Gdy przebaczamy… Mt 18, 21-35

(fot. hang_in_there / flickr.com / CC BY)
Mieczysław Łusiak SJ

Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: "Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?" Jezus mu odrzekł: "Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.

Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, i tak dług oddać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: «Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam». Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował.

Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: «Oddaj, coś winien!» Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: «Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie». On jednak nie chciał, lecz odszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.

Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: «Sługo niegodziwy, darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swym współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?» I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda.

Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu".

Rozważanie do Ewangelii

Młodzieniec siedział sam w autobusie. Wzrok miał nieprzerwanie skierowany za okno. Wyglądał na niewiele ponad 20 lat. Piękny, z twarzą o delikatnych rysach. Pewna kobieta usiadła obok niego. Po zamienieniu kilku słów o pogodzie, ciepłej, wiosennej, młodzieniec niespodziewanie rzekł:
- Byłem w więzieniu przez 2 lata. Wyszedłem dzisiejszego ranka i wracam do domu.

Słowa wypływały z niego jak rwąca rzeka, kiedy opowiadał jak dorastał w biednej, uczciwej rodzinie i jak jego przestępcza działalność przysporzyła rodzinie bólu i wstydu. Przez te dwa lata nie miał od nich wieści. Wiedział, że rodzice byli zbyt biedni, aby pozwolić sobie na podróż do więzienia i zbyt prości, aby pisać listy. On sam przestał do nich pisywać, ponieważ nie odpowiadali.

Trzy tygodnie przed zakończeniem kary uczynił ostatni, desperacki krok, który miał mu pozwolić na powrót do ojca i matki. Przeprosił ich za zawód, jaki im sprawił i poprosił o wybaczenie. Po wyjściu na wolność wsiadł do autobusu, który miał go zawieść do jego miasta i którego trasa wiodła obok domu i ogrodu, gdzie dorastał i gdzie nadal mieszkali jego rodzice. W liście napisał, że rozumie ich zachowanie. Dla ułatwienia sprawy poprosił, aby dali mu znak, który mógłby zobaczyć z przejeżdżającego autobusu. Jeśliby mu przebaczyli i chcieli go przyjąć, mieli przyczepić białą wstęgę do starej jabłoni w ogrodzie. Gdyby znaku nie było, młodzieniec nie wysiadłby z autobusu i opuściłby miasto, odchodząc na zawsze z życia rodziny.

W miarę jak autobus przybliżał się do celu, młodzieniec stawał się coraz bardziej nerwowy, do tego stopnia, że bał się spoglądać przez okno, pewien, że nie zobaczy żadnej wstęgi.

Po wysłuchaniu jego opowiadania kobieta ograniczyła się tylko do prośby: "Zamień się ze mną. Ja będę wyglądać przez okno".

Autobus jechał dalej, mijając jeszcze kilka domów i w pewnej chwili kobieta zobaczyła drzewo. Dotknęła delikatnie ramienia młodzieńca i powstrzymując łzy wyszeptała:

- Spójrz, spójrz! Obwiesili całe drzewo białymi wstążkami!

Jesteśmy bardzo podobni do bestii, gdy zabijamy.

Jesteśmy bardzo podobni do ludzi, gdy osądzamy.

Jesteśmy bardzo podobni do Boga, gdy przebaczamy.

(zaczerpnięte z: Bruno Ferrero, "Podobni do Boga")

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdy przebaczamy… Mt 18, 21-35
Komentarze (7)
ME
~Mar Es
12 września 2020, 14:45
Przebaczać to nie oznacza że mam godzić się na wszystko. Mam dalej kochać i stawiać granice. Przebaczam bo chce być wolny wewnetrznie
W
więzień
5 marca 2013, 11:59
Co rusz atakuje mnie żal do "braci". Do męża że nie angażuje się w robotę, do przyjaciół, że są o ile jest się im potrzebnym, do wiekowego ojca, że tylko pretensje, pretensje, do córki, że nie zadzwoni by pogawędzić, zapytać o radę. Co mi zostaje? Przebaczać bo inaczej trzeba byłoby się wściec, zamienić wspólne życie w piekło. Jedna z bardzo mocno spokrewnionych osób, tego nie czyniła. Nie trzeba opisywać, czym było życie z nią. W zasadzie zaprzeczenie życia. Wielkie marnotrawstwo, tym bardziej, że brak przebaczenia ma swoją kontynuację w wymuszaniu na wszystkich swojej woli, nieustępliwość, aż po kłamstwo.
W
więzień
5 marca 2013, 11:50
"Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?" Jezus mu odrzekł: "Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Mój brat wykroczy przeciwko mnie raz - przebaczam, drugi - przebaczam, trzeci - przebaczam Nasza relacja z bratem, nie z przeciwnikiem, wrogiem, bezwstydnym wyzyskiwaczem, ale z bratem naznczona jest nieustającymi zwichnięciami, zaniedbaniami, zawodami, nielojalnościamimi -można sporządzić listę z 77pozycji. Do tego każdy z punktów powtarza się przez cały czas wzajemnych odniesień. Może ta liczba 77 to jakaś granica wytrzymałości przebaczajacego?
S
szafirek
5 marca 2013, 09:35
Dziś, trudno znaleźć komentarze które dotykają życia (konkretnie- jak ten)prowokują do przemysleń, poruszają emocje. Za to bardzo często można spotkać paplaninę, która ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.
B
bd
5 marca 2013, 09:30
...komentarz, który łzy wycisnął...
S
szafirek
5 marca 2013, 09:30
super komentarz.
J
jarekkk
5 marca 2013, 08:55
dawno nie było tak dobrgo komentarza!!!