Gdy się modlicie
W Kazaniu na Górze Jezus wiele uwagi poświęca modlitwie. Nawiązuje do niej w różnych kontekstach: każe modlić się za nieprzyjaciół, przestrzega przed modlitwą obłudników i pogan, uczy nas modlitwy Ojcze nasz, zachęca do wytrwałości na modlitwie oraz przestrzega przed łudzeniem samego siebie podczas modlitwy.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie (Mt 6, 5-8).
Zamknij się w izdebce
Modlitwa w miejscach publicznych w czasach Jezusa była ważnym przejawem życia religijnego. Podobnie jak czynią to wyznawcy Mahometa, Żydzi również mieli zwyczaj modlić się na ulicy. Jezus nie krytykuje tego zwyczaju. Sam często modli się w miejscach publicznych. Podważa jedynie motywy, dla których faryzeusze się modlą: Oni lubią w Synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Modlitwa na rogach ulic dawała im możliwość pokazania się z dwu stron ulicy. Nieczysta motywacja, dla której była podjęta, sprawiała, że traciła ona swój sens: Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę.
Każdy na modlitwie otrzymuje to, czego pragnie i szuka. Ponieważ faryzeusze pragnęli poprzez modlitwę zdobyć uznanie ludzi, Jezus stwierdza, że otrzymali to, do czego dążyli, i w ten sposób odebrali już swoją nagrodę. Faryzeusz z przypowieści ewangelicznej chciał pochwalić się przed Bogiem swoimi dobrymi czynami i osiągnął to, czego szukał. Jezus mówi jednak, że odszedł nieusprawiedliwiony. Celnik zaś, który pragnął miłosierdzia Bożego i o nie prosił, otrzymał je (por. Łk 18, 10-14).
Jakby dla przeciwwagi modlitwy faryzeuszy na rogach ulic Jezus zachęca do modlitwy w izdebce. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Jezus poprzez te słowa nie chce bynajmniej powiedzieć, że modlitwa w miejscach publicznych ma mniejszą wartość niż modlitwa w zaciszu własnego mieszkania. Nie zachęca nas też, byśmy kryli się z naszą modlitwą. Sam również nie ukrywał swojej modlitwy, skoro Ewangeliści tak często wspominają o niej. Jezus nie chce nam też określać miejsc naszej modlitwy. Pragnie jedynie przestrzec przed modlitwą na pokaz.
Modlitwa nic nie traci ze swej wartości, kiedy nikt jej nie dostrzega, a nam łatwiej wtedy zachować czystość intencji. Ludzie nie muszą wiedzieć, gdzie, jak i kiedy się modlimy. Jezus pragnie uwypuklić, że istota każdej modlitwy to osobowe, intymne spotkanie z Ojcem. Koncentracja na więzi z Nim sprawia, że wszystko inne traci znaczenie: staje się względne. Względny jest sposób modlitwy, jej miejsce, czas i wszystkie inne zewnętrzne okoliczności. Względna jest także opinia ludzka o naszej modlitwie. Decydująca natomiast jest postawa serca.
Żyjemy w czasach, w których religia stała się prywatną sprawą każdego obywatela. Publiczne przejawy życia religijnego bywają odbierane jako przejaw dewocji, fanatyzmu czy nawet nietolerancji. Wielu ludzi wierzących nie godzi się z tym faktem i jakby "na przekór" usiłuje nieraz publicznie manifestować pewne praktyki religijne. Z pewnością należy docenić ich dobre zamiary. Jednak i w tym wypadku konieczna jest czysta intencja niepozwalająca czynić z praktyk religijnych sztandaru, którym powiewalibyśmy nad głowami ludzi niewierzących. Słowa Jezusa: Wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu, możemy odczytać jako zachętę do religijności dyskretnej, wyważonej, wyciszonej i zrównoważonej. Religijność rozkrzyczana, z którą człowiek publicznie się obnosi, przynosi zwykle skutki przeciwne do zamierzonych.
Z pewnością należy dziś dołożyć starań, by przywrócić znaczenie i sens znaków oraz symboli religijnych w miejscach publicznych. By one jednak były rzeczywistym świadectwem naszej wiary, a nie demonstrowaniem siły pewnej grupy wyznaniowej, konieczna jest czystość serca. Osoby wierzące mają prawo wyznawać swoją wiarę także w miejscach publicznych. Wyznając ją, winny jednak troszczyć się o czystość intencji.
Autentyczne spotkanie z Bogiem na modlitwie sprawia, że człowiek relatywizuje "miejsce" i sposób modlitwy. Modlitwa i inne praktyki religijne nie mogą być okazją do demonstrowania własnej "świętości" przed całym światem.
Religijność zewnętrzna, rytualna to zawsze wielka pokusa każdej religii, także chrześcijańskiej. Im mocniejsze są struktury jakiejś religii, im więcej ludzi modlących się, z tym większą uwagą winniśmy przyjmować przestrogę Jezusa przed modlitwą na pokaz. Modlitwa publiczna będzie autentyczna tylko wówczas, kiedy towarzyszyć jej będzie - zgodnie z zachętą Jezusa - modlitwa w izdebce, gdzie widzi nas tylko Ojciec niebieski. Dojrzała religijność charakteryzuje się harmonią i równowagą między troską o zachowanie intymności i dyskrecji własnej modlitwy a dawaniem świadectwa swojej wierze także przez modlitwę.
W kontekście rozważanej Ewangelii pytajmy: Dlaczego się modlę? Co mną kieruje? Jakie są moje pragnienia i dążenia na modlitwie? Czego pragnę od modlitwy? Prośmy też o oczyszczenie naszych motywacji, dla których podejmujemy codzienną modlitwę.
Nie bądźcie jak poganie
Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie.
To druga przestroga Jezusa odnosząca się do modlitwy. Poganie upatrywali siłę swojej modlitwy w wielości słów. Wierzyli bowiem, że formuły modlitewne mają moc nad bóstwem i dlatego mogą wręcz wymusić jego uległość w stosunku do woli człowieka. W mentalności religijnej pogan bóstwo jest na usługach modlącej się osoby. Takie właśnie pojmowanie religijności i modlitwy Jezus poddaje ostrej krytyce i zdecydowanie przestrzega: Nie bądźcie podobni do nich! Koronny argument dla Jezusa za tym, że wielość słów na modlitwie nie jest wcale potrzebna, to uprzedzająca prośbę "wiedza" Ojca niebieskiego: Wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie.
Zaufanie do Boga oraz przyjęcie Jego woli to zawsze najważniejsze kryterium autentyczności modlitwy Jego uczniów. Celem modlitwy nie jest bowiem nakłanianie Boga ku naszej woli, ale przeciwnie: przyjmowanie i pełnienie Jego woli w naszej codzienności. Prośba zawarta w modlitwie Ojcze nasz: Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi (por. Mt 6, 10) jest istotnym elementem każdej modlitwy. Modlitwa winna tak porządkować nasze życie, byśmy byli gotowi wyrzec się własnej woli dla pełnienia woli Bożej. Stąd też modlitwa ma przemieniać naszą wolę, a nie wolę Boga, ma nas oczyszczać i prostować nasze kręte ludzkie drogi. Św. Ignacy Loyola mówi, że celem modlitwy rekolekcyjnej jest przygotowanie i usposobienie duszy do usunięcia wszystkich uczuć nieuporządkowanych, a po ich usunięciu - do szukania i znalezienia woli Bożej w takim uporządkowaniu swego życia, żeby służyło dla dobra i zbawienia duszy" (Ćd 1).
W niniejszej modlitwie chciejmy czuć się zaproszeni do rachunku sumienia z wypowiadanych przed Jezusem słów. W jakim duchu je wypowiadam? Czy nie ulegam pokusie rytualizmu? Czy towarzyszy mi troska o napełnianie swoich słów sercem? Czy wierzę, że Ojciec mój wie, czego mi potrzeba, zanim wypowiem przed Nim swoje prośby? Prośmy o świadomość, że same słowa wymawiane na modlitwie nie mają żadnej wartości i żadnej mocy, jeżeli brakuje im wiary i zaufania. Stają się jedynie pustymi dźwiękami. Moc słowu wypowiadanemu na modlitwie nadaje nasze otwarcie na słowo Boże i zaufanie do Jego mocy. Prośmy, byśmy wielością naszych słów nie usiłowali zastępować naszej wiary. Jak jedno słowo Jezusa wystarczy, aby uzdrowić nas i zbawić duszę (por. Mt 8, 8), tak również jedno nasze wypowiedziane z wiarą słowo wystarczy, aby przyjąć moc uzdrawiającej łaski i zbawienie wysłużone nam przez Chrystusa.
Dusza moja pragnie ciebie
W modlitwie pogan Jezus nie krytykuje bynajmniej samej wielości słów, ale fałszywe przekonanie, że od ich ilości i jakości zależy skuteczność modlitwy. W naszych spotkaniach z Bogiem możemy oczywiście korzystać z wielkiej obfitości słów. Są one potrzebne przede wszystkim do wyrażenia przed Nim naszych najgłębszych odczuć, pragnień i myśli. On nie potrzebuje niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem dobrze wie, co jest w człowieku (J 2, 25).
Bez obawy możemy korzystać w spotkaniu z Bogiem z obfitości różnych modlitw i tekstów, jakie ofiaruje nam tradycja judeochrześcijańska. Kościół zachęca do korzystania z modlitw biblijnych, szczególnie zaś z Psalmów. Sam Jezus często modlił się Psalmami. Jednak wielkiego skarbca modlitwy żydowskiej i chrześcijańskiej, jaki powstał na przestrzeni tysiącleci, nie trzeba traktować jedynie jako zbioru słów, ale jako wielkie dziedzictwo wiary w Boga i nadziei w Nim pokładanej, które człowiek ukrył w tekstach. Są też one wyrazem wielkiej tęsknoty człowieka za Bogiem i odpowiedzią miłością na Jego miłość. Tęsknotę tę dobrze oddaje na przykład Psalm 42.
Odkrywając modlitwy ludzi szukających Boga, odkrywamy także ich wiarę. Modląc się Psalmami, winniśmy pamiętać, że odmawiały je całe pokolenia Żydów i chrześcijan. Szczególnie wtedy, gdy doświadczamy wewnętrznej pustki i ubóstwa, gdy [...] nie umiemy się modlić tak, jak trzeba (Rz 8, 26), winniśmy sięgać do tego niezgłębionego skarbca modlitwy. Pod wpływem miłości i tęsknoty za Bogiem w nim ukrytych ożyją nasza wiara i nasze pragnienie Boga. Świadomość, że posługujemy się słowami, które naznaczone są wiarą całych pokoleń, może obudzić i naszą wiarę. Sięgnijmy do Psalmu, który jest nam szczególnie bliski. Odmówmy go ze świadomością, że wymawianymi przez nas słowami modlił się Jezus, Jego Matka oraz całe pokolenia Żydów i chrześcijan szukających Boga i Jego miłości. Słowa Psalmów pobudzają naszą miłość, ożywiają nadzieję, wzmacniają wiarę.
Wielkiej niekontrolowanej obfitości informacji, która przepływa przez naszą cywilizację, trzeba dziś przeciwstawić głębię i obfitość modlitwy oraz duchowych treści. Jezus, mówiąc o modlitwie w izdebce, nie zachęca nas, byśmy myśleli jedynie o sobie i swoich sprawach. Pragnie, byśmy uczestniczyli w życiu świata, interesowali się naszymi braćmi i siostrami, ich biedą, słabością i cierpieniem. Jako uczniowie Jezusa nie możemy uciekać od "złego świata", w którym żyjemy. Jezus zaprasza nas, byśmy razem z Nim szli do świata i pomagali Mu zbawiać ludzi. Zakony kontemplacyjne nie odgradzają ludzi, którzy żyją za klauzulą, od świata. Wręcz przeciwnie, zbliżają ich do tego, co w nim jest najtrudniejsze i najboleśniejsze. Mniszki i mnisi przez swoją modlitwę pozostają w sercu świata. "Modlitwą i cierpieniem więcej zbawisz dusz aniżeli misjonarz przez same tylko nauki i kazania" - powie Jezus do św. Faustyny.
Na zakończenie tej medytacji módlmy się słowami wspomnianego wcześniej Psalmu 42, który dobrze oddaje tęsknotę człowieka za Bogiem ukrytą w wielkim skarbcu modlitwy żydowskiej i chrześcijańskiej.
Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże!
Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego, kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?
Łzy stały się dla mnie chlebem
we dnie i w nocy,
gdy [ludzie] mówią mi co dzień:
"Gdzie jest twój Bóg?" [...]
Czemu jesteś zgnębiona, moja duszo,
i czemu jęczysz we mnie?
Ufaj Bogu, bo jeszcze Go będę wysławiać:
Zbawienie mego oblicza i mojego Boga. [...] Mówię do Boga: Moja Opoko, czemu zapominasz o mnie? Czemu chodzę smutny, gnębiony przez wroga? [.]
Czemu jesteś zgnębiona, moja duszo,
i czemu jęczysz we mnie?
Ufaj Bogu, bo jeszcze Go będę wysławiać:
Zbawienie mego oblicza i mojego Boga (Ps 42, 2-4. 6-7. 10. 12).
Rozważanie pochodzi z ksiażki o. Józefa Augustyna SJ: "Kazanie na górze"
Skomentuj artykuł