Tam, gdzie wzmogła się krzywda

(fot. La FruU/flickr.com)

Któż z nas nie czuł się w jakiejś formie skrzywdzony? Wielu ludzi dorosłych cierpi z powodu krzywdzącego traktowania ich przez rodziców w okresie dzieciństwa. Wiele kobiet czuje się pokrzywdzonych przez ojców, mężów czy braci nadużywających alkoholu. Jakże wiele sytuacji z okresu dojrzewania nastolatek odbiera jako raniące. A ludzka miłość? To, co dla młodego człowieka winno być najpiękniejszym wspomnieniem, nieraz przemienia się w istny koszmar z powodu doznanego przy tej okazji upokorzenia i wykorzystania.

Krzywda zawsze boli. Stąd też zdarza się, że niektórzy o doznanych w życiu krzywdach niemal codziennie opowiadają najbliższym. A ponieważ słuchanie - kolejny już raz - o czyichś skrzywdzeniach jest przykre, otoczenie odsuwa się od uskarżających się, a ci odbierają to jako potwierdzenie, że są nieustannie krzywdzeni. Opowiadanie o swojej krzywdzie to tylko jedno z przyjmowanych rozwiązań. Osoby, dla których świadomość doznanej krzywdy jest zbyt bolesna, zachowują się zupełnie inaczej. Nie chcą pamiętać o doznanych krzywdach, dlatego spychają je w podświadomość i w jakiś przedziwny sposób usiłują o nich zapomnieć. Tak bronią się przed dotkliwym bólem krzywdy. Owo zapomnienie bywa jednak tylko pozorne. Krzywda "zapomniana" ukrywa się w podświadomości i destrukcyjnie oddziałuje na całego człowieka. Pracuje na głębszych pokładach, co ujawnia się nieraz w uczuciach niechęci do ludzi, ciągłym poczuciu zagrożenia, w lękach, a nade wszystko w depresji. Powszechność stanów depresyjnych wiąże się dziś niewątpliwie z powszechnością krzywdy doznanej w relacjach międzyludzkich.

Głębokie doświadczenie krzywdy można porównać do infekcji grypowej - wyleczona do końca bywa niegroźna. Zlekceważona i zaniedbana - ujawnia się po pewnym czasie w ciężkich powikłaniach. Różne krzywdy, których doświadczamy w życiu, na ogół nie są aż tak groźne, jak moglibyśmy sądzić. I choć zwykle boleśnie się je odczuwa, to jednak leczone nie mają destrukcyjnego wpływu na nasze życie. Krzywdy "pielęgnowane" w świadomości czy też przeciwnie - dławione i ukrywane - mogą zatruwać wszystko: relacje z Bogiem, z bliźnimi, stosunek do własnego życia. Próby maskowania krzywdy sprawiają, że człowiek skrzywdzony - w sposób wręcz niezauważalny dla siebie, ale widoczny dla otoczenia - sam przemienia się z ofiary w prześladowcę. Dorośli, którzy krzywdzą swoje dzieci, to często osoby same w przeszłości głęboko skrzywdzone. Krzywdy ludzkiej nie da się bowiem ukryć. Można ją jedynie "odcierpieć" i przyjąć jako ważne wydarzenie własnej historii.

Zasadniczym warunkiem rozwiązania problemu ludzkiej krzywdy pozostaje głębokie pragnienie przekroczenia jej. Jeżeli wielu pogrąża się w poczuciu krzywdy, to tylko dlatego, że zabrakło w ich życiu wewnętrznej determinacji, by szukać stosownej pomocy. Pomoc terapeutyczna czy duszpasterska nie przyniesie żadnego owocu, o ile osoba skrzywdzona sama odważnie nie zaangażuje się w uzdrowienie. Skuteczność wszelkiej pomocy zależy od osobistego udziału w procesie uleczenia: pojednania ze sobą, Bogiem i krzywdzicielem.

Bóg, do którego zwracamy się bezpośrednio z naszym poczuciem krzywdy, odsyła nas do wspólnoty Kościoła. Owa troskliwa, matczyna miłość Kościoła przychodzi do nas w przepowiadaniu słowa Bożego, sakramencie pokuty, kierownictwie duchowym, Eucharystii. Ogromną pomocą może stać się także udział w życiu wspólnoty kościelnej, w której doświadczamy wzajemnej życzliwości, troski i miłości. Tu pojawia się jednak pewna trudność. Polega ona na tym, iż Kościół pociesza skrzywdzonych i pomaga im przez konkretnych ludzi, szczególnie zaś przez duszpasterzy. Dlatego też każdy, kto w ramach pracy duszpasterskiej chce pomagać ludziom skrzywdzonym, powinien najpierw sam wejść w proces uleczenia własnych zranień. Wydaje się więc rzeczą najwyższej wagi, by duszpasterze, liderzy parafialni, osoby pracujące w poradnictwie czy katecheci szukali uzdrowienia swojego poczucia krzywdy, tak by w ramach posługi nie przerzucali go na ludzi, którym mają służyć. Osoba żyjąca z poczuciem krzywdy nie zrozumie człowieka skrzywdzonego i nie będzie w stanie mu pomóc. Jej rady i uwagi pozostaną powierzchowne i zewnętrzne, a niekiedy mogą również wprowadzać w błąd.

Leczenie z poczucia krzywdy zaczyna się już wówczas, gdy osoba skrzywdzona uwierzy, że jej wewnętrzne uzdrowienie jest możliwe. Jeśli Jezus wzywa nas do przebaczenia naszym winowajcom, to jednocześnie daje nam łaskę, byśmy mogli to wprowadzić w życie. Krzywda, przyjęta w jedności z Jezusem i potraktowana jako zobowiązanie, przestaje być zatruwającym życie przekleństwem, co więcej - może stać się darem większego otwarcia na Boga i głębszego rozumienia ludzi. To sam skrzywdzony, kierowany łaską Boga, ma moc przemienić przekleństwo krzywdy w błogosławieństwo i dar. Ból krzywdy - mocą ludzkiej pracy i siłą łaski Bożej - zostaje z czasem przemieniony w radość przebaczenia.

Praca nad poczuciem skrzywdzenia wymaga wysiłku duchowego i religijnego, ale też emocjonalnego i psychicznego. Choć w procesie uzdrowienia wewnętrznego można wyróżnić płaszczyznę duchową i psychologiczną, to jednak obie są ze sobą tak ściśle złączone, iż nie da się ich w sposób sztuczny rozdzielać. Emocjonalność i duchowość pozostają integralnymi elementami osoby ludzkiej i obie te płaszczyzny potrzebują siebie nawzajem. Powinny jednak zostać podporządkowane ludzkiemu duchowi. Podobnie jak nie da się pokonać głębokiego poczucia skrzywdzenia, odwołując się jedynie do psychologii, tak też nie można przekroczyć go, powołując się tylko na rozumiane w sposób zawężony doświadczenia religijne. Autentyczna religijność i duchowość łączy świat ludzkich uczuć z otwieraniem się na działanie Bożej łaski.

Parafrazując słowa św. Pawła (por. Rz 5, 20), możemy powiedzieć, że tam, gdzie wzmogła się ludzka krzywda, tam jeszcze obficiej rozlewa się łaska przebaczenia i pojednania. Doznane krzywdy - dzięki łasce Boga i ludzkiej pomocy - mogą stać się szczególnym miejscem wrażliwości na drugiego człowieka i jego cierpienie. Radość przebaczenia w życiu osoby skrzywdzonej nie ogranicza się tylko do przebaczenia krzywdzicielowi. Wyraża się ona także w większej wrażliwości na bliźnich, szczególnie zaś na ludzi cierpiących i będących w potrzebie. Radość przebaczenia to radość przyjmowania ludzi takimi, jakimi są, radość słuchania ich, rozumienia i udzielania im pomocy. Sam Jezus powiedział: Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu (Dz 20, 35).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tam, gdzie wzmogła się krzywda
Komentarze (10)
I
Iwona
29 czerwca 2012, 11:44
Ojcze Józefie dziękuję za piękną, dobrą i pozyteczną ksiązkę "Ból krzywdy radość przebaczenia" napisana przystępnym językiem, ktora pozwoliła mi lepiej zrozumieć siebie i to co ze mną się dzieje i bardziej pzowolila mi się otworzyć na Boga i ludzi. Zobaczyć ich nie tylko jako krzywdzicieli ale i skrzywdzonych, zobaczyć, że sama w róznych sytuacjach stawałam się i krzywdozna i krzywdzicielem. Wejrzeć głębiej w siebie. Wybaczyć nie tylko im ale i sobie. Wspólczuć i im i sobie. Odzyskać w tym obolałaym obszarze radość i pokój. Chwała Panu!
*
***
28 czerwca 2012, 10:00
Kocham ojca Augustyna i uwielbiam czytać jego książki,artykuły,słuchać rekolekcje....To dzięki Niemu wydawało mi się,że przebaczyłam swojemu ojcu....Ale zbyt mocno chyba pragnęłam przebaczyć, a jeszcze mocniej zapomnieć....Byc może to mój błąd,że chciałam to zrobic sama bez pomocy fachowców....Teraz ojciec powoli odchodzi....i wiem ,że czeka mnie jeszcze jeden kopniak...To co zostało wepchniete w podświadomość teraz znowu wraca.....powodując wielki ból...Całe życie nie umiałam się pozbyć strachu przed ludżmi ,bo ojciec stworzył nam horror....ech wiele sie ciśnie na usta,ale już chyba za póżno.....
E
eskalacja
28 czerwca 2012, 07:52
Tam gdzie wzmogła się krzywda, tam następuje coraz większa eskalacja krzywd. Zło rodzi zło, a złe drzewo nie wydaje dobrych owoców. Mały konflikt zbrojny może wywołać wielką wojnę trwającą całymi latami. Niewierność małżeńska prowadzi do rozwodów. Alkoholizm jednego rodzica niszczy życie całej rodziny. Artykuł jest dobry, ale zbyt idealistyczny.
PK
przekleństwo krzywdy
10 marca 2012, 12:59
"sam skrzywdzony, kierowany łaską Bożą, ma moc przemienić przekleństwo krzywdy w błogosławieństwo i dar..' Piękne słowa tylko że często nieprawdziwe. Skrzywdzone dziecko, wychowujące się w rodzinie alkoholowej, gdy dorasta, zakłada własną rodzinę i nie umie zachowywać się inaczej niż własny ojciec: leje żonę, awanturuje się, zdradza i w końcu porzuca żonę i dzieci. Krzywda jednego zrodziła krzywdę następnych, niewinnych ludzi. Czy dzieci tego człowieka będą inne? Raczej nie. Przekleństwo krzywdy przenosi się na następne pokolenia. Dlaczego ta łaska Boża, o której mowa w artykule, nie zadziałała?
C
człowiek
9 marca 2012, 23:44
"To zdanie nie jest prawdziwe:" Trochę to wszystko zbyt idealistyczne. Twierdzenie, że "gdzie wzmogła się krzywda, tam jeszcze obficiej rozlewa się łaska przebaczenia i pojednania" - nie jest prawdziwe. Poza tym jak można prosić Boga o pomoc w uleczeniu krzywdy jeśli się wie, że wszystko co się dzieje i co spotyka człowieka, jest wpierw przez Boga zaplanowane i dopuszczone. Najpierw sam Bóg dopuszcza wielkie krzywdy, a potem On ma człowieka z nich uzdrowić? stanowczo podważam to zdanie: Dostałeś wolną wolę od Boga. to Ty decydujesz czy ruszysz tą ręką czy nie. to nie motyw świata jako teatru w którym Bóg napisał scenariusz i stworzył reżyserię. Gdyby tak było Jezus nie umarłby na krzyżu a my bylibysmy zbawieni. bo? Bóg jest Miłością. Człowiek dąży do Miłości ale nigdy jej nie osiągnie bo co? bo nie jest Bogiem- istotą doskonałą (nawet wg filozofów), ale dąży do niej od urodzenia i zawsze będzie pragnął Miłości. a że ludzie oferują sobie sex narkotyki alkohol seriale filmy pornografie itd (to co jest łatwe i przyjemne) zamiast podąrzać drogą do Boga (trudną!) to potem mamy krzywdy rodzinne, wojny itp itd - z własnej woli. "przebacz 77 razy (czyt. nieskończenie wiele) a nie 7 (czyt. raz).
Ulka
8 marca 2012, 19:06
To prawda, tak jest z tymi krzywdami, jak ojciec napisał. Z tym, że w takich artykułach na ogół wszystko jest takie gładkie i poukładane, na wszystko jest recepta, a jeśli ktoś jej nie stosuje, to wtedy jest sam sobie winien. A to nie takie przejrzyste. Jest przebaczenie, jest Pan Bóg i modlitwa, jest rozmowa z mądrymi ludźmi. I dalej jest krzywda i ani się obejrzysz, a tu kolejny przez ciebie skrzywdzony, chociaż nie chcesz, ranisz. I w tym wszystkim nie sądzi się tej pierwszej przyczyny, tego, który skrzywdził cię, tak porządnie, na długie lata, ale właśnie ciebie - to od ciebie się wymaga, żebyś był miły i poukładany. Tu i teraz. A że ty nie jesteś w stanie spełnić tych warunków, nie to, że nie chcesz, nie jesteś w stanie, zostajesz często sam, ze swoim przebaczeniem, modlitwami i mądrymi rozmowami. A co do cytatów ze Słowa, też mam jeden: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom", a przy okazji Wielkiego Postu przykład dla nas najważniejszy: Jezusa wiszącego na krzyżu, proszącego: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią", który nie zaakcentował żadnych warunków przebaczenia wobec stojących tam faryzeuszów i innych gapiów.
~~
29 października 2011, 14:02
Łuk.17. 3 Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu! 4 I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: "Żałuję tego", przebacz mu!» Ten warunek przebaczenia jest rzadko akcentowany. I osoby permanentnie krzywdzone, bez jakichkolwiek oznak skruchy ze strony krzywdziciela, mają kolejną krzywdę - czują sie winne, że nie przebaczyły. A w końcu nawet Bóg przebacza tylko pod warunkiem szczerego żalu i mocnego postanowienia poprawy.
N
nobody
29 października 2011, 09:37
Trochę to wszystko zbyt idealistyczne. Twierdzenie, że "gdzie wzmogła się krzywda, tam jeszcze obficiej rozlewa się łaska przebaczenia i pojednania" - nie jest prawdziwe. Poza tym jak można prosić Boga o pomoc w uleczeniu krzywdy jeśli się wie, że wszystko co się dzieje i co spotyka człowieka, jest wpierw przez Boga zaplanowane i dopuszczone. Najpierw sam Bóg dopuszcza wielkie krzywdy, a potem On ma człowieka z nich uzdrowić?
Alicja Snaczke
13 lutego 2010, 17:01
O. Jożefie, "Tam, gdzie wzmogła się krzywda...", to ciekawy i potrzebny artykuł. Dziękuję. Każde zranienie boli, szczególnie, gdy nie pozwolą, ci co krzywdzą, by się choć trochę zabliźniło. Dlatego w takich chwilach warto myśleć o Jezusie Ukrzyżowanym, który wciąż - tak myślę - ma niezabliźnione rany, przez naszą mała wiarę i ciągłą grzeszność. To piękne co mówi Pan Jezus "Więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu". On, nie tylko mówi, ale wciąż daje. Dlatego chcę poznawać i kochać Pana Jezusa Ukrzyżowanego, bo z Jego Krzyża wylała się łaska dla nas.
Grażyna Urbaniak
13 lutego 2010, 14:30
Łuk.17. 3 Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu! 4 I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: "Żałuję tego", przebacz mu!» Ten warunek przebaczenia jest rzadko akcentowany. I osoby permanentnie krzywdzone, bez jakichkolwiek oznak skruchy ze strony krzywdziciela, mają kolejną krzywdę -  czują sie winne, że nie przebaczyły. A w końcu nawet Bóg przebacza tylko pod warunkiem szczerego żalu i mocnego postanowienia poprawy.