Tajna broń jezuitów

(fot. shutterstock.com)

Zdaniem niektórych odmieniają życie. Wystarczy jedno spotkanie, trochę praktyki i już. Ćwiczenia duchowe Ignacego Loyoli. Jak się za nie zabrać?

Pod tym mianem "Ćwiczenia Duchowe" rozumie się wszelki sposób odprawiania rachunku sumienia, rozmyślania, kontemplacji, modlitwy ustnej i myślnej i inne działania duchowe, jak o tym będzie dalej mowa. Albowiem jak przechadzka, marsz i bieg są ćwiczeniami cielesnymi, tak te nazywa się ćwiczeniami duchowymi.

Ignacy zaczyna książeczkę Ćwiczeń Duchowych (ĆD) od bardzo dosadnego stwierdzenia: to są ćwiczenia! Wszystkie metody i środki opisane później trzeba rozumieć w kategoriach ćwiczenia się, wewnętrznej pracy nad sobą: nad swoim charakterem, talentami, słabościami i relacją z Bogiem.

DEON.PL POLECA

Z prostego porównania do ćwiczeń fizycznych wynika kilka bardzo realistycznych prawd, na które musimy się zgodzić, jeżeli chcemy w ogóle jakkolwiek wewnętrznie się rozwinąć. Oto kilka z nich:

Systematyczność - nie ma realnego rozwoju bez ćwiczeń, które odbywają się systematycznie. Ciało musi się przyzwyczaić do rytmu ćwiczeń aby nastąpił rozwój. Zaniedbanie ćwiczeń sprawia, że przy kolejnej serii treningów ciało musi najpierw powrócić do swojej poprzedniej kondycji (co zabiera trochę czasu) i dopiero potem na nowo się rozwija.

Podobnie żaden nawyk nie zakorzeni się w nas bez regularnego ćwiczenia, a dłuższe przerwy w nabywaniu nawyków sprawiają, że trzeba zaczynać od nowa. Owoce Ćwiczeń Duchowych (duchowe i psychiczne) również osiągamy stopniowo (!) przez systematyczne ćwiczenia.

Powtarzanie - ilość ćwiczeń duchowych jest skończona. Błędem jest myślenie, że po pojedynczym wykonaniu każdego z nich zdobędziemy wszystkie owoce ĆD. To tak, jakby ktoś chciał zrobić jedną pompkę, jeden przysiad, itd. i myślał, że już osiągnął pełnię swoich fizycznych możliwości.

Ćwiczenia duchowe muszą nam wejść w krew, musimy je powtarzać, żyć nimi na co dzień. Każde powtórzenie ćwiczenia zmienia nas na coraz głębszym poziomie. Jako że nasze życie płynie i codziennie jesteśmy nieco innymi ludźmi, za każdym razem wchodzimy w poszczególne ćwiczenia z nowym doświadczeniem i wyciągamy z nich coraz to nowsze owoce.

Wysiłek - prosta uwaga. Ćwiczenia duchowe będą nas kosztowały bardzo dużo wysiłku. Będziemy musieli walczyć o czas i odpowiednie miejsce. Każde ćwiczenie będzie prowadziło nas do rozwoju, a rozwój boli: stare tkanki obumierają na rzecz nowych, stary człowiek obumiera a rodzi się nowy.

Podczas ćwiczeń pozwalamy Duchowi Świętemu dotykać naszych ran, zniewoleń, schematów myślowych, itp., a On zaczyna je wszystkie poruszać. Dotknięte rany bolą a ruszone schematy myślowe - burzą się. Będą też godziny posuchy, gdy będziemy czuli, że nic się nie zmienia. Nic to nowego, każdy sportowiec z tym się mierzy.

Ciągły rozwój - nie ma końca ćwiczeń, tak jak nie ma końca treningu. Jeżeli chcemy trzymać formę fizyczną, musimy utrzymywać stały trening. Jeżeli chcemy trzymać formę duchową (trwałą i żywą relację z Bogiem, wrażliwość na Jego Ducha), musimy kontynuować ćwiczenia.

Ćwiczenia są więc stylem życia, narzędziem które czyni nas nieustannie duchowo sprawnymi, gotowymi na realizację Bożych natchnień.

Trener - przydałby się ktoś, kto pomaga mi w treningu duchowym. Ktoś, kto pomoże mi zrozumieć kolejne etapy ćwiczenia się, przejść przez momenty krytyczne, rozwinąć mój osobisty, specyficzny rodzaj relacji i współpracy z Bogiem.

Duchowość Ignacjańska. "Czym to się je"?

Ćwiczenia duchowe, [służące] do przezwyciężenia samego siebie i do uporządkowania swego życia - bez kierowania się jakimkolwiek przywiązaniem, które byłoby nieuporządkowane.

Każdy z nas na pewno spotkał się z hasłem "duchowość" nie raz. Duchowość kobiety i mężczyzny, duchowość dominikańska, duchowość Karmelu, duchowość wschodu, duchowość w biznesie, duchowość różańcowa, duchowość maryjna, duchowość Jana Pawła II, osobista duchowość.

Jak to rozumieć? Czy, jeżeli jestem dominikaninem, to żyję duchowością mężczyzny, dominikańską, chrześcijańską, osobistą, czy różańcową? Duchowość trochę przypomina worek, do którego wrzuca się wszystko, co w jakikolwiek sposób jest związane z życiem duchowym.

Spróbuję z tego wszystkiego wybrać jedną interpretację duchowości, na podstawie której wyjaśnię na czym polega duchowość ignacjańska, czyli ta, która wyrasta z Ćwiczeń Duchowych, zaproponowanych Kościołowi przez św. Ignacego Loyolę.

Weźmy duchowość jako pewną metodę rozwoju duchowego. Jako drogę, po której się idzie, aby rozwijać swoje życie duchowe. Te drogi są różne, w zależności od religii, czy nawet różnych odmian wewnątrz samych religii. Drogi, metody, sposoby rozwoju duchowego są różne.

Duchowość chrześcijańska (która nas najbardziej interesuje) jest drogą, metodą, sposobem rozwoju duchowego, który polega na naśladowaniu Jezusa Chrystusa. Tak. Bóg przyszedł na świat i pokazał co to znaczy być człowiekiem w pełni, a więc również w pełni duchowo.

Jeżeli chcę się rozwijać duchowo jako chrześcijanin - muszę po prostu naśladować przykład i wzór chrześcijanina - Jezusa. Modlić się jak On, rozmawiać jak On, budować takie relacje jak On, pracować jak On, itd.

Innymi słowy, duchowość chrześcijańska polega na tym, żeby coraz bardziej kochać (Boga, siebie i innych) - no bo Jezus przede wszystkim kochał.

Ok. Co teraz z innymi duchowościami chrześcijańskimi? To będą z kolei drogi, metody, sposoby na naśladowanie Jezusa i wzrastanie w kochaniu. Wszystkie są chrześcijańskie, ale będą kładły nacisk na różne sposoby stawania się podobnym do Jezusa w miłości.

Na przykład duchowość franciszkańska (przepraszam, jeżeli się mylę, ale tak się domyślam) będzie upodabniała chrześcijanina do Jezusa ubogiego i radosnego. Duchowość jezuicka będzie kładła większy nacisk na Jezusa posłusznego i dyspozycyjnego dla misji.

Duchowość Maryjna będzie czymś w stylu powierzenia się Maryi, żeby nas wychowywała tak, jak wychowała Jezusa, byśmy byli do Niego podobni.

Teraz duchowość ignacjańska.

Duchowość ignacjańska polega na bardzo świadomej pracy nad sobą. Przypadnie do gustu wszystkim, którzy bardzo lubią kierować się rozumem, analizować, badać, wytyczać sobie cele i powoli, kroczkami, je osiągać. Konkretne ćwiczenia i wskazówki prowadzą nas do tego, że:

  • potrafimy zauważać nasze uczucia, zauważać co nami manipuluje;
  • rozumiemy nasze uczucia;
  • potrafimy na nie wpływać;
  • czynnie współpracujemy z Bogiem w procesie naszego uzdrowienia i uwolnienia;

W ten sposób adept ĆD przebudowuje świadomie całe swoje wnętrze i formuje je na podobieństwo wnętrza Jezusa.

Tekst pierwotnie ukazał się na blogu Wojciecha Werhuna SJ. Znajdziesz tam więcej porad dot. ćwiczeń duchowych i duchowości ignacjańskiej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tajna broń jezuitów
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.