Zmień swoje życie w 20 minut. Aż dziw, że tak mało ludzi z tego korzysta

(fot. Rodolfo Sanches Carvalho / Unsplash.com)
John Main OSB

10 minut rano. 10 minut wieczorem. Po kilku tygodniach zobaczysz i poczujesz "na własnej skórze", jak bardzo zmienia się twoje życie.

Zacznij swoją przygodę z medytacją. To naprawdę proste.

Jak medytować w praktyce?

Milczenie jest najlepszym przygotowaniem do medytacji. Zanim rozpoczniesz medytację, poświęć kilka chwil na to, aby znaleźć naprawdę wygodną pozycję. Jeżeli zdecydowałeś się na siedzenie na krześle, niech to będzie krzesło z prostym oparciem. Jeśli zamierzasz siedzieć na podłodze, wybierz pozycję, która pozwoli ci się odprężyć.

Próbuj wytrwać w bezruchu przez cały czas medytacji. Dla większości z nas nie będzie to wcale łatwe, ale medytacja zakłada postęp w uciszeniu zarówno umysłu, jak i ciała. Medytacja czyni nas bardziej świadomymi siebie jako całości i jedności. Zatem musisz wpierw nauczyć się siedzieć w bezruchu. Gdy już znajdziesz odpowiednią pozycję ciała, zamknij oczy i zacznij powtarzać bezgłośnie w swoim wnętrzu słowo Maranatha (starożytna modlitwa chrześcijańska, w  języku aramejskim, języku Jezusa, oznaczająca "Przyjdź, Panie"). To słowo jest określane w niektórych tradycjach mianem mantry, w innych zaś mówi się o "słowie modlitwy" czy "formule modlitewnej".

Istota i sztuka medytacji sprowadzają się do tego, by nauczyć się wymawiać to słowo, powtarzając je od początku do końca medytacji, z całkowitą prostotą, w następujący sposób: Ma-ra-na-tha. Cztery równomiernie zaakcentowane sylaby. Większość ludzi powtarza to słowo w harmonii z oddechem, ale to nie należy do istoty medytacji. Ważne jest natomiast, aby powtarzać to słowo nieprzerwanie od początku do końca medytacji. Tempo powinno być dość wolne i rytmiczne. To jest wszystko, co musisz wiedzieć, by medytować. Powtarzasz swoją mantrę i trwasz w bezruchu.

Co zmieni medytacja w twoim życiu?

Celem medytacji jest dotarcie do tego, co stanowi nasze centrum. W wielu tradycjach mówi się o medytacji jako o pielgrzymce do własnego wnętrza, do własnego serca, aby tam przebudzić się do pełni życia i trwać w pokoju. Słowo "religia" oznacza odnowienie więzów, wejście na nowo w kontakt z własnym centrum. Zadanie medytacji polega na tym, aby odkryć na drodze doświadczenia, że istnieje tylko jedno takie centrum i że celem każdego z nas jest odnalezienie w nim naszego źródła i znaczenia oraz czerpanie zeń życia.

Musimy zrozumieć, że odkrycie własnego centrum i powrót do niego jest naszym głównym zadaniem, a stawanie się w pełni człowiekiem jest podstawową odpowiedzialnością każdego z nas. Właśnie w medytacji, w jej dyscyplinie, odkryjemy na podstawie własnego doświadczenia, że bycie zjednoczonym ze swoim centrum oznacza bycie zjednoczonym z tym, co stanowi centrum wszystkiego i wszystkich.

Człowiek prawdziwie duchowy to taki, który trwa w harmonii, który odkrył harmonię w sobie i żyje tą harmonią ze stworzeniem i z Bogiem. Na medytacji odkrywamy, że bycie w naszym centrum oznacza bycie w Bogu. To jest wielka prawda nie tylko wszystkich religii Wschodu, ale także fundamentalny wgląd chrześcijaństwa. Jak mówi Jezus: "Królestwo niebieskie w was jest" (por. Łk 17,21). A królestwo niebieskie, w nauczaniu Jezusa, to doświadczenie mocy Boga. To doświadczenie podstawowej energii wszechświata.

Patrząc na nią oczyma Jezusa, pojmujemy tę podstawową moc jako miłość i czujemy się zaproszeni do tego, by dzięki niej przeżywać nasze życie w pełni. Bycie chrześcijaninem to uczenie się życia w tym wymiarze rzeczywistości. Święty Jan od Krzyża wyraził to, mówiąc, że ma świadomość, iż Bóg stanowi centrum jego duszy. Każdy z nas jest zaproszony do odkrycia na podstawie własnego doświadczenia prawdziwości tych słów. Jest to zaproszenie do odkrycia w naszym centrum zarówno energii, jak i mocy, a dzięki ciszy i skupieniu także pokoju, który przekracza wszelkie rozumienie.

Opuść iluzję i wejdź do rzeczywistości

Musimy używać jakichś słów, aby o tym wszystkim mówić. Jednak są to tylko słowa i używamy ich do opisania tego, co może być poznane. Niezwykłość doświadczenia głębokiej modlitwy i medytacji polega na tym, że w tym doświadczeniu mocy Boga doznajemy przebudzenia do widzenia rzeczywistości, która jest wszędzie taka sama.

Odkrywamy wówczas, że nie możemy poznać tej rzeczywistości od zewnątrz z tego prostego powodu, że poza Bogiem nie istnieje nic rzeczywistego. Dlatego musimy wkroczyć w nią od środka.

Musimy opuścić świat iluzji i wejść do świata rzeczywistego. Energia uwolniona w medytacji nie jest energią, którą otrzymujemy od jakiejś zewnętrznej potęgi. Jest to dokładnie ta sama siła życiowa, którą każdy z nas posiada, a która staje się w pełni aktywna, gdy całą naszą uwagę kierujemy poza siebie, ku Drugiemu. Na tym właśnie polega doświadczenie Transcendencji, która jest otwarciem się w pełni naszego ducha na dar naszego własnego istnienia.

Poprzez medytację musimy odkryć, że rzeczywiście istniejemy i jesteśmy zakorzenieni w rzeczywistości. Mówienie o medytacji czy o Bogu służy tylko jednemu celowi - nie temu, by nauczyć się czegoś "nowego", ale by objawić nam samym to, co już obecne, co realne, co rzeczywiste. Aby usiąść do medytacji, aby usiąść i pozostać w bezruchu, potrzebujemy prostoty. Musimy stać się jak dziecko. Musimy zrozumieć, że pokój, który jest w nas, przekracza wszelkie rozumienie. Jesteśmy zaproszeni, aby otworzyć się w pełni na doświadczenie tego pokoju. Możemy opisać medytację jako przyjęcie w pełni daru bycia nieustannie stwarzanym.

Musimy jednak nade wszystko strzec się upajania się słowami. Pozwolę sobie skończyć to rozważanie przypomnieniem, na czym polega proces, który prowadzi nas do prostoty, ciszy, uważności i Transcendencji zakładającej przekraczanie samego siebie, porzucanie swoich myśli, wyobrażeń i idei. Ten proces to droga mantry, droga "jednego słowa". Kiedy siadasz do medytacji, usiądź nieruchomo i wygodnie i zacznij powtarzać słowo twojej modlitwy, wymawiając je od początku do końca: Ma-ra-na-tha.

Święty Paweł napisał do Koryntian: Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa (2 Kor 4,6).

Każdy z nas może odnaleźć moc tej światłości we wnętrzu swego serca. Musimy jedynie nauczyć się otwierać na tę moc i żyć nią na co dzień. Proponuję zatem wbudowanie na stałe w strukturę naszego dnia, każdego ranka i każdego wieczora, czasu poświęconego na bycie skupionym, nieruchomym, pokornym - na bycie w Bogu.

 *  *  *

Tekst pochodzi z najnowszej książki Johna Maina OSB, legendarnego benedyktyna, pt. "Ścieżka Medytacji. Odkrywanie obecności Boga". Teraz 10 procent taniej! 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Zmień swoje życie w 20 minut. Aż dziw, że tak mało ludzi z tego korzysta
Komentarze (1)
K
krzysztof.orzadowicz
6 marca 2018, 09:47
Energia w nas; energia poza nami; podstawowa droga wszechświata; droga mantry; szukanie centrum w sobie; szukanie harmonii w sobie; harmonia z soba, ze stworzeniem i Bogiem; podstawowa moc to miłość; energia uwolniona w medytacji nie jest energią, która otrzymujemy od jakiejś zewnętrznej potęgi. Jest to siła życiowa ... - te hasła to hinduizm a nie chrześcijaństwo. Po przeczytaniu historii życia autora książki nie dziwią mnie te sformułowania. Wpływ hinduizmu na chrześcijańską medytację. Synkretyzm?  Myślę, że lepiej jest wrócić do źródeł. Ten fragment książki zamazuje, szczególnie młodemu człowiekowi, prawidłowe rozumienie czym jest medytacja, a słowa w nim użyte z innej religii i systemu myślowego mogą uczynić nieczułym na zagrożenia związane z religiami Wschodu. (mantra, energia, znajdowanie boga w sobie, łączenie się z energią wszechświata). W dobie szumu medialnego, rozmazywania się znaczenia terminów teologicznych, relatywizacji doznań, ten fragment jak i podejrzewam cała książka jest dla specjalistów, którzy będą mogli wyłapać niewątpliwe perły (mam taka nadzieję) z terminologicznej zupy. Może być dobra dla hinduistów. Używając ich terminologii można im wytłumaczyć pojęcie chrześcijańskiej medytacji, ale do chrześcijan lepiej pisać wykorzystując tylko chrześcijańską terminologię. Próby "ochrzczenia" Transcendentnej Metydacji (w tekscie wspomniana jest transcendencja pisana z wielkiej T) i hinduizmu nie może się powieść, a tylko przyczyni szkód duchowych. I moc nie jest w nas ale w Bogu, w Jezusie Chrystusie. Pozostałem z osobistym wrażeniem, że Autor żągluje cytatami i tłumaczy je na swoje kopyto.   Mam nadzieję, że dmucham na zimne i jest to zrzędzenie starego tetryka. :)