Wygraj z nieuporządkowanymi przywiązaniami. Nie musisz wszystkich od razu wyrzucać z życia

Fot. Ricky Turner / Unsplash
Zbigniew Szulczyk SJ

Pewnie nie raz widzieliśmy, jak duży pies wyprowadza swoją panią na spacer. Niby to kobieta trzyma smycz, ale kiedy pies zauważy kota - bez namysłu rusza za nim, a właścicielka pędzi za pupilem. A gdy ktoś rzuci takiemu brytanowi patyk - pani też za nim pobiegnie, razem z psem oczywiście.

To dość czytelny obraz naszych nieuporządkowanych przywiązań. Deklarujemy, że nie chcemy iść tam, dokąd nas prowadzą, ale nie jest to wcale takie proste…

Nieuporządkowane przywiązania to temat kluczowy w duchowości ignacjańskiej, a zarazem bardzo życiowy. Jeśli podejmiemy refleksję nad swoimi uczuciami - pokażą nam one, że w naszym życiu istnieją pewne przywiązania, które mocno ograniczają naszą wolność i dyspozycyjność wobec zaproszeń Boga. A że często przywiązujemy się w sposób nieuporządkowany do rzeczy bardzo dobrych, wręcz chwalebnych- konieczne jest właściwe zrozumienie tego zagadnienia, ponieważ pokusy w tej materii są bardzo subtelne.

Bogaty młodzieniec: uczucie ujawnia przywiązanie          

Najlepszym obrazem biblijnym pokazującym mechanizm działania przywiązań jest opowiadanie o bogatym młodzieńcu. Gdy zafascynowany Jezusem młody człowiek zapytał Go, co ma zrobić, by zostać zbawionym - usłyszał, że ma zachowywać przykazania, a następnie sprzedać wszystko, co posiada, iść za Panem. Na te słowa młodzieniec "odszedł zasmucony", ponieważ "miał wiele posiadłości". Zwróćmy uwagę, że pojawił się u niego smutek -uczucie wskazujące na przywiązanie, które nie pozwalało mu pójść za Jezusem. Był przywiązany jak liną do swojego majątku i nie potrafił go zostawić, ponieważ… nie był wolny.

Jak widać na powyższym przykładzie, niektóre uczucia są jak boje na wodzie, z zakotwiczeniem gdzieś pod powierzchnią. Wskazują nam one kierunek, w którym można znaleźć ukryte nieuporządkowane przywiązania. Często wiele boi ma jedno źródło zakotwiczenia. Przykładowo, gdyby ojciec wspomnianego młodzieńca rozkazał mu oddać trzecią część majątku -syn zdenerwowałby się. A gdyby któryś z jego kolegów zażartował: "Co by było, gdyby szarańcza zjadła wszystkie twoje plony?"- młodzieniec obraziłby się na niego. Dwa różne uczucia wskazują na jedno wspólne źródło: przywiązanie do majątku, z którego młody człowiek nie był w stanie zrezygnować, choć sam Jezus go o to poprosił. Nie znaczy to jednak, że człowiek ten nie mógł być zbawiony - przecież na pytanie o przykazania odpowiedział pozytywnie. Ale nie był zdolny dać z siebie więcej i odpowiedzieć na Boże wezwanie z hojnością.

Próżna chwała świętego Ignacego

Nieuporządkowane przywiązanie u bogatego młodzieńca dość łatwo było określić. Patrząc na źródło kilku boi, wystarczyło zejść parę metrów pod powierzchnię czystej wody i nazwać to, co tam się znajdowało. Podobnie jest z nieuporządkowanymi przywiązaniami do innych rzeczy (samochodu, domu) czy osób (dzieci, przyjaciela etc). Nie zawsze jest to jednak takie proste. Czasem zakotwiczenie znajduje się gdzieś na dnie mętnej wody, zagrzebane jeszcze kilka metrów w mule.

Aby pokazać, jak takie przywiązania funkcjonują, do czego prowadzą i co z nimi można zrobić - najlepiej posłużyć się przykładem św. Ignacego. Sam wielokrotnie pisał o swoim największym nieuporządkowaniu, czyli o pragnieniu "próżnej chwały" (pragnieniu bycia docenionym). Spójrzmy, do czego mogłoby ono doprowadzić, gdyby tego u siebie nie nazwał i nie uporządkował. Najprawdopodobniej też podejmowałby zadania, które byłyby bardzo trudne, dobre i wymagające. Ale tylko te, dzięki którym ojciec święty by go docenił, król napisał list z podziękowaniem, a współbracia pochwalili! Wszystko pięknie i na większą chwałę Bożą, lecz w ogóle nie brałby pod uwagę misji, w której pozostałby niezauważony i niedoceniony. Nie byłoby więc mowy o szukaniu woli Bożej - raczej o szukaniu siebie przy okazji szukania Boga.

Nieuporządkowana potrzeba bliskości

Innym przykładem głębszego przywiązania jest nieuporządkowana potrzeba bliskości. Ktoś może robić wiele dobrych rzeczy, być "z" i "dla" ludzi - ale będzie unikał sytuacji osamotnienia, wystawienia się na potencjalną krytykę lub odrzucenie. Oczywiście wszystko pod płaszczykiem większego dobra i chwały Bożej - bo jakżeby inaczej? Gdyby jednak Bóg zaprosił go do czegoś, co wymagałoby samotności i odrzucenia, to… może innym razem?

Zazwyczaj latami krążymy wokół tych głębszych przywiązań. Odkrywamy coraz to nowe boje i kotwice, schodzimy w mętnej wodzie aż do dna - a tam jest jeszcze muł! Czasami na modlitwie mamy doświadczenie dojścia do ściany, do muru, przez który nie można się już przebić. Najczęściej wtedy właśnie dotykamy czegoś głębszego i ważnego. I warto to przemodlić, a nie uciekać.

Taką boją jest też nierzadko autoerotyzm (zwany również masturbacją), na którym często pogrywa zły duch. Ludzie zmagający się z tym problemem z jednej strony często czują bezsilność, z drugiej natomiast - ogromne wyrzuty sumienia. A zły duch bezlitośnie je podsyca, udowadniając im, jacy są słabi, beznadziejni, grzeszni i jak daleko są od Boga. Tymczasem autoerotyzm - zwłaszcza po okresie dorastania - często jest znakiem, że w człowieku istnieją pewne napięcia, niezaspokojone potrzeby czy też nieuporządkowania, które w takiej formie znajdują sobie ujście. Lepsze jest więc, bez bagatelizowania problemu od strony moralnej, zbadać jego korzenie. Gdy się bowiem uporządkuje pewne rzeczy w życiu - ten problem często mija. Komuś, dla przykładu, może brakować bliskich relacji i te napięcia rozładowuje właśnie poprzez autoerotyzm. Gdy taka osoba zda sobie z tego sprawę i spróbuje nawiązywać relacje z ludźmi, pójdzie do wspólnoty, będzie bardziej dbać o przyjaźnie etc. - problem zazwyczaj mija lub przestaje być tak dokuczliwy.

Gdy pies mocno ciągnie...

Św. Ignacy w swoich Ćwiczeniach nie zaleca wypleniać przywiązań - wyrzucać ich z życia i pozbywać się jak zarazy. Natomiast radzi bardzo mądrze, że należy je uporządkować.

Dobrą ilustracją działania naszych przywiązań jest obraz przywołany na początku tego artykułu. Duży pies wyprowadza swoją panią na spacer. Owszem, to ona trzyma smycz, ale kiedy pies zauważy kota - bez namysłu rzuci się za nim w pogoń, więc właścicielka, chcąc nie chcąc, ruszy za swoim pupilem. A gdy ktoś rzuci mu patyk - pani też za nim pobiegnie, pociągnięta przez psa. Podobnie i my działamy pod wpływem naszych nieuporządkowanych przywiązań. Deklarujemy, że nie chcemy iść tam, dokąd nas prowadzą - ale często idziemy.

Kolejny obraz przybliży nam, na czym polega porządkowanie życia według św. Ignacego. Ta sama kobieta i ten sam pies, ale teraz to pani wyprowadza go na spacer. Pies idzie przy jej nodze i nagle widzi kota. Już chce się wyrwać, ale słyszy: "do nogi!" i zostaje. A gdy ktoś rzuci mu patyk i pies chce za nim biec - usłyszy: "stój!" i zaczeka. Ale kiedy pies zostanie spuszczony ze smyczy, swobodnie może pobiegać. A gdy pani go zawoła - wraca. To jest obraz uporządkowanego życia. Mamy pewne potrzeby, upodobania i "miłości", ale to nie one nami mają rządzić, lecz my nimi - nie wyrywając ich ani nie niszcząc, ale w mądry sposób dając im przestrzeń. Słowem, chodzi o wewnętrzną wolność.

Określ i nazwij swoje przywiązania 

Od czego więc zacząć? Najpierw takie nieuporządkowane przywiązania trzeba zidentyfikować i nazwać. Zdarza się, że kiedy je odkryjemy i nazwiemy, szczególnie te głębsze - pojawi się pragnienie, by je usunąć. Jednak efekt tego byłby mniej więcej taki, jak przy zawracaniu rzeki kijem. A jeśli ktoś spróbuje na rzece postawić tamę - skończy się to w jedyny możliwy sposób: przez krótki czas będzie dobrze, a potem rzeka rozleje się w innych miejscach.

Dla przykładu: wyobraźmy sobie, że ktoś odkrywa w sobie nieuporządkowaną potrzebę bliskości. Może wtedy stronić od wszelkiego uznania, docenienia i bliskości z ludźmi - żeby, broń Boże, nie było śladów nieuporządkowania! Ignacy jednak mówi: "uporządkuj", czyli: przyjrzyj się tej rzece, zobacz w jakim kierunku płynie, może skoryguj jej nurt. Zobacz, gdzie jej brzegi się sypią, i wzmocnij je. W przypadku potrzeby bliskości oznaczałoby to więc nie unikanie jakiejkolwiek bliskości - bo jej, po ludzku, potrzebujemy - ale bycie uważnym, aby nie pozwolić się zmanipulować przez daną potrzebę, czego obrazem był przykład psa wyprowadzającego swoją właścicielkę na spacer.

Nie wiesz, jak sobie poradzić? Czyń przeciwnie          

Jak sobie z tym poradzić? Św. Ignacy określa to dwoma słowami: agere contra- czyli: czyń przeciwnie. Najlepiej zobrazuje to prostowanie drzewa. Jeśli jest pochylone w jedną stronę - trzeba je na siłę przechylić w drugą, aż w końcu stanie prosto. Podobnie i tutaj: gdy ktoś jest zbyt przywiązany do samochodu - niech się modli, by wolą Bożą było, aby ten samochód oddał jakiejś fundacji. A gdy już będzie wolny wobec posiadania lub nieposiadania auta - będzie mógł w wolności rozeznać wolę Bożą. Samochód prawdopodobnie nadal będzie miał, ale już w inny, "wolny" sposób.

Nawiązując do głębszych przywiązań - ktoś może mieć nieuporządkowaną potrzebę bycia w centrum uwagi, więc poczuje zazdrość, gdy inny będzie chwalony, a nie on. W sytuacji, gdy kolega z pracy będzie na piedestale - może zacząć go oczerniać za plecami. Agere contra w takim wypadku polegałoby na tym, by wręcz cieszyć się z sukcesu kolegi i szukać okazji do pogratulowania mu osiągnięć. Z drugiej jednak strony, człowiek wolny będzie też umiał zdrowo się ucieszyć, gdy ktoś go doceni, bo tego po ludzku potrzebujemy. Obrazem takiego postępowania jest proces regulowania rzeki. Nie zawracamy rzeki kijem, nie stawiamy jej tamy, ale umacniamy jej brzegi tam, gdzie to jest konieczne. Nasze działania mają być nakierowane na uporządkowanie i wolność.

Powyższa refleksja zmierza ostatecznie do jednej rzeczy: by stać się wolnym. Mamy być wolni wobec rzeczy, wolni wobec osób - nie przestając ich kochać, a nawet kochając ich bardziej - a także wolni wobec własnych głębokich potrzeb. W jakim celu? Aby uwrażliwić się na głos Boga i na to, do czego On nas w życiu zaprasza.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wygraj z nieuporządkowanymi przywiązaniami. Nie musisz wszystkich od razu wyrzucać z życia
Komentarze (1)
MD
~Moby Dick
11 października 2024, 22:32
To po co jesteśmy na tym świecie? Nie przywiązywać się do niczego, działać powierzchownie, płytko? Byle się za bardzo nie przywiązać? Pan Jesus nie miał własnej rodziny, domu. Miał nietypowe życie. Jak może zrozumieć zwykłego człowieka?