Syria: wspólna modlitwa chrześcijan i muzułmanów

(fot. shutterstock.com)

Muzułmańskie wezwanie do modlitwy, zwane adan, rozbrzmiewające pięć razy dziennie, stało się dla nas okazją, by pamiętać o naszej modlitwie i jednoczyć się na niej z innymi chrześcijanami.

Kiedy jako duszpasterz pracowałem w Syrii, doświadczałem nieustannie tego, że moja praca formacyjna nie była zbyt efektywna, ze względu na słabą komunikację z wiernymi. Chodziło o tworzenie wspólnot chrześcijańskich.

DEON.PL POLECA

Jak je tworzyć, dążąc do tego, aby więź pomiędzy członkami wspólnoty była intensywna, gdy nie było odpowiednich kanałów komunikacyjnych? Nasze spotkania odbywały się co tydzień i trwały tylko dwie godziny. Było to za mało, aby mogły się wytworzyć mocne więzy wspólnotowe.

Jednym ze sposobów stworzenia większej więzi pomiędzy członkami grupy było odkrycie spotykania się na modlitwę w tym samym czasie, ale każdy w miejscu, w którym aktualnie przebywał. Mogliśmy to zrobić, bo chociaż mała była szansa, aby czynić to przy dźwięku kościelnych dzwonów, to jednak muzułmański adan, czyli wezwanie do modlitwy, było słyszalne dla każdego i to w tym samym momencie, pięć razy na dobę. Na ulicy, w domu, na uczelni, w pracy, w każdym miejscu, w tym samym czasie rozlega się zwielokrotniony przez potężne megafony głos szahady, czyli muzułmańskiego wyznania wiary w Boga, który jest Jedyny i Największy, a Muhammad jest Jego prorokiem.

Adan był często odbierany przez chrześcijan jako krytyka pod ich adresem i jednocześnie jako wezwanie, aby przyłączyli się do wspólnoty posiadającej prawdziwą wiarę. Dlatego chrześcijanie dość niechętnie odnosili się do tego wezwania, odbierając je jako skierowane ku nim napomnienie i nachalny apel o nawrócenie.

Wyznaczyliśmy sobie duchowe spotkanie za każdym razem, gdy słyszeliśmy muzułmańskie wezwanie do modlitwy. Żeby nie pochłaniało ono zbytniej uwagi i żeby w każdych warunkach było wykonalne, zdecydowaliśmy się odmawiać przynajmniej jedno wezwanie Modlitwy Pańskiej. Ponieważ jest ich siedem, tak jak dni tygodnia, dlatego na każdy dzień przypadało jedno z nich.

Bardzo nam się podobało, że w niedzielę na przykład, która w krajach muzułmańskich jest dniem powszednim, mogliśmy wyszeptać w duszy proste: "Ojcze nasz, który jesteś w niebie", bo przecież chodziło o dzień Pański.

To samo, jeśli chodzi o czwartek: "chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj", a dzień ten przecież kojarzy się z Ostatnią Wieczerzą i tym Chlebem, którym karmimy się w Kościele, aby dojść do ziemi obiecanej, czyli do pełni Zbawienia. W piątek, wspominając krzyż Chrystusa, który pojednał nas z Bogiem, mówiliśmy: "odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". W sobotę natomiast: "nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego", jako przygotowanie do dnia Pańskiego, czyli do niedzieli.

Wszystkim spodobała się ta praktyka. Mogliśmy duchowo spotykać się ze sobą, a przy tym wykorzystaliśmy to, co było dość często duchową przeszkodą i elementem rozproszenia. Teraz adan stał się naszym sprzymierzeńcem.

Rezultaty było widać niemal od razu. Nieraz miały charakter niemal spektakularny. Młoda nauczycielka, będąca na stażu w dalekiej od jej miejsca zamieszkania wiosce muzułmańskiej, mówiła, że momenty, kiedy słyszała adan, były dla niej najbardziej wzruszające, bo wtedy czuła się u siebie w domu, czuła bliskość przyjaciół, była szczęśliwa. Mówiła, że chociaż trwało to krótką chwilę - zauważyli to jej uczniowie. I stanowiło to dla nich zagadkę, dlaczego ta nauczycielka, chrześcijanka, nienosząca muzułmańskiego welonu na głowie, podczas adanu milczy i jest taka szczęśliwa.

Zabawne było spotkanie z jednym księdzem, który mnie któregoś razu zastępował. Wymyślił, że zrobi coś w rodzaju małego plebiscytu. Chciał sobie wyrobić zdanie o tej wspólnocie, czytając ich odpowiedzi na pytania, które im wcześniej zadał. Oburzył się jednak podczas odczytywania odpowiedzi. Sądził, że zlekceważyli zarówno jego, jak i jego pytania, bowiem wszyscy napisali to samo, to znaczy, że najbardziej czują się bliscy Boga podczas adanu.

Trzeba było dłuższych wyjaśnień, aby mógł zmienić zdanie na ich temat.

Zygmunt Kwiatkowski SJ - jezuita, misjonarz, spędził 30 lat w Egipcie, Libanie i Syrii

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Syria: wspólna modlitwa chrześcijan i muzułmanów
Komentarze (1)
Andrzej Ak
30 grudnia 2017, 17:32
To nie jest obraz wspólnej modlitwy. To jest obraz modlitwy w stanie okupacji. "Nie mów głośno, bo Cię zabiją"!