#Ewangelia: Wiara to pewność

(fot. shutterstock.com)
Mieczysław Łusiak SJ

Jezus udał się w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, lecz nie mógł pozostać w ukryciu. Wnet bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, upadła Mu do nóg, a była to poganka, Syrofenicjanka rodem, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki.

Odrzekł jej: "Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo niedobrze jest wziąć chleb dzieciom i rzucić psom". Ona Mu odparła: "Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci". On jej rzekł: "Przez wzgląd na te słowa idź, zły duch opuścił twoją córkę". Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku, a zły duch wyszedł. (Mk 7, 24-30)

DEON.PL POLECA

Rozważanie do Ewangelii

Syrofenicjanka nie tylko nie poczuła się urażona porównaniem jej do psa, ale nadto porównała siebie do szczenięcia. Na pewno więc doskonale odczytała intencje Jezusa - że On nie uważał jej faktycznie za psa, ale że chciał nawiązać do ogólnie panujących przekonań. Ta kobieta wiedziała, że nie jest "psem" dla Jezusa, skoro z taką wiarą przyszła do Niego. I rzeczywiście nie była dla Niego "psem", skoro podjął z nią rozmowę mimo, że "wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział".

Co do przychylności Boga względem nas, powinniśmy być tak szalenie pewni jak ta kobieta. Przychylność Boga względem każdego człowieka jest czymś pewniejszym niż to, że rano wzejdzie znów słońce.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

#Ewangelia: Wiara to pewność
Komentarze (2)
KN
Kiedyś naiwna
12 lutego 2015, 18:50
To wszystko to tylko bajki dla naiwnych,nic więcej...
M
Maria
12 lutego 2015, 13:18
Matce ratijacejdziecko - oczywiście w końu wiedzącej, że z tego jej ratownictwa tylko nic - tej matce zostaje zachowanie psa. Nie ma już miejsca na ukrywanie, że z dzieciakiem dzieje się źle, szczeka się wokół ze skargą, z niepokojem, z pragnieniem pomocy.Tylko Bóg to rozumie.Serofenicjance ani trochę nie zależało, czy Jezus ją potraktuje jak psa. To była jej wielkość. Tylko Jezus jej wielkość docenił. Uczniowie towarzyszący Mu przepędzali ją właśnie jak psa. Czy to przepędzanie docierało do niej? Ani trochę. Sądzę, że też porównanie jej przez Jezusa do psa, mało tego zgodzenie się na psowość w stosunku do Niego - wszystko to było niczym. Nieczym nie było tylko to, żeby jej córka nie pozostała w złu. Jezus jak zawsze docenił wiarę szukającego ratunku w Nim.Ta wiara była w Serofenicjamce silniejsza od lęku o jej dziecko.