Chcesz się zmienić? Jest sposób! - Łk 19, 1-10

Mieczysław Łusiak SJ

Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.

Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: "Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu". Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy widząc to, szemrali: "Do grzesznika poszedł w gościnę". Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: "Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie". Na to Jezus rzekł do niego: "Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło".

Oto pierwsze pouczenie, które płynie z dzisiejszej Ewangelii: jeśli chcemy zmienić się na lepsze, powinniśmy przyjąć Pana Jezusa do naszego życia. I to tak na serio. A jakże wielu wciąż myśli, że powinniśmy najpierw się zmienić na lepsze, a potem przyjąć Jezusa. I dlatego tak często kręcimy się w kółko naszych grzechów.

Zacheusz przyjmując Pana w domu nie był jeszcze dobrym człowiekiem. Miał też zapewne bałagan w domu, bo nie spodziewał się żadnej wizyty. Ale kiedy Pan Jezus odchodził z jego domu, panował tam prawdziwy ład - zapanowała Miłość. To wszystko dzięki temu, że Zacheusz otworzył dla Jezusa swój dom takim, jakim był. Bo Pan Jezus kocha nas takimi, jakimi jesteśmy. I to nas przemienia.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chcesz się zmienić? Jest sposób! - Łk 19, 1-10
Komentarze (3)
V
veritas
15 listopada 2011, 09:30
Dla ścisłości - skąd pewność, że Zacheusz był grzesznikiem. Określenie "celnik" w Ewangelii oznacza tak naprawdę poborcę podatkowego. Byli oni przez Żydów nielubiani i pogardzani, bo zbierali podatki dla okupantów-Rzymian. A grzech nie jest kategorią polityczną. Dotyczy relacji człowieka z Bogiem. Na ten temat nic nie wiemy, dlatego mówienie, że był grzesznikiem, bo tak o nim szemrali, to zwykłe powtarzenia plotek.
T
t.
15 listopada 2011, 09:05
A co to znaczyczy, przyjąć tak na serio Pana Jezusa do naszego życia? Przyjmę go raz, i co? sielanka? Ten człowiek po spotkaniu z Jezusem, oddał część majątku. Czy później, już po odejściu Jezusa, nie musiał wciąż na nowo podejmować wysiłku w wierności temu co wcześniej zrobiłł? Domyślam się, że on nie umarł zaraz po spotkaniu z Jezusem, nie poszedł od razu do nieba. Nadal pozostał słabym człowiekiem. Wystarczy pierwszy krok, ciekawość(takie wejście na drzewo) pragnienie zobaczenia Go. Od tego się zaczyna, a później? Czy jesteśmy nawet w stanie marzyć o głębszej relacji. O tym, że On zechce z nami rozmawiać, a nawet wejdzie do naszego domu?
CA
córka Abrahama
15 listopada 2011, 08:38
jeśli chcemy zmienić się na lepsze, powinniśmy przyjąć Pana Jezusa do naszego życia. I to tak na serio. A jakże wielu wciąż myśli, że powinniśmy najpierw się zmienić na lepsze, a potem przyjąć Jezusa. I dlatego tak często kręcimy się w kółko naszych grzechów. Jakże optymistyczne i jak celne to pouczenie. Nie pojmuję, jak można nie doceniać komentarzy o. Łusiaka. Po prostu trzeba być umysłowo ślepym. Albo, co gorsza, "plemieniem przewrotnym". Dlaczego piszę, że jest optymistyczny dzisiejszy komentarz. Odnoszę go do sytuacji w rodzinie. Jest grzech syna a jednocześnie jego zwrot do Boga. Miałam wątpliwości, czy jego grzech nie przekreśli tego. Teraz jestem spokojna.