Jak znaleźć miłość, gdy lata lecą?

(fot. shutterstock.com)

Pytanie: Lata lecą, a ja wciąż nie mogę znaleźć miłości. Co konkretnie mam zrobić (w punktach), żeby wreszcie znaleźć tego jedynego?

"Miłość cier­pli­wa jest, łas­ka­wa jest. Miłość nie zaz­drości, nie szu­ka pok­lasku, nie uno­si się pychą; nie jest bez­wstyd­na, nie szu­ka swe­go, nie uno­si się gniewem, nie pa­mięta złego; nie cie­szy się z nies­pra­wied­li­wości, lecz współwe­seli się z prawdą".

Problem stary jak świat. Dotyczy wielu młodych osób. Odpowiedzi udzieli nam ks. Jacek Stryczek.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak znaleźć miłość, gdy lata lecą?
Komentarze (112)
M
Monika
15 marca 2016, 16:51
Ja miałam już dosyć licznych niepowodzeń i postanowiłam założyć konto na ezeo.pl Tak na portalu randkowym, nie wiem co mnie do tego skłoniło, ale nie żaluję tej decyzji. Jeśli odnajdę tam miłość, to będę najszczęśliwszą osobą na świecie.
J
jjjjjjj
8 listopada 2014, 18:46
Żeby znaleźć miłość trzeba odddalić się od rodziców, i tak samo należy oddalić się czasami od wpólnot kościelnych, które dla wielu młodych ludzi są współcześnie substytutem rodziny. Nie chodzi o wyrzeczenie się wiary i odddalenie od Boga, ale o uniezależnienie od wspólnot, które często przesadnie wiążą ludzi ze sobą i zaspokajajc większość ich potrzeb, wstrzymują przed ryzykiem wchodzenia w inne relacje. Wtedy każdy facet (bo problem jednak dotyczy głównie kobiet ich jest we wspólnotach najwięcej) nie będzie zbyt dobry, czysty, pobożny i mądry w odniesieniu do super moderatora, czy innego duchowego przewodnika. Jest w kościelnych wspólnotach również niestety wiele pięknych kobiet, które odstaraszają swoim szarym wyglądem (zadbanym, ale kompletnie nijakim) i brakiem troski o to by wyglądać choć odrobinę "pociągajaco", nie mówię prowokująco, ale po prostu kobieco. Ja sama pochodzę z grona przesadnie pobożnych panien, które marzą o księciu z bajki i tak marzą już niektóre do 40 lub 50-tych urodzin, a wyszłam za meżczyznę o wielkim sercu, ale z przeszłością, którego historia z pewnością skresliłaby go w oczach większości moich dawnych koleżanek. Nigdy jednak nie żałowałam tej decyji i nie wyobrażam sobie powrotu do tego wyidealizowanego świata i kręcenia się tylko wokół siebie, nawet w dobrej wierze i pod płaszczykiem duchowego wzrostu. Miłość łamie wszelkie stereotypy i nie jest idealna. Mój mąż się niesamwicie zmienił i nadal zmienia, bo nie zrezygnowałam ze swojej przyjaźni z Bogiem.
X
xxx
8 listopada 2014, 20:16
Bardzo mądrze napisane i bardzo trafne spostrzeżenia.
M
M.
8 listopada 2014, 20:48
Dziękuję.
A
Ajka
9 listopada 2014, 12:13
Bardzo trafnie napisałaś to,co sama sądzę. Mnie mój chłopak zostawił po paru tygodniach po tym jak zaczął uczęszczać do jednej ze wspólnot. Nagle stałam się "be" bo nie należałam do tej wspólnoty (zreszta nie chciał tego). Nagle przestał odbierac telefony, stał sie zimny i obcy, po czym zakomunikował,że sie odkochał. Niedawno dowiedziałam sie ,że ożenił sie z dziewczyną z tej swpólnoty po roku znajomości. Ze mną był ponad 3 lata. Ostatecznie cieszę się,że tak się stało, jednak zastanawia mnie fenomen takich wspólnot, tego jak wiążą one ludzi, jak sprawiają ,że tylko ludzie ze wspólnoty zaczynaja sie liczyć, a dotychczasowi przyjaciele idą w odstawkę. Takie wspólnoty kościelne maja wielką siłę przyciągania. Obserwuję to wśród moich znajomych, a jestem młoda osobą, niedawno skończyłam studia.Mieszkam w jednym z największych miast akademickich w Polsce, gdzie ilość duszpasterstw i wspólnot jest ogromna a zjawisko "wciągania" do nich ludzi bardzo widoczne. Nie potępiam istniena takich organizacji, nie jestem jednak pewna co do szczerości ludzi w nich uczestniczących, co do szczerej chęci rozwoju duchowego. Często są to jednak miejsca zaspokajania potrzeb towarzyskich.
J
Jakub
10 listopada 2014, 02:00
Jest w tym dużo racji. Podstawową wspólnotą jest kościół, nasza parafia. W życiu najważniejsze jest wypełnianie obowiązków stanu jako małżonek, rodzic. Wspólnota może wejść w grę gdy wpierw wywiażujemy się dobrze z tych pierwszych obowiązków. W przypadku młodzieży wspólnota może dużo dać ludziom z trudnych rodzin, zagubionych, dziwnych, którzy nie potrafią odnaleść się chodząć tylko na niedzelną mszę świętą, albo które świat często automatycznie odrzuca albo spycha na margines. Jednak istnieje ryzyko, że wspólnota taka może odejść od swojej istoty, gdzie towarzyskie relacje mogą odgrywać istotniejszą rolę niż nauka, którą tam się głosi. Mówił o tym papież Franciszek. Trzeba dużo pokory i modlitwy tak by Duch Święty był nieustannie obecny w takich wspólnotach. 
J
Jakub
10 listopada 2014, 02:46
Nie ma reguły w tym temacie. Można też się zawieść we wspólnocie, bo tam też są tylko ludzie, wspólnoty czasami gubią swoją istotę o czym mówił papież Francieszek. Ale nie można uogólniać. Ogólnie wspólnota jest czymś dobrym. Apostołowie po doświadczeniu życia z Jezusem zakładali pierwsze wspólnoty na misjach. Kto chce może szukać miłości we wspólnocie, to jest pewniejsze, w dzisiejszym świecie subkultury i lansowania antywartości, co nie znaczy że pozostali ludzie są zdemoralizowani. Fundamentem trwałej miłości jest przede wszystkim głęboka wiara i tutaj wspólnota może odegrać dobrą rolę. Zgadzam się, że nie warto dla wspólnoty przekreślać ludzi których się zna spoza wspólnoty. Wspólnota może dać siłę do powrotu do rzeczywistości nie zawsze łątwej w swoich rodzinach, pracy, otoczeniu. We wspólnocie możemy głębiej realizować swoją wiarę otaczając się ludźmi o podobnych potrzebach i systemie wartości w i tym wymiarze wspólnota jest dobra. 
?
??
8 listopada 2014, 18:22
Ks Stryczek oczywiście "najlepiej" wie jak znaleźć drugą połówkę. Ciekawe skąd wie, czyżby z własnego doświadczenia???
G
Gosia
8 listopada 2014, 20:03
Posłuchaj raz jeszcze, ze zrozumieniem;)))
O
ola
1 października 2014, 18:09
To,że się ludziom pomaga i okazuje im chreściajńską miłość nie gwarantuje,że znajdzie się męża czy żonę, ale na pewno przysporzy okazji do poznawania innych ludzi...
A
Ania
2 października 2014, 10:50
Fakt, nie gwarantuje, ale na pewno zwiększa szansę na znalezienie swojej drugiej połówki.
J
Ja
1 października 2014, 17:39
Nie zgadzam się z tym do końca. Dla przykładu mogę podać św. Teresę od Dzieciątka Jezus, która pisała: "Moim powołaniem jest miłość". Każdy jednak, kto czytał jej zapiski - orientuje się w tym, że jej życie w klasztorze upływało wśród cierpień, z powodu przykrości, których doznawała ze strony innych sióstr. Poza tym w innym miejscu ta sama święta napisała: "Moją pociechą jest właśnie to, że nie mam żadnej na ziemi". Tak więc wniosek nasuwa się sam: to, że ktoś kocha, nie znaczy jeszcze, że będzie kochany. Pewne jest jednak to, że za miłość czeka nas nagroda po śmierci (dlatego też powinniśmy miłować bliźnich), ale za życia - niekoniecznie.
A
Asia
1 października 2014, 07:02
A niektórzy nie kochają innych, a są kochani.
A
Agnieszka
1 października 2014, 09:19
bardzo wielu takich jest! Sma się nierz zastanawiałam, jak to możliwe, że są ludzie naprawdę źli,krzywdzący innych, a sa kochani... dostają tyle miłości, a ktoś dobry zyskuje nienawiść, trudne życie...
O
Ola
1 października 2014, 09:44
Bo dla ludzi liczy niestety liczy się nie tylko to, czy ich kochasz, ale też to czy im pasujesz z charakteru. Jeśli im nie pasujesz, to zazwyczaj nie odwzajemnią Twojej miłości. 
A
Asia
1 października 2014, 17:16
Uważam jednak, że mimo wszystko warto kochać, ale że to, iż okażę innym miłość nie gwarantuje tego, że oni okażą mi ją również.
R
Róża
1 października 2014, 23:08
A ja znam osoby, które mają tzw. "serce na dłoni" i kochają innych bez wzajemności w małżeństwie.
M
Magda
8 listopada 2014, 21:46
Serce powinno być w klatce piersiowej. Serce na dłoni nie gwarantuje wzajemności; z sercem na dłoni można zostać siostrą miłosierdzia a nie żoną. 
J
Jakub
10 listopada 2014, 02:11
Racja. Małżeństwo to obustrnnna miłość a nie miłosierdzie.
E
Ela
1 października 2014, 06:35
Jest też tak, że możemy kogoś kochać i być dla niego dobrym, a temu komuś nie zależy na naszej miłości, wręcz nie chce jej.
P
Pawel
1 października 2014, 01:40
A ja znow nie wiem jakos nigdy nie mialem szczescia do przyjaciol i milosci wiecznie czuje sie sam zawsze znajde sobie jakies zajecie dla 1 osoby taki pustelnik. Mimo ze jestem jeszcze mlody (dopiero 25lat) i widze szczesliwych znajomych ze szkoly ktorzy biora sluby maja dzieci troche zazdroszcze. Tez bym chcial miec kogos oddanego kogos kto by mnie pokochal takim jakim jestem i wypelnic jakas pustke. Moze kiedys sie uda nic na sile ;)
S
Sylwia
1 października 2014, 07:55
Może nie zauważasz że ktoś Cię kocha? może nie widzisz tej osoby obok która by chciała być w Twoim życiu? szukasz swojego ideału? bo nie podoba Ci się jej twarz, jej ciało? A ona czeka.. aż ją zauwazysz? Czeka aż sie do niej uśmiechniesz? 
G
Gosia
3 lutego 2015, 12:09
To rusz się i zrób coś ze swoim życiem. Masz AŻ 25 lat, najwyższa pora, żeby wziąć za siebie odpowiedzialność i zacząć szukać swojego powołania.
Z
zwyczajna
30 września 2014, 14:39
A ja miałam cudownego męża który zginął w wypadku i zostałam sama:( jeszcze jestem młoda i chciałabym kogoś spotkać...najlepiej jakby był "kopią" tego jedynego...Upłynęło już dwa lata więc zaczęłam się rozglądać, poczułam chęć poznania kogoś...tylko ciągle porównuję a to chyba nie jest do końca dobre...modlę się o właściwą osobę, ale jakoś narazie cisza "z góry"... chyba nie jestem jeszscze skreślona w tej kwestii
A
Agneiszka
1 października 2014, 09:22
Nie szukaj kopii.... może dlatego nie możesz kogoś znaleźć, bo Tówj mąż był jednyny w swoim rodzaju i nie ma drugiego takiego. Tak jak Ty jesteś wyjatkowa! Otwórz się... a znajdzie się ktoś niepowtarzalny, właśnie dla ciebie... i nie musi być kopią Twego męża, może Ci ofiarować wiele rzeczy, któych Twój mąż nei mógł, bo  był innym człowiekiem po prostu. Pamiętaj, inne nie znaczy gorsze :) Po takiej tragedii na pewno potzreba czasu, daj go sobie... a wtedy zobaczysz, że znowu możesz się zakochać... Życzę Ci błogosławieństwa Bozego z całego serca!
G
Gabi
30 września 2014, 10:57
Bardzo konkretna i myślę że pomocna wskazówka. Dziękuję. Gabrysia
G
gość
30 września 2014, 10:50
Widać że temat jest gorący i wielu zainteresowanych. Uważam, że media i internet bardzo manipulują obrazem kobiety ale i mężczyzny a także ich zadaniami i powinnościami. To bardzo wpływa na relacje damsko-męskie. Małżeństwo jest pięknym powołaniem, ale kiedy przez głupi kaprys trafiamy do sądu na rozprawę rozwodową, to możemy zostać skrzywdzeni do końca życia w bardzo łatwy sposób. Dlatego rozumiem mężczyzn, że są bardzo ostrożni i cenią sobie wolność.
G
Gusia
3 czerwca 2014, 16:56
A co ma zrobić osoba która była z kimś kilkanaście lat i to miał być ten od Boga, mieliśmy brac ślub i nagle bęc i koniec. Od 5ciu miesięcy jestem sama jestem po 30stce i jak tu teraz komuś zaufac. Jak po tylu latach zacząć od nowa wszystko?
S
srubinka
30 września 2014, 13:52
mam podobnie.... niestety...jak zaczyna sie od nowa, jak sie kocha jak juz sie kochalo, jak to zrobic ze by nie bolalo?
N
N.
30 września 2014, 13:58
Ja też jestem w tej sytuacji od kilku miesięcy. Było pięknie, mieszkanie, zaraz ślub, mogliśmy żyć jak 'pączki w maśle' bo niczego nie brakowało, a jednak okazało się, że druga osoba prowadzi podwójne życie, a nawet potrójne i więcej. Ciężko kogoś poznać, zaufać, pokochać kogoś tak mocno jak kochało się poprzednią osobę. Ale w życiu nie ma przypadków i wszystko dzieje się po coś. Choć bardzo boli, trzeba zaufać i zawierzyć się woli Najwyższego. 
L
lawral
30 września 2014, 14:22
Kilkanaście lat, to wystarczająco długo, żeby nabrać przekonania, że nic z tego nie będzie. Moja znajoma przez 8 lat chodziła z chłopakiem, który nic nie wspominał o ślubie. Po tym czasie pogoniła gościa. Po dwóch latach jest szczęśliwą mężatką i matką. Jeżeli narzeczeństwo się przedłuża, to znak, że z małżeństwa nici.
A
Agnieszka
1 października 2014, 09:26
Jak ja cię rozumiem, dokładnei to samo przytrafiło mi się dwa lata temu. Nagle czujesz się jak w matriksie, bo życie które wiodłas okazało się jednym wielkim kłamstwem i iluzją... trudno potem kogos pokochać. Ale trzeba wierzyć :)
M
Mietek
2 czerwca 2014, 09:14
Tyle lat mija a ja niczyja ;-)
P
Pokorny
2 czerwca 2014, 08:23
Mając 26 lat, mijał kolejny rok imprez zabaw i wydawania kasy na przyjemnosci. U moich znajomych przyjaciół Coraz częściej pojawiały sie wesela, plany weselne itp. Zawsze myślalem mam na to czas, ktoś się trafi, nie moge być wiecznie sam. Dla ludzi byłem wzorem singla, niegdy nie mialem dziewczyny, dużo imprezowalem i zawsze bylem dostępny "na piwo". Zaczeło mnie to wszystko nudzić i irytować. Zarejestrowałem się w portalach randkowych wrzucilem najlepsze fotki i czekalem na reakcje.... która była praktycznie zerowa. Zawsze w kryzysowych sytacjach szukałem oparacja w wierze i modlitwie (nie raz potrafilem wymodlić sobie pomoc). Szukalem, znalazlem modlitwe do świetego Józefa o dobra żone. Modlilem się, nie codziennie i nie zawsze żaliwie, ale zawsze wtedy kiedy doskwierala mi samotność. Po poł roku pojawiła się kobieta chętna iść ze mna przez świat i wiem że to ta jedyna która zesłał mi Bóg bo przecież zadna inna mnie nie chciała... Za kilka miesiecy biore ślub i jestem szczesliwy. Ponizej modlitwa :)  Święty Józefie, dziękuje Ci, że jeszcze nie wyszłam za mąż (nie ożeniłem się). Święty Józefie, Ty wiesz w Bogu, kto ma być moim mężem (żoną), pomóż mi spotkać tego człowieka. Święty Józefie, spraw, żeby to był(a) dobry(a) mąż (żona), który(a) będzie mnie kochał(a) i szanował)a), jak Ty kochałeś i szanowałeś Maryję Święty Józefie, doprowadź do zerwania każdej znajomości, która nie podoba się Panu Bogu Święty Józefie, obiecuje Ci dochować czystości przed ślubem. Święty Józefie, obiecuje dać pierwszemu mojemu dziecku przynajmniej jako drugie imię "Józef" Święty Józefie, obiecuję innym mówić, że tak dobrego męża (dobrą żonę) mam dzięki Tobie. Amen!
A
Aga
2 czerwca 2014, 21:13
Szczerze zazdroszczę, a jednocześnie gratuluję rozsądku i odwagi, bo u współczesnych facetów to niezwykle rzadkie zjawiska. Ja też sie modlę i to od kilku ładnych już lat, może mnie też kiedyś spotka takie szczęście...
E
Edyta
30 września 2014, 20:30
podziwiam, że to tak jakoś szybko u Ciebie i sprawnie poszło... ja często się modlę za mojego męża... mówię Bogu o tym wszystkim, ale nieraz mam ochotę się poddać... mam wielu kolegów, ale z miłością jest naprawdę ciężko. nie wiem, czy warto, bo to już tak długo trwa...
M
mania
1 października 2014, 08:30
Uwierz - warto !
A
Agnieszka
1 października 2014, 08:30
Tą modlitwą wymodliłam sobie swojego męża. A w nowennie do św. Józefa wymodliłam naszego kochanego bobasa -Karolka:) który za patrona dostał św. Józefa:):)
:
:p
2 czerwca 2014, 07:34
Jak lata lecą a miłosci nie ma, to najlepiej oddalić się od koscioła, a miłość po pewnym czasie sama przyjdzie. Widziałam już wiele takich przypadków. Póki adorujecie księży i zakonnice, zawsze któreś wam wmówi, że lepiej zostac samej i to wam wymodlą. Osoba z mojej rodziny posłuchała mojej rady i właśnie wyszła za mąż, bardzo się cieszę że oderwałam ją od stada przedwczesnych dewotek i już nie zrobicie z niej przesiadującej w kościele starej panny.
J
jjjjjj
8 listopada 2014, 18:39
To prawda, ale należy doprecyzować tę wypowiedź. Nie chodzi o wyrzeczenie się wiary i odddalenie od Boga, ale o uniezależnienie od wspólnot, które często przesadnie wiążą ludzi ze sobą i zaspokajajc większość ich potrzeb, wstrzymują przed ryzykiem wchodzenia w inne relacje. Wtedy każdy facet (bo problem jednak dotyczy głównie kobiet ich jest we wspólnotach najwięcej) nie będzie zbyt dobry, czysty, pobożny i mądry w odniesieniu do super moderatora, czy innego duchowego przewodnika. Jest w kościelnych wspólnotach również niestety wiele pięknych kobiet, które odstaraszają swoim szarym wyglądem (zadbanym, ale kompletnie nijakim) i brakiem troski o to by wyglądać choć odrobinę "pociągajaco", nie mówię prowokująco, ale po prostu kobieco. Ja sama pochodzę z grona przesadnie pobożnych panien, które marzą o księciu z bajki i tak marzą już niektóre do 40 lub 50-tych urodzin, a wyszłam za meżczyznę o wielkim sercu, ale z przeszłością, którego historia z pewnością skresliłaby go w oczach większości moich dawnych koleżanek. Nigdy jednak nie żałowałam tej decyji i nie wyobrażam sobie powrotu do tego wyidealizowanego świata i kręcenia się tylko wokół siebie, nawet w dobrej wierze i pod płaszczykiem duchowego wzrostu. Miłość łamie wszelkie stereotypy i nie jest idealna. Mój mąż się niesamwicie zmienił i nadal zmienia, bo nie zrezygnowałam ze swojej przyjaźni z Bogiem. 
E
Edyta
1 czerwca 2014, 20:53
obecnie też nie jestem w związku, też mi lata lecą, też zaczyna mi się "stres" hehe ale ja bym zacytowała tutaj raczej radę Ojca Szustaka dla panów, bo to paradoksalnie od was panowie dużo zależy: wykonywać akcje zaczepne i nie być łajzowatym :) wtedy i rycerz i księżniczka się znajdą nawzajem we właściwym czasie i miejscu :)
A
aaa
30 września 2014, 17:30
Te czasy powoli mijają. Związek jest sprawą dwojga ludzi i każde z nich ma prawo wyjść z inicjatywą. To nie rybobranie...
E
Edyta
30 września 2014, 20:31
masz Edyto dużo racji :) pozdrawiam, też Edyta :)
A
Aga
1 czerwca 2014, 19:41
.... pudło, głupia rada, wyjątkowo głupia.... instynktownie tak zrobiłam jakiś czas temu... i co? koło mnie pojawiło się wiele osób, które zaczęły to wykorzystywać i to w sposób bardzo perfidny...a facet, którego darzę prawdziwym uczuciem patrzy podejrzliwie na mnie i moje postępowanie, zamiast się do mnie przybliżać, cały czas się ode mnie oddala...
T
TMEA
2 czerwca 2014, 07:00
widać jeszcze się nie nadajesz do związku i on to widzi dlatego ucieka.
KI
ktoś inny
2 czerwca 2014, 07:40
Jasne, jak wasze rady rozmijaja się z rzeczywistością to tym gorzej dla rzeczywistości.
O
Ola
30 września 2014, 10:45
Ago, wydaje mi się, że rozumiem, co możesz mieć na myśli, bo miałam podobnie, ale sądzę, że trzeba po prostu wypośrodkować...kochanie innych nie oznacza, że pozwalamy się im wykorzystywać, a pomaganie, że kogoś wyręczamy w tym, co mógłby zrobić sam. Nic na siłę, bo zrobisz z siebie ofiarę:) Może spróbuj zapytać o to Pana Boga na modlitwie, jak to robić mądrze? Pozdrawiam
A
Anka
1 czerwca 2014, 19:13
Kochani.Źle sobie radzimy z życiem w pojedynkę bo źle osadzamy środek ciężkości naszego życia.Jesteśmy atrakcyjni fizycznie,wykształceni,mamy pracę i wydaje nam się po ludzku że tym wypracowaliśmy sobie prawo do księcia/księżniczki z bajki.Może jest też odwrotnie:uznani za nieatrakcyjnych i zakompleksieni uważamy że czas najwyższy odebrać od Boga nagrodę za nasze cierpienia w postaci wyżej wymienionego trofeum.Pan powołał nas wszystkich jednym wspólnym powołaniem do miłości.Może nie stawia na naszej drodze małżonka bo nie jesteśmy jeszcze gotowi obdarzyć przeznaczonej nam przez Niego osoby prawdziwym,dojrzałym,ofiarnym,mądrym uczuciem?Uczmy się zatem Kochani miłości w takiej rzeczywistości w jakiej Bóg nas osadził i głowa do góry:) Bycia albo nie bycie "w parze" to tylko stan cywilny.Kochać i tak musimy wszyscy :)
D
DOŚWIADCZONY
1 czerwca 2014, 17:32
ZACZEPIAJCIE-oto rada. Nie za często nie dokładnie dla sportu, z miłością seerdecznością i prawdziwym zainteresowaniem ale ZACZEPIAJCIE, ZAGADUJCIE DO TYCH KTÓRYCH UWAŻACIE ZA INTERESUJĄCYCH CZY INTRYGUJĄCYCH, CIEKAWYCH. CO CHCEMY TO NAM BĘDZIE DANE "Proście a będzie wam dane" mówi codziennie sam Bóg. Przepis więc jest taki: 1. Najpierw musi być WOLA czyli sama chęć, do tego modlitwa (zwerbalizuj czego chcesz, może sobie zapisz i codziennie na to patrz/afirmuj wiedząc że w Bogu możesz wszystko nawet to osiągfnąć). 2 Módl się < o ducha o cierpliwośc o partnera) 3. PRACUJ = ZACZEPIAJ=SZUKAJ=RÓB PODCHODY=SMSY=ZAPROSZENIA itd   Są specjalne modlitwy o żonę/mężą i odnotowywane są cuda z nimi związane
I
Isabelle
1 czerwca 2014, 16:00
MAciu załóż konto na sympatii! ja tak poznałam swojego męża-też kierowcę ciężarówki :) pozdrawiam
M
Maciu
1 czerwca 2014, 15:10
Coz widzicie Ja rowniez mam taki problem.Jestem kierowca zawodowym i nie mam czasu,zeby poznac kogos wartosciowego.W wieku 25 lat wydaje mi sie,ze zostane sam a podobno jestem przystojny (bez pychy ) ,wesoly i wiecznie usmiech gosci czesto na mojej twarzy.Niestety takie cos doluje i ciezko byc pozytywny. Jestem towarzyski mialem swoje Hobby niestety w tym kraju zeby jakos zyc trzeba pracowac od poniedzialku do soboty i byc w domu 2 razy w tygodniu,pozdrawiam Maciej :)
SL
sama lecz nie samotna
1 czerwca 2014, 17:44
ja jestem po 40 ,wygladam o 10 lat mniej,ale wiem jedno ze na prawdziwa miłosc warto długo czekac,ja wierze ze kiedys taka nadejdzie niespodziewanie, pozdrawiam i zycze cierpliwosci i wiary
N
Nata
1 czerwca 2014, 17:49
ojj tam ;) nie przestawaj wierzyć! :D pozytywne nastawienie do połowa sukcesu :) pozdrawiam! :)
Z
Zirtael
3 czerwca 2014, 12:12
Prawda trzeba pracować ciągle. ;) Ja mam 25 lat i jestem bibliotekarką co sprawia, że ciągle mam kontakt z ludźmi ale do biblioteki jakoś słabo przychodzą młodzi mężczyźni. :P 
Z
Zocha
1 października 2014, 13:37
Po co komu taki mąż który prawie nnie bywa w domu??
E
Ewa
1 czerwca 2014, 14:28
Człowiek się buntuje, ale w pewnym momencie dorasta na tyle, żeby jest w stanie powiedzieć, że to co mówi ksiądz jest najprawdziwszą prawdą.
A
aga
1 czerwca 2014, 13:45
nadzieja ;)
S
SLBB
1 czerwca 2014, 12:17
Dokładnie tak, mam zaledwie 18 lat a czuję się jakbym miała aż 18 lat. Czuję się samotna i potrzebuję blikości mężczyzny, wsparcia w tym trudnych chwilach poniekąd trudnym dla mnie okresie, pełnym stresu, emocji, nowych doświadczeń. Tak bardzo bym się z kimś tym wszytskim dzielić. 
B
BBL
1 czerwca 2014, 15:32
hey SLBB:)  nieco to dziwne ponieważ będąc w takim wieku nie powinnaś mieć problemu z poznaniem kogoś i mnóstwa okazji ku temu:) więc co jest na rzeczy, że jest z tym problem? Pozdrawiam;)
S
SB
1 czerwca 2014, 15:46
Nie przejmuj się bo na naprawdę wartościową osobę, dla której będziesz całym światem i tą Jego jedyną osobą na ziemii warto poczekać. Na pewno gdzieś jest! Pozdrawiam
E
Emil
1 czerwca 2014, 16:28
Nie martw się ;) Jesteś młoda, znajdziesz jeszcze kogos, tylko nie na siłe, bo można się źle wpakować.
S
SLBB
1 czerwca 2014, 21:41
być może mam za duże wymagania, myślę że już na początku robię selekcję. Mam tego świadomość że nie znajdę ideału, ale pewne wartości, przekonania uważam za minimum, przede wszystkim Bóg, ponieważ nie wyobrażam sobie być z męzczyzną ktory nie nie jest wierzący, mało tego nie jest praktykujący. 
B
BBL
2 czerwca 2014, 17:57
oczywiście:) choć powinno być to zdrowe w sensie bez zbytniej przesady by nie zatracić się w tym wymaganiu w danych sprawach i nie stracić okazji poznania kogoś fajnego i ok choć na starcie w preselekcji być może nie mieszczącego się w "tych ramach" ;P   mam podobnie:)  i owszem nie jest łatwo gdy się wymaga i szuka kogoś na poziomie i z danymi wartościami a nie byleby.. a bo muszę z kimś być i niepotrafię być sam/sama. To jak dla mnie jest przepraszam żałosne i słabe bardzo. Nie istotne, temat rzeka jak wiadomo;)
M
Maria
1 czerwca 2014, 11:27
Tylko nie szukajcie "na siłę", bo może się okazać, że Pan Bóg ma dla Was inne życiowe zadanie. Moje doświadczenie : Długo szukałam, aż w wieku 36 lat odkryłam, że moja życiowa droga, to samotność i duchowe macierzyństwo. Od tamtej chwili upłynęło 29 lat bardzo szczęśliwego życia. Czuję się spełniona i z pokojem w sercu czekam dnia swojej śmierci - przejścia do Domu Ojca. Maria
B
Bratkowa
1 czerwca 2014, 00:30
A odnosząc się do tektu, to masakra. Ksiądz żony nie znalazł i niestety specjlista nie jest. Bycie nieasertywną i chętną do pomocy o każdej porze wybitnie utrudnia znalezienie drugiej połowy. Obserwuje w swoim otoczeniu zawsze matkujące i zawsze do usług, którym lata uciekają. Mężczyzna nie szuka Matki Teresy. Kropka. (ps. Nie ręczę czy może nie działa to, gdy pomagącym jest mężczyna. Może wtedy działa? Tego nie obserwowałam).
MR
Maciej Roszkowski
1 czerwca 2014, 11:48
Ksiądz który słucha dziesiątków spowiedzi jest daleko lepszym specjalistą i praktykiem niż zawodowcy, od uczuć , milości  i rodziny.  
A
Aga
31 maja 2014, 21:13
Właśnie..jak znaleźć, ja się ma naście lat takie to wydaje się proste i to dorosłe życie wydaje się proste. Poźniej niewłaściwa decyzja, przekonanie, że "nie jestem stworzona" do życia we dwoje i powrotu już nie ma. Nie zawsze otrzymuje się tą drugą szansę. Mam 36 lat i naiwnie wierzę, że nie jest zapóźno, taki głupi romantyzm i serce pełne miłości jeśli tylko pojawiłby się taka pokrewna dusza, ktoś dobry, kto chciałby tą miłość i mógłby ją odwzajemnić... Pozdrawiam wszystkich, którzy czują się trochę samotni w ten majowy, sobotni wieczór :)
K
KMACOŃ
31 maja 2014, 20:37
Ze mną jest tak samo. Też mi ciężko znaleść sobie kogoś. Uważają mnie, że jestem przystojny, a tak naprawde się nie czuję. Jedyna moja dobra cecha, że nie grzeszę humorem. Od 4 lat jestem sam tzn czuje sie samotnie nie mam drugiej polowki. Taka pustka we mnie jest. Mieszkam w Nowym Sączu mam 26 lat. Bynajmniej ja tak czuję nie wszyscy są tacy ale wiekszaść dziewczyn chce takiego co zarabia kokosy i ma niewiadomo jakie auto. Ja mam tyle ile mam mam auto jakie mam (stare) malucha. Ja już dawno straciłem pewnosc siebie. To był jeden jedyny raz kogo spotkałem na internecie bylismy ze soba 3 lata no ale nie chciała juz ze mna juz dluzej byc i sie załamałem przez tydzien miałem wstret do jedzenia i na wadze stracilem 10 kg z 60 do 50 kg. Nie którzy w pracy pytaja sie mnie "kiedy sie żenisz" ja na to "że chyba sam ze sobą bo trudno jest kogos w tym miescie znaleść. A po secundo nie tyle co moja niesmielosc, a bojaźn mnie hamuje, żeby podejsc do kogos i zaprosic na kawe. Nie lubie dyskotek bo za głośno. Wolę ciższe miejsca jak kawiarnie czy kino. Portale randkowe też są siebie warte czyli nic. Ehh nie wiem co robić. Pozdrawiam Michał. ​
M
Monika
31 maja 2014, 21:01
Ja jestem w gorszej sytuacji, bo mam 29 lat i jestem sama. O mnie też mówią, że mam urodę. Tyle lat czekam na tego właściwego meżczyznę i do tej pory się nie doczekałam.
:
:)
31 maja 2014, 21:09
Michał ogarnij się, facet jesteś napewno super nie potrzebnie się boisz. Później będziesz żałował, że nie podeszłeś do żadnej dziewczyny, a czy warto tak samemu całe życie spędzić? Życie masz tylko jedno i szkoda je marnować. Proś Jezusa żeby postawił na Twojej drodze odpowiednią kobietę i proś Go aby pokazał Ci Twoją wartość! Jak jesteś cenny i wartościowy! Kto nie ryzykuje ten nic nie ma! Możesz wstąpić do jakiejś wspólnoty lub duszpasterstwa tam zazwyczaj jest dużo dziewczyn :) Powodzenia :)
P
Paulina1203
31 maja 2014, 21:13
Michał nie jesteś sam na świecie z takimi zmartwieniami. Uwierz że faceci też podobnie myślą. Ja mam za sobą związek 10 letni i ostatni który trwał rok. Faceci niby chcą założyć rodzinę ale nie wiedzą co to odpowiedzialność.. Nie potrafią rozmwaiać, oj dużo tego jest.. Jednakże nie wszyscy są tacy sami. Trzeba prosić Boga o tą właściwą nam osobę, być cierpliwym i pełnym wiary.. Pozdrawiam. Paulina ;-) (warmińsko-mazurskie) ;-)
K
KMACOŃ
31 maja 2014, 22:29
Monika chetnie zapraszam moglibysmy sie poznac, ale nawet nie wiem skad jestes.
U
ulaa
1 czerwca 2014, 08:46
Hej, co do materialistycznego podejścia. Michał, ja zerwałam z kimś, bo dla niego auto i inne technologiczne rzeczy stawały się jakby najważniejsze. Myślę, że kobieta czując się przez Ciebie kochana, pokocha. Powodzenia!
A
Anett
1 czerwca 2014, 12:27
Uważam że szukanie dziewczyny w klubie to nie jest dobre rozwiązanie, ponieważ dziewczyny spokojne, które warte są zainteresowania, nie chodzą w takie miejsca, ponieważ tak jak Ty nie lubią takich klimatów.  Najważniejsze to żebyś obsesyjnie nie szukał kogoś, bo wtedy ktoś może Cię wykorzystać i zranić. Zdaję sobie sprawę z tego co odczuwasz-w sumie u mnie sprawa wygląda podobnie z tym że ja mam 20 lat i jestem kobietą. Może spróbuj cieszyć się życiem singla, znaleźć jakieś pozytywy tego stanu a zapewniam Cię, że takowe są. Wielu mówi że miłość przychodzi  w najmniej oczekiwanych momentach, może po proastu jeszcze nie jest ten czas. Może spróbuj wkręcić się do jakiegoś towarzystwa, w sensie przychodzić regularnie na jakieś spotaknia. W kościołach działają różne organizacje-tam na  pewno można poznać wielu wspaniałych ludzi-kto wie może jest tam gdzieś miłołść Twojego życia. Przy okazji będziesz czynnił coś dobrego, a nie siedział zamknięty w mieszkaniu i zrozpaczony samotnością. Powodzenia! :)
K
kasia
1 czerwca 2014, 12:51
Michał, głowa do góry! :) jeśli chcesz to napisz magdalenakas@interia.pl pozdrawiam, Kasia :)
A
Ania
1 czerwca 2014, 12:58
nie chcę sie czepiać, ale wartościowe dziewczyny też chętnie chodzą do klubu, chociażby potańczyć... nie lubie stereotypu, że wartościowa dziewczyna ma być cichutka a jej jedyną rozrywką kościół.
J
Ja
1 czerwca 2014, 13:23
Popieram. Sam poznałem taką dziewczynę, pokochałem, dawalem bardzo dużo od siebie. Ona nie szczędziła słów, szkoda, że wszystkie były wypowiedziane na darmo.  Nie chodzę do klubów, nie lubię takich klimatów, moja dziewczyna lubiła bardzo, lecz nie w klubie się poznaliśmy. W poniedziałek mówiła, że chce ze mną być, a w czwartek mnie zostawiła. Niby to tylko 4,5 miesiąca, ale i tak boli, nie zawiodlem się tak jeszcze na nikim. To taka historia w skrócie, bardzo chaotycznie napisana. 
A
Amita
1 czerwca 2014, 17:24
Moniko - jesteśmy w tym samym wieku i mamy ten sam problem, ale mam nadzieję, że Ty i Ja, a także mnóstwo innych samotnych osób pozna w końcu miłość swojego życia i wszyscy będziemy szczęśliwi :) Nie ukrywam, że czasami jest to bardzo dołujące, bo wiekszość koleżanek jest już mężata i dzieciata, a u mnie nic się nie dzieje... jednak żyję nadzieją, że w najmniej spodziewanym momiencie poznam kogoś wartościowego.
TJ
taka ja
1 czerwca 2014, 18:00
panie Michale,ja też jestem sama a juz mam niestety 44 lata,ale pocieszenie dla mnie jest takie ze wygladam na 30 lat-jest opinia innych,i tez nie lubie glosnych imprez,ani dyskotek, i w ciąz zyje wiara ze kogos spotkam tak dobrego jakbył moj tata,to był wspaniały,złoty człowiek,zycze Panu tej jedynej,bezinteresownej,ia samochod to rzecz nabyta szybko mozna stracic-ale nie zycze tego bo nawet maluch jest dobry jak jezdzi bo mozna szybko wszedzie dojechac,wazne jest żeby dwoje ludzi sie umiało porozumiec i wspierac,amieszka Pan w bardzo ładnej okoklicy,moja mama pochodzi z kroscienka,pozdrawiam
X
XYZ
31 maja 2014, 19:59
Niestety, są czasami czynniki zewnętrzne. Ja na przykład jestem osobą... Hm. Wysoce nieurodziwą. Już niejeden raz słyszałam "fajna z Ciebie kumpela, ale na mieście bym się z Tobą nie pokazał". Kiedyś zrzucałam to na smarkactwo, ale dziś mam już 20 lat, a nadal płeć męska nie postrzega mnie jako kobiety.
O
O.
31 maja 2014, 20:13
Nie zrozum mnie źle... ale może potrzebujesz pomocy kogoś, kto zna się na wyglądzie? Albo może jednak otoczenie przesadza? W tym pierwszym wypadku, czasami naprawdę niewiele trzeba, by dziewczyna wyglądała ładnie - odpowiednia fryzura/makijaż/ciuchy. Może mogłabym pomóc? Jeśli nie chcesz się zwracać akurat do mnie, to są portale (typu wizaż.pl, albo vinted.pl) na których są dziewczyny naprawdę znające się na rzeczy i umiejące pomóc, dobrać właściwe sposoby na ogarnięcie się. Może warto? Każda z nas jest piękna! :) Jeśli chcesz się ze mną skontaktować, mail: pytanieteoretoryczne@gmail.com
PA
Piękna artystka 31 lat
31 maja 2014, 20:32
'Już 20 lat' brzmi conajmniej jak 'jestem już na emeryturze' ;) Nieurodziwość jest też bardzo względną cechą i może faktycznie nie masz klasycznej urody, ale też któż jest idealny. Na świecie znajdziesz mnóstwo osób, które swoją nietypową urodą wyznaczyli nowe trendy i wynaczają nowe kanony piękna! A jeżeli ktosci rzuca takie hasła no to możesz przemyśleć kilka rzeczy: albo jest to niedelikatny sposób zwrócenia ci uwagi, ze może powinnaś zadbać o swój wizerunek (tak, to jest ważne) albo kompletnie niedojrzały i płytki sposób określenia czyjejś powierzchownośći, a  w tym przypadku bym się kompletnie tym nie przejmowała. To zabrzmi też banalnie, ale jeżeli sama siebie nie zakceptujesz i nie uznasz za piękną (a wierz mi to wyrasta w większości z wewnątrz - wiem z praktyki) to nikt nie sprawi , ze tak na prawdę tak się poczujesz.
A
Aga
31 maja 2014, 21:20
Droga XYZ, nie wiem, jak wyglądasz, więc głupio by było, gdybym się na temat Twojego wyglądu wypowiadała. Ale powiem Ci coś innego. Na świece są różne gusta i guściki. Pamiętam kiedyś w pracy rozmawiałam z jednym panem i wted obok nas przechodzi wysoka kobieta, o twarzy, jak na mój gust, naprawdę mało urodziwej, takiej mocnej, o ostrych rysach, itp, figura też nie filigranowa, a ten człowiek powiedział: "Boże, jak piękna kobieta!" Mojej koleżance natomiast podobają się faceci też niezbyt przystojni, o specyficznym wyglądzie. Ale ona mówi, że coś ją w tych chłopakach pociąga. Więc bez względu na to, jak wyglądasz, nie martw się tym! Każda potwora znajdzie swojego amatora! ;-) No a potem i tak wszystkim uroda przemija... za to Twój wspaniały charakter pozostanie. Bo być piękną kobietą, to nie tylko klasyczna uroda.
B
Bratkowa
1 czerwca 2014, 00:25
Eee tam. Ja mam naprawdę dużą nadwagę i chłopaka który mnie uwielbia, bo "takie mi sie podobają" :P No naprawdę, nie przypuszczałabym, ale tak jest. Guzik prawda z tym wyglądem, wszystko jest kwestią gustu. Oczywiście warto byc kobiecą (ja mam długie włosy i jestem fanka kolczyków - w uszach rzecz jasna) i zadbaną :) a to nie wynika z genów tylko z naszych starań (dla siebie przede wszystkim). Zabrzmię jak echo, ale warto poszukać wspólnoty jakiejś ozazy, odnowy, neokatechumentau, co wolisz. 3 moje przyjaciółki poznały tak swoich mężów. (he, he).
MR
Maciej Roszkowski
1 czerwca 2014, 11:54
Komuś, kto tak powiedział kobiecie należy się kopa w ...
H
harpia
1 czerwca 2014, 12:18
Aga, nie każda potwora znajduje swojego amatora i lepiej się z tym oswoić
A
Aldi
31 marca 2014, 22:20
to proste - być wśród ludzi i dla ludzi. Mieć pasję i poszukiwać in.pasjonatów. Można też zakochać się w Panu Bogu - wtedy miłości wystarcza na wieeeeeele dni i nocy. Moja ciotka (ok 60lat) chrzestna spotkała po 40 latach mojego wujka chrzestnego. Oboje mieli za sobą związki. Ona po cywilnym, rozwiedziona, on wdowiec, który staczał się w dół. Spotkali się po latach i pobrali. Można w każdym wieku.
MD
misio dziadek
31 marca 2014, 21:17
wiecie, a ja Wam powiem, ze milosc to wielka tajemnica. pojawia się w dziwnych momentach. ja na przykład uczę się internetu od niedawna, dałem ogłoszenie na serwisie opolak.pl, że poznam milą panią, napisała do mnie jedna sympatyczna osóbka, spotkaliśmy się.... i jesteśmy ze sobą już rok. Niech więc Bóg Wam ześle taką miłość, jak nasza.
M
Mickiewicz
12 lutego 2014, 13:54
códowne ;_; <3 koham podobało mnie sie
WO
wiadomość od xJS
23 października 2013, 20:59
Niestety odpowiedź nie na temat. Wydaje mi się, że w pytaniu chodziło o miłość w stosunkach damsko-męskich, a nie platoniczną, przyjacielską. Ja tak właśnie robię od wielu lat, że otaczam miłością i życzliwością innych. Mam wielu wspaniałych przyjaciół :). Ale ta rada nie działa, kiedy idzie o znalezienie TEJ miłości i TEJ osoby. Pozdrawiam! ... Odpowiedź księdza tutaj: [url]https://www.youtube.com/watch?v=TzS6mNLHk2o[/url]
A
Ania
19 października 2013, 13:57
do: "~do real", zostaw tu jakis namiar, zebym mógł sie odezwac... :) Dorosły mężczyzna mówi do dziewczyny, która publicznie odważa się napisać, że chętnie go pozna, żeby - również publicznie - ujawniła jakieś swoje namiary. Faktycznie. Niech kobieta zrobi drugi krok, skoro już zdobyła się na pierwszy. Najwyżej jej nawypisują głupot zboczeńcy i spamerzy, co tam. Dżentelmen, nie ma co. Potem się dziwi, że wciąż sam. 
R
~real
19 października 2013, 10:28
do: "~do real", zostaw tu jakis namiar, zebym mógł sie odezwac... :) 
J
jacuś
17 października 2013, 22:48
Jestem wiarygodny bo wszystko to wiem z własnych relacji z kobietami.
17 października 2013, 22:43
Cos podobnego? CZEGO doswiadczasz???
A
alinka
17 października 2013, 22:08
Niby uproszczenie, ale to jest sama prawda. Też tego doświadczam i to ciągle.
K
Kostka
17 października 2013, 16:24
Większość kobiet sama robi ze swoich mężczyzn dużych chłopców. Mężczyźni są dobrzy w pracach męskich, natomiast czasem chcą pomagać w domu ale kobiety nagminnie im w tej nauce przeszkadzają mówiąc: jak ty prasujesz tę koszulę? Jak ty wieszasz te zasłony... faceci.. wy nic nie potraficie itd. Nigdy nie będą potrafili tego zrobić jeśli kobiety będa ich w tym ciągle wyręczać. Chcesz mieć mężczyznę, pozwól mu sie uczyć, pozwól mu popełniać błędy. Po jakimś czasie się nauczy. Jeśli mężczyźni budują mosty, wieżowce, statki kosmiczne, to czy naprawdę myślisz, że nie potrafią wyprasować koszuli? 
A
ankar
17 października 2013, 11:52
takie to trochę uproszczenie sprawy, bo mężczyźnie łatwiej zmienić postawę na taką dającą miłość i w ten sposób kogoś zdobyć. Kobieta jednak mimo wszystko powinna być zdobywana, wybrana przez mężczyznę, a nie otoczyć mężczyznę miłością i tak go zdobyć. bo potem ma się dużego chłopca do opieki, albo maminsynka..
N
Nicky
17 października 2013, 08:52
Tes, to nie jest tak, że nie mam kontaktu z ciągle nowymi ludźmi, mam. To nie jest tak, że nie wyjeżdżam, bo jeżdżę często. To nie jest tak, że w moim życiu nie ma tych drugich "połówek". Bylo ich wiele i te połówki chciały małżeństwa. Tylko moje serce nie chciało się otworzyć. Masz rację, może rany przeszlości wszystko blokują. Truno jednak ożywić serce, które kiedyś przez lata umierało z nieodwzajemnionej miłości. 
DR
do real
17 października 2013, 01:06
chętnie bym Cię poznała ja mam 31 lat i wciąż szukam:)
B
Brytol
17 października 2013, 00:05
tes Moja prywatna opinia jest taka ze raczej rzadko "to nie jest Polak/Polka" - nie wiem czy zdajesz sobie sprawe z ogromu dodatkowych problemow ktore stwarza malzenstwo z cudzoziemcem. Malzenstwo to wielkie wyzwanie samo w sobie, dodawanie do niego bariery jezykowej (tak!), kulturalnej, historycznej, geograficznej, a czesto wlasnie religijnej raczej nie ulatwia zadania. To raczej czesto Polki tak bardzo chca ze biora co popadnie (w stylu przez 20 lat nie znalazla Polaka, po 3 miesiacach znalazla Anglika...)...
T
tes
16 października 2013, 23:26
To nie jest tak ,że Pan Bog nas nie wysłuchuje ;).. najczęściej to my sami  utrudniamy  sprawę i odwlekamy albo wręcz uniemożliwiamy jego działanie. Nie wierzę w przeznaczenie ale wierzę w to ,że mozna się z wielką milością swojego życia rozminać na własne życzenie! Jeśli czujesz ,że chcesz znależć tą kochaną osobę  to oznacza ,że Pan Bóg chce ci to dać!!! więc o i za dobrego męża/żonę trzeba sie pomodlić ale samemu też trzeba wytrwale działać. Może pora o siebie samego/samą trochę zadbać? zmienic złe nawyki, sposób myślenia,pozamykać przeszłość i dać sobie szansę na szczęśliwą przyszłość, może troche przystopować z pasjami,nadmiarem pracy  i zrobic dla tej kochanej osoby trochę miejsca i czasu w swoim życiu? Samo się nie zrobi ;) może czas wyjść z stagnacji i poznać nowych ludzi i być może wśrod nich będzie Ta właściwa osoba(może klub tańca towarzyskiego,turystyki... może portal randkowy?). Dbanie o swoj wygląd zewnetrzny i dobre nawyki to też bardzo ważna sprawa i musi iść w parze z modlitwą! Nie mowię o przesadnym dbaniu o siebie ale o byciu schludnym,eleganckim i zadbanym.  Polecam modlitwę do Św. Józefa!To działa!! ;)(jeszcze lepiej nowenna do św Jozefa i osobista prośba o to ,że jeśli ta kochana osoba gdzieś na świecie żyje żeby pomógł ją/jego spotkać i się nie rozminać. Bo być może to nie jest Polak/Polka ;) 
N
Nicky
16 października 2013, 21:13
Rozumiem że NIE wszyscy są powołani .... miało byc z NIE.. literówka. 
N
Nicky
16 października 2013, 21:11
"Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!" Mt,19,10-12 "Wszystko, o co prosicie w modlitwie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie." "Dobra żona, to dobra część dziedzictwa i jako taka będzie dodana tym, którzy się boją Pana." Syr 26, 1-4. 13-16 Rozumiem że wszyscy są powołani do małżeństwa więc może stąd ten kłopot w znalezieniu tej właściwej osoby. Z drugiej strony mamy prosić, a wytrwała modlitwa zostanie wysłuchana. Mamy prosić, szukać, pukać..   Jeśli nie jestem powołany do małżeństwa, to skąd we mnie pragnienie kochania innej osoby? Jeśli znów jestem, to dlaczego nie mogę spełnić się w powołaniu? 
PS
poszukiwacz skarbów
16 października 2013, 20:42
kto szuka, to znajduje. Miłość też. Trzeba tylko umieć szukać. 
R
~real
16 października 2013, 20:29
39 latek, ciagle singiel :(  ....może zbyt duzo obowiazkow zawodowych, które "połykją" mnóstwo czasu...?
M
M.
16 października 2013, 19:55
Przestać wybrzydzać;)
J
Jaro
16 października 2013, 18:19
Bóg nie daje nam miłości kiedy jesteśmy młodzi, najbardziej jej potrzebujemy i możemy jeszcze założyc rodzinę, ale daje nam ją na starość, kiedy nam już nie zależy, bo lubi sobie z nas zakpić. Bóg jest przewrotnym szydercą.
J
justyna
16 października 2013, 17:50
Dodałabym jeszcze dwa zdania: każdy się rodzi z zalążkiem miłości, który w czasie życia dana osoba rozwija poprzez praktykę. Jeden szybciej, drugi wolniej. Dajmy czas do nauki miłości zarówno sobie jak i innym. Bądźmy wytrwali i cierpliwi:) i nie porównujmy jednej miłości do drugiej, skreślając którąś z nich, bo nie pasuje do znanego nam schematu. Miłość jest różnorodna, a przynajmniej mi się tak wydaje. 
JT
jak to?
16 października 2013, 17:43
Przecież w katolicyzmie o to chodzi, żeby człowiek NIE znalazł, żeby był nieszczęśliwy, żeby jak najwięcej cierpiał i żeby nie miał nikogo do pomocy jak przyjdą najgorsze chwile jego życia. Bóg się z tego cieszy.
MR
Maciej Roszkowski
1 czerwca 2014, 11:50
Pani/ Pana znajomość katolicyzmu zwala z nóg
A
Ania
16 października 2013, 17:31
Niestety odpowiedź nie na temat. Wydaje mi się, że w pytaniu chodziło o miłość w stosunkach damsko-męskich, a nie platoniczną, przyjacielską. Ja tak właśnie robię od wielu lat, że otaczam miłością i życzliwością innych. Mam wielu wspaniałych przyjaciół :). Ale ta rada nie działa, kiedy idzie o znalezienie TEJ miłości i TEJ osoby. Pozdrawiam!
H
hej
16 października 2013, 16:42
krótko, zwięźle i na temat. Cudownie!