Zakochanie w spowiedniku

(fot. shutterstock.com)
Piotr Jordan Śliwiński OFMCap

Zdarzają się takie sytuacje, kiedy spowiednik staje się kimś więcej niż tylko tym, który odpuszcza grzechy. Staje się bliski, bardzo bliski. Jak radzić sobie w takich sytuacjach i czy jest jakieś wyjście z tej trudnej sytuacji?

Na pytania internautów związane z bardzo bliską relacją ze spowiednikiem odpowiada Piotr Jordan Śliwiński OFMCap.

Co zrobić, kiedy człowiek zakochuje się w swoim spowiedniku? Wiem, że najprościej z niego zrezygnować. Jednak jeśli się długo szuka tego właściwego, to nie jest to takie oczywiste. Dodam, że zauroczenie nie wpływa w żaden sposób na rozwój duchowy, a jedynie jest powodem pewnego dyskomfortu.

W takim wypadku radziłbym jednak dystans. Warto spojrzeć na motywy. Czasami może być tak, że ktoś przychodzi do spowiedzi czy próbuje się rozwijać duchowo nie po to, żeby być bliżej z Chrystusem, ale by "zapunktować" u stałego spowiednika, w jakiś sposób mu zaimponować. Taka sytuacja jest niedobra i nie powinno się jej kontynuować. Radziłbym w tym przypadku pójść do innego, wytrawnego spowiednika, który będzie w stanie pomóc ocenić motywy lub przejąć na jakiś czas funkcję kierownika po to, aby zdjąć z tamtej relacji ciężar takiego zaangażowania emocjonalnego.

DEON.PL POLECA

Przywiązanie do spowiednika

Boję się tego, że podczas spowiedzi ksiądz mnie ocenia, nie umiem zaufać kapłanowi w konfesjonale. Poznałam wreszcie księdza, u którego się spowiadałam w miarę możliwości, lecz nie był moim stałym spowiednikiem. Otworzyłam się przed nim, a jego słowa zawsze do mnie trafiały. Został jednak prze­niesiony do odległego miasta i widuję go sporadycznie. Tęsknię za nim, bo on mnie rozumiał. Niestety to staje się kłopotliwe, bo przez to trudno mi w ogóle iść do spowiedzi.

W takiej sytuacji, po pierwsze, trzeba być wdzięcznym, że Bóg przysłał takiego kapłana i był taki szczególny ktoś, przez kogo Bóg działał w moim życiu. Doradzałbym spytanie go, czy nie jest w stanie polecić kogoś mieszkającego blisko, żeby na tę nową osobę przenieść chociaż część zaufania, którą się darzyło tam­tego księdza. Myślę, że czasami w takiej długiej relacji ducho­wej przywiązanie może być za mocne, a relacja staje się bardziej międzyludzka niż duchowa. To nie musi być złe czy grzeszne.

Powstają jednak wówczas ludzkie trudności. Taka sytuacja może być dobrym momentem do tego, żeby oczyścić swoje motywy, zastanowić się nad sprawami, o których normalnie nie myśli­my. Dobry spowiednik, kierownik duchowy jest darem. Zawsze w tradycji duchowości był tak rozumiany - jako szczególny dar. Warto więc modlić się o dobrego spowiednika.

Stały spowiednik

Jaki wiek jest najodpowiedniejszy, aby wybrać sobie spowied­nika stałego i jak dokonać takiego wyboru?

Jeśli chodzi o wiek penitenta - nie ma tu żadnej reguły. Jeśli ktoś ma pragnienie posiadania stałego spowiednika, to warto o tym porozmawiać z jakimś księdzem, niekoniecznie od razu z kandydatem na takiego spowiednika. Stałego spowiednika wybieram z przekonaniem, że będzie on osobą towarzyszącą mi potem przez jakiś dłuższy czas, a przez jej posługę chcę odczy­tywać działanie Boga w moim życiu. Warto pomyśleć, co może mi zakłócać to odczytanie, a co może mi pomagać. W doborze kapłana radziłbym nie pytać od razu o stałe kierownictwo, ale zobaczyć, czy spowiadanie się u danego księdza i rozmowy z nim przynoszą owoce duchowe. A na to trzeba czasu.

Zmiana kierownika duchowego

Kierownik duchowy jest szczególną osobą i zajęło mi dużo cza­su znalezienie odpowiedniego człowieka na to miejsce. Od ja­kiegoś czasu duchowość moja i kierownika zaczęły się jednak coraz bardziej różnić. W jednej z rozmów z pewnym mądrym kapłanem usłyszałam, że kierowników duchowych lub spo­wiedników powinno się zmieniać. Każdy z nich ma nas cze­goś nauczyć, ale w momencie, gdy nauczyliśmy się już od nich tego, czego chciał Pan, czas na kogoś innego. Myśląc nad taką zmianą, nie czuję się zupełnie fair w stosunku do swojego spo­wiednika…

Tu nie ma żadnych kryteriów sympatii czy antypatii. Jedyne istot­ne kryterium to kryterium owoców. Jeżeli prowadzenie przez danego kapłana przynosi pozytywne owoce duchowe, to Bogu dziękujmy i trzymajmy się spowiednika. Jeżeli mamy wątpliwo­ści i nie wiemy, jak odczytywać wolę Bożą, to możemy odwołać się do nauczania mistrzów życia duchowego, którzy proponowali kogoś takiego jak spowiednik nadzwyczajny, kogoś, kto ma dużo większe doświadczenie. Można w takich sytuacjach pójść do kogoś takiego i zapytać, czy jest sens trwać przy danym stałym spowiedniku. Przy dokonywaniu zmiany stałego spowiednika zalecana jest zawsze duża rozwaga.

Zobacz specjalny cykl wideo o. Śliwińskiego poświęcony grzechom głównym spowiedzi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zakochanie w spowiedniku
Komentarze (2)
A
Andrzej-L
11 stycznia 2016, 10:21
        Jeżeli pojawia się więź emocjonalna pomiędzy kierownikiem duchowym lub księdzem spowiednikiem  a  penitentem, powinno się taką relację natychmiast przerwać. Relacja kierownik duchowy, spowiednik a penitent ma się opierać na prawdzie i rozumie ... a nie na emocjach ... i to z żadnej ze stron.  Dobry kierownik duchowy, to człowiek wiary, posiadający pewną wiedzę i kompetencje psychologiczne, a  zaangażowanie emocjonalne księdza świadczy raczej o niedojżałości.
9 stycznia 2016, 21:23
Doświadczony spowiednik powinien jak najbardziej  starać się nie podtrzymywać sytuacji, w której  czuje że spowiedź małymi krokami zmierza w kierunku uzależnienia penitenta od spowiednika, zwłaszcza kiedy jest to kobieta, która może np. dostrzec w spowiedniku uosobienie swoich najskrytszych pragnień, ktorych nie miała okazji zrealizować w swoim życiu w kontaktach z mężczyznami. Nagle dostrzega w spowiedniku kogoś, kto ją rozumie, doświadczony spowiednik wyczuje oczywiście taką sytuację bez problemu dlatego dużo od niego zależy czy ulegnie czy postąpi mądrze, pozwalając osobie spowiadajacej się  rozwijać się duchowo. Jak wiadomo każde uzależnienie jest przeszkodą w zyciu  duchowym, zwłąszcza uzależnienie od księdza.