Katolickie małżeństwo to nie tylko sprawy duchowe
Pobrali się, by "stać się jednym ciałem". W jaki jednak sposób jedno ciało może wyrażać wzajemną miłość?
Jednym z najpiękniejszych tekstów o miłości małżeńskiej jest niewątpliwie ten ofiarowany nam przez Sobór Watykański II. Miłość w małżeństwie jest w nim przedstawiona w wymiarze obejmującym dobro całej osoby ludzkiej. Zawiera, oczywiście, pociąg erotyczny, ale wykracza poza niego: chodzi w niej nie tylko o wzajemne ofiarowanie ciała, ale całej osoby. Jest w tym całościowa i wyczerpująca odpowiedź na ludzką potrzebę, która nie sprowadza się do seksualności genitalnej, ale obejmuje całkowitą wspólnotę osobistego życia, wychodzącą od "jestem z tobą", aby dotrzeć do "jestem dla ciebie".
Ale przeczytajmy najpierw te słowa:
Ta zaś miłość, jako uczucie specyficznie ludzkie, kierowana na sposób wolny przez osobę ku osobie, obejmuje dobro całego człowieka i dlatego może obdarzać szczególną godnością możliwości ekspresji ciała i ducha i uszlachetniać je jako elementy i szczególne znaki przyjaźni małżeńskiej. [...] Miłość taka, łącząca w sobie wartości ludzkie i Boskie, prowadzi małżonków ku wolnemu i wzajemnemu darowi z samych siebie, potwierdzonemu zarówno delikatnością uczuć, jak i czynem, i przenika całe ich życie; ona więc wzrasta i doskonali się dzięki swej szlachetnej aktywności. Daleko przewyższa czysto erotyczną skłonność, która nastawiona egoistycznie dość szybko i żałośnie zanika (Gaudium et spes, 49).
W tym ujęciu miłość nie jest tylko uczuciem czy spontanicznym poruszeniem duszy: staje się poświęceniem, wzajemnym darem, który obejmuje wprawdzie wymiar genitalny, ale go przerasta. Miłość między mężczyzną a kobietą przedstawia, w myśli chrześcijańskiej, coś co wykracza poza wymiar ludzki i doczesny, gdyż otwiera się na niemożliwe do objęcia horyzonty wieczności i nieskończoności. Bóg uświęca ten związek i wynosi go do godności sakramentu: dwoje ludzi wchodzi w ten sposób w życie odnowione, oparte na łasce.
Miłość i łaska
Miłość małżonków, prowadząc przez Boga, staje się znakiem tego trwałego i wzniosłego związku, jaki istnieje między Chrystusem i Kościołem, Jego małżonką (por. Ef 5, 21−33). Sakrament przyczynia się do umocnienia miłości między mężczyzną i kobietą i czyni ją zdolną do pokonywania trudności życiowych. Taka miłość może zajść dalej, niż pozwalają ludzkie siły, dochowując wierności nawet w obliczu małej i wielkiej zdrady, dając wszystko bezinteresownie, stając się darem i ofiarą. W konkretnych sytuacjach ten, kto jest zdolny do takiej miłości, umie zawsze przyjmować, nigdy nie zamykając drzwi, umie trwać nawet w samotności i opuszczeniu, umie mieć nadzieję i czekać.
Łaska Boga sprawia, że ta miłość jest zdolna wznieść się na wyżyny, przezwyciężyć słabość i kruchość. Może nawet posunąć się do poświęcenia siebie z miłości do drugiego człowieka, ze świadomością, że to uczucie nigdy nie jest daremne, nawet gdy z ludzkiego punktu widzenia jest postrzegane jako porażka. Rozumiane w ten sposób małżeństwo jest małym, ale autentycznym Kościołem domowym.
Powołani do miłości i do wspólnoty, całą swoją osobą
Para małżeńska może narodzić się do istnienia wówczas, kiedy dwie osoby umieją znaleźć w sobie radość życia - właśnie w tej głębokiej, wewnętrznej radości, która popycha jedno ku drugiemu, aby go bezinteresownie przyjąć i kochać. Ale aby przekazywać radość życia, musimy najpierw doświadczyć tego uczucia w głębi samych siebie! Najgłębsza radość wewnętrzna rodzi się z realizacji siebie, ze świadomości własnej osoby i z dojrzewania własnych talentów. Jest to jeden z aspektów, które podkreśla chrześcijańskie przesłanie: Chrystus mówił o pełni życia...
Nie można oczywiście zapominać o krzyżu ani o cierpieniu, ale Ewangelia jest także ogłoszeniem radości, zmartwychwstania! Jezus ukochał człowieka, jego wolność i godność. Ludzkość doświadczyła trudności i cierpień, ale ani ból, ani krzyż nie zatrzymały jej. Nie jest prawdą stwierdzenie, że Jezus ukochał krzyż. On ukochał człowieka i po to, aby uczynić go wolnym, zaakceptował także krzyż. Dlatego jest on symbolem siły, zaangażowania, przekroczenia, a nie rezygnacji. Jeden z podstawowych aspektów życia małżeńskiego wiąże się oczywiście z płciowością, wyznacznikiem tożsamości, który jest wpisany w naturę osoby ludzkiej. Jan Paweł II wyraża tę wizję we wspaniałym wyrażeniu, że "ciało jest epifanią ja".
Ciało, w swoim wymiarze płciowym, powinno być rozważane jako "świątynia Ducha Świętego" (1 Kor 6, 19). Z tego punktu widzenia, dar ciała przyjmuje szczególne znaczenie jako podstawowy moment zawiązania wspólnoty małżeńskiej, która jest jednością umysłu, serca i duszy. Są to bardzo wzniosłe wyzwania, trudne, ale nie niemożliwe. Ciało jest "symbolem", zewnętrznym znakiem, manifestacją ja. Przez ciało można wyrażać emocje, uczucia, stany duszy... Nosi ono w sobie ślad Boga: stworzył On człowieka na swój obraz i podobieństwo.
Płeć powołana do wspólnoty
Całe ciało mówi: słowo, gest, płeć stanowią jego podstawowe języki. Są one stworzone do spotkania, do związku, do wspólnoty. Płeć jest stopniowym i ciągłym otwieraniem się na miłość, niemal dynamiką daru z siebie, prowadzącą do zdolności otwarcia się na miłość do drugiej osoby. Dlatego też chrześcijanin ma tak wzniosłą wizję płci jako wyrazu całej osoby, całościowej manifestacji jej doświadczenia. Płeć stanowi podstawowy aspekt osoby ludzkiej: przez nią każdy wyraża i zaświadcza o swojej indywidualności, o nierozwiązywalnym związku, jaki tworzy soma (ciało) i psyche (dusza).
Każdy człowiek jest w sercu wezwany do miłości. Wezwanie to realizuje się wraz z dojrzałością osoby, przez przyjęcie wartości płci, a zwłaszcza przez integrację tego wymiaru i włączenie go w kontekst wszystkich wartości, jakie składają się na istotę ludzką. Kiedy cielesność i płeć drugiej osoby nie są w pełni przyjęte, trzeba zastanowić się nad sensem samego związku małżeńskiego. Nie ma pełnej miłości do współmałżonka, jeśli nie obejmuje ona także jego ciała.
Dojrzałość osiąga się na drodze ukierunkowanej na realizację wymiarów cielesności, afektów, woli, rozumu i ducha, będących w ostatecznym rozrachunku strukturą istoty ludzkiej. Różnica płci jest zorientowana na wspólnotę i na płodność. Dlatego jest też głęboko nakierowana na dopełnianie się z punktu widzenia anatomicznego, psychologicznego i duchowego.
Historia każdego człowieka jest splotem obrazów męskości i kobiecości, jakie przejął on ze swojego otoczenia i na jakie składają się modele kulturowe, doświadczenia, schematy odniesienia, uświadomione i nieuświadomione wartości. Płeć ludzka, wychodząc od dopełniania się bycia mężczyzną i bycia kobietą, realizuje się w relacji wzajemności, która oznacza odkrycie i uznanie darów właściwych płci przeciwnej.
Nie można stwierdzić, co jest właściwe jednej, a co drugiej w sensie absolutnym, ale nie można też zaprzeczyć istnieniu różnic, które, wychodząc od struktury biologicznej, cechują męskość i kobiecość. Zróżnicowanie płciowe staje się okazją do wzrostu i do dojrzewania we wzajemnej miłości i w otwartości na innego człowieka na planie ludzkim, ale także otwartość na innego w sensie absolutnym, jakim jest sam Bóg.
Oznacza to, że przez płeć "osoba odsyła do Osoby". W świecie zwierzęcym zróżnicowanie płciowe jest nastawione na rozmnażanie, na przetrwanie gatunku; w świecie ludzkim, jako w przedłużeniu świata zwierzęcego, ale i w przeciwieństwie do niego, staje się ono złożoną rzeczywistością, która obejmuje nie tylko sferę genitalną, ale przede wszystkim sferę afektywną i duchową. Ciało, jako rzeczywistość płciowa, wyraża powołanie człowieka do wzajemności, to jest do miłości i do obopólnego daru z samego siebie.
Ciało wzywa więc mężczyznę i kobietę do wypełnienia ich podstawowego powołania do płodności jako jednego z fundamentalnych znaczeń ich płciowej istoty". Bóg jest rzeczywistością wspólnoty i miłości. Stwarzając mężczyznę i kobietę na swój obraz i podobieństwo umieścił w ich sercach nieustanne dążenie ku odmienności. Obecność innego w jego odmienności i specyfice stanowi łaskę, dar pomagający w odkryciu kim jesteśmy i dokąd zmierzamy.
Tekst pochodzi z książki Lucii Pelamatti - Bolesna miłość
Skomentuj artykuł