Jezus czeka na osobności - Mk 3, 7-12

(fot. Edgar Zuniga Jr. / flickr.com / CC BY)
Mieczysław Łusiak SJ

Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach.

Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste na Jego widok padały przed Nim i wołały: "Ty jesteś Syn Boży". Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.

Rozważanie do Ewangelii

Ludzie "cisnęli się" do Jezusa. Szło do Niego wielkie mnóstwo ludzi. Jezus jednak oddalał się od nich. Pozwalał im się zbliżyć, ale gdy pomógł najbardziej potrzebującym, oddalał się. Jezusowi nie chodzi o tłumy zwolenników. To On mógłby "załatwić" sobie w każdej chwili. Jemu chodzi o przemianę ludzkich serc. A o to w tłumie jest trudno. Prawdziwe nawrócenia, dające początek życiu z nową jakością, dokonywały się zawsze w kontekście indywidualnego spotkania Jezusa z człowiekiem.

Dobrze, że spotykamy się z Jezusem w tłumie ludzi. Takie spotkania też mają swoje znaczenie. Nic jednak nie zastąpi osobistego kontaktu z Nim "na osobności".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jezus czeka na osobności - Mk 3, 7-12
Komentarze (5)
M
Maria
25 stycznia 2013, 12:57
Nie być samotnym pośród ludzi - tylko im służyć. Ból ich zgadywać, wysuszać smutek, cięzarów ująć choćby na dzień, na dwa dni... Inaczej samotnym nie być - nie ma co marzyć,  nie ma co łudzić się, jak to przydarza się zakochanym.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
24 stycznia 2013, 13:49
Człowiek jest z natury, a raczej z zamysłu samego Stwórcy istotą społeczną. Szuka instynktownie kontaktu z drugim człowiekiem od pierwszych chwil po urodzeniu. W dłuższym niż kilkadziesiąt godzin okresie czasu funkcjonuje dobrze tylko w liczbie większej niż 1. Większe zespoły ludzkie są potrzebne do zadań przekraczających możliwości jednego człowieka, do której to zespołowej pracy jednostka wychowuje się w rodzinie, a potem we własnym rozwoju. Pod warunkiem, że wychowuje się w zdrowej rodzinie, a potem od czasu do czasu izoluje się od zespołowego młyna w celu wyciszenia i pracy nad sobą. Inaczej nastąpi zdominowanie jednostki przez zespół lub odwrotnie, a najlepiej jest gdy jedno i drugie może funkcjonować niezależnie od siebie, tzw. złoty środek. W pracy nad sobą najlepiej pomaga kontakt z Bogiem, dla którego musi być czas codziennie, choćby nie było nas widać pod nawałem zajęć. Trzeba pamiętać, że to praca jest dla człowieka, a nie …
S
samotnośc
24 stycznia 2013, 12:42
Człowiek nie potrafi, nie chce, nie umie funkcjonować jako osobny. Wszędzie musi ciągnąć się a to z żoną, a to z córeczką, a to z koleżanką. Nawet na rekolekcje ignacjańskie. A przeciez Matka Najświętsza sama pobiegła w odwiedziny do Elżbiety. Jakub sam na sam zmagał się Bogiem Przykladów można znaleźć wiele. Nie ma co gadać, jeśli zawsze musi się mieć przy boku towarzystwo, to znaczy, że nie Bóg jest najważniejszy tylko osóbka. A potem się marudzi, że się jest niewysłuchanym w modlitwach.
C
Czy
24 stycznia 2013, 10:35
my ludzie potrzebujemy Jezusa tylko do uzdrawiania ? Smutne 
Sylwia Cichal
24 stycznia 2013, 08:18
Co się stało, że ksiądz wpadł w jakiś ciąg pisania stale o pomaganiu? Dobrze, że napisał ksiądz o co chodziło Jezusowi. Bo już myślałam że to właśnie o tłum zwolenników chodziło, który Jezus mógł sobie załatwić w każdej chwili.