Rekolekcje, które są skarbem Kościoła

(fot. Pixabay)
Bartosz Ponichtera SJ

Dla młodzieży rekolekcje Szkoły Kontaktu z Bogiem (SKB), dla starszych Fundament Ćwiczeń Duchowych - to intensywny czas poszukiwania Boga w swoim życiu. Dla wielu to czas doświadczenia Bożej obecności, odkrycia, że On naprawdę jest i interesuje się moim życiem.

Niektórzy opisują to doświadczenie bardzo emocjonalnie - czują, że są kochani przez Boga. Takie namacalne doświadczenie Boga - swego rodzaju przebudzenie ducha - jest potrzebne w życiu duchowym, zwłaszcza na początku, kiedy nie jest pewne, czy Bóg w ogóle istnieje, a jeśli istnieje, to czy interesuje się moim życiem i szczęściem. W trakcie rekolekcji rozpadają się też różne fałszywe wyobrażenia o Bogu, które często zostały wyniesione z rodzinnego domu. Jest to bardzo ważne, zwłaszcza dla osób zranionych, dla których ten etap jest drogą uzdrowienia i akceptacji siebie. Jednak SKB i Fundament stanowią dopiero początek głębszej drogi duchowej i początek drogi rekolekcji ignacjańskich.

Sposób, w jaki ktoś przeżywa rekolekcje, zależy od tego, co Bóg tej osobie chce dać. Nigdzie nie jest napisane, że musi doświadczyć "duchowych fajerwerków", czy to na SKB, czy na Fundamencie, choć w praktyce często tak się dzieje. Bóg udziela tych darów, których osoba na danym etapie potrzebuje i jest w stanie przyjąć, posuwa proces duchowy do przodu, niezależnie od oczekiwań rekolektanta, jak i treści, które podają prowadzący. Jedyne, co może rekolektant zrobić, to hojnie i szczerze się zaangażować w rekolekcje, a efekt już zależy od Boga.

DEON.PL POLECA

SKB realizuje cel Fundamentu, a jednym z celów Fundamentu, po doświadczeniu Bożej miłości, jest DECYZJA o wyruszeniu w drogę za obietnicą pełni życia, której przedsmaku doświadczamy w tej pierwszej fazie Ćwiczeń Duchowych (ĆD). To zgoda na to, że to Jezus będzie mnie teraz prowadził, oraz wstępna zgoda na wszystko, co przyniesienie mi ta droga. Bez tego pragnienia i decyzji pierwszy kryzys sprawi, że to, co zostało zasiane przez Boga, może zostać nierozwinięte, a nawet zanegowane. (Mówiąc o fazie Fundamentu, nie mam na myśli tylko czasu rekolekcji, ale pewien sposób przeżywania wiary, który zmienia się zależnie od etapu. Wielu ludzi, którzy świadomie prowadzą życie duchowe i szukają Boga, przechodzi przez nie bez rekolekcji).

Następnym etapem rekolekcji ignacjańskich (i naturalnym kolejnym etapem życia duchowego) jest I Tydzień ĆD (I Tydzień, mówiąc w skrócie, poświęcony jest oczyszczeniu z grzechów przez głębsze doświadczenie miłosierdzia Bożego). Wydaje mi się, że część osób po SKB lub Fundamencie w jakimś stopniu zostaje wprowadzona na drogę oczyszczenia i to doświadczenie - być może dla nich niezrozumiałe i trudne - sprawia, że rozczarowani już nie pojawiają się później na I Tygodniu (mimo że większość na koniec SKB i Fundamentu deklaruje, że przyjedzie). Oczywiście powodów jest pewnie tyle, ilu uczestników, ale w praktyce widać znaczny odpływ.

Tym, którzy docierają na I Tydzień, udaje się to przede wszystkim dzięki wytrwałości. Znaczna część z nich doświadczyła pewnego oczyszczenia, ale nie utraciła nadziei i idzie dalej. (I i II stopień SKB jest "zaliczany" jako Fundament, co oznacza, że po II stopniu można pojechać na rekolekcje I Tygodnia).

Ciekawą refleksję na temat pierwszego etapu rekolekcji, a przede wszystkim kluczowego znaczenia, jakie ma podjęcie decyzji o wyruszeniu w drogę, opisuje Alex Lefrank w książce "Przemiana w Chrystusa - przewodnik po dynamice Ćwiczeń duchowych" (Wydawnictwo WAM, Kraków 2016, s. 62-64). Dla zainteresowanych poniżej fragment książki:

"W ćwiczeniach pierwszych dni rekolekcji osoby odprawiające je chwytają i biorą w swoje ręce zbawczą nić własnego życia. Następnie, na zakończenie pierwszej fazy rekolekcji, muszą jeszcze uczynić kolejny ważny krok, a mianowicie przyjąć to wszechogarniające prawo, jakie Bóg stosuje wobec całego naszego życia: wobec wszystkich obszarów naszego życia, wszystkich sytuacji, wszystkich potrzeb, wszystkich planów, wszystkich możliwości. We wszystkim Bóg chce nas spotkać i obdarować, uzdrowić, prowadzić i wziąć na służbę. Takie jest przymierze, które zawarł z Izraelem i którego intencji Bóg nigdy się nie wyparł (Pwt 6, 4-5): «Słuchaj Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił». Do przymierza, które Bóg ustanowił jako Stwórca i Pan historii, osoby odprawiające rekolekcje mogą przystąpić i swą miłością odpowiedzieć na Bożą miłość. Także tu chodzi już o decyzję:

  • Czy chcę rzeczywiście miłować Boga «z całego serca, z całej duszy i ze wszystkich sił» (Pwt 6,5)?
  • Czy chcę żyć z Nim we wszystkich obszarach mojego życia? Pytanie nie jest o to, czy już to praktykuję, ale czy - traktując owo pytanie z całą powagą - chcę wybrać się w drogę, i to już teraz.

Decyzja, o którą chodzi w tym miejscu, jest w najgłębszym wymiarze decyzją opowiadającą się za nadzieją: żyć na mocy nadziei, że w ogóle możliwe jest tak właśnie żyć - że możliwe jest, ponieważ Bóg to obiecuje. Rekolektanci przy okazji tej decyzji mają w pamięci wszystkie doświadczenia uwiarygadniające Boże słowo obietnicy. Bóg nie tylko obiecuje, On już dał. Kiedy doświadcza się Jego darów, bardziej realistyczna staje się nadzieja na spełnienie tego, co jeszcze ma nadejść. Decyzja, o którą chodzi w tym miejscu, jest jednocześnie decyzją o wyruszeniu w drogę: być świadomym tego, że jeszcze przez długi czas nie będziemy żyli ze wszystkich sił w obliczu Boga i z Bogiem i że nie będzie to ogarniało wszystkich obszarów naszego życia. Aby do tego doszło, trzeba przejść dalszą drogę:

  • Nie doświadczyłem przecież jeszcze całego szczęścia, które Bóg obiecał tym, którzy Go miłują.
  • Przeczuwam jednak, że droga ta nie będzie wygodna.
  • Chodzi o moją osobistą decyzję: aby wyruszyć w drogę - jak wyruszył w drogę Abraham, zawierzając Bożemu słowu obietnicy (Rdz 12,1), aby Bóg także we mnie mógł spełnić to, co zapowiedział.

Gdybyśmy chcieli przedstawić ten proces w pewnym schemacie dialogu, wyglądałby on następująco:

Bóg - Rekolektant
Dary - Doświadczenie Bożych darów
Obietnice - Nadzieja

Zaproszenie - Odpowiedź: Decyzja opowiadająca się za nadzieją i za wyruszeniem w drogę

Decyzja, o którą tu chodzi, nie jest więc decyzją dotyczącą jakiejś rzeczy albo określonego postępowania; to decyzja ukierunkowana na pewne Ty. Chodzi o to, aby zawierzyć siebie Bogu historii zbawienia. Tym samym decyzja ta ma już w sobie charakter przekazania życia. (…)

Gdy osoba odprawiająca rekolekcje dotrze do tego punktu, może się zdarzyć, że zacznie mieć wątpliwości:

  • To oczywiste, że żywię nadzieję! Czy jednak rzeczywiście można «wszystko» postawić na tę nadzieję?
  • Czy można tak poważnie traktować własną nadzieję?
  • I Boga trzymać za słowo?
  • Czy nie należałoby raczej zachować większego realizmu i rozsądku?

Może również pojawić się lęk o nadzieję, którą już się ma. Ta nadzieja nadaje przecież życiu poczucie sensu. Ktoś może znaleźć w niej pocieszenie, gdy gorzej mu się powodzi. Gdyby jednak faktycznie chciało się postawić wszystko na jedną kartę, na koniec mogłoby się okazać, że była to ułuda. Czym człowiek miałby się wówczas pocieszyć?

Może dojść w tym miejscu także do pewnego konfliktu, ponieważ nie jest oczywiste, że osoba odprawiająca rekolekcje rzeczywiście dokona tego kroku, podejmując decyzję o opowiedzeniu się za nadzieją. Być może powodem tego jest brak wystarczającej ufności. W takiej sytuacji osoba towarzysząca powinna zaproponować ćwiczenia, z pomocą których rekolektant będzie mógł doświadczyć w sobie jeszcze większej ufności. Nie wolno natomiast w tej sytuacji pod żadnym pozorem postępować dalej w ćwiczeniach. Przy całej miłości Bóg nie odbiera osobom odprawiającym rekolekcje prawa do decyzji opowiadającej się za nadzieją. Traktuje bowiem każdego jako osobę. Nikt nie może zastąpić w tej decyzji człowieka. Także osoby towarzyszące. Ich zadaniem jest pomóc osobom prowadzonym w ustosunkowaniu się do tej decyzji, gdy przyjdzie na to odpowiedni czas. Jeśli nie zostanie ona podjęta, to wcześniej czy później zauważa się ten brakujący krok na drodze Ćwiczeń duchowych.

Wraz z decyzją opowiadającą się za nadzieją i wyruszeniem w drogę, która jest odpowiedzią na Boże zaproszenie, dobiega kresu faza Fundamentu".

Nie wystarczy doświadczyć Bożej miłości, potrzeba jeszcze decyzji, a po niej wytrwałości, aby pozwolić Bogu dalej się prowadzić, aby to, co zostało zasiane, wydało plon obfity w życiu codziennym.

Po fazie Fundamentu (która zasadniczo jest przyjemna) następnym etapem jest faza kryzysu (I Tydzień). Spojrzenie w rzeczywistość grzechu nie jest przyjemne - rodzi bunt, opór, rozpacz, wyrzuty sumienia, jednak ukierunkowanie tego na Boże miłosierdzie przynosi ukojenie duszy. To, co może to doświadczenie zblokować, to silne poczucie krzywdy. Wtedy taka osoba będzie potrzebowała więcej czasu, aby to "przetrawić", potrzebuje doświadczyć głębiej treści Fundamentu, aby później móc uznać swój grzech i Jezusa jako tego, który chce dźwigać nas z naszych słabości i grzechów.

Bez fazy kryzysu nie można dobrze wejść w fazę naśladowania, w pewnym sensie droga oczyszczenia jest przygotowaniem do drogi oświecenia, do III fazy rekolekcji, do bycia uczniem Jezusa (II Tydzień ĆD) - de facto uczniem się jest już od początku, ale tutaj zostało to bardziej wyakcentowane i też bardziej chciane przez daną osobę. Uczeń chce oddać się Bogu na służbę, po to mu było potrzebne oczyszczenie, aby móc lepiej służyć i w tym znajdować swoje szczęście, a nie udrękę. Jeszcze za bardzo nie wie, jak to zrobić, jak znaleźć harmonię między miłością Boga, innych i siebie, ale uczy się na błędach, a Jezus mu w tym towarzyszy. Uczeń już nie tyle jest skupiony na braniu, ale chce hojnie odpowiedzieć swoją miłością. Dlatego w sposób szczególny na tym etapie pojawia się temat powołania.

Później następują fazy cierpienia i uwielbienia, które składają się na drogę zjednoczenia. Uczeń odkrywa, że mimo starań jego życie nie jest przesiąknięte miłością i wiele dobrych rzeczy, które robi, opiera na sobie. Odkrywa subtelne nieczyste motywacje, które nim kierowały. Zauważa, że sukces i bycie efektownym w działaniu nie jest najważniejszą rzeczą. Gdy Bóg go wprowadzi na drogę zjednoczenia, w jego myśleniu ważniejsze będzie to, w jaki sposób coś będzie robił, niż co robi i jakie to przynosi efekty. Jego modlitwa jest trwaniem i obecnością, przyjmuje rzeczywistość taką, jaką jest, przyjmuje cierpienie i potrafi cieszyć się z małych rzeczy. Coraz bardziej potrafi towarzyszyć innym w cierpieniu, ale także - co wymaga jeszcze większej wolności - cieszyć się z dobra i szczęścia innych. Mimo to nie jest bierny, przynosi owoc, znacznie większy niż na poprzednich etapach, ale świadomość bycia skutecznym już mu niczego nie dodaje.

Z każdą fazą coraz bardziej upodabniamy się do Jezusa i nasza miłość jest coraz dojrzalsza. Są okresy, kiedy wydaje nam się, że robimy krok w tył, ale często to jest powrót, który jest krokiem w głąb tego, co już było. Nie chodzi o jakieś "zaliczanie faz", czasami to działa na zasadzie spirali, mamy na pewnym poziomie doświadczenie z każdej fazy, ale ono zawsze może być głębsze i nasza uwaga w różnych okresach będzie skupiała się na innych aspektach przeżywania wiary. Ostatecznie od Boga zależy, kiedy i jak będzie prowadził naszą duszę do zjednoczenia, od nas natomiast zależy, czy Mu na to pozwolimy i czy będziemy hojnie współpracować.

Myśli św. Ignacego Loyoli:

"Ufaj Bogu tak, jakby całe powodzenie spraw zależało wyłącznie od Niego; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła".

"Jest bardzo mało ludzi, którzy przeczuwają, co Bóg uczyniłby z nich, gdyby zaparli się siebie i całkowicie oddali się Chrystusowi Panu, aby On ukształtował ich dusze w swych dłoniach".

Informacje o rekolekcjach:

Dla młodzieży

Dla starszych

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rekolekcje, które są skarbem Kościoła
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.