Tragedia w Paryżu okiem filozofa

(fot. PAP/EPA/JULIEN WARNAND)
Piotr Sikora

Gdy patrzyłem na informacje o zamachach w Paryżu, rodziły się we mnie smutek i współczucie, ale także strach i agresja; pojawiały się w głowie myśli, opracowujące scenariusz reakcji na to wydarzenie - scenariusz obejmujący jakąś formę odwetu.

Na szczęście obudził się też wewnętrzny filozof. Na początek przypomniał słowa Seneki, jednego z największych stoików, współczesnego świętemu Pawłowi: "Miałki i nędzny to człowiek, który ugryziony - gryzie".
Tak, przydałyby się nam dzisiaj filozoficzne, duchowe ćwiczenia stoików, przejęte zresztą i twórczo zaadaptowane przez ojców pustyni. Ufność, że skoro Logos jest zasadą świata a i nam został dany, to warto w jego świetle rozeznać, co w świecie - i w nas - się dzieje. Nie reagować od razu - zobaczyć, jakie w nas powstają myśli i uczucia, jak między sobą się łączą. Strach - rodzi agresję. Agresywna reakcja - nakręca agresji spiralę. Pomyśleć: ci, którzy zabijali - o co im chodziło? Czy nie jest tak, że chcą, abyśmy się bali, bojąc się, strachem rozpalili gniew i nienawiść, kipiąc gniewem, poszukali tych, na których można go wyładować?
Kogo już teraz się boimy i na kogo stajemy się źli, bo zaburzają nasz wygodnie poukładany świat? Odpowiedź sama wyskakuje z głowy: "Oto uchodźcy, nie uchodźcy - imigranci, w większości muzułmanie, pewnie wśród nich przeniknęli do Francji, do Europy, terroryści". Najprostsza rzecz - obrócić swój strach, frustrację i gniew na nich. A wtedy oni też poczują swój gniew wobec nas. Ci zaś, którzy chcą gniewu i wojny, którzy zabijali w Paryżu, będą zatem mogli (wówczas już zgodnie z prawdą) powiedzieć swoim pobratymcom (którzy dzisiaj niekoniecznie chcą ich słuchać): patrzcie, jak was nienawidzą; zostaje nam tylko walka.
Filozoficzne, stoickie ćwiczenie - zatrzymaj się, oddychaj głęboko, obserwuj siebie i zbadaj myśli - może się przydać, byśmy nie dali się wodzić za nos tym, którym chcemy się sprzeciwić. Więc może jeszcze raz Seneka: "Fala daremnie uderza w potężną skałę. Kto nie wpada w gniew, ten trwa nieporuszony, niedostępny krzywdzie, lecz kogo gniew ponosi, ten runie".
Piotr Sikora - wykładowca filozofii na Akademii Ignatianum w Krakowie. Redaktor "Tygodnika Powszechnego"
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tragedia w Paryżu okiem filozofa
Komentarze (7)
Grażyna Urbaniak
14 listopada 2015, 20:42
Złego człowieka z kałachem może powstrzymać tylko dobry człowiek z kałachem. Głębokie oddechy filozofów nie zdołają nikogo ocalić. Nawet ich samych.
14 listopada 2015, 21:00
A po czym poznasz który człowiek jest dobry a który zły? A Ty którym jesteś? A ten drugi, gdybym zadała mu to pytanie którym by był w swoim przekonaniu? A którym ten, który obu wychował? A którym byłby ten, który podrzuciłby jednemu i drugiemu więcej amunicji na wypadek jakby miało jej któremuś w walce zabraknąć? A którym gdyby strzelił do obu, żeby ci więcej nie strzelali do innych? A którym byłby ten, który nie miałby kałacha i jedynie przyglądał się tamtym? A gdyby stał i modlił za nich? A którym byłby ten, który bez kałacha próbowałby tych z kałachami pojednać?  A którym wreszcie ten, który nie bierze udziału w walce z drugim człowiekiem na zewnątrz tylko stacza ją w sobie i tam odnajduje siebie i spokój?  
Grażyna Urbaniak
14 listopada 2015, 21:35
"A po czym poznasz, który człowiek jest dobry a który zły?" I to jest właśnie śmiertelna choroba dzisiejszej Europy - zatraciła umiejętność odróżniania dobra od zła. A że pasterze teraz szkolą owieczki w "miłosiernym miłosierdziu" i pełnym szacunku dla każdej kanalii, zanikło też poczucie obowiązku czynnego przeciwstawiania się złu. PS. A odpowiedzi na twoje pytanie już dawno udzielił Jezus. Po czym poznasz? Po owocach!
14 listopada 2015, 21:39
ok. Przyjmijmy zasadę "po owocach". Co chrześcijanie z Europy przynieśli rdzennym mieszkańcom obu Ameryk? Jaki % z tych rdzennych mieszkańców przetrwało? Bo reszta zginąła. Chrześcijaństwo i jego owoce w tym przypadku sporo mówią o tej religii. 
14 listopada 2015, 22:17
Salome, gdybyś z tym rozumieniem działalność Jezusa poznawała po owocach, to przypomnę, że było nim ukrzyżowanie i tłumy grzeszników przez całe millenia, więc olaboga.   To błąd myślowy, Salome. Nie poznasz swoich owoców po tym jak inni reagują na Ciebie czy na to co z siebie dasz. Swoje owoce poznasz po tym co Ty z siebie dajesz i jak Ty się z tym czujesz. Jak wyślesz uśmiech, obdarzysz kogoś dobrym słowem czy wyciągniesz do kogoś pomocną dłoń to Ty poczujesz ciepło na sercu i to jest ten owoc, a nie oczekiwanie, że ktoś to być może zauważy czy zareaguje. Bo przecież on może po prostu nie zauważyć uśmiechu, bo jest niewidomy czy nie usłyszeć dobrego słowa, bo jest głuchy. Zgadza się? Jak będziesz się obracać na ludzi i oczekiwać od nich potwierdzenia, że jesteś dobrym człowiekiem, to mogłabyś łatwo zwątpić. Zwątpienie byłoby wtedy też Twoim owocem, a nie winą tego, który nie sprostał Twoim oczekiwaniom. Ty sama musisz wiedzieć, tj. mieć wewnętrzne przekonanie co do tego kim jesteś, czym się kierujesz i dlaczego coś robisz. 
14 listopada 2015, 22:24
No i siłowe nawracanki zbierają dziś żniwo. Buddyści powiedzieliby taka karma.
DP
Danuta Pawłowska
14 listopada 2015, 19:27
Czy dowiemy się KTO naprawdę stoi za tymi zamachami???