4 kwietnia w Kościele rzymskokatolickim przypadła uroczystość Zwiastowania Pańskiego, przesunięta z Wielkiego Piątku. 7 kwietnia później przypada ona w Kościołach wschodnich, posługujących się kalendarzem juliańskim.
Fakt ten staje się okazją do przypomnienia sobie istotnej roli tej uroczystości w dziele zbawienia ludzkości, którą zawiera główny hymn tego święta w tradycji bizantyjskiej: "Dziś zbawienia naszego początek i przedwiecznej tajemnicy objawienie: Syn Boży staje się Synem Dziewicy, i Gabriel łaskę tę obwieszcza. Również i my wraz z nim do Bogurodzicy zawołajmy: Zdrowaś Mario, łaski pełna, Pan z Tobą".
Natomiast w Kościele zachodnim od ładnych paru lat uroczystość Zwiastowania Pańskiego zaczęła być redukowana li tylko do dnia "świętości życia", a nawet konkretniej do "ochrony życia poczętego". A przecież żeby bronić życia poczętego, nie trzeba być nawet chrześcijaninem. Świętości życia może bronić także ateista, dla którego życie od poczęcia aż do naturalnej śmierci będzie miało wartość nieocenioną.
W kontekście wznowienia sporów o ustawę aborcyjną w Polsce ta uroczystość mogła i może posłużyć jako narzędzie do propagowania świętości życia od poczęcia. W takim wypadku Zwiastowanie Pańskie zostaje zredukowane do walki o wartości, czyli do sporu filozoficzno-etycznego, a Pan Bóg już do niczego tu nie jest potrzebny.
Jeśli uroczystość Zwiastowania Pańskiego ma jedynie służyć do obrony wartości i świętości życia ludzkiego, to znaczy, że sól utraciła smak. To znaczy, że chrześcijaństwo nie ma niczego więcej do zaoferowania niż inne systemy religijne czy filozoficzne stojące na straży ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
A przecież w tej uroczystości chodzi o Wcielenie - Bóg staje się jednym z nas. Bóg wchodzi w historię ludzkości. I to jest sedno tej uroczystości, która na Zachodzie częstokroć jest traktowana bardzo po macoszemu i ograniczana do etyki - do obrony życia, zwłaszcza przed narodzeniem. A tu przecież tu chodzi o Wcielenie, prawdę wiary wspólnie wyznawaną przez wszystkich chrześcijan, nie tylko katolików. Zwiastowanie to nie jest jakaś tam bajeczka z przymrużeniem oka o aniołku i Matce Bożej, z której się wyrasta z wiekiem.
Oto bowiem Nieskończony zamieszkuje w łonie Dziewicy Maryi. Wieczny Bóg zaczyna istnieć w czasie. A Maryja staje się Świętym Świętych. To w tym momencie zaczyna się uniżenie Chrystusa, "który nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi" (Flp 2,6-7).
Panuje powszechne przekonanie, że Zwiastowanie Pańskie jest obchodzone 25 marca ze względu na to, że 9 miesięcy później jest Boże Narodzenie. Wiele jednak wskazuje na to, że ta zależność jest późniejsza od pierwotnego umiejscowienia tej uroczystości pod koniec marca. W Kościele pierwotnym bowiem chrześcijanie dużą wagę przywiązywali do ostatnich dni marca i pierwszych dni kwietnia, co było związane ze starotestamentalną datą Paschy przypadającą na 14. dzień miesiąca Nizan. Dzień ten był ściśle związany z równonocą wiosenną, a w wymiarze teologicznym łączył w sobie misterium stworzenia, Wcielenia i zmartwychwstania.
Zwiastowanie Pańskie jest zatem ściśle związane z wydarzeniami Wielkiego Tygodnia i najprawdopodobniej dlatego właśnie jest obchodzone 25 marca, w dzień, który zawsze przypada albo w okresie Wielkiego Postu, albo w Oktawie Wielkanocnej.
Warto zauważyć, że w tych Kościołach wschodnich, w których Wielkanoc w tym roku obchodzono według kalendarza gregoriańskiego, święto Zwiastowania Pańskiego wypadło w Wielki Piątek. A ponieważ na Wschodzie nie ma zwyczaju przesuwania świąt, oba wydarzenia obchodzi się tego samego dnia.
W Wielki Piątek była zatem sprawowana Eucharystia ku czci Zwiastowania, ale była też procesja z całunem (tzw. płaszczanicą), przedstawiającą Chrystusa złożonego do grobu. Bo Wcielenie to Męka Pana naszego Jezusa Chrystusa. Męka, która wiedzie do śmierci, po której następuje zmartwychwstanie. A to droga każdego wierzącego w Chrystusa.
Na Zachodzie jest zwyczaj przenoszenia Zwiastowania Pańskiego, jeśli wypada ono w Wielkim Tygodniu czy w Oktawie Wielkanocnej. Ta praktyka nie sprzyja łączeniu wielkopiątkowego uniżenia Chrystusa z uniżeniem Boga we Wcieleniu. A to właśnie taka perspektywa może nam pomóc odkryć chrześcijańskie rozumienie świętości życia, które bynajmniej nie ogranicza się do życia doczesnego: "Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa" (Łk 9,24). Owszem, życie doczesne dla chrześcijanina jest wartością, ale nie absolutną. Gdyby tak było, to Chrystus za nas nie oddałby życia, bo byłoby to niegodziwe.
A zatem, poczęcie dziecka to niejednokrotnie nie jest jedynie radość, ale i męka, a może nawet i śmierć. Ale po śmierci przychodzi zmartwychwstanie, życie wieczne. I o tym życiu przypomina nam uroczystość Zwiastowania Pańskiego. I takiego życia mamy bronić, tego nieprzemijalnego. Bo to we Wcieleniu Syna Bożego jest zbawienia naszego początek.
Marek Blaza SJ - wykładowca teologii ekumenicznej i dogmatycznej na Papieskim Wydziale Teologicznym, Sekcja św. Andrzeja Boboli Collegium Bobolanum w Warszawie
Skomentuj artykuł