W jakim ciele zmartwychwstaniemy?

(fot. unsplash.com)

Zdaję sobie sprawę, że dla wielu pytanie to jest aż nadto aka­demickie, bo po co sobie łamać głowę czymś, co i tak się stanie, a zbyt wielu rzeczy pewnych powiedzieć o tym się nie da. Ale są tacy, co autentycznie martwią się o swój wygląd po zmartwychwstaniu.

To przeciwnicy darowania po śmierci swoich narządów do transplantacji. Boją się, że zmartwychwstaną bez oddanej nerki, wątroby, kawałka skóry, serca czy innego jeszcze fragmentu ziemskiego ciała. Czy słusznie?

O ciele po zmartwychwstaniu nie wiemy zbyt wiele. Wierzy­my w carnis resurrectionum, czyli ciała zmartwychwstanie, ale Credo pomija szczegóły. Jak przypomniał IV Sobór Laterański "wszyscy we własnych powstaną ciałach, tych, co teraz posiadają". Zapewne chodzi tu już o cielesność przemienioną, istotową, a nie materialną identyczność ciała po zmartwychwstaniu z tym, które dzisiaj mamy. Z niejaką pomocą przychodzi liturgia, która przypomina nam, że nasze "naśladowanie" Jezusa dopełni się, gdy i my - tak jak On -obleczemy się w nowe ciała. W III Modlitwie Eucharystycznej mod­limy się za zmarłego, aby "ten, który przez chrzest został włączony w śmierć [...] Syna, miał również udział w Jego zmartwychwstaniu, gdy wskrzesi ciała zmarłych z prochu ziemi i upodobni nasze ciało, podległe zniszczeniu, do swojego ciała uwielbionego". Tyle wiemy: że będzie podobne do Jezusowego, uwielbione i już niezniszczalne.

Święty Grzegorz z Nyssy pisał niezwykle obrazowo: "Trzeba przeprowadzić ze śmierci do życia całą naszą naturę. Dlatego też Bóg się pochylił nad naszym trupem, aby wyciągnąć rękę, by tak powiedzieć, do bytu, który był jak martwy posąg: zbliżył się do śmierci tak dalece, że nawiązał kontakt z naszymi zwłokami i dał naturze za pośrednictwem swego własnego ciała podstawę zmartwychwstania, wskrzeszając całego człowieka swoją mocą".

Prawda o zmartwychwstaniu ciała występuje przeciwko głęboko zakorzenionemu w nas dualistycznemu myśleniu, że człowiek składa się z duszy i ciała, przy czym dusza jest nieśmiertelna, a cia­ło śmiertelne, czyli że żyć wiecznie będą same dusze. To prawda, że doczesne ciało zostaje poddane rozkładowi, ale zmartwych­wstaniemy cali: to znaczy cielesno-duchowi, choć w innej już cielesności - do końca nie wiemy w jakiej. Zmartwychwstały Jezus przenikał drzwi, ukazywał się i znikał z oczu, ale jednocześnie kazał wkładać palce do swoich ran i pytał uczniów, czy nie mają co jeść.

To właśnie w perspektywie zmartwychwstania trzeba spojrzeć na problem transplantacji narządów po naszej śmierci. Przecież nasze doczesne ciało po śmierci będzie już nam zbędne, gdyż w chwili zmartwychwstania otrzymamy ciało nowe i inne, i na pewno piękniejsze. Szacunek dla ciała po śmierci nie przeciwsta­wia się możliwości uratowania życia drugiego człowieka dzięki narządom pobranym po naszym zgonie. Przeciwnie, w perspek­tywie wiary należy patrzeć na to jako na dar miłości, gdy ktoś część swego życia oddaje za życie drugiego człowieka. "Odda­wanie narządów po śmierci jest czynem szlachetnym i godnym pochwały; należy do niego zachęcać, ponieważ jest przejawem wielkodusznej solidarności" - uświadamia nas Katechizm Koś­cioła Katolickiego.

A strach o to, co będzie tam, po zmartwychwstaniu, przypomi­na rozmowę Jezusa z saduceuszami, którzy zamartwiali się kwestią, czyją żoną po zmartwychwstaniu będzie ta, która za życia mia­ła siedmiu mężów. Podstawowy błąd w naszym myśleniu o "za­światach" polega na tym, że przenosimy tam ziemską topografię i ziemskie relacje międzyludzkie. Ludzie są często gotowi kłócić się o to, czyja trumna będzie leżeć obok czyjej, nad czyją i w czy­jej sąsiedztwie. To kwestia, być może, ważna dla żywych, ale dla zmarłych kompletnie nieistotna. Filmowy Jaśko-John z pamięt­nych Samych swoich przysięgał, że po ziemię wróci, "żeby się kości nasze nie szukali po świecie". A przecież to już nie będzie nasze zmartwienie, tylko tego, kto się tej wielkiej roboty wskrzeszenia ludzkości podejmie, czyli samego Pana Boga.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W jakim ciele zmartwychwstaniemy?
Komentarze (4)
Andrzej Ak
27 marca 2016, 17:04
czI "Katoliccy lekarze zwrócili się z apelem o zmianę obowiązującego obecnie prawa o transplantologii, które zezwala na pobieranie organów od żywych ludzi. Część transplantologów protestuje. Tymczasem z najnowszych badań wynika, że 10 proc. pacjentów, u których lekarze stwierdzili śmierć mózgową, w ogóle nie miało uszkodzonego mózgu. 50 proc. miało śladowe uszkodzenia.  – Wybudzałem pacjentów przez 40 lat i nigdy nie spotkałem się ze zjawiskiem zdysocjowanej śmierci mózgowej – powiedział prof. Jan Talar podczas konferencji zorganizowanej przez koło naukowe psychologów Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. – Czy nauka jest po to, aby ratować człowieka czy go niszczyć? – pytał lekarz, któremu udało się wybudzić ze śpiączki ponad 1000 osób. – Jeszcze nikomu nie udało się pobrać narządów od osób zmarłych – stwierdził. Przytoczył przypadek młodego człowieka, u którego 80 proc. pnia mózgu zostało zniszczone, a który po tym wydarzeniu skończył czteroletnie studia normalnym trybem. – Jeżeli w tylu dokumentach powtarzamy, że śmierć mózgowa jest zjawiskiem zdysocjowanym, to proszę mi powiedzieć, jak można o kobiecie w ciąży, której życie jest podtrzymywane, powiedzieć, że zmarła? Jak to? Żaden narząd nie funkcjonuje, tylko macica? – pytał bez ogródek. Wyraził przy tym ubolewanie, że dzieci kobiet we wczesnej ciąży nie są ratowane, a jedynie tych w zaawansowanej. – Kilku ludzi żyje ze śmierci jednej kobiety. Czy to jest sukces? – pytał w odniesieniu do znajdujących się w śpiączce mam w stanie błogosławionym. – Nie należy mylić prawdy z opinią większości – skonstatował. W środowisku lekarzy trwa intensywna i niezwykle ostra dyskusja na temat definicji śmierci człowieka. Najnowsze badania oraz doświadczenia lekarzy opiekujących się osobami w śpiączce wyraźnie dowodzą, że śmierć mózgowa nie może być definicją zgonu, ale zatrzymanie wszelkich funkcji życiowych." dalsza część poniżej (odpowiedzi)
Andrzej Ak
27 marca 2016, 17:05
czII "Właściwym kryterium śmierci jest zupełne ustanie krążenia, obniżenie temperatury oraz zwiotczenie członków, plamy opadowe. Kiedyś w obowiązującym prawodawstwie były takie wytyczne, że nie wolno przeprowadzić sekcji człowieka 24 godziny po stwierdzonym zgonie – przypomniała dr Izabela Stępkowska.   – Każdy chory jest człowiekiem i ma prawo do leczenia nawet wtedy, kiedy nastąpiło u niego uszkodzenie mózgu – zauważył prof. Talar. Tymczasem, jak pokazuje praktyka, wcale nie stanowi to reguły, a wręcz przeciwnie. W Polsce zapada w śpiączkę 15 tys. osób rocznie. Zdarzają się lekarze, na co uwagę zwrócili wspomniani paneliści, że lekarze nie dopełniają swoich obowiązków, jako że zdecydowanie łatwiej im stwierdzić śmierć niż przeprowadzić konieczne badania. Niektórzy nawet nie zadają sobie trudu przeprowadzenia niezbędnych do stwierdzenia zgonu badań. W Polsce notorycznie nie robi się np. mierzenia ciśnienia śródczaszkowego oraz zabiegów neurorehabilitacyjnych – takim badaniom poddaje się jednego pacjenta na stu.   – Nowe perspektywy otwarte przez rozwój nauki tworzą nowe sposoby zamachu na życie ludzkie – podkreślił ks prof. Waldemar Gliński, opiekun koła naukowego, które zorganizowało konferencję. Takim zamachem jest fakt, że ratuje się życie kosztem życia osób, od których pobiera się organy." Anna Weijak art. z  http://prawy.pl/5689-nie-ma-smierci-mozgowej-pobieraja-organy-zywym-ludziom/
A
andrzej_a
27 marca 2016, 16:59
Bóg jest Wielowymiarowy, oznacza to, iż wszystko co od Niego pochodzi jest również Wielowymiarowe. Boża pieczęć jest jakby z automatu składana na wszystkim co z Jego Wymiaru pochodzi. Tą pieczęć widzą Aniołowie, a my ludzie niestety mamy z tym ogromny problem, bo oczami ciała takiej pieczęci nie dostrzeżemy. Wielowymiarowa jest więc Miłość i Miłosierdzie Boga. Zauważmy, że działają one zarówno w wymiarze materii czyli tu, gdzie żyjemy, jak i w wymiarze ducha. Tak samo jest i ze Zmartwychwstaniem. Dotyczy ono naszego ziemskiego wymiaru, a także i wymiaru ducha. Pytanie więc o ciało wydaje się nieprecyzyjne, bo i ciał będzie również więcej. Owszem w pewnym momencie ustanowią one trudną do pojęcia przez nas jedność, tak byśmy stali się również wielowymiarową jednością. Być może to co oddamy ze swojego ciała i ustanowi to wartość dobra oraz Bóg dostrzeże w tym iż jest to dobre, wówczas tam przymnoży nam tego co tutaj utraciliśmy. Jeżeli zaś to co oddaliśmy ustanowi zło, wówczas utracimy to na zawsze. Przykład oddamy organ dziecku, które w przyszłości kogoś zamorduje i nie odpokutuje tego czynu przez Bogiem i zostanie skazane na wieczne potępienie. To nie dość, że coś utracimy na zawsze to jeszcze będziemy najprawdopodobniej partycypować w karze tamtego dziecka. W jakim stopniu? Być może niewielkim, ale przypuszczam, że jednak jakimś. Otrzymaliśmy od Boga dar wiedzy, który nazwaliśmy obecnie inżynierią genetyczną. Dziś możemy wyhodować sobie własną nerkę, czy serce, ba możemy również wydrukować drukiem 3D taki organ. No może na serce musimy poczekać jeszcze kilka lat. Dr Anthony Atala póki co może wydrukować prosty organ jak pęcherz moczowy, czy nerkę. Trwają prace nad drukiem i hodowlą wszystkich organów dla pacjenta (pobierając dna od samego pacjenta).
Andrzej Ak
27 marca 2016, 17:19
c.d. Sama inżynieria genetyczna nie jest zła, złe są natomiast metody jej stosowania proponowane przez niektórych ludzi reprezentujących niektóre korporacje. To tak jak z nożem do drewna, który niektórzy chcą wykorzystać jako narzędzie mordu dokonanego na innych ludziach. Tym samym obecnie transplantologia również została skierowana na zły tor rozwoju. Co innego jak dawcą np. 1 nerki lub części wątroby jest ktoś z rodziny, a zupełnie czym innym jest ratowanie życia jednego lub kilku osób kosztem życia innego człowieka, być może tylko dlatego, że jest biedniejszy.