2 pułapki, które zastawia na nas szatan

(fot. shutterstock.com)
Andrzej Hołowaty OP

Na pewno jesteśmy świadomi, że ten dialog, który przed chwilą usłyszeliśmy, między Jezusem a Szatanem trwa nadal w każdym sercu człowieka. I warto się pochylić nad tym tekstem, aby zobaczyć i rozpoznać te wszystkie podszepty, które gdzieś czają się w zakamarkach naszego serca i którym, niestety, czasem ulegamy.

Jak to się wszystko zaczęło? Zaczęło się od chrztu Pana Jezusa, od momentu kiedy wszedł w rzekę Jordan i obmyły Go wszystkie ludzkie nieprawości. Stał w kolejce, można by powiedzieć, do konfesjonału, jak każdy inny po to, żeby przyjąć na siebie wszystko, co ludzkie. I dalej, jak czytamy, Duch wyprowadza Go na pustynię.

Warto się przyjrzeć i zobaczyć ten symboliczny wymiar pustyni również i w naszym życiu. Jezus idzie na pustynię, która jest synonimem milczenia i samotności. I to jest sugestia dla nas, że w naszym życiu potrzebny jest też dystans, bo chrzęst codzienności zagłusza pytania istotne. Jeżeli nie będziemy mieli dystansu, nie będziemy mieli także prawdziwego zakorzenienia w rzeczywistości - będziemy się ślizgali po powierzchni.

Od czasu do czasu człowiek musi wyjść na pustynię, żeby przemyśleć samego siebie i motywy swoich działań. Pustynia to jest także milczenie i śmierć, to jest terra inaquosa, ziemia bezwodna, gdzie wszystko umiera. Do życia ludzkiego potrzebne są relacje międzyludzkie - bez tego człowiek usycha - ale usycha także bez relacji między Absolutem a sobą. I pustynia służy do intensyfikacji doświadczenia Pana Boga.

DEON.PL POLECA

Poza tym istnieje jeszcze inny symboliczny wymiar pobytu Jezusa na pustyni, mianowicie Jezus identyfikuje się ze swoim narodem - przebywa tam czterdzieści dni. Wiemy, że Izraelici przez pustynię szli czterdzieści dni zanim doszli do Ziemi Obiecanej. A centrum tej wędrówki przez pustynię był czterdziestodniowy pobyt Mojżesza na górze twarzą w twarz z Panem Bogiem. Historia Starego Testamentu również notuje historię Eliasza, który uciekał przez czterdzieści dni, był na pustyni, uciekał przed Achabem. To wszystko ma wymiar symboliczny, ale także w naszym życiu powinno być realizowane. Jeżeli nie mam dystansu, tak naprawdę nie mam zakotwiczenia w rzeczywistości.

Teraz o pokusach. Warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy: przede wszystkim, że Szatan posługuje się słowami Starego Testamentu i Jezus też odpowiada mu słowami Starego Testamentu. Papież Benedykt XVI, kiedy jeszcze był kardynałem Ratzingerem, skomentował to w bardzo ciekawy sposób. Mianowicie powiedział, że czytanie Starego Testamentu - Szatan posługuje się słowami Starego Testamentu - bez świadomości tego, że on prowadzi do Jezusa jest czytaniem Antychrysta.

I jeszcze jedna rzecz - zwróćmy uwagę, że Szatan wcale nie kusi Jezusa do zła, bo zło jest tak odrażające w swojej czystej postaci, że nikt by na to nie poszedł. Szatan jest czystą inteligencją pozbawioną miłości i dlatego usiłuje nas zmylić nie w bardzo prosty i prymitywny sposób, tylko w sposób inteligentny.

Wszystkim tym trzem kuszeniom wspólna jest jedna rzecz - wybiera się cząstkę prawdziwą, po czym absolutyzuje się ją i podaje się za czystą prawdę. Każda rzeczywistość - jeżeli ja wyławiam z niej jedną cząstkę i przez pryzmat tej cząstki patrzę - fałszuje.

Tak jest ze wszystkimi sprawami w naszym życiu. Jeżeli wyłowię jakąś część, na przykład jeżeli patrzę na człowieka tylko i wyłącznie z punktu widzenia jego płciowości - płciowość jest integralną częścią człowieka i jest dobrą, bo stworzoną przez Pana Boga, ale jeżeli ja ją absolutyzuję, to nie trzeba chyba dopowiadać co się z człowiekiem dzieje.

Jeżeli oceniam człowieka tylko i wyłącznie z powodu sukcesu, jaki odniósł i to absolutyzuję, dokładnie dochodzi do takiej samej sytuacji. I dlatego Jezus mówi, że nie samym chlebem żyje człowiek. Co więcej, to kuszenie szatańskie ma zakorzenienie w rabinistycznych spodziewaniach się Mesjasza. Mianowicie rabini uważali, że Mesjasz gdy przyjdzie, to dokona o wiele większego cudu, niż Mojżesz na pustyni, który karmił swój lud manną z nieba - że On zaspokoi głód człowieka.

Głód jest wielką plagą, my może tego akurat nie odczuwamy w naszym kraju, ale wystarczy sobie uprzytomnić dwie rzeczy - może ktoś to uzna za demagogię, nie mniej jednak obydwa fakty są prawdziwe - z jednej strony kilka tysięcy dzieci umiera w Afryce z głodu codziennie, a z drugiej strony zaplecza ekskluzywnych restauracji, na których gnije nie dojedzone jedzenie. Głód jest niesamowitą plagą ludzkości i zaspokoić go całkowicie, to jest niestety zredukować człowieka tylko do jednego wymiaru - do wymiaru zmysłów i żołądka.

Jezus wyraźnie mówi: Nie samym chlebem żyje człowiek. Poza tym, zwróćmy uwagę, że my mamy takie pokusy - bierzemy rzeczy w naszym życiu, które wydaje nam się, że zaspokoją nasz głód. Ale okazuje się to złudzeniem po dniach, tygodniach, czy roku - że nic nie jest w stanie zaspokoić głodu, bo największym głodem człowieka jest głód sensu. Można mieć pełny żołądek, można być sytym człowiekiem opływającym we wszystko, a umierać, marnieć i karleć z powodu braku sensu swojego życia, przecież znamy takie historie.

Drugą i trzecią pokusę wiąże bardzo ważna rzecz. Druga pokusa jest pokusą władzy, władzy totalitarnej, a trzecia pokusą sukcesu. Władza i sukces w tym wypadku akurat mają jedną wspólną rzecz. Mianowicie, w pierwszym przypadku - pokusy władzy - Szatan wynosi Jezusa wysoko w górę, gdzie Mu pokazuje wszystkie królestwa świata, a w drugim przypadku - pokusy sukcesu - na narożnik świątyni równie wysoki. Wspólną rzeczą jest wysokość.

Władza absolutyzowana i sukces absolutyzowany powodują dwie rzeczy: oddalenie i patrzenie na innych z wysokości. A z wysokości ludzie wydają się jak mrówki, nie można dostrzec różnicy między świętym, a zbrodniarzem, między dobrym a złym. Tak właśnie mamienie władzy i sukcesu się odbywa, że ci którzy ulegli tej pokusie, oni w ten sposób postrzegają innych ludzi: to są mrówki bez znaczenia - natomiast "JA" decyduję o wszystkim! Nie łudźmy się, każdy z nas jest w ten sposób kuszony. Z dużej perspektywy, na przykład z satelity, gdyby tak zniszczyć Europę, to pokazał by się w tej perspektywie opalizującej Ziemi tylko lekki dymek. Z wysokości bombowca nie widać niszczonych miast. I my ulegamy czasem takim pokusom, oczywiście nie w takiej skali.

Warto przypatrzeć się sobie, swojemu życiu i swojemu powołaniu - czy czasem nie ma we mnie tych trzech pokus:

- Czy chleb, bardzo szeroko pojęty, zaspokoi wszystkie moje pragnienia, a wiem, że nie da się żyć bez sensu życia?

- Czy władza, czasem ta mała, cząstkowa władza, jaka każdy z nas posiada nawet w tym małym wymiarze począwszy od władzy rodzicielskiej aż po władzę dyrektorską - czy ona nie powoduje, że innych ludzi odczytuję jako nic nie znaczące mrowisko, jako masę?

- I czy sukces, który odniosłem, czy czasem nie dystansuje mnie tak od drugiego człowieka, że oceniam go bardzo nisko?

Ten dialog trwa w każdym ludzkim sercu od momentu, kiedy dokonał się na pustyni, aż do dzisiaj.

Tekst pochodzi ze strony poświęconej pamięci Andrzeja Hołowatego OP.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

2 pułapki, które zastawia na nas szatan
Komentarze (4)
JD
Joanna Domańska
14 lutego 2016, 22:39
Chyba jednak Izraelici szli przez pustynię 40 lat a nie 40 dni. Proponuję poprawić tekst 
Oriana Bianka
14 lutego 2016, 21:31
Mnie również podoba się ten tekst. Zgadzam się z przedmówcami, że zacytowana wypowiedź Benedykta XVI może być niejasna.
MR
Maciej Roszkowski
14 lutego 2016, 20:00
Istotnie skrót myślowy ( a może wadliwe tłumaczenie )Benedykta XVI zdaje sie zbyt daleko idący. Podobnie jak wypowiedź Bpa Pieronka, o tym ,że Kościół ma rozmawiać z każdym nawet z diabłem. Rozmowa ma sens, gdy określony jest i akceptowalny jej cel. Rozumiem, przenośnię, ale łatwo o jej złe zrozumienie.
JT
Jan Termion
14 lutego 2016, 17:59
Podoba mi się ten tekst, aczkolwiek musiałem walczyć ze sobą by go nie porzucić po przytoczeniu wypowiedzi Benedykta, moim zdaniem albo niefortunnej i niepełnej, albo źle przetłumaczonej i wyrwanej z kontekstu. "Czytanie antychrysta" też wymaga doprecyzowania. Wydaje mi się, że wiem o co autorowi chodzi, ale nie jestem tego do końca pewny, wydaje mi się też dosyć mocno, że ta wypowiedź może narobić wiele zamieszania, a szkoda, bo reszta tekstu jest jak najbardziej warta przeczytania.