Idź i upomnij go w cztery oczy - Mt 18, 15-20

(fot. flickr.com / by Jer Kunz)
Stanisław Biel SJ

Takie myślenie prowadzi do braku tolerancji, sztywności, arbitralności; jest skutkiem wielu błędów i zranień w relacjach międzyludzkich. Druga tendencja - liberalna - polega na źle rozumianej tolerancji i pozostawieniu każdemu całkowitej wolności. Znajduje ona wyraz między innymi w bezstresowym wychowaniu.

Milczenie i brak upominania (zwłaszcza wobec niesprawiedliwości i zła) jest objawem lęku, braku odpowiedzialności i dojrzałości ludzkiej.


Pytanie - Upominać czy nie? - pozostaje poza dyskusją.

DEON.PL POLECA

Problemem jest sposób, w jaki należy upominać. Jezus proponuje cztery kroki upomnienia. Najpierw w cztery oczy. Jeśli sprawa zostanie rozwiązana w dyskrecji, bez mieszania do niej innych, łatwiej uzyskać pojednanie. Jeśli nie jest to możliwe, warto pomyśleć o mediacji mądrych i dyskretnych osób, które, stojąc poza konfliktem, mogą w sposób bezstronny i obiektywny złagodzić napiętą atmosferę.

Kolejnym krokiem jest włączenie całej wspólnoty (małżeńskiej, rodzinnej, zakonnej, przyjacielskiej) w modlitwę. Takie postępowanie niejako angażuje samego Boga: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich. Jeżeli wszystkie środki zawiodą Jezus proponuje, byśmy postępowali jak On wobec celników i grzeszników, czyli okazywali maksimum cierpliwości i miłości i szukali nowych dróg dotarcia do bliźnich, pamiętając o słowach: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego (Mt 22, 39); miłość nie wyrządza zła bliźniemu (Rz 13, 10).


Kogo zawiodłem, skrzywdziłem, dotknąłem...? Co chciałbym dziś powiedzieć osobom, które świadomie lub nieświadomie zraniłem? Komu jest mi najtrudniej przebaczyć? Dlaczego? Czy podejmuję praktykę upomnienia braterskiego? Co leży u podłoża mojego upominania (bądź nieupominania) bliźnich: chęć upokorzenia innych, pycha, potrzeba dowartościowania siebie, usprawiedliwianie własnych podobnych zachowań, troska o bliźniego, miłość...? W jaki sposób upominam? Czy moje upomnienia nie ranią bliźnich?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Idź i upomnij go w cztery oczy - Mt 18, 15-20
Komentarze (13)
AS
Agnieszka Salach
12 października 2015, 15:56
Co to znaczy bezstresowe wychowanie ?chyba że to że dzieci maja być uczone umiejętności rozładowania i radzenia sobie ze stresem 
X
xP
9 września 2011, 13:35
czy biskup Mering upomnial w cztery oczy Nergala. Czyzby biskup nie znal ewangelii, ktora glosi, a moze Natanek ma racje, ze spal wyklady w seminarium, a awans w teczce przyslali.
?
?
9 września 2011, 09:03
A może konkretny przykład. Corka moja od trzec h lat żyje z mężem tylko po ślubie cywilnym. Dziecko też nieochrzczone. Do kościoła chodzi. Mówiłem, prosiłem, i nic z tego. Chociaż nie ma żadnych (!) przeszkód. Jeżeli będę dalej nalegał, to z pewnością powie, to moje życie i mój problem. Tato, daj spokój. A dalej - tato, odczep się. I będzie miała rację. I pytam: Co jest ważniejsze, właściwy kontakt z rodziną corki, czy naleganie na zawarcie ślubu kościelnego? Tak ojcze jezuito, życie nie jest czarno-biale, jak was uczą w nowicjacie. Pozdrawiam, No właśnie, a rozmawiałeś z jej mężem?
KZ
katolik z biblia
28 maja 2014, 23:30
a moze instytucja kosciola jest tu winna czesto wydluzajac i uniemozliwiajac rozwod koscielny??? W biblii jest napisane ze jezeli "zona sie Ciebie nie trzyma to odsun ja" Ty odsuwasz a kosciol katolicki nie koniecznie uzna to odsuniecie! ....zatem nieraz bezpieczniej moze ostroznie z rozbudowana dzis instytucja kosciola.Dodam ze po czasach Chrystusa nie bylo to tak rozbudowane jak dzisiaj.Wystarczy spojrzec na stronach kosciola wymogi potrzebne do : ozenku badz np. chrztu.Tam jest tyyyle wymogow Celibad tez wniesiono pare stuleci po czasch Chrystusa ze wzgledu na roszczenia majatkowe rodzin pasterzy Przyklad papierow do zdobycia http://www.chrzbawprzasnysz.plock.opoka.org.pl/kancelaria.html
5 września 2011, 11:21
Corka moja od trzec h lat żyje z mężem tylko po ślubie cywilnym. Dziecko też nieochrzczone. Do kościoła chodzi. Mówiłem, prosiłem, i nic z tego. Chociaż nie ma żadnych (!) przeszkód. Skoro ona chodzi do kościoła, to pewnie mąż stawia opór. I dlatego sytuacja jest zawiła.
M
mosi
5 września 2011, 10:12
Dobrze, jeśli sprawa dotyczy już dorosłych dzieci. Gorzej, jeśli młodsze dziecko pójdzie złą drogą. Okazywanie maksimum cierpliwości jest chowaniem głowy w piasek. Ciągłe obwinianie się o to, że upomnienia nie były właściwe tj. nie wynikały z miłości itp., też prowadzi do nikąd. Nie widzę ani w Ewangelii, ani w konentarzu odpowiedzi, której szukam.
AC
Anna Cepeniuk
5 września 2011, 09:32
~Andrzej J ~Tamten - zgadzam sie z Wami i ponieważ mam również podobne dylematy i rozterki z niektórymi decyzjami moich dorosłych dzieci, to podzielę się tym z Wami.... Otóż z synem przeprowadziłam rozmowę o tym, że Jego niektóre decyzje i to co robi - ja osobiscie uważam za niewłaściwe i to mi się nie podoba i liczę na to, że kiedyś sam to zmieni... Ale zapewniłam Go o swojej miłości do niego, choć nie pochwalam, a wręcz boli mnie to co robi.  To wszystko....... Nic więcej nie można zrobić, bo można całkiem "stracić dziecko" - bo odwróci się wtedy, gdy będzie miało dość ciągłego wypominania i napominania....... Wszystko co mogliśmy dać naszym dzieciom, to czas ich dorastania...... a potem nasze zmagania powinniśmy ograniczyć do tego, by bardziaj sluchać, wypowiadać sie prawdziwie o tym co czujemy, gdy nam sie coś nie podoba, ale nie oskarżać i na siłę nie "nawracać".....
T
Tamten
5 września 2011, 09:04
"I pytam: Co jest ważniejsze, właściwy kontakt z rodziną corki, czy naleganie na zawarcie ślubu kościelnego?"    Ja mam niemal dokładnie taką samą sytuację. Dlatego prosiłem Księdza, aby się podziełił tym, jak sam upomina.
AJ
Andrzej J
5 września 2011, 00:15
A może konkretny przykład. Corka moja od trzec h lat żyje z mężem tylko po ślubie cywilnym. Dziecko też nieochrzczone. Do kościoła chodzi. Mówiłem, prosiłem, i nic z tego. Chociaż nie ma żadnych (!) przeszkód. Jeżeli będę dalej nalegał, to z pewnością powie, to moje życie i mój problem. Tato, daj spokój. A dalej - tato, odczep się. I będzie miała rację. I pytam: Co jest ważniejsze, właściwy kontakt z rodziną corki, czy naleganie na zawarcie ślubu kościelnego? Tak ojcze jezuito, życie nie jest czarno-biale, jak was uczą w nowicjacie. Pozdrawiam,
T
Teresa
4 września 2011, 21:55
nie zdarzyło mi się aby w czasie upominania ktoś miał mnie za ostatniego frajera, co najwyżej nie zgadz się ze mną czyli moje argumenty były za mało przekonywujące i to jest zadanie dla mnie aby sie bardziej postarać :) 
Robert W
3 września 2011, 23:41
Drogi Księże. Proszę napisać, jak to Ksiądz sam robi. to długa historia
K
Komar
3 września 2011, 22:02
To jest chyba najtrudniejszy temat w całej Ewangelii. Gdy bowiem mój brat zgrzeszy przeciw mnie i kolejne kroki nie pomagają, to oczywiście mogę okazać maksimum cierpliwości i miłości i szukać nowych dróg dotarcia do bliźnich. Gdy jednak taki brat traktuje mnie, jak ostatniego frajera i nie zamierza zmienić swojego postępowania, to czuję się z tym zupełnie zagubiony i nie wiem, co wtedy Jezus ma mi do powiedzenia. Czy ktoś z Was, drodzy Czytelnicy,wpadł na trop odpowiedzi? 
T
Tamten
3 września 2011, 20:57
Drogi Księże. Proszę napisać, jak to Ksiądz sam robi.