Twój mózg na modlitwie

(fot. shutterstock.com)

Może ktoś nazwie takie moje zachowanie niezrozumiałym, zarezerwowanym wyłącznie dla osób zakonnych. Ale czy nie jest to sposób na kształtowanie naszego mózgu?

W zeszłym tygodniu ktoś podzielił się ze mną treścią ciekawego artykułu podejmującego temat szczęścia w ujęciu neurobiologii. Autor publikacji Steven Parton przypomina klasyczną zasadę, że "synapsy, które ze sobą oddziałują, dodatkowo się wzmacniają".

Innymi słowy, nasza reakcja na bodziec tworzy w naszym mózgu pewną drogę między synapsami. Im częściej powtarzana jest dana reakcja, tym mocniejsze stają się te połączenia.

Nasza odpowiedź na jakąś sytuację będzie więc podobna do tej, jaką do tej pory najczęściej wybieraliśmy. Steve Parton dodaje: "twoje myśli przekształcają twój mózg".

DEON.PL POLECA

Autor artykułu twierdzi, że w neurobiologii odnalazł prostą ścieżkę do zwiększenia osobistego szczęścia i dobrostanu. Pyta czytelnika: "czy chcesz uwolnić się od lęków? Jeśli tak, to następnym razem, gdy znajdziesz się w stresującej sytuacji, zareaguj w nowy, spontaniczny sposób. Może to być śmiech lub nucenie znanej melodii".

Dodatkowa, wyjątkowa zdolność naszego mózgu to możliwość nieustannego zmieniania się i modelowania (podobnie jak plastelina). Nie ma znaczenia, jak wiele razy reagowaliśmy w dany sposób lub jak mocne są połączenia między dwiema synapsami. Nasz mózg wciąż pozostaje otwarty na tworzenie nowych połączeń.

A zatem, jeśli w momencie konfliktu wybierzesz uśmiech i otwartość zamiast postawy wojowniczej, twoje instynktowne reakcje mogą ulec zmianie.

Trzeba przyznać, że to wyjątkowa rzecz.

Refleksja ta prowadzi mnie do tematu modlitwy. Jedna z rzeczy, za którą szczególnie jestem Bogu wdzięczny jako jezuita, to możliwość pogłębionej relacji osobistej z Nim i poczucie, że On jest obecny w moim życiu jako przyjaciel. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie mam okresów trudniejszych, gdy wydaje się, że Bóg nagle zniknął z mojego życia.

Równocześnie, mówiąc o relacji, nie mam na myśli zwyczajnych ludzkich konwersacji. To raczej trwanie w ciszy, w której czuję, że On jest obecny pośrodku moich lęków i niepowodzeń.

Może ktoś nazwie takie moje zachowanie niezrozumiałym, zarezerwowanym wyłącznie dla osób zakonnych.

Ale czy nie jest to sposób na kształtowanie naszego mózgu? Ponad dwadzieścia lat codziennej modlitwy, coroczne rekolekcje, długie godziny wsłuchiwania się w głos Boga - wszystko to pozostawiło w mojej głowie głębokie ścieżki. U osoby, która modlitwę rozumie wyłącznie jako recytowanie formułek, ścieżki te mają odmienny kształt i w konsekwencji ich relacja z Bogiem wygląda inaczej.

Przypomnijmy raz jeszcze - nasz mózg ma zdolność nieustannego modelowania i zmiany. Osobista relacja z Bogiem nie wymaga jakiejś szczególnej pobożności lub wykształcenia. Potrzeba jedynie otwartości na nowe doświadczenia takie jak lektura Pisma Świętego w połączeniu z wyobraźnią, uważność na otaczający nas świat wraz z jego blaskami czy choćby pozostanie w cieniu i wsłuchiwanie się w swój oddech.

Zmagaj się, bądź cierpliwy, każdego dnia wsłuchuj się w głos Ducha Świętego. Tak czyniąc, "stopniowo i niepostrzeżenie", jak pisał Rainer Rilke, odnajdziesz upragnioną relację z Bogiem.

Jim McDermott SJ- jezuita, absolwet wydziału literatury na Harvard University, redaktor magazynu America. Tekst ukazał się pierwotnie po tytułem "Your Brain on Prayer". Tekst przetłumaczył Jarosław Mikuczewski SJ.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Twój mózg na modlitwie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.