia prywatne nawet te zbadane i uznane przez Kościół nic dodatkowewgo nie wnosiły i nie wniosą do Skarbca Kościoła - Pełnia Objawienia jest w Piśmie Świętym  Pozdrawiam  
T
tfygjhk
26 lutego 2014, 19:34
Strasznie dziękuję, trochę za długi tekst xd ale bardzo pomocny!
W
Wierząca
26 lutego 2014, 19:08
* kontrowersyjny temat, bo ktoś może źle zrozumieć. Do tekstu absolutnie nic nie mam.
W
Wierząca
26 lutego 2014, 19:03
Przed chwilą próbowałam znaleźć odpowiedź na kontrowersyjny tekst w Ewangeliach. I przeglądałam Biblię, by znaleźć odpowiedź. Chciałam znaleźć odpowiedź, a nie poprosiłam nawet Ducha Św. Podczas przeglądania zdałam sobie z tego sprawę. I przerwałam poszukiwania, zrezygnowałam z Ewangelicznych „dowodów”. Pan Bóg, bo tak wierzę, powiedział mi bym po prostu dała swoje świadectwo. To powinna być moja naturalna odpowiedź. Prosta i prawdziwa. Tego uczy mnie ostatnio Pan Bóg. Tak, uczy. Kiedyś Go nie słuchałam. Poprzez różne zranienia odeszłam daleko od Boga, popadając w rozpacz. Osiągnęłam niemal piekło. Ale Pan Bóg wszystko zmienił. Po roku rozpaczy, beznadziei, pociągnął mnie swoją miłością. I to dopełniło się 13 marca 2013 roku, niecały rok temu. Wtedy się nawróciłam. Wtedy był pierwszy spoczynek w Duchu Św. Złe? Od szatana? Wymysł ludzki? Różnie mówią. Ludzie dużo mówią. Ja wiem, że teraz żyję z Bogiem. Wiem jaka przepaść jest od tamtej mnie, tej bez Boga. Spoczynek nie był bezpośrednią przyczyną nawrócenia. Ale był dla mnie potwierdzeniem. Po odbytej spowiedzi( chyba najprawdziwszej w moim życiu) zostałam utwierdzona. Pan Bóg mnie kocha i wybacza mi. Kocham Pana Boga za to co ze mną uczynił, za to, że pozwolił mi wrócić. W tak dziwny sposób? Co za różnica, gdy teraz moje życie, to życie w Bogu po pierwsze, jako wszystko co mam. Były jeszcze zaśnięcia. Różnie je przyjmowałam, ale zawsze modliłam się do Niego i odbierałam to jako Jego obecność. Był to dla mnie znak, że Bóg mnie kocha, bo przez wcześniejsze zranienia wciąż mam problem z właściwym uznaniem Jego miłosiernej miłości. Ale On mnie zmienia, cierpliwie, łaskawie. Inaczej niż świat. Być może teologiczne tłumaczenia są niektórym potrzebne. Dla mnie świadectwem działania Boga w omawianym „zjawisku” jest moja relacja z Nim. To, że w ogóle istnieje, bo wcześniej moja wiara była pusta i jakby nieprawdziwa. Chwała Panu!
WP
woodcut phichad
26 lutego 2014, 16:23
Nie zgodzę się, albo zgodzę ale połowicznie. Nie wiem czy mi starczy miejsca w jednym "poście" ?, ale w omawianym zjawisku "spoczynku" i duchowości Ignacjańskiej trzeba uwzględnić stan lub brak łaski uświęcającej. O tym też wspomina św. Ignacy, iż Pan Bóg dotyka duszy - "jak woda spadająca na gąbkę", czyli - "lekko, delikatnie, bez hałasu", ale pod warunkiem, że dusza usilnie oczyszcza się z grzechu. Natomiast zły duch taką duszę: zasmuca, niepokoi, oskarża, chce okłamać i zwieść, dlatego też działa on "jak woda spadająca na kamień".   Trzeba więc założyć, że tych "upadków w duchu" doświadczają również osoby, które aktualnie żyją w grzechu ciężkim i w takim przypadku nie ma mowy, że owy "spoczynek pochodzi od Ducha Św.", bo Duch Święty przychodzi do ludzkiej duszy, ale "oczyszczonej".  Ponadto trzeba założyć, że zły duch "przebiera się za anioła światłości" i w takim wypadku zły duch najpierw daje pociechę duchową a po ustaniu "przyczyny uprzedniej" daje niepokój, smutek, zamieszanie. Dam przykład ale te domniemane objawienia w Medjugorie spełniają taki warunek - proszę poobserwować na yotubee.   Sam widziałem dużo spoczynków a nawet raz złapałem pewną nastolatkę (dziewczyna miała ok. 12 do 14 lat) i gdy się ocknęła to była przerażona, zniecierpliwiona, bardzo zmieszana i widać że się bała - dobrze, że miała koło siebie kogoś bliskiego, kto ją uspokoił i przytulił. W tym przypadku znowu sprawdziła się zasada, że "zły duch najpierw uspokaja, a później niepokoi". No tak, ale on tak działa na ludzi, którzy żyją w łasce uświęcającej i działa pod tzw. "pozorem dobra". Więc sprawa nie jest do końca taka prosta i myślę, że trzeba unikać tego typu fenomenów, co nie znaczy, że nie trzeba tego rozeznawać.
P
pawson
26 lutego 2014, 15:11
spoczynek nie dzieje się po przez upadek po czyimś dotknięciu :D  tekst dłuuuuugi ale zupełnie nie na temat 
P
pawson
26 lutego 2014, 15:08
sorry ale tu nie ma ani słowa o zaśnięciu i fikołkach a o darach pocieszenia pokoju i spoczynku 
TI
ten i tamten
26 lutego 2014, 13:53
Oczywiście, zastanowił byś sie zanim oskarżysz Kościół Katolicki, który nie zakazuje kontaktu z Duchem Świętym. Wszystko co dozwolone przez kościół jest dobre. Chyba że głoszę herezje.
C
chrysorroas
26 lutego 2014, 13:43
Byłam pewnego razu na rekolekcjach ignacjańskich i rozmawiałam z prowadzącymi te rekolekcje jezuitami - nie mieli nic przeciwko spoczynkom i byli bardzo pozytywnie nastawieni do mnie i do znajomych ze wspólnoty charyzmatycznej do której należymy :) ... Świadczy to nie na korzyść tego demonicznego padania, lecz na niekorzyść tych "jezuitów", najwidoczniej niewiernych zarówno wobec św. Ignacego jak też Kościoła w ogóle.
D
Daria
26 lutego 2014, 13:37
"Tutaj chodzi o zjawisko z przyczyną, bo przecież przynajmniej przez dotknięcie przez kogoś."- wybacz ale się z tym nie zgodzę ponieważ nikt Cię nie musi dotknąć - to nie tak działa :) kolega ma racje przeczytaj jeszcze raz ;) ... Nawet jeśli wchodzi w grę wyciągnięcie ręki, czy tylko jakieś słowa, to są przyczyny, i to właśnie fizyczne, czyli naturalne. Tym samym NIE JEST to poruszenie czysto wewnętrzne, o którym mówią reguły św. Ignacowe. Równocześnie autor ignoruje podstawową zasadę św. Ignacową, że należy badać całość zjawiska, tzn. - początek, - przebieg i - koniec. Zamiast tego klepie swoje tezy, które powinien był wpierw uzasadnić. ... Byłam pewnego razu na rekolekcjach ignacjańskich i rozmawiałam z prowadzącymi te rekolekcje jezuitami - nie mieli nic przeciwko spoczynkom i byli bardzo pozytywnie nastawieni do mnie i do znajomych ze wspólnoty charyzmatycznej do której należymy :)
P
Paul
26 lutego 2014, 13:24
Z całym szacunkiem do Autora, ale równie dobrze do tzw. spoczynku w Duchu można by było również dołączyć całe doświadczenie pocieszenia w ramach kontemplacji chrześcijańskiej... doświadczenie duchowe św. Jana od Krzyża czy Teresy Wielkiej... ale problematyczne pozostaje łączenie doświadczenia pocieszenia duchowego z tzw. spoczynkiem w Duchu. Obie rzeczywistości przebiegają zupełnie inaczej... no chyba, że podczas np. rekolekcji ignacjańskich osoby padają na ziemię... W powyższym tekście połączenie tych dwóch rzeczywistości jest nielogiczne. Proponuję zapoznać się z tym, co Kościół już mówił na temat tzw. spoczynku w Duchu w Dokumentach z Malines.
C
chrysorroas
26 lutego 2014, 13:06
"Tutaj chodzi o zjawisko z przyczyną, bo przecież przynajmniej przez dotknięcie przez kogoś."- wybacz ale się z tym nie zgodzę ponieważ nikt Cię nie musi dotknąć - to nie tak działa :) kolega ma racje przeczytaj jeszcze raz ;) ... Nawet jeśli wchodzi w grę wyciągnięcie ręki, czy tylko jakieś słowa, to są przyczyny, i to właśnie fizyczne, czyli naturalne. Tym samym NIE JEST to poruszenie czysto wewnętrzne, o którym mówią reguły św. Ignacowe. Równocześnie autor ignoruje podstawową zasadę św. Ignacową, że należy badać całość zjawiska, tzn. - początek, - przebieg i - koniec. Zamiast tego klepie swoje tezy, które powinien był wpierw uzasadnić.
D
Daria
26 lutego 2014, 12:59
i takie podejście do tematu mi się podoba :) Chwała Panu :D
P
Piotr
26 lutego 2014, 12:49
"Tutaj chodzi o zjawisko z przyczyną, bo przecież przynajmniej przez dotknięcie przez kogoś."- wybacz ale się z tym nie zgodzę ponieważ nikt Cię nie musi dotknąć - to nie tak działa :) kolega ma racje przeczytaj jeszcze raz ;)
P
Piotrek
26 lutego 2014, 12:40
Wojtek SJ, ratujesz honor tego portalu. Po ostatnim "hejcie" i ostrej wymianie zdań, rzekłbym nawet dyskusji, potrzeba było wyczerpującego wyjaśnienia i dogłębnego opisania sprawy. Jako były lider wspólnoty OwDŚ masz o tym pojęcie, a ignacjańskie podejście pozowoliło Ci to przejrzyście rozeznać i przedstawiać innym. Bardzo dobry materiał. Dzięki!
M
Małgorzata
26 lutego 2014, 12:25
widzę , że niewiernych Tomaszów tu nie brakuje. Monika dzięki za dobre ujęcie.
M
Małgorzata
26 lutego 2014, 12:23
Bardzo dziekuję za rzetelne przedstawienie tego tematu , który wiele mi rozjaśnił i pomógł zrozumieć, bo w wielu kwestiach odn. spoczynku myślałam odwrotnie.
Monika Tomalik
26 lutego 2014, 12:06
Spoczynek w Duchu Świętym jest spektakularnym zjawiskiem i często niektórzy myślą że jeśli podczas modlitwy nie upadli, to Pan Bóg ich nie dotknął, nie przyszedł do nich. Nie. Przyszedł. On zawsze przychodzi ze swoim darami. Ale Pan Bóg jest wolny, może przychodzić w taki sposób jaki chce. Bo spoczynek nie jest celem modlitwy, bo jej celem jest spotkanie z Jezusem i skupienie się na Nim, a nie na formach zewnętrznych.
C
chrysorroas
26 lutego 2014, 12:06
Przeczytaj to jeszcze raz :) ... Nie warto. Raz wystarczy...
L
Lifktus
26 lutego 2014, 12:00
Przeczytaj to jeszcze raz :)
C
chrysorroas
26 lutego 2014, 11:18
Zasadnicza teza jest ewidentnie fałszywa. Tutaj chodzi o zjawisko z przyczyną, bo przecież przynajmniej przez dotknięcie przez kogoś. Jeśli jezuita wypisuje takie bzdury, to albo nie ma elementarnego pojęcia o regułach św. Ignacjańskich, albo bezczelnie oszukuje.
F
Filip
5 czerwca 2014, 13:06
Czy byłeś kiedyś na Mszy Św. o uzdrowienie wewnętrzne? Np. prowadzonej przez Franciszkanów, niekoniecznie Dominikanów? Czy przeżyłeś kiedyś uczucie świadomości, że wszyscy obok Ciebie radują się, objęci miłością Ducha Św.? Czy - w nawiązaniu do tego - uczestniczyłeś kiedyś w próbach uzdrawiania nie-religijnych? Wiesz jak wielka jest różnica emocji, które Tobą targają przy tzw. bioenergoterapeutach, w ich seansach również wyczuwalna jest olbrzymia moc, ale taka, która Cię przeraża, a energia wytwarzana wtedy jest odczuwalnie zimna, mrożąca, możnaby rzec niezrozumiała!  W odróżnieniu od tego, przyjęcie w stanie łaski uświęcającej Bożej miłości przy adoracji Najświętszego Sakramentu, w otoczeniu współwiernych i we wspólnocie z nimi (Ecclesia!) przeżywanej modlitwy, częstokroć wytwarza niesamowitą, niewyobrażalnie ciepłą i jasną moc, o której jesteś pewien, ze pochodzi od Boga. Po prostu weź kiedyś udział, bez zbędnych rozmyślań i z czystym sercem przystępując, w Mszy Św. z modlitwą o uzdrowienie wewnętrzne, organizowanej w Twojej diecezji przez szkołę nowej ewangelizacji, jeśli tylko jesteś "uformowanym" katolikiem (mówię tu o możliwości wejścia w Komunię z Jezusem Chrystusem). Proszę po tym wypowiedz się na forum, i wypowiadać się nie przestawaj, bo Twoje słowa będą płynęły z serca, a Twoje czyste serce będzie odzwierciedlało wolę Boga. Chwała Panu!