Powołani do życia - Łk 7, 11-17

(fot. basibanget / (CC BY 2.0) / flickr.com)
Mieczysław Łusiak SJ

"Młodzieńcze, tobie mówię, wstań."

Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego, jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta.

Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: "Nie płacz". Potem przystąpił, dotknął się mar, a ci, którzy je nieśli, stanęli. I rzekł: "Młodzieńcze, tobie mówię, wstań". Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce.

A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: "Wielki prorok powstał wśród nas i Bóg łaskawie nawiedził lud swój". I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie.

DEON.PL POLECA

Komentarz do Ewangelii

Jezus wskrzesił tego młodego człowieka, by nam powiedzieć, że Bóg nie stworzył śmierci, która jest rozłąką bliskich, kochających się osób. Bóg nie po to stworzył nas zdolnych do miłości, byśmy rozstawali się z tymi, których kochamy. My jednak uczyniliśmy ten świat miejscem pełnym egoizmu, a więc także zdrady i rozłąki. Dlatego Bóg zabiera nas z tego świata, nie pozwalając, aby był on miejscem ostatecznym dla nas. Zabiera nas tam, gdzie nie ma już egoizmu, ani zdrady, ani rozłąki. Zabiera nas tam, gdzie to jest już niemożliwe, bo wszyscy są definitywnie przemienieni w Miłość.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Powołani do życia - Łk 7, 11-17
Komentarze (3)
T
tom
17 września 2014, 23:14
To po co go wskrzesił, skoro zabrał go do tak wspaniałego miejsca? Chyba że znając miłość tej matki do tego syna uznał że jest ona równie wspaniała? Troche chyba jednak komentarz spłyca problematykę śmierci. Może po prostu tak jak cudownie leczył chory, tak samo wskrzeszał umarłych, robił cuda by ludzie uwierzyli, choć przecież i tak chorba i śmierć i tak pozostały na ziemi.
J
Jola
16 września 2014, 22:08
nas ludzi a kogo innego???
K
klara
16 września 2014, 15:32
 Zabiera nas tam, gdzie nie ma już egoizmu, ani zdrady, ani rozłąki. Fajnie! Ale kogo "nas"?