Jak wygląda dobra władza - Mk 1, 21-28

(fot. shutterstock.com)
Mieczysław Łusiak SJ

W mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.

Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: "Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży". Lecz Jezus rozkazał mu surowo: "Milcz i wyjdź z niego". Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego.

A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: "Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne". I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

Rozważanie do Ewangelii

DEON.PL POLECA


Jezus uczył jak ten, który ma władzę. Co to oznacza? To nie oznacza, że krzyczał, groził, wytykał błędy, skazywał na jakieś kary, czy coś podobnego. Choć Jezus ma władzę nad człowiekiem, to jednak nigdy tego nie okazywał. Pokazywał swoją władzę nad duchami nieczystymi, nie nad człowiekiem. Względem człowieka przyjmował postawę służby. I nikt nie mówił, że jest to przejawem Jego słabości.

A my? My wolimy okazywać władzę nad człowiekiem, a duchom nieczystym często pozwalamy, by robiły w naszym życiu co chcą. Okazujmy dominację, ale tam, gdzie trzeba.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak wygląda dobra władza - Mk 1, 21-28
Komentarze (4)
M
Maria
13 stycznia 2015, 12:29
Choć Jezus ma władzę nad człowiekiem, to jednak nigdy tego nie okazywał. Jezus kocha bezgranicznie człowieka.Ptzrecierz dociera do niego ze swoją miłością tylko tyle, na ile stać człowieka ją przyjąć. Bóg jest absolutną mocą. Bóg jest absolutną miłością.
MK
Małgorzata Krzysztoń
13 stycznia 2015, 19:59
A wyrzucenie kupców ze świątyni?
M
Maria
14 stycznia 2015, 11:26
Tak, Jezus trzasnął ich powrozem. Świątynia to  miejsce Boga. Człowiek jest światynią Boga, Bóg w człowieku mieszka, w jego wnętrzu. Tylko, człowiek, jak kupcy, gania za kasą, zamienia swoje wnętrze w magazyn, w targ, w kram.Niestety, to jest tak silne, że nie dociera do człowieka Bóg ze swoją miłością. Słucha się np kazań, ale już w trakcie słuchania włącza się: "co to mam jeszcze w najblizszym czasie do załatwienia" itd. No potrzeba zostać "trzaśniętym" kryzysem,stratą, czymś mocno bolesnym, żeby zostać wyrwanym z codziennej bieganiny za "swoim". Prawda, to "trzaśnięcie" to taKże sprawa Boga. A czy to nie spowoduje powrotu do dotychczasowej bieganiny? To już zależy od decyzji człowieka. Tylko decyzji, bo wytrwanie w tej decyzji to tylko mocą Boga.
J
julka
13 stycznia 2015, 08:39
kapitalny komentarz