To największy problem w życiu duchowym. Jak sobie z nim radzić? [WYWIAD]

(fot. youtube.com / Marcin Zieliński)
Marcin Zieliński / Katarzyna Szkarpetowska

"Wielokrotnie postawiłbym na sobie krzyżyk. Skreśliłbym samego siebie. Naprawdę trudno byłoby mi przejść przez różne momenty w życiu: upadki, słabości" - mówi Marcin Zieliński. Co go uratowało?

Katarzyna Szkarpetowska: Jezus mówi, że każdy, kto patrzy - kto tylko spojrzy - pożądliwie, już dopuścił się grzechu cudzołóstwa.

Marcin Zieliński: Każdy grzech zaczyna się tak naprawdę od oczu, dlatego swój wzrok należy dyscyplinować - nie pozwalać sobie na pożądliwe patrzenie, nie karmić się treściami, o których wiemy, że mijają się z Bożymi zasadami. Zbawienie nie zaczyna się po śmierci, ale już teraz. Jest poznaniem Ojca i Tego, którego Ojciec posłał.

DEON.PL POLECA

Teraźniejszość wpisuje się w życie wieczne?

Tak, bo życie wieczne polega na poznaniu, a my poznajemy już w tym życiu. Poznanie jest, mówiąc językiem biblijnym, intymną relacją z Bogiem. Jesteśmy do tej relacji zaproszeni. Kiedy poznajemy Boga, kiedy wchodzimy z Nim w relację już teraz, to śmierć nie będzie dla nas czymś strasznym, ale przejściem w doskonałe poznanie.

Co sprawia, że nie boimy się podejść do Boga i poznawać Go z bliska?

Miłość sprawia, że możemy podejść do świętego Boga. Jeśli natomiast nie żyjemy w miłości, lecz w grzechu, to nas to od Niego oddala.

Otwartość serca jest kluczem do tego, aby poznać i doświadczać Boga?

Tak, bo to od serca, a nie od zewnętrznej powłoki zależy, kiedy, gdzie i w jaki sposób Bóg się z nami spotka. On nie patrzy na nas tak, jak patrzą ludzie czy nawet my sami. Bóg patrzy na serce. Otwartość serca jest aktem woli.

A jak ty dbasz o czystość serca?

Błogosławieństwem w moim życiu jest to, że należę do wspólnoty, bo modlitwa wspólnotowa jest bardzo ważna. W ciągu dnia staram się zawsze znaleźć czas, aby pobyć z Bogiem, bo kiedy przebywam w Jego obecności, On mnie przemienia, motywuje, żeby żyć świętym życiem. Kto z kim przestaje, takim się staje [uśmiech]. Największy problem w życiu duchowym pojawia się wtedy, gdy przestajemy się z Bogiem spotykać. Wielu z nas kończy modlitwę, zanim naprawdę zacznie się modlić. A jeżeli chcemy widzieć owoce modlitwy, musimy wejść w duchową głębię.

Czyli siła do życia w czystości, w świętości płynie - przez nasze serce - z modlitwy.

Życie modlitewne jest źródłem wszelkiej siły! Kiedy jesteśmy w modlitwie, łatwiej nam dostrzec różne pokusy. Różne szare strefy, które są dla naszej czystości, świętości zagrożeniem. Miałem w życiu takie momenty, kiedy szedłem do komunii i po przyjęciu Pana Jezusa czułem wyraźnie swoją grzeszność. Świętość Boga nie potępiała mnie, ale pokazywała te obszary, te "szare strefy" mojego serca, które On chciał jeszcze przemienić. Kiedy zbliżamy się do Pana Jezusa, zbliżamy się do światła. On jest Światłem świata! A im bliżej światła, tym więcej brudu widać. W Nim nie ma dla nas potępienia. Jest przebaczenie, które musi jednak zostać poprzedzone naszym ukorzeniem się i przyznaniem do grzechu. Tutaj jest przestrzeń na działanie Ducha Bożego, który objawia nam prawdę o naszych grzechach, ale i o miłości Ojca do nas.

Marcin Zieliński o tym, dlaczego modlitwa czasami "nie działa" i czy można modlić się "źle" >>

Mówiąc o czystości, zazwyczaj skupiamy się na sferze seksualnej. Tymczasem czystość to także wolność, uczciwość, przejrzystość w życiu osobistym, zawodowym, w relacjach, które budujemy… Dlaczego więc patrzymy na czystość tak jednotorowo, najczęściej właśnie przez pryzmat ludzkiej seksualności?

Pewnie dlatego, że świat pędzi w stronę nieczystości cielesnej, która jest dziś mocno promowana. Wystarczy popatrzeć na billboardy. Trudno dziś o teledysk, o muzyczne show, gdzie nie byłaby eksponowana nagość. A przemiana serca, jak mówisz, dotyka wielu sfer, nie jednej. To jest proces. I warto o tę czystość na różnych polach w życiu walczyć.

Czy rzeczywiście tak jest, że kiedy mamy czyste serce, niezmącone grzechem, to łatwiej nam wytrwać w tym, co nas spotyka i - generalnie - w tym, co niesie życie?

Myślę, że tak. Czyste serce daje nam duchową przewagę, a jest nią bycie blisko Boga i odczuwanie Jego obecności. Kiedy jesteśmy w stanie grzechu, trudno - a przynajmniej trudniej - jest nam odczuć Jego obecność. To nie znaczy, że Boga przy nas nie ma, bo jest, ale w grzechu musimy walczyć z naszymi myślami, z duchową samotnością, nierzadko z poczuciem bezsensu, które grzech rodzi.

A czystość życia rodzi siłę?

Zdecydowanie tak. Ja wiem, że z Bogiem jestem w stanie uczynić wszystko. Bez Niego człowiek potyka się o byle paproch.

Miejscem, gdzie odzyskujemy czystość serca, jest bez wątpienia konfesjonał. Czym dla ciebie jest sakrament pojednania?

W historii mojego życia ten sakrament zajmuje bardzo ważne miejsce, ponieważ ja wielokrotnie nie miałem już do siebie siły. Wielokrotnie postawiłbym na sobie krzyżyk. Skreśliłbym samego siebie. Naprawdę trudno byłoby mi przejść przez różne momenty w życiu: upadki, słabości, gdyby nie spowiedź.

Powiedziałeś kiedyś, że jeżeli ktoś na spowiedzi wyzna swój grzech, to na Sądzie Ostatecznym Pan Bóg go o ten grzech nie zapyta. Zastanawia mnie, co w sytuacji, gdy grzech mocno rani bliźniego? Weźmy na przykład molestowanie seksualne - wystarczy wyznać i… po sprawie?

Jeżeli człowiek popełni taki grzech jak na przykład molestowanie i szczerze wyzna go przed kapłanem, to myślę, że nie będzie to tylko, ale aż wyznanie grzechu. Spowiedź, pamiętajmy, obejmuje pięć warunków, w tym żal za grzechy, postanowienie poprawy, zadośćuczynienie. W przypadku szczerze wyznanego i żałowanego grzechu zostaje nam on przebaczony. Natomiast zawsze zostaje kwestia pokutowania za tego kalibru grzech, którego skutki dla osoby odczuwającej je są straszne. Nie bez przyczyny mówi się, że molestowanie nieletnich jest zbrodnią. Szczerze wyznany i żałowany grzech zostaje przebaczony, natomiast pokutowanie musi być konkretne i musi dotkliwie uświadamiać ogrom zniszczenia, jakie spowodował. Wydaje mi się, że niesolidne pokutowanie za grzechy, także te najbardziej obrzydliwe, będzie podstawą przypomnienia o nich przez Boga na sądzie. Jeśli więc nie ukorzymy się przed Bogiem i nie skruszymy przed Nim naszych serc, będziemy potrzebowali dodatkowego oczyszczenia przed wejściem do nieba.

Jezus wziął na siebie winę za molestowanie?

Dokładnie tak, zapłacił i za ten grzech swoją krwią. To jest właśnie ten paradoks łaski! Wielki skandal miłosierdzia. Grzechy, które oddajemy Bogu w sakramencie pojednania, zostały już przybite do krzyża. Nie można powiedzieć, że nikt za ten grzech nie zapłacił. Jezus zapłacił - i to najwyższą cenę! Dostępujemy miłosiernego przebaczenia dzięki Jego odkupieńczej męce. Dzieje się to jednak wtedy, gdy dochodzi do prawdziwego nawrócenia, a nie korzystania z sakramentu pokuty na zasadzie: wyspowiadam się, to będę miał z głowy.

Co jednak w sytuacji, gdy ktoś wychodzi z takiego założenia?

Wtedy Bóg nie może uczynić w człowieku tego, co mógłby, gdyby ten otworzył się na życie w prawdzie i walkę o świętość. Bóg do końca walczy o serce człowieka, ale - by działać w nim w pełni - potrzebuje wolnej woli i pragnienia z naszej strony.

A co z poczuciem krzywdy, z bólem osoby, która była tego grzechu ofiarą? Co z jej cierpieniem?

Żyjąc na tym świecie, nie mamy wpływu na wiele sytuacji. Czy jeśli zgotowalibyśmy krzywdzicielowi piekło na ziemi, ofierze pomogłoby to przeżyć jej ból? Uważam, że nie. Nie wszystko na tym świecie będzie sprawiedliwe. Wierzę, że taka osoba jest w objęciach Boga. Że On mocno się o nią troszczy. Są też różne formy pomocy, z których warto skorzystać, Pan Bóg działa też przez innych ludzi - lekarzy, psychologów, terapeutów. Ale sprawa jest niesamowicie trudna. Ból osób skrzywdzonych przez inne osoby jest dla nas najczęściej niewyobrażalny. Osobiste dramatyczne doświadczenie spowodowane grzechem bliźniego, po którym czujemy się zbrukani, upokorzeni, zgwałceni, pozbawieni godności, jest najtrudniejsze do uleczenia. Tylko Bóg przez swoją łaskę oraz pomoc specjalistów może tak naprawdę pomóc.

Marcin Zieliński: z tej modlitwy płynie konkretna lekcja w temacie przebaczenia >>

Powiedziałeś wcześniej o czystości duchowego wzroku, o tym, że czym człowiek się karmi, tym żyje. Błogosławieni czystego serca, którzy pilnują tego, na co patrzą ich oczy i co słyszą ich uszy?

Tak. To, czym się karmimy - co widzą nasze oczy, co słyszą nasze uszy, z jakimi ludźmi przebywamy, nawet to, jakiej słuchamy muzyki - buduje naszą wiarę, umacnia ją bądź osłabia. Dwa lata temu, to było tuż po moim powrocie z Wilna, przeglądałem wiadomości na Facebooku i wyświetlił mi się film, na którym było pokazane, jak ktoś modli się za kobietę na wózku inwalidzkim. Kobieta miała w oczach łzy, była tą modlitwą poruszona. Kiedy zobaczyłem, jak wstała z wózka i zaczęła chodzić, moja wiara wzrosła. Odczułem pragnienie, aby pomodlić się za kogoś, a byłem w podróży - jechałem z lotniska na uczelnię. Gdy miałem już wsiadać do pociągu, zobaczyłem na ławce człowieka o kulach, który wyglądał na bezdomnego. Podszedłem do niego i zapytałem, co się stało z jego nogą. Odpowiedział, że kilka lat temu miał wypadek i praktycznie nie może poruszać nogą. Powiedziałem mu, że właśnie wróciłem z posługi z Wilna, że wierzę, że Pan Jezus uzdrawia, i chętnie się za niego pomodlę. Zgodził się. Położyłem na niego ręce i pomodliłem się, żeby w imię Jezusa paraliż ustąpił. Następnie poprosiłem, aby spróbował wstać i sprawdził, czy jest poprawa. On odparł: "Panie, to już tyle lat, nie ma szans na poprawę". Chwilę później, zaskoczony, powiedział: "O, przepraszam, jednak coś się dzieje" [śmiech]. Ja mówię: no to modlimy się drugi raz. Po kolejnej modlitwie wstał i ze łzami w oczach powiedział, że jest lepiej. "Ja naprawdę nie mogłem wcześniej ruszać tą nogą, a teraz mogę" - wzruszył się. Przytuliliśmy się i pojechałem na uczelnię. Przytaczam ten przykład, bo wierzę, że moja wiara wzrosła przez to właśnie, czym nakarmiłem swoje oczy, oglądając wspomniany film.

Fragment książki Marcina Zielińskiego i Katarzyny Szkarpetowskiej "Góra ośmiu błogosławieństw"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To największy problem w życiu duchowym. Jak sobie z nim radzić? [WYWIAD]
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.