Wrażenia po mojej pierwszej Mszy trydenckiej

(fot. FSSP – Fraternitas Sacerdotalis Sancti Petri)
Piotr Miśta

Przed dwoma dniami wybrałem się w końcu na Mszę w tzw. rycie trydenckim. Po Mszy mam mieszane odczucia.

Temat, który poruszę w tym wpisie być może zaskoczy część z Was, zwłaszcza, że po czterech miesiącach mojej nieobecności na blogu można by się spodziewać czegoś bardziej wystrzałowego. Uważam jednak, że ten temat jest ważny i - choć nie mówi o pasji czy motywacji - w pełni zgadza się z tytułem, myślą przewodnią niniejszego bloga. Zanim przejdę do moich wrażeń, najpierw garść wiedzy ogólnej dla mniej wtajemniczonych.

Zdaje się, że hasło "Trydent" wywołuje ostatnimi czasy w Kościele coraz skrajniejsze emocje, przede wszystkim wśród osób, powiedzmy, bardziej zaangażowanych. Z jednej strony tzw. tradsi (tradycjonaliści) piętnują wszystko, co wydarzyło się w Kościele po Soborze Watykańskim II (SWII) bo to wszystko masoństwo i zdrada odwiecznej Tradycji. Z drugiej strony kręgi oazowo-neokatechumenalno-taizowskie (z których się wywodzę) często uważają, że okres od Soboru Trydenckiego (1563 r.) do Watykańskiego II (1965 r.) to czas, kiedy Pana Jezusa nie było w Kościele a teraz znowu jest i jest fajnie. Oczywiście, wymieniłem dwie skrajności pomiędzy którymi jest mnóstwo odcieni szarości, ale jednak spór istnieje. O co chodzi?

Trudno powiedzieć dokładnie co jest sednem konfliktu. W każdym razie jego najbardziej widocznym przejawem zewnętrznym jest różnica w upodobaniach liturgicznych. Jak wiadomo, SWII wywrócił do góry nogami sposób odprawiania Mszy Świętej i chyba właśnie o to najczęściej kłócą się stereotypowi tradsi ze stereotypowymi oazowiczami. Moja przekorna natura nie pozwala mi przystać do żadnego z tych "obozów" dlatego postanowiłem sprawdzić jak to wygląda naprawdę i czy rzeczywiście jest o co drzeć koty.

DEON.PL POLECA


Przed dwoma dniami wybrałem się w końcu na Mszę w tzw. rycie trydenckim. Wcześniej słyszałem o niej niewiele - głównie to, że jest przewspaniała, wzniosła i majestatyczna oraz jedyna prawdziwa. Mało konkretów. Wiedziałem, że ksiądz stoi tyłem do ludu a przodem do ołtarza, oraz że obowiązuje łacina. Po Mszy mam mieszane odczucia.

Zaznaczam - nie jestem specjalistą w dziedzinie liturgii więc piszę tu jedynie o moich własnych, subiektywnych odczuciach bez zagłębiania się w meandry teologii. Ekspertom proszę o wybaczenie mojej terminologicznej ignorancji.

Przede wszystkim cisza. Niemal czterdzieści minut w zupełnej ciszy urozmaicanej jedynie szeleszczącym po łacinie szeptem kapłana. Domyślam się, że trafiłem na tzw. Mszę "cichą", oprócz której na pewno istnieje też "głośna", mówiona i śpiewana. Wrażenie jednak pozostaje. O ile wiem, Mszę cichą odprawia ksiądz w sytuacji kiedy jest sam, bez ludzi dookoła. Oprócz mnie było w kościele dziesięć osób. Dlaczego więc po cichu?

Ta cisza ma swoje zalety - głównie taką, że umożliwia kontemplację, skupienie się na wnętrzu, na duchowości. Jednak są też wady. Nie wiem, czy w trakcie Mszy była czytana Ewangelia, ale dlaczego miałoby jej nie być? A skoro tak, to nawet nie wiem, w którym momencie. Jaki jest sens czytania Ewangelii (czyli Słowa Bożego mającego być pouczeniem dla wiernych) szeptem, tyłem do ludzi? Zupełnie nie rozumiem.

Dużym atutem Tridentiny jest dojmujące poczucie obecności sacrum. Od razu widać kto jest Najważniejszy, komu jest składana ofiara, w czyje Imię gromadzimy się w kościele. To wszystko dzięki postawie kapłana - tyłem do ludzi, przodem do Adresata modlitw (przypomina to dowódcę na czele oddziału wojska). Odgrodzono też przeznaczone dla duchownych prezbiterium od pozostałej, "świeckiej" części świątyni. Zaletą zaś "przedniej" postawy księdza podczas odprawiania "nowej" Mszy jest to, że widać wyraźnie jego obecność in persona Christi (niczym sam Chrystus w wieczerniku z uczniami).

Msza trydencka jest przeżyciem mocno duchowym podczas gdy znany nam ryt przypomina raczej spotkanie ludzi - choć w obecności Pana, to jednak ludzi ze sobą. Tridentina pomaga w prowadzeniu życia wewnętrznego, a "nowa" Msza akcentuje bardziej wspólnotę. I jedno, i drugie ma swoje dobre i złe strony. Tak czy inaczej, w "starej" Mszy nie ma miejsca na gadulstwo księży i robienie żenującego show - trzeba ściśle trzymać się ustalonych przed wiekami kanonów i rubryk. Widać więc, że skoro nie można niczego zrobić po swojemu, gesty i słowa mają głęboki sens. Takiego wrażenia często brakuje podczas dzisiejszej Mszy kiedy księża zmieniają wszystko jak im (albo oazowiczom) się podoba.

Wreszcie na koniec moje rozpaczliwe wołanie do hermetycznego światka Ruchu Światło-Życie: dlaczego nie poznaje się rytu trydenckiego w formacji oazowej?! Przecież w Oazie duży nacisk kładzie się na poznanie sensu każdej części liturgii (rekolekcje II stopnia) oraz dziedzictwa i różnorodności naszego Kościoła (III stopień). Szkoda, że na trójce obok codziennej, pięknej modlitwy brewiarzem oraz pielgrzymek do historycznych miejsc Krakowa (m.in. na liturgię greckokatolicką) brakuje doświadczenia Mszy trydenckiej - wielkiego, kilkusetletniego dziedzictwa ducha. Myślę, że założyciel Ruchu, ks. Blachnicki nie miałby nic przeciwko temu aby oprócz popularnych, emocjonalnych modlitw spontanicznych uczestniczyć także w "starej" Mszy. Choćby tylko po to, aby wiedzieć co odziedziczyliśmy jako Wspólnota Kościoła, jak modlili się nasi przodkowie oraz wielcy święci. Myślę, że jest to potrzebne szczególnie dziś, kiedy nowy ryt i inne wskazania SWII są już w polskim Kościele mocno zakorzenione.

Moim zdaniem w naszym Kościele jest miejsce dla obu wyżej opisanych, niesłusznie konkurujących ze sobą rytów. Obie Msze wnoszą co innego w życie duchowe, pozwalają lepiej je przeżywać kładąc nacisk na różne jego aspekty. Nie rozumiem postaw skrajnych, ludzi, którzy wychwalają pod niebiosa swoje przyzwyczajenia (nieważne czy tradycyjne czy posoborowe) nie znajdując zrozumienia dla upodobań drugiej strony. Tak naprawdę spór o "lepszość" danego rytu jest kruszeniem kopii o nic. Czy to tak trudno zgodzić się na różnorodność w jednym, Świętym Kościele?

Pod koniec mojej pierwszej Mszy trydenckiej zorientowałem się (nomen omen), że kościół, w którym się znajduję jest orientowany - a więc wszyscy uczestniczący w tej liturgii byliśmy zwróceni na Wschód! Przypadek? Nie sądzę.

Tekst pochodzi z bloga Piotra Miśty. Więcej na: podroznawschod.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wrażenia po mojej pierwszej Mszy trydenckiej
Komentarze (87)
VF
~Vito F tj
6 lipca 2020, 07:23
Zamiast pisać o swoich wrażeniach i odczuciach warto by poszukać odpowiedzi na pytanie co Bogu jest miłe co Jemu się podoba i jak najlepiej mogę oddać Mu chwałę, a czy mi jest fajnie jak ja się czuję jakie towarzyszą mi emocje oddalił bym na dalszy plan
ES
~Ewa Siek
18 października 2019, 21:33
Dla mnie nie ma znaczenia liturgia (czasem może wręcz przeszkadzać), ale realna obecność Jezusa, którą On sam obiecał, gdy gromadzimy się w Jego imieniu.
PK
~Piotr Kowalczyk
1 czerwca 2021, 12:24
Realnie to jest w najświętszym sakramencie, i wypadałoby aby celebrans tudzież wierni, to raczyli zauważyć i uszanować przez postawę pokory. A o taką jakże trudno na rozgadanych NOMach.
MJ
~M J
14 października 2019, 00:08
Otóż jest o co "kruszyć kopie", bo to podstawa. Widzę, że autor starał się być obiektywny i uczciwy i ma kilka ważnych i dobrych spostrzeżeń odnośnie Mszy Trydenckiej. Ale zanim napisze się o czymś tekst, trzeba temat zgłębić, poczytać na dany temat, a sam przyznaje, że nie do końca to zrobił. Przede wszystkim Msza trydencka jest Deocentryczna (autor też to zauważył podczas mszy), a obecna jest nakierowana na człowieka - i w zasadzie to powinno wystarczyć jako argument. We mszy chodzi przede wszystkim o ofiarę Chrystusa, a nie o "spotkanie ludzi ze sobą". Proponuję lekturę książki "Annibale Bugnini i rewolucja liturgiczna" Yves Chiron i sprawdzenie kto stoi za zmianą liturgii.
L
laos
24 lutego 2014, 11:21
Proponije do poczytania: 1.konstytucję Soboru o liturgii - punktem odniesienia dla niej jest chyba "stara" liturgia, 2. encyklikę Piusa XII "Mediator Dei", którą Konstytucja gęsto cytuje 3. autobiografię J. Ratzingera "Moje życie" (jest po polsku) we fragmencie odnoszącym się do soboru i czasu po nim. Warto od bezpośredniego świadka czegoś się dowiedzieć. 4. Wywiad-rzekę z kard. Ratzingerem "Bóg i świat", szczególnie od str. 379., tekst b. ważny w dyskusji. 5. Oczywiście "Ducha liturgii" kard. Ratz. 6. na koniec "Summorum pontificum", wraz z listem pzpieża do biskupów. Dopiero wtedy można podyskutować, bo na razie większość "mówi co wie" zamiast wiedzieć co mówi. dotyczy to obydwu stron sporu, który jest w gruncie rzeczy bezprzedmiotowy. Jest forma zwyczajna rytu rzymskiego, są obrządki różnego typu, jedynie ryt zwany dziś nadzwyczajnym jest dla wielu nie do strawienia, choć na niego nie uczęszczają. nie chcesz nie chodź, ale daj innym święty spokój. ta uwaga dotyczy niestety wielu naszych kapłanów. jeden powiedział nawet w kontekście "Summorum Pontificum", że Benedykt "się nie zna" na liturgii bo jest teologiem. takie oto mamy czasy: wszyscy są dziś w Kościele nieomylni z wyjątkiem papieża. pozdrawiam i więcej empatii wzajemnej życzę.
M
MMM
23 lutego 2014, 12:34
 ZNALAZŁEM JAKIŚ W MIARĘ WYRAŹNY KOD TYLKO PO TO BY PROSIĆ O POWAŻNE TRAKTOWANIE LUDZI. W OGÓLE TEGO NIE DA SIĘ TEGO ANI ODCZYTAĆ ANI ODSŁUCHAĆ. NIE WSZYSCY SA TACY INTELIGENTINI I OBLATANI JAK SZANOWNI. CHCIAŁEM WTRĄCIĆ PARĘ SŁÓW DO DYSKUSJI I NIESTETY - ZA WYSOKIE PROGI! DZIEKUJĘ I ŻEGNAM - NA ZAWSZE,. ZBYT CENIĘ SOBIE MÓJ CZAS W PRZECIWIEŃSTWIE DO WAS.
Jadwiga Krywult
20 lutego 2014, 14:12
albo  jeszcze inaczej: w mojej ojczyźnie czy w 'mojej' ojczyźnie
Jadwiga Krywult
20 lutego 2014, 14:09
W "mojej" diecezji Jak napisałbyś: w 'mojej' rodzinie czy w mojej rodzinie ?
20 lutego 2014, 12:07
W "mojej" diecezji Arcybiskup też zwraca bardzo dużą uwagę na Liturgię ....
Jadwiga Krywult
20 lutego 2014, 11:04
Nawet tak skromne wymagania sa nagminnie łamane. Tomaszu, czy nasi umiłowani biskupi wiedzą, jak odprawiać Mszę zgodnie z przepisami ? Jeżeli wiedzą, to dlaczego nic nie robią. Wolą politykę i ble, ble o gender. P.S. Nie dotyczy to wszystkich biskupów. W mojej diecezji biskup podczas wizytacji jest  w niedzielę w kościele na wszystkich Mszach i czujnie patrzy.  
E
Ewelina
20 lutego 2014, 08:54
"Myślę, że założyciel Ruchu, ks. Blachnicki nie miałby nic przeciwko temu aby oprócz popularnych, emocjonalnych modlitw spontanicznych" - należę do Domego Koscioła - rodzinnej gałęzi Ruchu Światło- Życie i jakoś nie zauważyłam, aby tak bardzo populane były u nas "emocjonalne modlitwy spontaniczne" - to jest chyba bardziej chrakterystyczne dla ruchu Odnowy w Duchu Świętym... Nazywanie naszej wspólnoty "hermetycznym światkiem"... - mam inne doświadczenia...
19 lutego 2014, 14:23
  Minuta ciszy po homili lub Komunii wielu bardzo przeszkadza. Osobiście kilka razy wychodziłem pomodlić sie w skupineiu po Komunii, ... Jesli ktoś chce się w skupieniu pomodlić to musi pozostac w kościele po Mszy świętej, bo w trakcie jej trwania nie ma takiej możliwości. ... Naprawdę? Po rozdaniu Komunii świętej, zależnie od okoliczności, kapłan i wierni przez pewien czas modlą się w ciszy. Jeśli okaże się to stosowne, całe zgromadzenie może też wykonać psalm lub inną pieśń pochwalną albo hymn. To zalecenie nie dotyczy Trydentu, ale aktualnej, tzw. posoborowej Liturgii. I to zalecenie jest też formalnym prawem obowiązujacym obecnie podczas sprawowania Mszy św. w Polsce.  Nawet tak skromne wymagania sa nagminnie łamane.
A
adagio
19 lutego 2014, 13:41
  Minuta ciszy po homili lub Komunii wielu bardzo przeszkadza. Osobiście kilka razy wychodziłem pomodlić sie w skupineiu po Komunii, ... Jesli ktoś chce się w skupieniu pomodlić to musi pozostac w kościele po Mszy świętej, bo w trakcie jej trwania nie ma takiej możliwości.
Jan Maria
19 lutego 2014, 13:32
Oto wielka tajemnica - Msza Święta Trydencka Bracia, kochani w Chrystusie Jezusie. Nie przekonujcie się co lepsze, kto wie ten rozumie, rozeznawajcie wpierw co komu powiedzieć, a nie rzucajcie swych pereł przed świnie. Niech Będzie pochowalny Jezus Chrystus Król
19 lutego 2014, 12:47
a kto tak na prawdę słucha tekstów liturgicznych? Skupienie i słuchanie tekstów, wejscie całym soba w Liturgię, no bez przesady, przecież to radosna biesiadna uczta. Pogadać, posmiac się, pośpiewac przy gitarze i bębenkach. Cisza i skupienie niesie wielki niepokój bycia sam na sam z Bogiem. Trydent w tej ciszy i skupionej modlitwie jest genialny. Ale jaki to niesie sprzeciw.  Minuta ciszy po homili lub Komunii wielu bardzo przeszkadza. Osobiście kilka razy wychodziłem pomodlić sie w skupineiu po Komunii, do narwani młodzieńcy urzadzalis sobie jazgoczący, zagłuszajacy mysli koncert w czasie, gdy potrzeba jest wyciszenia.
E
edek
19 lutego 2014, 11:49
na wschód, bo stamtąd przyjdzie Jezus Chrystus. Bardzo ładnie napisane, radzę jeszcze zgłębić różnicie, nie tylko te zewnętrzne, bo one tylko ukauzją  istnienie różnic wewnętrznych, i tak jak te zewnętrzne są na pierwszy rzuk oka bardzo duże, tak między wewnętrznymi jest przepaść.
Y
Yerba
19 lutego 2014, 11:23
do EnEn no właśnie, z tym jest problem, że trudno się na czymś skupić jedynie tego słuchając. Myśli gdzieś uciekają. Jesteśmy jednak ludźmi wychowanymi przede wszystkim na tekstach, które sami czytamy. Niegdyś książeczka była nieodłącznym narzędziem na Mszy, obecnie mało kto z tego korzysta, chyba że na starszej Mszy.
E
eNeN
19 lutego 2014, 10:26
Ja na mojej pierwszej i jedynej Mszy trydenckiej poczułam się jakoś obco, nic nie rozumiałam. Jak dziecko odłączone od Ojca. Uwielbiam Mszę św po polsku :) jestem sobie zwykłą dziewczyną i tak się czułam, nie chcę nikomu robić przykrości ale naprawdę nie wiem po co te Msze trydenckie. Kto je rozumie... ... To jest włąsnei problem. Kto je rozumie, kto rozumie piękne łacińskie modlitwy, kto rozumie Liturgię. Msza sw. po polsku - a po angielsku, portugalsku, łotewsku, hiszpańsku czy niemiecku? Łacina była uniwersalna. ... a kto tak na prawdę słucha tekstów liturgicznych?
AL
~A L
15 marca 2021, 22:12
Teksty liturgiczne są łatwo dostępne. Wystarczy trochę się wysilić żeby wszystko rozumieć, a spora część ludzi chodzących na mszę po polsku nawet nie rozumie co na niej mówi mimo że jest w języku ojczystym.
Y
Yerba
19 lutego 2014, 09:22
do Zochy: na Mszę w starym rycie można przyjść z mszalikiem i śledzić w nim to, co kapłan w danej chwili czyni, jakimi słowami się modli. W szczególności bardzo piękną modlitwą jest Kanon, a także modlitwy przed Komunią oraz tzw. części zmienne. Do tego, aby się wczuć w rytm tej Mszy w moim przypadku konieczne było uczestnictwo kilkukrotne, trochę się trzeba przyzwaczaić. W ogóle mszalik z roku 1962 zawiera nie tylko teksty Mszy, ale i cały szereg modlitw bardzo pięknych na różne okazje.
M
Monika
19 lutego 2014, 02:06
Ludzie, czy wy jesteście kongregacją ds kultu Bożego? Kto Was pyta o zdanie, jaka ma być msza? Artykuł mimo szczerości, która mi się podoba, nie zachwyca mnie sposobem ujęcia tematu - jakby recenzował, na który film dzisiaj warto pójść do kina. Nie podoba mi się też dychotomia tradsi - Oaza (?). Zupełnie dziwaczna jak dla mnie. Tyle sarkania mojego. Zgadzam się, że jest miejsce na oba ryty w Kościele i nie ma o co kopii kruszyć. Trads pójdzie na trydencką, mods na watykańską, obaj spotkają się z Bogiem i jeżeli będą się traktować z szacunkiem, to o to chodzi. Do różnych wspólnot należymy, różne duchowości są nam bliskie, nie było dotąd wielkiego problemu. Nagle wyskoczył Trydent. Wielka jego doniosłość i lepszość. Świetny powód, by ludzi podzielić, by się trochę wywyższyć, innych umniejszyć, powymądrzać, pokwękać na papieża, sobór. Kto tak robi? Święty? Tędy do Nieba się idzie? Nie, moi drodzy. Zacznijcie tej Ewangelii słuchać, po polsku czy po łacinie, byście przez tę wiarę miłości się nauczyli. Bo chrześcijaństwo to nie jest kwietyzm. To nie jest estetyczna kontemplacja chorału gregoriańskiego, ani wytchnienie w ciszy. Ani panelowa dyskusja o bzdetach. Nas ma to uczyć miłości. Bo na koniec życia z miłości będziemy sądzeni. Więc jeśli msza twa ulubiona wbija cię w pychę, to idź na inną. Na tę, która zbliży cię do prawdziwego Boga. A przez Boga do ludzi. I odwrotnie. Przez chorał albo piosenkę.
19 lutego 2014, 02:06
Ja na mojej pierwszej i jedynej Mszy trydenckiej poczułam się jakoś obco, nic nie rozumiałam. Jak dziecko odłączone od Ojca. Uwielbiam Mszę św po polsku :) jestem sobie zwykłą dziewczyną i tak się czułam, nie chcę nikomu robić przykrości ale naprawdę nie wiem po co te Msze trydenckie. Kto je rozumie... ... To jest włąsnei problem. Kto je rozumie, kto rozumie piękne łacińskie modlitwy, kto rozumie Liturgię. Msza sw. po polsku - a po angielsku, portugalsku, łotewsku, hiszpańsku czy niemiecku? Łacina była uniwersalna.
Jan Maria
18 lutego 2014, 23:58
Nowa Msza Święta pokazała prawdziwy stan wiary Kościoła w tych czasach ostatecznych. Wiele już za nami zmian, wiele prób zniszczenia Kościoła, wielu odnowicieli Kościoła, świętych Boga naszego. Pytanie co my dzisiaj z tym robimy? Czy interesują nas dzieła świętych, czy zgłebiamy spuściznę naszych świętych, którzy w swych proroczyć natchnieniach wiele spraw przewidzieli, przed wieloma nas ostrzegają, do wielu spraw nas nawołują. Już nie wspomnę o orędziach Matki Bożej w Fatimie, czy teraz Medjugorie. Ludzie, jest źle z naszymi księżmi, z zakonnikami (jezuickimi) jest już bardzo źle. Jest kryzys, ale to nie jest kryzys ekonomiczny, ale to jest kryzys wiary każdego z was wobec Boga Wszechmogącego, Boga opatrzności, Boga po trzykroć Świętego, Boga wcielonego, Boga żywego, Boga Izaaka, Jakuba i Abrahama, Boga Storzyciela, Boga, który wywyższył Maryję do godności Królowej wszystkich Aniołów i Świętych. Boga, który przez całą historię ludzkości żywo napominał swój lud, pouczał i przygotowowywał na przyjęcie Syna Bożego. Gdzie jest wasza wiara? Czy syn człowieczy znajdzie wiarę gdy przyjdzie poraz drugi?!
Z
Zocha
18 lutego 2014, 23:54
Ja na mojej pierwszej i jedynej Mszy trydenckiej poczułam się jakoś obco, nic nie rozumiałam. Jak dziecko odłączone od Ojca. Uwielbiam Mszę św po polsku :) jestem sobie zwykłą dziewczyną i tak się czułam, nie chcę nikomu robić przykrości ale naprawdę nie wiem po co te Msze trydenckie. Kto je rozumie...
_
_StuG_
18 lutego 2014, 23:35
... a mi się nie chce wierzyć, że przed soborem nie było partactwa liturgicznego. Teraz przy mszach trydenckich go nie ma, bo jest to było nie było ryt wyjątkowy. Jak spowszednieje, to i partactwo się pojawi. I IMHO to liturgiczne partactwo jest problemem, nie zaś to czy msza jest taka czy inna. I w jakiej estetyce są dekoracje świątyni.
A
Andrzej
3 kwietnia 2015, 13:32
Wydaje mi się, że doświadczenie pierwszej Mszy jest zawsze mniej więcej takie jak opisałeś. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do ciszy. Błędne jest jednak rozpatrywanie w kategoriach "zalet i wad". Msza jest Kalwarią i my nie możemy jako ludzie do niej nic dodać. Nasze "uczestniczenie" w Kalwarii mioim przynajmniej zdaniem ma nas połączyć z Bogiem, a nie z "bliźnimi", odczytanie słów Ewangelii przez kapłana jest zagłębieniem się w Słowo. Odczytawana ona jest zresztą głośno przed kazaniem w języku polskim. Nauczyliśmy się, koncentrować wokół siebie ( tzn. że Msza ma być dostosowana do naszych potrzeb) tymczasem Msza jest ofiarą składaną za nas przez kapłana, który jest w tym momencie Alter Christi. Cisza to przestrzeń modlitwy, w której jak sam zauważyłeś odczuwa się Sacrum. Współcześni ludzie boją się ciszy, nie są do niej przywyczajeni. Przykładem niech będzie Matka Boża, która na Golgocie milcząc adorowała umęczonego Boga. Chrystus przestrzegał " nie bądźcie gadatliwi jak poganie". Co do ks. Blachnickiego to większość swego życia jak sądzę odprawiał Mszę trydencką. Pozdrawiam
_
_StuG_
18 lutego 2014, 23:34
... a mi się nie chce wierzyć, że przed soborem nie było partactwa liturgicznego. Teraz przy mszach trydenckich go nie ma, bo jest to było nie było ryt wyjątkowy. Jak spowszednieje, to i partactwo się pojawi. I IMHO to liturgiczne partactwo jest problemem, nie zaś to czy msza jest taka czy inna. I w jakiej estetyce są dekoracje świątyni.
S
Sebastian
18 lutego 2014, 22:25
W mszy Trydenckiej dużo jest rytów, gestów, jest skierowanie do Boga, ale nie ma tej jedności kapłana z wiernymi. I najważniejsze odczucie: kapłan sprawuję ofiarę mszy świętej, bardziej jak starotestamentowi kapłani, jako z ludu wzięci, żeby reprezentować lud przed Bogiem. (...) Jednak ogromną przewagą mszy posoborowej jest w moim odczuciu to, że kapłan sprawuje ją in personam Christi. Już nie tylko jako kapłan. Tutaj dzieje się jakby dialog Boga ze swoim ludem. Myślę, że dobrze odprawiona msza posoborowa nie może być nawet porównywana do mszy trydenckiej, jeśli chodzi o głębię i odniesienie do Boga. Dlaczego wyraźne odróżnienie kapłana od wiernych w liturgii, miałoby zaciemniać jego występowanie "in persona Christi"? Cóż to w ogóle za pomysł, by przeciwstawiać kapłaństwo Chrystusowi? Napisał pan "już nie tylko jako kapłan". Jest natomiast dokładnie odwrotnie - właśnie dlatego "in persona Christi", że jako kapłan. Bo czyż sam Chrystus nie jest Najwyższym Kapłanem? Czy to nie on jest "kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka"? Szczerze wątpię, by rozmywanie wyraźnego podziału w liturgii między kapłanem a wiernymi, pozwalało na lepsze dostrzeżenie występowania tego pierwszego jako "in persona Christi"... Dobrze Pan wie, że w przeważającej części spowodowało to wśród wiernych jedynie deprecjonowanie roli kapłana i wagi kapłaństwa w ogóle. Jeśli chodzi o twierdzenie jakoby nowa Msza nie mogła być nawet porównywana do klasycznego rytu "jeśli chodzi o głębię i odniesienie do Boga", to z całym szacunkiem - ale proszę najpierw łyknąć trochę solidnej literatury dotyczącej starego rytu i teologii liturgii w ogóle (polecam "Ducha Liturgii" kard. Ratzingera, "Katechezę o Mszy Świętej" ks. Dawidowskiego), a dopiero później formułować tak śmiałe osądy. Bo twierdzenie jakoby stara Msza była nieporównywalnie płytsza i uboższa w odniesienia do Boga niż nowa, to po prostu zwykła bzdura - i powie to Panu nawet niejeden "posoborowy" liturgista...
18 lutego 2014, 22:12
Piękno liturgii to niebiański wręcz spokój. Przykładowo kilka chwili ciszy po wysłuchaniu homilii. Jak celebrans usiądzie po homilii i następuje cisza, to widac często zaniepokojenie, moze coś mu się stało? Dzownic po pogotowie, podejsc i sie zapytać? Oduczono wiernych ciszy i skupienia, a zrobiono widowisko. Gitary, perkusja, spiew nowoczesnych popreligijnych pioseneczek. Do tego ksiadz, jako gwiazda przedstawienia. Minka, oczko, jakiś żarcik. Pseudo radosc, pseudo uwielbienie, pseudo Msza. Rozedrganie i zagłuszanie. Cisza, organy, chorał. Jak ktoś nie wie o czym pisze, to niech idzie na Mszę do starych pozaakonnych katedr, posłuchaa tam muzyki sakralnej, akustyki kościoła, męskich mocnych głosów.
A
ADz
18 lutego 2014, 22:02
Odnośnie rozpaczliwego wołania do światka Ruchu Światło-Życie -> pewnie zależy na których rekolekcjach III stopnia. Na moich było poznawanie rytu trydenckiego, była Msza w tym rycie... Wszystko zależy od moderatora :)
5
550
18 lutego 2014, 21:54
Obecna Msza święta posoborowa jest nadmiernie "zaktywizowana" zarówno przez  kapłana, jak i wiernych i chórki.. . Gdyby wprowadzić do liturgii dłuższe chwile ciszy, ograniczyć muzykę organową, by była jedynie tłem do celebracji, a nie wypełniaczem każdej "wolnej" chwili, ograniczyc udział świeckich w czytaniach, wprowadzić czas na indywidualną dłuższą modlitwę wiernych w ciszy, choćby po Komunii świętej - to już było by o wiele więcej głębi i odniesienia do Boga   
C
chrysorroas
18 lutego 2014, 21:51
Powiem tak, Msza dzisiajsza niczym nie różni sie od tej zwanej trydencka, czy od jakiejkolwiek waznie sprawowanej od 2 tys lat. Na kazdej z nich waznie i z taka sama moca przychodzi Chrystus, dzieje sie misterium śmierci i ukrzyżowania Jezusa. A wy co robicie przescigancie sie na upodobania, zagwozdki liturgiczne, postawy, cisze, gitary, lacine i jezyki narodowe i przede wszystkim swoja pyche, przemadrzalosc i faaryzeizm. A co robi Bóg? To co na kazdej Mszy Św. niezaleznie czy trydenckiej czy tej z gitara, przychodzi, dotyka, przemienia, uzdrawia..... ... Coś mi się zdaje, że gościu ma rację. ... Niezbędnym warunkiem sakramentalnego przyjścia i działania Jezusa Chrystusa jest odpowiednia intencja kapłana (ważnie wyświęconego) odnośnie sprawowania tego sakramentu. Wobec takiego odstawiania: [url]http://www.conciliovaticanosecondo.it/foto/#gallery[/url] można mieć przynajmniej wątpliwości, czy jest to w ogóle sakrament.
K
Kamil
18 lutego 2014, 21:45
Powiem tak, Msza dzisiajsza niczym nie różni sie od tej zwanej trydencka, czy od jakiejkolwiek waznie sprawowanej od 2 tys lat. Na kazdej z nich waznie i z taka sama moca przychodzi Chrystus, dzieje sie misterium śmierci i ukrzyżowania Jezusa. A wy co robicie przescigancie sie na upodobania, zagwozdki liturgiczne, postawy, cisze, gitary, lacine i jezyki narodowe i przede wszystkim swoja pyche, przemadrzalosc i faaryzeizm. A co robi Bóg? To co na kazdej Mszy Św. niezaleznie czy trydenckiej czy tej z gitara, przychodzi, dotyka, przemienia, uzdrawia... ... Coś mi sięzdaje, że gościu ma rację
K
Kamil
18 lutego 2014, 21:44
Powiem tak, Msza dzisiajsza niczym nie różni sie od tej zwanej trydencka, czy od jakiejkolwiek waznie sprawowanej od 2 tys lat. Na kazdej z nich waznie i z taka sama moca przychodzi Chrystus, dzieje sie misterium śmierci i ukrzyżowania Jezusa. A wy co robicie przescigancie sie na upodobania, zagwozdki liturgiczne, postawy, cisze, gitary, lacine i jezyki narodowe i przede wszystkim swoja pyche, przemadrzalosc i faaryzeizm. A co robi Bóg? To co na kazdej Mszy Św. niezaleznie czy trydenckiej czy tej z gitara, przychodzi, dotyka, przemienia, uzdrawia..... ... Coś mi się zdaje, że gościu ma rację.
C
chrysorroas
18 lutego 2014, 21:40
z jedenastu tylko trzy są zwrócone jak synagogi do wschodu. ... Od kiedy to synagogi zwracają się ku wschodowi? Regułą jest natomiast zwracanie się ku Jerozolimie. To chrześcijanie modlą ku wschodowi, skąd w symbolice biblijnej powróci Chrystus na Sąd Ostateczny. Zaś "starość" kościołów jest względna. Mniej więcej od baroku dość często zapominano czy wręcz lekceważono starochrześcijańską regułę orientacji. Względnie uważano, że wystarczy krzyż i tabernakulum w centrum. Działo się tak zwłaszcza wtedy, gdy trzeba było wkomponować budowlę w istniejącą już zagospodarowaną przestrzeń. Jest to przykład katolickiej elastyczności, oczywiście przy zachowaniu reguły, że modlitwa skierowana jest ku Bogu, nie ku sobie nawzajem.
F
Fruto
18 lutego 2014, 21:32
Po co Deon wchodzi w te tematy? Jest tyle naprawdę ważnych, ważniejszych niż problemy tych, którzy rozstrząsają czy należy myć kubki tylko od wewnątrz, czy też z zewnątrz.
T
Tomek
18 lutego 2014, 21:05
Powiem tak, Msza dzisiajsza niczym nie różni sie od tej zwanej trydencka, czy od jakiejkolwiek waznie sprawowanej od 2 tys lat. Na kazdej z nich waznie i z taka sama moca przychodzi Chrystus, dzieje sie misterium śmierci i ukrzyżowania Jezusa. A wy co robicie przescigancie sie na upodobania, zagwozdki liturgiczne, postawy, cisze, gitary, lacine i jezyki narodowe i przede wszystkim swoja pyche, przemadrzalosc i faaryzeizm. A co robi Bóg? To co na kazdej Mszy Św. niezaleznie czy trydenckiej czy tej z gitara, przychodzi, dotyka, przemienia, uzdrawia, nawet z najciezszych chorob typu rak, z kalectwa, przywraca wzrok niewidomym, daje potomstwo, tym co sie latami staraja o dziecko, uwalnia od grzechow, ktore sie ciegna za ludzmi latami, nawraca nawet najwiekszych grzesznikow. Oczekuje tylko ze czlowiek sie nawroci. A tu zamiast sie nawrocic i otworzyc na Pana Boga, to oni nawet przeczytaja po 10 razy Pismo Świete, znaja KKK, sa pobozniejsi niz sam papiez ale otworzyc sie na Boga nie otworza, bo by wyplynelo ze z nich ze sa tak naprawde wielkimi grzesznikami, a oni wola udawac poboznosc, chocby tylko na zewnatrz. 
MP
Marco Pol
18 lutego 2014, 21:01
Mam w sumie podobne odczucia do autora co do obu mszy. W tej Trydenckiej uczestniczyłem również tylko raz i to właściwie nolens volens. W mszy Trydenckiej dużo jest rytów, gestów, jest skierowanie do Boga, ale nie ma tej jedności kapłana z wiernymi. I najważniejsze odczucie: kapłan sprawuję ofiarę mszy świętej, bardziej jak starotestamentowi kapłani, żeby reprezentować lud przed Bogiem. Msza posoborowa stała się dla niektórych księży i wspólnot okazją do niemal teatralnej aranżacji samych siebie. Gadulstwo niektórych księży, różne nowe ryty (np. przynoszenie procesjonalne różnych darów przed ofiarowaniem), wstawki wbrew przepisom liturgicznym, niekończące się ogłoszenia. Jest to widoczne szczególnie przy świętach i gościach. Człowiek po czymś takim wychodzi może zbudowany jako członek pewnej wspólnoty, ale zupełnie umyka w tym sacrum, spotkanie z Bogiem. W niektórych krajach, np. w WB, zmiany w modlitwach poszły tak daleko, że doszło do strywializowania modlitw liturgicznych. Np. na słowa: Pan z wami, wierni odpowiadają: i z tobą. Gdzieniegdzie świeccy wdzierają się w role kapłanów, szczególnie kobiety, i np. zamiast czytań z PŚ i Ewangelii, czytają przyniesione książki i "głoszą kazania". Jednak ogromną przewagą mszy posoborowej jest w moim odczuciu to, że kapłan sprawuje ją in personam Christi. Już nie tylko jako kapłan. Tutaj dzieje się jakby dialog Boga ze swoim ludem. Myślę, że dobrze odprawiona msza posoborowa nie może być nawet porównywana do mszy trydenckiej, jeśli chodzi o głębię i odniesienie do Boga. Moim zdaniem, chyba inaczej niż autora, odpowiedzią na dzisiejsze kłopoty z liturgiką, nie jest popularyzacja mszy trydenckiej. Iluzją byłoby twierdzenie, że stara liturgia wszystko zmieni na lepsze. Potrzebne jest jednak pogłębione zrozumienie, przede wszystkim chyba jednak przez kapłanów.
G
grzegorz(nieGrzegorz)
18 lutego 2014, 21:01
1/Tekst oceniam negatywnie - poważny temat a w tonie pla, pla - ble,ble. 2/Jak na Mszę Swiętą przyjdzie tylko dziesięć mocno zaangażowanych osób, które w skupieniu, zasłuchane w modlitwę będą czcić Pana, to każdy ryt wzbudzi zachwycenie! Mnie zafascynowała żywiołowość (i liczna obecność) wiernych z Nowego Orleanu. 3/Policzyłem stare kościoły w mojej okolicy: z jedenastu tylko trzy są zwrócone jak synagogi do wschodu. A wszystkie 11 usytuowano zgodnie z miejscową topografią.
MP
Marco Pol
18 lutego 2014, 20:59
Mam w sumie podobne odczucia do autora co do obu mszy. W tej Trydenckiej uczestniczyłem również tylko raz i to właściwie nolens volens. W mszy Trydenckiej dużo jest rytów, gestów, jest skierowanie do Boga, ale nie ma tej jedności kapłana z wiernymi. I najważniejsze odczucie: kapłan sprawuję ofiarę mszy świętej, bardziej jak starotestamentowi kapłani, jako z ludu wzięci, żeby reprezentować lud przed Bogiem. Msza posoborowa stała się dla niektórych księży i wspólnot okazją do niemal teatralnej aranżacji samych siebie. Gadulstwo niektórych księży, różne nowe ryty (np. przynoszenie procesjonalne różnych darów przed ofiarowaniem), wstawki wbrew przepisom liturgicznym, niekończące, przegadane się ogłoszenia. Jest to widoczne szczególnie przy świętach i gościach. Człowiek po czymś takim wychodzi może zbudowany jako członek pewnej wspólnoty, ale zupełnie umyka w tym sacrum, spotkanie z Bogiem. W niektórych krajach, np. w WB, zmiany w modlitwach poszły tak daleko, że doszło do strywializowania modlitw liturgicznych. Np. na słowa: Pan z wami, wierni odpowiadają: i z tobą. Gdzieniegdzie świeccy wdzierają się w role kapłanów, szczególnie kobiety, i np. zamiast czytań z PŚ i Ewangelii, czytają przyniesione książki i "głoszą kazania". Jednak ogromną przewagą mszy posoborowej jest w moim odczuciu to, że kapłan sprawuje ją in personam Christi. Już nie tylko jako kapłan. Tutaj dzieje się jakby dialog Boga ze swoim ludem. Myślę, że dobrze odprawiona msza posoborowa nie może być nawet porównywana do mszy trydenckiej, jeśli chodzi o głębię i odniesienie do Boga. Moim zdaniem, chyba inaczej niż autora, odpowiedzią na dzisiejsze kłopoty z liturgiką, nie jest popularyzacja mszy trydenckiej. Iluzją byłoby twierdzenie, że stara liturgia wszystko zmieni na lepsze. Potrzebne jest jednak pogłębione zrozumienie, przede wszystkim przez kapłanów, ale i wiernych, czym jest ofiara mszy świętej, co poszczególne części znaczą, że nie można tak sobie dowolnie tej mszy inscenizować.
A
at
18 lutego 2014, 20:54
AD: Wiedziałem, że ksiądz stoi tyłem do ludu a przodem do ołtarza... przede wszystkim to ksiadz nie stoi tylem do ludu a przodem do oltarza - tylko lud i kaplan zwracaja sie ku wschodowi, ku Chrystusowi - wschodzacemu sloncu! To calkiem cos innego!!!  Po drugie - to nie Msza Trydencka - tylko Msza wszechczasow, ktorej poczatki biora od sw. Piotra. Istnieje dokument z 4 wieku gdzie jeden z Biskupow prosi Papieza by dodal do tej Mszy swietej pewne zmiany, na co Papiez odpowiedzial: ze on tego nie moze zrobic, bo ta liturgia siega samego sw. Piotra. Po trzecie problem z lacina, to owoc nowej liturgii i zaniedban jakie powstaly po pseudoliturgicznym "wylewaniu dziecka z kapiela" po Soborze Vat. II, oczywiscie jak Panstwo wiedza zapewne, przeciwko woli Papieza Pawla VI i nastepcow.
J
Javer
18 lutego 2014, 20:51
Po co Deon wchodzi w te tematy? Jest tyle naprawdę ważnych, ważniejszych niż problemy tych, którzy rozstrząsają czy należy myć kubki tylko od wewnątrz, czy też z zewnątrz.
J
Javer
18 lutego 2014, 20:50
Po co Deon wchodzi w te tematy? Jest tyle naprawdę ważnych, ważniejszych niż problemy tych, którzy rozstrząsają czy należy myć kubki tylko od wewnątrz, czy też z zewnątrz.
M
Melania
18 lutego 2014, 20:50
moje wrażenia były następujące: w życiu się tak nie wynudziłem ... Tak to jest jak się chodzi do Kościoła dla rozrywki. Msza nie jest występem ku uciesze "widzów". A czym jest to proszę się dowiedzieć.
J
Javer
18 lutego 2014, 20:49
Po co Deon wchodzi w te tematy? Jest tyle naprawdę ważnych, ważniejszych niż problemy tych, którzy rozstrząsają czy należy myć kubki tylko od wewnątrz, czy też z zewnątrz.
18 lutego 2014, 20:48
Nie wypisuj tych głupstw o rzekomym krzyżu procesyjnym. Krzyż jest drzewem życia, a kto widział, żeby drzewo stało na stole. I gdzie drzewo ma przód, a gdzie tył ? Krzyż znajdujący się na ołtarzu był nieodłącznym elementem papieskiej litrugii za Benedykta XVI; można zobaczyć go także podczas mszy odprawianych przez Franciszka. Kierunek wschodni był łączony, jak już słyszeliśmy, ze «znakiem Syna Bożego», z krzyżem, z powtórnym przyjściem Chrystusa. Tym samym Wschód był od początków związany ze znakiem krzyża. Tam, gdzie wspólne zwrócenie się na Wschód nie jest możliwe, tam jako Wschód duchowy służyć może krzyż. Powinien on stać na środku ołtarza oraz być punktem skupiającym wzrok kapłana i modlącego się zgromadzenia. W ten sposób postępujemy zgodnie z dawnym wezwaniem do modlitwy, znajdującym się na progu Eucharystii: Conversi ad Dominum - zwróćcie się do Pana. (Kard. Joseph Ratzinger, Duch liturgii)
18 lutego 2014, 20:02
"Jak wiadomo, SWII wywrócił do góry nogami sposób odprawiania Mszy Świętej..." - jak zwykło się błędnie uważać, na co zwrócili już tutaj uwagę użytkownicy Bella1976 oraz ŁO. Jest to notorycznie powtarzana i przekazywana kolejnym pokoleniom nieprawda - Sobór nie przewidywał radykalnych zmian, które wprowadzono kilka lat po jego zakończeniu. 
S
Sebastian
18 lutego 2014, 19:31
~chrysorroas Gitara i komunia na stojaco jako przekręt? O tempora, o mores! Do tej pory myślałem, że pojęcie "przesrostu formy nad treścią" jest niemożliwe w Liturgii Kościoła, jednak zauważam, że dla ostrodoksyjnych "tradsów" forma i tradycja są znacznie ważniejsze od treści. A to jest juz duże wypaczenie. Abstrahując od komunii na stojąco (temat na dłuższą rozmowę) to gitara w liturgii jest niezaprzeczalnym "przekrętem". Proszę wpisać w wyszukiwarce internetowej "gitara liturgia", a znajdzie Pan multum instrukcji, dokumentów, w których widnieje wyraźny zakaz używania tego instrumentu podczas liturgii oraz wiele artykułów wyjaśniających taki stan rzeczy. Poza tym ma Pan rację - pojęcie przerostu formy nad treścią w Liturgii nigdy nie będzie możliwe, bo nie ma na ziemii takiej formy, która by była w stanie do końca wyrazić tak wzniosłą treść (a co dopiero ją przerosnąć). Nie znaczy to jednak, że mamy zrezygnować z poszukiwania jak najlepszej formy - wręcz przeciwnie. Bogu należy wszak zawsze oddawać to, co naljepsze. Poza tym, człowiek to nie tylko dusza, ale i ciało. Forma jest nierozłącznym nośnikiem treści. Czy widział Pan kiedyś treść pozbawioną formy? Z pewnością coś takiego istnieje - jednakże nie na tym świecie. Formę trzeba zatem dostosować do treści - nie do własnych upodobań. Własne upodobania zaś należy kształtować tak, by lepiej rozumieć i formę, i w konsekwencji treść. W przeciwnym wypadku istnieje ryzyko, że zmieniając wg. własnego "widzimisię" formę, zafałszujemy kryjącą się za nią treść.
S
Staruszek
18 lutego 2014, 19:06
Przepraszam za potrójne wklejenie tekstu, lecz program za każdym razem odrzucał wpisane hasło do zalogowania się ( Dopiewo gdy wszedłem ponownie na stronę, zauważyłem, że mimo odrzuceń haseł, tekst został jednak wklejony. Przepraszam.
S
Staruszek
18 lutego 2014, 19:02
Paweł VI zezwalając w wyniku SW II na odprawianie mszy sw. w języku lokalnym zapisał wszystko dokładnie. To Episkopaty lokalne, jak nasz polski poszły na żywioł. Zaczęto na siłę uszczęśliwiać msze sw. różnymi "kombinacjami" w odprawianiu, śpiewaniu i postawach. Powstawały np. piosenki oazowe, które w ogóle nie powinny być śpiewane na mszy sw. Powstawały wszelakie zespoły, które nie miały pojecia, jako młodzież, że tak nie powinno być na mszy s. ale kapłani pozwalali, bo to sie ludziom podobało, czyli przede wszystkim wikariuszom, którzy chcieli sie wykazać nowoczesnością, jak proboszczom, jacy to oni są nowocześni. I zrobiło sie bardzo duzo bałaganu i złego. W późniejszych latach, Episkopat próbował to zatrzymać, ale "żywioł" opanował juz wszystko. Na szczęście młodzi wypalili się i zrobiło sie normalniej, choć i tak w wielu kościołach, również katedralnych panuje swego rodzaju "anarchia". Msza sw. jest dla ludzi, a nie ludzie dla wszelkiej maści artystów, Wierni nie biorą udziału w Liturgii, gdyż nie pozwalają im przeróżni wykonawcy. I to jest wielki błąd lokalnych kosciołów. Co do krzyża na ołtarzu, to jest to wygodnictwo proboszczów. Taki krzyż na ołtarzu posiada podwójną pasyjkę. Jedna skierowana jest na wiernych, druga na kapłana odprawiajacego Liturgię mszy św. Krzyż procesyjny, jest nieprawidłowym elementem, zastępującym taki krzyż ołtarzowy, gdyż słuzy do czegoś innego. Co do mszy trydenckiej, to chcąc pójść na taką mszę św. młodzi ludzie powinni zostać "przeszkoleni" w kolejnosci liturgii. Poza tym starsi, którzy zostali wychowani na takim rycie, nie mają najmniejszego kłopotu ze zrozumieniem, "w którym miejscu są takiej mszy św." Mimo wszystko polecam wszystkim pójście na taką mszę św.
S
Staruszek
18 lutego 2014, 19:00
Paweł VI zezwalając w wyniku SW II na odprawianie mszy sw. w języku lokalnym zapisał wszystko dokładnie. To Episkopaty lokalne, jak nasz polski poszły na żywioł. Zaczęto na siłę uszczęśliwiać msze sw. różnymi "kombinacjami" w odprawianiu, śpiewaniu i postawach. Powstawały np. piosenki oazowe, które w ogóle nie powinny być śpiewane na mszy sw. Powstawały wszelakie zespoły, które nie miały pojecia, jako młodzież, że tak nie powinno być na mszy s. ale kapłani pozwalali, bo to sie ludziom podobało, czyli przede wszystkim wikariuszom, którzy chcieli sie wykazać nowoczesnością, jak proboszczom, jacy to oni są nowocześni. I zrobiło sie bardzo duzo bałaganu i złego. W późniejszych latach, Episkopat próbował to zatrzymać, ale "żywioł" opanował juz wszystko. Na szczęście młodzi wypalili się i zrobiło sie normalniej, choć i tak w wielu kościołach, również katedralnych panuje swego rodzaju "anarchia". Msza sw. jest dla ludzi, a nie ludzie dla wszelkiej maści artystów, Wierni nie biorą udziału w Liturgii, gdyż nie pozwalają im przeróżni wykonawcy. I to jest wielki błąd lokalnych kosciołów. Co do krzyża na ołtarzu, to jest to wygodnictwo proboszczów. Taki krzyż na ołtarzu posiada podwójną pasyjkę. Jedna skierowana jest na wiernych, druga na kapłana odprawiajacego Liturgię mszy św. Krzyż procesyjny, jest nieprawidłowym elementem, zastępującym taki krzyż ołtarzowy, gdyż słuzy do czegoś innego. Co do mszy trydenckiej, to chcąc pójść na taką mszę św. młodzi ludzie powinni zostać "przeszkoleni" w kolejnosci liturgii. Poza tym starsi, którzy zostali wychowani na takim rycie, nie mają najmniejszego kłopotu ze zrozumieniem, "w którym miejscu są takiej mszy św." Mimo wszystko polecam wszystkim pójście na taką mszę św.
S
Staruszek
18 lutego 2014, 18:59
Paweł VI zezwalając w wyniku SW II na odprawianie mszy sw. w języku lokalnym zapisał wszystko dokładnie. To Episkopaty lokalne, jak nasz polski poszły na żywioł. Zaczęto na siłę uszczęśliwiać msze sw. różnymi "kombinacjami" w odprawianiu, śpiewaniu i postawach. Powstawały np. piosenki oazowe, które w ogóle nie powinny być śpiewane na mszy sw. Powstawały wszelakie zespoły, które nie miały pojecia, jako młodzież, że tak nie powinno być na mszy s. ale kapłani pozwalali, bo to sie ludziom podobało, czyli przede wszystkim wikariuszom, którzy chcieli sie wykazać nowoczesnością, jak proboszczom, jacy to oni są nowocześni. I zrobiło sie bardzo duzo bałaganu i złego. W późniejszych latach, Episkopat próbował to zatrzymać, ale "żywioł" opanował juz wszystko. Na szczęście młodzi wypalili się i zrobiło sie normalniej, choć i tak w wielu kościołach, również katedralnych panuje swego rodzaju "anarchia". Msza sw. jest dla ludzi, a nie ludzie dla wszelkiej maści artystów, Wierni nie biorą udziału w Liturgii, gdyż nie pozwalają im przeróżni wykonawcy. I to jest wielki błąd lokalnych kosciołów. Co do krzyża na ołtarzu, to jest to wygodnictwo proboszczów. Taki krzyż na ołtarzu posiada podwójną pasyjkę. Jedna skierowana jest na wiernych, druga na kapłana odprawiajacego Liturgię mszy św. Krzyż procesyjny, jest nieprawidłowym elementem, zastępującym taki krzyż ołtarzowy, gdyż słuzy do czegoś innego. Co do mszy trydenckiej, to chcąc pójść na taką mszę św. młodzi ludzie powinni zostać "przeszkoleni" w kolejnosci liturgii. Poza tym starsi, którzy zostali wychowani na takim rycie, nie mają najmniejszego kłopotu ze zrozumieniem, "w którym miejscu są takiej mszy św." Mimo wszystko polecam wszystkim pójście na taką mszę św.
S
Staruszek
18 lutego 2014, 18:58
Paweł VI zezwalając w wyniku SW II na odprawianie mszy sw. w języku lokalnym zapisał wszystko dokładnie. To Episkopaty lokalne, jak nasz polski poszły na żywioł. Zaczęto na siłę uszczęśliwiać msze sw. różnymi "kombinacjami" w odprawianiu, śpiewaniu i postawach. Powstawały np. piosenki oazowe, które w ogóle nie powinny być śpiewane na mszy sw. Powstawały wszelakie zespoły, które nie miały pojecia, jako młodzież, że tak nie powinno być na mszy s. ale kapłani pozwalali, bo to sie ludziom podobało, czyli przede wszystkim wikariuszom, którzy chcieli sie wykazać nowoczesnością, jak proboszczom, jacy to oni są nowocześni. I zrobiło sie bardzo duzo bałaganu i złego. W późniejszych latach, Episkopat próbował to zatrzymać, ale "żywioł" opanował juz wszystko. Na szczęście młodzi wypalili się i zrobiło sie normalniej, choć i tak w wielu kościołach, również katedralnych panuje swego rodzaju "anarchia". Msza sw. jest dla ludzi, a nie ludzie dla wszelkiej maści artystów, Wierni nie biorą udziału w Liturgii, gdyż nie pozwalają im przeróżni wykonawcy. I to jest wielki błąd lokalnych kosciołów. Co do krzyża na ołtarzu, to jest to wygodnictwo proboszczów. Taki krzyż na ołtarzu posiada podwójną pasyjkę. Jedna skierowana jest na wiernych, druga na kapłana odprawiajacego Liturgię mszy św. Krzyż procesyjny, jest nieprawidłowym elementem, zastępującym taki krzyż ołtarzowy, gdyż słuzy do czegoś innego. Co do mszy trydenckiej, to chcąc pójść na taką mszę św. młodzi ludzie powinni zostać "przeszkoleni" w kolejnosci liturgii. Poza tym starsi, którzy zostali wychowani na takim rycie, nie mają najmniejszego kłopotu ze zrozumieniem, "w którym miejscu są takiej mszy św." Mimo wszystko polecam wszystkim pójście na taką mszę św.
S
Staruszek
18 lutego 2014, 18:57
Paweł VI zezwalając w wyniku SW II na odprawianie mszy sw. w języku lokalnym zapisał wszystko dokładnie. To Episkopaty lokalne, jak nasz polski poszły na żywioł. Zaczęto na siłę uszczęśliwiać msze sw. różnymi "kombinacjami" w odprawianiu, śpiewaniu i postawach. Powstawały np. piosenki oazowe, które w ogóle nie powinny być śpiewane na mszy sw. Powstawały wszelakie zespoły, które nie miały pojecia, jako młodzież, że tak nie powinno być na mszy s. ale kapłani pozwalali, bo to sie ludziom podobało, czyli przede wszystkim wikariuszom, którzy chcieli sie wykazać nowoczesnością, jak proboszczom, jacy to oni są nowocześni. I zrobiło sie bardzo duzo bałaganu i złego. W późniejszych latach, Episkopat próbował to zatrzymać, ale "żywioł" opanował juz wszystko. Na szczęście młodzi wypalili się i zrobiło sie normalniej, choć i tak w wielu kościołach, również katedralnych panuje swego rodzaju "anarchia". Msza sw. jest dla ludzi, a nie ludzie dla wszelkiej maści artystów, Wierni nie biorą udziału w Liturgii, gdyż nie pozwalają im przeróżni wykonawcy. I to jest wielki błąd lokalnych kosciołów. Co do krzyża na ołtarzu, to jest to wygodnictwo proboszczów. Taki krzyż na ołtarzu posiada podwójną pasyjkę. Jedna skierowana jest na wiernych, druga na kapłana odprawiajacego Liturgię mszy św. Krzyż procesyjny, jest nieprawidłowym elementem, zastępującym taki krzyż ołtarzowy, gdyż słuzy do czegoś innego. Co do mszy trydenckiej, to chcąc pójść na taką mszę św. młodzi ludzie powinni zostać "przeszkoleni" w kolejnosci liturgii. Poza tym starsi, którzy zostali wychowani na takim rycie, nie mają najmniejszego kłopotu ze zrozumieniem, "w którym miejscu są takiej mszy św." Mimo wszystko polecam wszystkim pójście na taką mszę św.
18 lutego 2014, 18:26
@Chcący - powoli. Najpierw trzeba przywrócić NOM, ludzie muszą poznać piekno liturgii, celbracji. Trzeba skończyć z bylejakością, pospiechem. Powoli wrócimy z tego eksperymentu ostatnich kilkunastu lat. A dopiero wtedy czas będzie zacząć powrót do zasad ustanowinych na SVII.
C
Czlowiek
18 lutego 2014, 18:23
Nowa Msza sw to "uczta " jak ja sami duchowni zreszta nazwali ,to jest tragiczne co sie stalo z Ofiara bo przeciez o to chodzi we Mszy sw.
C
Czlowiek
18 lutego 2014, 18:22
Nowa Msza sw to "uczta " jak ja sami duchowni zreszta nazwali ,to jest tragiczne co sie stalo z Ofiara bo przeciez o to chodzi we Mszy sw.
jazmig jazmig
18 lutego 2014, 18:21
@Kinga Nie wypisuj tych głupstw o rzekomym krzyżu procesyjnym. Krzyż jest drzewem życia, a kto widział, żeby drzewo stało na stole. I gdzie drzewo ma przód, a gdzie tył ? ... Popatrz na krzyż procesyjny i wtedy zobaczysz, gdzie on ma przód, a gdzie tył. W tym celu wejdź do jakiegoś kościoła, powinien stać na lewo lub prawo od ołtarza.
18 lutego 2014, 17:38
TOmaszL, Świetna propozycja. Warto jeszcez przywrócićorientację, Krzyżna środku i zwrócenie kapłana wraz z ludem w tą samą stronę. BO niesłusznie je odrzucono: [url]http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/odwoac-niesuszna-krytyke-czy-forma-bya.html[/url] [url=http://gloria.tv/?media=571665]http://gloria.tv/?media=571665 Pozdrawiam[/url]
18 lutego 2014, 17:17
Warto oczywiscie uczestniczyć w Mszy sprawowanej w nadzwyczajnym rycie (Trydent). Ale warto też, a moze przede wszystkim poświęcic chwilę, aby i obecna liturgia była piękniejsza. Na początek trzeba wywalić te wszystkie pseudo nowoczesne formy śpiewu, gitary, perkusje, piosenki religijne. Spiew ludu z organami w tle jest piękny. Piękniękny jest chorał gregoriański. Trzeba go przywrócić, tak jak równiez trzeba cześciej siegać po łacinę w trakcie Mszy. Bo pieknie brzmią modlitwy łacińskie. Mają swoja melodykę. Msza musi trwać, nie można robić wyścigów, takzę w NOMie powinny być przestrzegane chwile ciszy, skupienia, modlitwy prywatnej. A nie szybko, bo obiad stygnie, czy nowocześniej - bo nam sklepy pozamykją. Bo jak ktoś wychowany na NOMie przyjdzie na Trydent, to doznaje szoku - cisza, spojny rytm, dostojna oprawa. Tak kiedyś było takze w NOMie, ale .... Liturgia jest piękna, ale trzeba ją też pięknie sprawowac.
18 lutego 2014, 17:07
Magdo,  Bardzo mnie to cieszy. To wpisuje się w taką propozycję: <a href="http://misjakultura.blogspot.com/p/dialog-odnowy-z-tradycja.html">http://misjakultura.blogspot.com/p/dialog-odnowy-z-tradycja.html </a> Da się, co nie? Wiesz, to nie była tylko amiana estetyczna, Porzucone formy liturgiczne trzeba przywrócić, bo bez  nich trudniej zrozumieć Ewangelię: [url]http://misjakultura.blogspot.com/2014/02/rytuau-nam-potrzeba.html[/url] No i posłuchaj o tym jak to było i skąd sięwzięly zmiany liturgii i dlaczego wiązały sięz krzywdzącą i niesłuszną oceną przywiązanych do tradycji: [url]http://gloria.tv/?media=571665[/url] Kłaniam się:)
A
autor
18 lutego 2014, 17:04
Generalnie dawniej kościoły budowano z ołtarzem zwróconym na wschód.
H
halina
18 lutego 2014, 16:39
kiedy bylam mal a w kazdym kosciele ksiadz odprawial msze tylem do kosciola stojac potem sie zmienilo
M
Magda
18 lutego 2014, 15:43
Do autora wpisu: http://www.oazanmpkpgorzow.pl/viewpage.php?page_id=24 http://www.nowyruchliturgiczny.pl/2009/07/oaza-prosi-o-msze-trydencka.html
M
Magda
18 lutego 2014, 15:42
Do autora wpisu: http://www.oazanmpkpgorzow.pl/viewpage.php?page_id=24 http://www.nowyruchliturgiczny.pl/2009/07/oaza-prosi-o-msze-trydencka.html
M
Magda
18 lutego 2014, 15:41
Do autora wpisu: http://www.oazanmpkpgorzow.pl/viewpage.php?page_id=24 http://www.nowyruchliturgiczny.pl/2009/07/oaza-prosi-o-msze-trydencka.html
A
ambona
18 lutego 2014, 14:18
Natomiast podczas mszy Pawła VI nie wiadomo, do kogo modli się ksiądz. Stoi on tyłem do tabernakulum,.... Z boku, między księdzem, a wiernymi stoi krzyż procesyjny, zwrócony tyłem do księdza. Do kogo on się zatem modli? ... Bóg jest "wszędzie", więc i ksiądz może się odwrócić w każdym kierunku i będzie dobrze
Jadwiga Krywult
18 lutego 2014, 14:16
Z boku, między księdzem, a wiernymi stoi krzyż procesyjny, zwrócony tyłem do księdza. Nie wypisuj tych głupstw o rzekomym krzyżu procesyjnym. Krzyż jest drzewem życia, a kto widział, żeby drzewo stało na stole. I gdzie drzewo ma przód, a gdzie tył ?
jazmig jazmig
18 lutego 2014, 14:11
Zaletą zaś "przedniej" postawy księdza podczas odprawiania "nowej" Mszy jest to, że widać wyraźnie jego obecność in persona Christi (niczym sam Chrystus w wieczerniku z uczniami). Chrystus był z apostołami, a nie z uczniami. Uczniów było o wiele więcej, to były setki, jeśli nie tysiące ludzi. Apostołowie byli wybrani, było ich dokładnie 12. Podczas mszy trydenckiej kapłan modli się do Boga, zwróćony twarzą do tabernakulum, gdzie stale przebywa Chrystus. Natomiast podczas mszy Pawła VI nie wiadomo, do kogo modli się ksiądz. Stoi on tyłem do tabernakulum, a bywają kościoły, w których tabernakulum upchnięto gdzieś z boku, żeby nie przeszkadzało. Z boku, między księdzem, a wiernymi stoi krzyż procesyjny, zwrócony tyłem do księdza. Do kogo on się zatem modli?
jazmig jazmig
18 lutego 2014, 14:05
Jak wiadomo, SWII wywrócił do góry nogami sposób odprawiania Mszy Świętej SWII nie wywrócił do góy nogami odprawiania mszy św. Uczynił to Paweł VI wbrew tekstom soborowym.
18 lutego 2014, 13:02
Szanowny Autorze,  Doceniam próbę spojrzenia z dwóch stron na "Mszę Trydencką". Chciałbym jednak zaznaczyć, że problem nie rozgrywa sięna lini estetycznych upodobań, czy zalet funkcjonalistycznych. Otóż reforma liturgiczna zagubiła to, co ze względu na ludzką naturę pozwala lepiej zrozumieć głębię Ewangelii. W istocie te zmiany, które mają plusy funkcjonalistyczne mająminusy ze wzlędu na hierarchięcelów. Plusy ustępują minusom, jeśli uwzględnimi hierarchięcelów.  Jest jeszcze jeden problem: to nie tradycjonaliśći zaczęli. Jeśli popełniają błędy, odrzucają Sobór, to zostali do tego sprowokowani przez niesłuszne oskarżęnia tych, co się fałszywie na Sobór powołują To przywiązani do tradycji zostali pierwej oskarżeni przez zwolenników zmian o niezrozumienie, o powiechrzowność i formalizm. I w wyniku tej krzywdzącej oceny wprowadzano reformy liturgiczne po soborze: http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/odwoac-niesuszna-krytyke-czy-forma-bya.html
C
chrysorroas
18 lutego 2014, 13:00
ad "no name" Swoje zdanie o Blachnickim poparłem dość jasnymi argumentami. Adekwatną odpowiedzią nie mogą być ogólnikowe banały.
D
D.
18 lutego 2014, 12:51
Przeczytałem, po raz pierwszy, i mam mieszane uczucia. Jeśli niewiedza autora nie odda pola ignorancji, będzie dobrze. Jeśli w jej miejsce pojawi się wiedza - poprzedzona odpowiedzeniem na postawione przez siebie w tekście pytania, po RZETELNYM poszukwianiu prawdy, papartym logicznym myśleniem... obawiam się, że autorowi grozi zostanie kryptotradsem.
NN
No name
18 lutego 2014, 12:44
~chrysorroas Twierdzenie iż ksiadz Blachnicki był ignorantem liturgicznym, teologicznym czy obłudnikiem jest conajmniej śmieszne. Uwidatniasz tym samym brak znajomości tej postaci, oraz jej wkładu w rozpowszechnienie oraz przybliżanie prostym ludziom tajemnic sprawowanych w Liturgii Świętej. Nie mam nic przeciwko Mszy Świętej Trydenckiej, jednakże opierając się na moich doświadczeniach z Liturgii sprawowanej tu i teraz w Kościele Katolickim, zauważam, że mimo Soboru i odnowy Liturgicznej znaczna część wiernych nadal nie rozumie wiekszości gestów, symboli, modlitw wykonywanych przy sprawowaniu eucharysti... więc o czym my mówimy. Porównując tę - wydawać by się mogło uproszczoną liturgię - do bogatej i uroczystej Mszy Świętej Trydenckiej gdzie dla człowieka wszystko to było niejako spowite oparami magii, mamy do czynienia z odnową skierowaną do człowieka, zwykłego człowieka a nie do wąskiej grupy "wtajemniczonych". Gitara i komunia na stojaco jako przekręt? O tempora, o mores! Do tej pory myślałem, że pojęcie "przesrostu formy nad treścią" jest niemożliwe w Liturgii Kościoła, jednak zauważam, że dla ostrodoksyjnych "tradsów" forma i tradycja są znacznie ważniejsze od treści. A to jest juz duże wypaczenie. Mógłbym wywodzić się nad Liturgią i nad dziełem sługi bożego ks. Franciszka Blachnickiego, jednakże takie zarzuty skierowane w Jego stronę są najzupełniej kłamliwe i wykazują się dużą dawka ignorancji - względem takze samej Liturgii. 
T
trydentina
18 lutego 2014, 12:44
Msza Trydencka w dzisiejszych czasach to jedyy sposób na uzdrowienie Kościoła, oczyszczenie, uszanowanie, należyty kult Boga  i poważne potraktowanie swojej  Wiary.
M
Mardocheusz
18 lutego 2014, 12:41
Fajny, merytoryczny tekst A piszę ten komentarz z pozycji kapłana, który równie chętnie uczestniczy (bo niestety, ale nie umiem celebrować) we Mszach w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego, jak i celebruje Eucharystię dla Drogi Neokatechumenalnej. Po tym jak zdarzyło mi się uczestniczyć w Świętej Liturgii u grekokatolików, stwierdzam, że ktoś, kto nie doświadczył różnych rytów Najświętszej Ofiary, po prostu nie wie, jak "smakuje" Kościół. Dobrze, jeśli się lubuje w jedynym poznanym "smaku", gorzej, jeśli się nim brzydzi. Zastanawia mnie postawa skrajnych obozów. Można zaryzykować, stwierdzenie, że udawadnianie, że "inna Msza" jest zła, maniakalne wyszukiwanie błędów i "radosnej twórczości" itd. są do pewnego stopnia przejawami myślenia "schizmatyckiego". W każdym bądź razie, stokrotne "Bóg zapłać" za tak dobry artykuł
K
Konrad
18 lutego 2014, 12:29
Słyszałem że w diecezji praskiej  idzie się na Mszę w starem rycie. Oaza powinna się do tego przekonać i powoli się przekonuje. Niestety oaza robiąc np. warsztaty modlitwy flagą niszczy swój obraz. 
C
chrysorroas
18 lutego 2014, 12:18
ad "BP SVD" Ten cytat to dość wyraźny dowód na to, że Blachnicki był ignorantem liturgicznym, teologicznym, bądź przynajmniej miało bardzo zamącone w głowie, a także obłudnikiem. 1. Sam Blachnicki wprowadzał (chyba jako pierwszy w takiej skali) w Polsce ewidentne przekręty jak chociażby gitary i Komunia św. na stojąco. 2. Nazywanie trzymania się czy powracania do liturgii powszechnej w Kościele przez stulecia "skrajnością" jest tak kłamliwe i bzdurne, że nie warto z tym dyskutować. 3. O zupełnej ignoracji teologicznej świadczy mniemanie, jakoby "Kościół" mógł dowolnie zmieniać liturgię. Nie ma o tym mowy nawet w dokumentach V2. Nie ma też nic o dopasowywaniu form liturgicznych do "ducha czasu". Jest to zwykłe oszustwo i przekręt Blachnickiego.
S
serkan
18 lutego 2014, 12:12
moje wrażenia były następujące: w życiu się tak nie wynudziłem
Ł
ŁO
18 lutego 2014, 12:05
"Sobór Watykański wywrócił do góry nogami sposób odprawiania Mszy Świętej"????? Jak można coś takiego pisać!!! To teza, którą wpaja się ludziom, lecz nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością! Proszę przeczytać dokładnie Konstytucję o Liturgii, potem sięgnąć do książki Annibale Bugnini opisującą przebieg reformy dokonanej przez specjalną Komisję (a nie Sobór), a na koniec dokładnie przestudiować księgi liturgiczne, a wtedy przekona się Pan jak wielkie są rozbieżności między twórcami reformy, a jej wykonawcami.
Ł
ŁO
18 lutego 2014, 12:03
"Sobór Watykański wywrócił do góry nogami sposób odprawiania Mszy Świętej"????? Jak można coś takiego pisać!!! To teza, którą wpaja się ludziom, lecz nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością! Proszę przeczytać dokładnie Konstytucję o Liturgii, potem sięgnąć do książki Annibale Bugnini opisującą przebieg reformy dokonanej przez specjalną Komisję (a nie Sobór), a na koniec dokładnie przestudiować księgi liturgiczne, a wtedy przekona się Pan jak wielkie są rozbieżności między twórcami reformy, a jej wykonawcami.
NN
No name
18 lutego 2014, 12:00
"Tak czy inaczej, w "starej" Mszy nie ma miejsca na gadulstwo księży i robienie żenującego show - trzeba ściśle trzymać się ustalonych przed wiekami kanonów i rubryk. " - a czy w obecnym rycie mszy świętej jest miejsce na robienie "show" i gadulstwo księży? Cóż za kompletny brak wiedzy na temat liturgii. Proszę zajrzeć do obecnego Mszału Rzymskiego i spojrzeć na budowę i treść owej księgi. Znajdziemy tam również Kanon Rzymski czy rubryki których kapłan musi się trzymać! ""[...] Kapłan jednak winien pamiętać, że jest sługą świętej liturgii i że nie wolno mu na własną rękę w celebracji Mszy świętej niczego DODAWAĆ, opuszczać ani ZMIENIAĆ." pkt. 24, OWDMR. Skąd wiec takie bezpodstawne zarzuty? Kapłan - owszem - ma pewną możliwość wybierania konkretnych modlitw (zgodnie z rubrykami!) jak chociażby wybór aktu pokutnego czy Modlitwy Eucharystycznej. Nie jest to w żadnym wypadku zmiana ani kreowanie własnej mszy świetej. Cóż za bezsnens. Zalecam pogłębić swoją wiedzę na temat OBECNEJ POSOBORWEJ Liturgii zanim zacznie się pisać podobne bzdety. Autor chyba nie rozumie ducha Soboru Watykańskiego II i celu pewnej zmiany Liturgii... a szkoda bo ma ono fundamentalne znaczenie. Pozdrawiam.
BW
Bolesław Witczak
18 lutego 2014, 11:58
Moim zdaniem, wina leży po stronie "ortodoksów" którzy po obu stronach nie potrafią zobaczyć swoich belek w oku a widzą je u strony przeciwnej przez co są ślepi. Sam jestem po doświadczeniach z mszą w rycie Trydenckim "głośnym" ale daleki jestem od tego by go negować, chociaż przyznaję, ze miałem takie ciągoty. Uznając tradycję jest mi bliżej do obecnego rytu 'watykańskiego" bo jest on w języku narodowym, zrozumiałym dla każdego, przez co bardziej łączącego we wspólnotę modlących się, ale umiarkowanie, jak to z naszą kulturą wprzęgniętą w przeżywanie liturgi, w stosunku do zbyt zabawowego przeżywania jej. Bóg chce byśmy byli blisko Niego, spełniali Jego wolę, a czy będziemy raz 'obmywać ręce" czy za każdym razem to tylko kultywowanie ludzkich - Mojżeszowych - nakazów. Chrystus przyszedł i wprzągł tradycję w nowe nie rugując jej z życia, ale zmieniał znaczenie i akcenty, wszystko po to byśmy zobaczyli drogę do Boga.
D
Dominik
18 lutego 2014, 11:58
Ja jestem oazowiczem i mam za sobą wszystkie stopnie formacji. Przeżyłem "trójkę" w Karkowie i to taką bym powiedział intensywną i skonkretyzowaną. Trafia do mnie propozycja wzięcia udziału i poznania mszy w rycie Trydenckim. Nie uważam jednak, ale to pewnie zasługa mojego wychowawcy i moderatora diecezjalnego w jednym, że trydencka msza jest zła. Nigdy na oazie od żadnego kapłana czy animatora nie usłyszałem złego słowa o przedsoborowym rycie. Pojawiały się informacje na temat tego jakie zmiany zaszły i czym były podyktowane. Ruch Światło- Życie jest typowym ruchem posoborowym. Ukształtowany jest tak aby jak najlepiej zgłębić i wychować ludzi w tym duchu. Jeśli ktoś szerzy cherezje o złym Trydencie jest po prostu źle ukształtowany i ma jakieś złe podejście do historii Kościoła. Stawanie jednak w twardej opozycji czy to do Trydentu czy do SWII jest złe. Mamy tworzyć jedność w Kościele i czerpać z dziedzictwa jakie Kościół tworzył przez 2000 lat.
T
tm
18 lutego 2014, 11:56
"dwa konkurujące ryty" ???? a ja zawsze myślałem, że to dwie formy tego samego rytu
B
Bella1976
18 lutego 2014, 10:49
Sobór Watykański nie wywrócił liturgii do góry nogami. Przeczytać Sacrosanctum Concilium (podpowiedź: konstytucja o liturgiui świętej II Soboru Watykańskiego), poszukać wiadomości jak to z reformą liturgii było, a nie pisac głupoty. :/
D
Damian
18 lutego 2014, 10:37
Dzieki za dobry tekst, skrajne postawy pochodza od zlego ducha - tego uczy Ojciec Ignacy!