Droga do szczęścia - Łk 17, 5-10

(fot. Ben Fredericson (xjrlokix) / Foter / CC BY)
Mieczysław Łusiak SJ

Apostołowie prosili Pana: "Przymnóż nam wiary". Pan rzekł: "Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna.

Kto z was mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej: «Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»?

Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać".

DEON.PL POLECA

Komentarz do Ewangelii:

Wiadomo, że nie jesteśmy nieużyteczni, gdy czynimy dobro. A poza tym Bóg kocha nas nie ze względu na naszą użyteczność, ale po prostu za to, że jesteśmy.

Dlaczego więc mamy mówić: "Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać"? Chodzi o to, abyśmy pamiętali, że czyniąc dobro innym, wyświadczamy je sobie.

Konkretnie: dopiero, gdy czynimy dobro, czyli "wykonujemy to, co powinniśmy wykonać", realizuje się nasze człowieczeństwo. A gdy to się dzieje, znajdujemy się już na prostej drodze do szczęścia. I to szczęścia wiecznego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Droga do szczęścia - Łk 17, 5-10
Komentarze (4)
M
Magdalena
6 października 2013, 19:30
Gdy czynimy dobro, nie oczekujmy zapłaty…
Maria
6 października 2013, 18:45
Jest to droga do nieba, idę nią dniem i nocą, Nieraz jest mi przyjazna, nieraz też jest mi obcą. Śpię, gdy sen  zmorzy moje członki... drogą zmęczone. Znów o świcie czas ruszyć prosto w nieba stronę. Słońca na niej promienie jakby siłę mi dają, Deszcz moczy sumienie, oczyszczając mnie całą, A mój anioł spogląda, gdy przystaję, popycha... Mój Aniele... doglądaj, wiary dodaj, nie znikaj!
Maria
6 października 2013, 10:11
Tyle traciłam, wszystko runęło, Gruz tylko został na ziemi. Wszystko wyrwane jak morwy drzewo... Prosić zaczęłam o siły. O przymnożenie tego, co czułam, Że mnie wśród gruzów prowadzi, Najpierw powoli... jednak tym żyłam; Jakby nie sama więc raźniej. Wciąż lęków tyle gdy grunt traciłam, Klęcząc błagałam o pomoc. Wtedy poczułam w swym sercu siłę, Opiekę Bożą i Miłość! Droga jest kręta, wciąż za zakrętem Nowe przychodzą zmartwienia... Ty wszystko możesz Boże mój Święty, We wszystkim Twoja Nadzieja... Niby tak ciężko, więc skąd ta radość, Gdy rankiem budzę się co dnia? Z uśmiechem patrzę na życia całość, W przyszłość Twym Okiem spoglądam…
6 października 2013, 09:20
Wiara to moc, wiara to siła. Nawet tak mała wiara, jak ziarnko gorczycy. .