Jesteśmy dziećmi Bożymi. Z tego faktu wynikają pewne cechy, którymi powinna się charakteryzować nasza rozmowa z Ojcem. Nie tyle chodzi tutaj o zasady, które należałoby przestrzegać, co raczej o właściwości wynikające w naturalny sposób z naszej podstawowej więzi z Bogiem. Będąc dziećmi Boga, Jego drogimi synami i córkami, możemy się modlić z prostotą i ufnością, a zarazem z determinacją i posłuszeństwem.
Uderza fakt, że modlitwa, której Jezus nauczył swoich uczniów, jest dość krótka i prosta. Niewiele jest psalmów krótszych od Modlitwy Pańskiej, większość stanowią znacznie dłuższe utwory. Prostota i bezpośredniość odróżnia Modlitwę Pańską od wielu modlitw żydowskich, zwracających się do Boga w bardziej wyszukany sposób. Oto początek jednej z nich, popularnych w czasach Jezusa: "Panie Boże Abrahama, Boże Izaaka i Boże Jakuba, Boże Najwyższy, Stworzycielu nieba i ziemi, nasza Tarczo i Tarczo naszych ojców."
Jezus natomiast pouczał swoich wyznawców, by zwracali się do Boga po prostu jak do Ojca. Cała Modlitwa Pańska przeniknięta jest bezpośredniością i prostotą. Nie są wymagane żadne specjalne przygotowania, jak na przykład wstępny rytuał oczyszczenia, palenie kadzidła czy też przywdzianie określonego stroju. Jezus chciał, by uczniowie zbliżali się do Boga swobodnie, jak syn lub córka do ojca.
Jezus uczył, by modlić się do Boga tak, jak On modlił się do swego Ojca, a Jego modlitwa była prosta i naturalna. Wszystkie modlitwy Jezusa w Ewangeliach - nawet ta najdłuższa, zajmująca cały siedemnasty rozdział Ewangelii według św. Jana - odznaczają się prostotą. Nie znajdziemy w nich żadnych zawiłych peryfraz: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś prostaczkom" (Mt 11,25). "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego" (Łk 23,46). Aby Bóg nas wysłuchał, nie są konieczne ani długie modlitwy, ani wielomówstwo, ani ścisłe trzymanie się przepisanych punktów.
Modlitwy Jezusa były bezpośrednie, ponieważ modlił się On do swego Ojca. Dlatego my również możemy modlić się z prostotą: zwracamy się przecież do naszego Ojca. Patrząc na ludzkie rodzicielstwo możemy lepiej pojąć istotę Bożego ojcostwa oraz modlitwy przybranych dzieci. Jak synowie i córki mają się zwracać do ojca i matki? W jaki sposób ich wzajemna miłość wyraża się w ich codziennych kontaktach?
Prośba dziecka
Oczekujemy od dziecka szacunku wobec rodziców. Syn powinien okazywać cześć ojcu, a córka respekt wobec swojej matki. Za obraźliwe uznamy traktowanie rodziców jak równych sobie oraz nonszalanckie zachowanie wobec matki lub ojca.
Z drugiej strony nie pochwalamy sytuacji, w której dziecko nie może wydusić z siebie słowa ze strachu przed rodzicami. Kontakt pomiędzy rodzicami a dzieckiem powinien być swobodny i niewymuszony; w obecności ojca i matki dziecko powinno się czuć kochane i bezpieczne. Dobrze jest, jeśli dziecko umie okazywać wdzięczność za to, co otrzymuje od rodziców, ale wyraża ją z reguły przez uśmiech lub uścisk, nie zaś poprzez formalne noty z podziękowaniami. Dziecko powinno umieć poprosić o to, czego potrzebuje, ale w sposób prosty. Gdybyśmy usłyszeli, jak syn mówi do ojca: "Och, ojcze mój, wspaniałomyślny i łaskawy, zechciej wysłuchać moje pokorne błaganie o nową piłkę, ponieważ, zaprawdę, stara piłka pruje się w szwach", wprawiło by nas to w konsternację. Spodziewamy się raczej usłyszeć: "Tato, proszę cię, kup mi nową piłkę, bo stara mi się rozlatuje."
Jezus także pragnął, abyśmy zbliżali się do Ojca w ten sposób, prosty i bezpośredni, a zarazem pełen szacunku. Nie musimy mnożyć słów bez końca, gdyż Bóg zna nasze potrzeby. Nie musimy ubierać naszych modlitw w górnolotne słowa, bo przecież nasz Ojciec w niebie zna nasze serca. Wystarczy prosta modlitwa: "Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje..."
Wszystkie nasze modlitwy mogą być równie bezpośrednie, jak Modlitwa Pańska. Kiedy jesteśmy smutni, możemy okazywać przed Bogiem smutek, kiedy jesteśmy radośni - radość, a kiedy skruszeni - skruchę. Powinniśmy wyrażać nasze prawdziwe myśli i uczucia. Nie należy ukrywać się za zasłoną pretensjonalnego stylu w błędnym przeświadczeniu, że w ten sposób bardziej podobamy się Bogu. Mamy modlić się słowami, które są dla nas naturalne i naprawdę wyrażają to, co myślimy i co czujemy. Prostota i bezpośredniość nie oznaczają braku szacunku.
Jezus jest jednym z nas
Jezus nie tylko pozwalał, by ludzie zbliżali się do Niego w sposób prosty i bezpośredni, ale także zachęcał do tego. Syn Boży nie przyszedł otoczony królewskim splendorem i zaszczytami, chociaż te honory były mu należne. Raz tylko objawił swoją chwałę, podczas przemienienia na Górze Tabor, ale schodząc z góry nakazał uczniom, aby nikomu o tym nie mówili do czasu, gdy powstanie z martwych (por.: Mt 17,9). Na co dzień Jezus wyglądał na zwyczajnego człowieka, a ci, którzy Go znali, zwracali się do Niego tak samo, jak do innych.
Ci spośród mieszkańców Nazaretu, którzy w Niego nie uwierzyli, byli zdumieni, że człowiek o tak pospolitym wyglądzie mógł dokonać tego, co Jezus: "Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli?" (Mt 13, 54-55). Także Jego krewni odrzucali myśl, że nie jest On tylko zwyczajnym człowiekiem i dlatego "wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów" (Mk 3, 21). Ci, którzy patrzyli na Niego oczami wiary, zbliżali się do Niego przyjaźnie i z szacunkiem, ale zwracali się do niego w sposób naturalny i bezpośredni. Gdy Jezus zapowiedział swą rychłą śmierć, Piotr próbował mu to wręcz wyperswadować (por.: Mt 16, 22).
Jak wynika z opisów ewangelicznych, nawet nad chwalebnym ciałem Jezusa po zmartwychwstaniu nie unosiła się aureola. Maria Magdalena, która z pewnością dobrze znała Jezusa, wzięła Go za ogrodnika (por.: J 20,15). Jezus przeszedł wraz z dwoma uczniami kilka mil drogą wiodącą do Emaus, a oni sądzili, że jest to po prostu jakiś nieznajomy, aż w końcu poznali Go przy łamaniu chleba (por.: Łk 24, 35). Apostołom Jezus objawił się piekąc im ryby na śniadanie (por.: J 21, 9-13). To przecież takie zwyczajne!
Odpowiednie słowa
Przyjaciele Jezusa mieli do Niego swobodny dostęp. Jezus uczył ich też, żeby zbliżali się do Ojca z prostotą i naturalnością. Chciał zaszczepić w nich ufność, że kiedy zwrócą się w modlitwie do Ojca, zostaną wysłuchani.
Jezus zapowiedział swoim wyznawcom, że będą ciągani przed królów i namiestników ze względu na Niego. W normalnych warunkach taka perspektywa byłaby przerażająca dla prostych, niewykształconych ludzi. Ale Jezus polecił im także, by nie martwili się, kiedy to nastąpi:
"Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was." (Mt 10,19-20)
Jeśli wyznawcy Jezusa mogą bez lęku wypowiadać się wobec królów, to z o ile większym zaufaniem możemy zwracać się do naszego Ojca! Jeśli pod natchnieniem Ducha Świętego dajemy świadectwo wobec ludzi wrogo nastawionych, o ileż bardziej możemy pod Jego natchnieniem modlić się do Boga, który nas kocha! Jeśli nasza pewność jest niezachwiana w obliczu ziemskich sędziów, to z o ileż większą śmiałością możemy stawać przed naszym Ojcem - Sędzią niebieskim!
Święty Paweł pisze:
"Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą." (Rz 8, 26-27)
Możemy polegać na natchnieniu Ducha Świętego, kiedy stajemy przed naszym Ojcem, aby się modlić. Możemy śmiało zanosić proste modlitwy, wiedząc, że modlimy się do Ojca, który nas kocha. Możemy zbliżać się Boga bezpośrednio i z ufnością, bo tak modlił się Jezus i tak właśnie nauczył nas się modlić.
Fragment pochodzi z książki Uczmy się modlić jak Chrystus, George Martin, Wydawnictwo WAM
Skomentuj artykuł