Skuteczny Uzdrowiciel

(fot. sxc.hu / pz)

Każdy z nas jest uwikłany w jakiś grzech. Każdy ma jakąś słabość, z którą nie potrafi wygrać, która wciąż sprowadza go do parteru. Często powtarzamy, że zrobilibyśmy wszystko, żeby sobie z tymi problemami poradzić. Naprawdę?

Egoizm, pycha, życie w kłamstwie - wymieniać grzechy, które dotyczą ogromnej większości z nas można długo. Wszyscy jesteśmy grzesznikami, a jeśli ktoś myśli, że już się nawrócił i wszystko jest z nim dobrze, to niech lepiej na siebie uważa, bo samozadowolenie i uśpienie czujności w walce ze swoimi słabościami jest najprostszą i najszybszą drogą do ponownego upadku.

Jednak takich zadowolonych "świętych" jest na tym świecie bardzo mało. Zdecydowanie więcej jest tych, którzy nie potrafią uwolnić się od swoich słabości. Skoro nie potrafimy, to musi istnieć jakiś powód tej ciągle powtarzającej się bezsilności. Jeżeli go zlokalizujemy, to jesteśmy już w połowie drogi do sukcesu.

DEON.PL POLECA

Po pierwsze: chcieć

Job przemówił w następujący sposób: "Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka? Czy nie pędzi on dni jak najemnik? Jak niewolnik, co wzdycha do cienia, jak robotnik, co czeka zapłaty. Zyskałem miesiące męczarni, przeznaczono mi noce udręki. Położę się, mówiąc do siebie: «Kiedyż zaświta i wstanę?» Lecz noc wiecznością się staje i boleść mną targa do zmroku".

Job 7,1-4

Zawsze gdy myślimy, że jesteśmy w beznadziejnej sytuacji, gdy nie mamy już sił i pomysłów na walkę z naszymi słabościami, warto wracać do historii Hioba.

Ten człowiek przeżył prawdziwą katorgę, doświadczył ogromnego cierpienia, ale nie zwątpił. Straty i cierpienia nie załamały w nim wiary. Okazał się wzorem cierpliwości. I to jest to, czego bardzo często nam brakuje. Chcielibyśmy, aby nasze problemy znikały od razu, bez większego wysiłku - jak za dotknięciem magicznej różdżki.

Bóg potrzebuje naszej współpracy i chce żebyśmy mu zaufali, ale przede wszystkim my musimy chcieć zostawić za sobą nasze grzechy i słabości.

Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest.

Mk 1,32-34

Jeżeli tylko będziemy naprawdę chcieli zacząć żyć wolni od grzechu, to możemy być pewni, że zgłaszając się do Jezusa po pomoc, trafiamy pod właściwy adres. Dzisiejsza Ewangelia mówi jasno - On może uzdrowić każdego i ma władzę nad złymi duchami, On może rozkazywać złu, a ono jest mu posłuszne.

Chrystus nie tylko ma władzę i moc, która wystarcza, aby uwolnić nas z naszych zniewoleń, On również pokazał nam jak skutecznie możemy to zrobić. Recepta jest bardzo prosta - tak jak On bezwarunkowo zaufać Ojcu. Jeśli to zrobimy - wszystko jest możliwe. Dosłownie wszystko.

Tylko jak zawsze pozostaje pytanie - czy my chcemy Mu zaufać i czy wolimy prawdziwą (ale wymagającą) wolność, od naszego wygodnego, miłego i spokojnego życia?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Skuteczny Uzdrowiciel
Komentarze (30)
S
sdf
8 lutego 2012, 16:03
 @lucy, najserdeczniej dziękuję Ci za to, co napisałaś, za Twoje świadectwo, deje mi to dużo nadziei i światła, nie pamiętam, kiedy tak poważnie ktoś potraktował moje pytania... niech Ci Bóg błogosławi, @lucy..
lucy
8 lutego 2012, 15:16
@~sdf cd I jeszcze jedno.Podam Ci taki przykład z mojego życia w którym widzę działanie Boga. Moje słabości oddałam Bogu, czasami dodaję Mu jeszcze inne w miarę jak uzmysławiam sobie, że jest jeszcze coś z czym sobie nie potrafię poradzić.(Wiem, że to, iż zauważam te nowe to też jest działanie Boga. Niektórych słabości całkowicie się pozbyłam.Natomiast praca nad tymi które zostały przychodzi mi z wielką łatwością, już się tak nie męczę jest mi lżej.To takie uczucie jakbym pchała ciężki wózek, ale nie sama, ktoś pcha go o wiele mocniej, dlatego nie czuję zmęczenia.Po tym rozpoznaje, że Bóg mi pomaga i działa w moim życiu.I za to Mu dziękuję.
lucy
8 lutego 2012, 14:32
@~sdf cd Nie pozwoleniem na działanie Boga jest taka sytuacja. Ten sam alkoholik nie prosi Boga o pomoc, nie idzie na terapię, po prostu nic z tym swoim problemem nie robi. albo Ten sam alkoholik, idzie na terapię czy na AA, robi wszystko to co zaleca program i myśli sobie:” no to ja sam poradziłem sobie z tym problemem, widzisz Boże do niczego nie jesteś mi potrzebny. Już nie piję.” Mija jakiś czas i okazuję się, że czegoś tu brakuje, coś jest nie tak, po pewnym czasie wraca do picia. Dlaczego? Bo uwierzył, że on sam może wszystko, niestety człowiek sam z siebie nic nie może. Czyli pozwolić działać Bogu to znaczy zwrócić się do Niego o pomoc i uwierzyć, że tą pomoc dostaniesz i czekać CIERPLIWIE, robiąc wszystko co w TWOJEJ mocy by sobie pomóc. Chyba, że nie masz żadnego pomysłu na to jak sam sobie możesz pomóc. Wtedy czekaj i módl się. Mam nadzieję, że coś Ci te moje wyjaśnienia pomogą. Ja tak tego doświadczam, Pozdrawiam serdecznie
lucy
8 lutego 2012, 14:31
@~sdf Tylko trzeba pozwolić mu działać. Co robić a czego nie robić. Ja myślę, że trzeba pokazać Bogu swoje słabe miejsca, to z czym nie możemy sobie poradzić, Bóg pyta co chcesz abym dla Ciebie zrobił, co mam uleczyć? I Ty wskazujesz Mu to z czym sobie nie dajesz rady, mimo starań i wysiłków z Twojej strony .Mówisz Bogu, oddaję Ci to Panie ja jestem za słaby, nie potrafię sam z tym się uporać, oddaje Ci te wszystkie swoje niemoce, Ty działaj. I uwierz, że naprawdę dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych. On jest to w stanie dla Ciebie zrobić.,To może nie przyjść jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, rach ciach i nie ma problemu. Ale zobaczysz to ziarenko, kiełkuje, kiełkuje i ani się nie spostrzeżesz jak wyrośnie z niego roślina. Oznacza to, że uzdrowienie może nie przyjść natychmiast, ale przyjdzie i jak będziesz dokładnie wpatrywał się w siebie, będziesz mógł je zaobserwować, myślę, że nawet dzień po dniu. I czekaj cierpliwie. CIERPLIWIE. Panu Bogu też trzeba dać czas. Może nie czas żeby ON zaczął działać ale czas żebyśmy mogli dostrzec rezultaty Jego działania. Czekaj i wierz w to ( tzn. ufaj) ale nie bezczynnie, dalej się staraj i rób na tyle na ile możesz. To, że oddajesz wszystko co Cię męczy Bogu nie zwalnia Cię z odpowiedzialności za swoje życie. To jest właśnie to wiosłowanie. Dam Ci taki przykład: Jeśli jestem alkoholikiem, albo do końca jeszcze nie wiem czy nim jestem ale wiem, że coś jest nie tak z tym moim piciem, to nie idę i nie kupuję kolejnej butelki i nie wypijam jej, czekając, że to przecież Bóg ma mnie uleczyć, ale szukam czy to terapii czy wspólnoty AA, czyli szukam miejsc gdzie mogę otrzymać pomoc i korzystam z tej pomocy. Robię wszystko co w mojej mocy a Bóg robi wszystko to co w Jego mocy, czyli Ci pomaga. CDN
S
sdf
7 lutego 2012, 16:54
@lucy , dziękuję, piękne jest to, co napisałaś, przynosi nadzieję... a to :   Tylko trzeba pozwolić mu działać. tzn. co trzeba zrobić? a czego nie robić? co to znaczy nie samemu?
lucy
7 lutego 2012, 11:40
tzn. co np. zrobi Bóg? co może zrobić Bóg? co w takich wypadkach robi Bóg? Co zrobi Bóg? Bóg tak po prostu sprawi że na wiele rzeczy spojrzysz inaczej, to co kiedyś wydawało się trudne nie do pokonania stanie się nagle proste, to co było niezrozumiałe stanie się jasne i klarowne, na to na co nie mogłeś znaleźć rozwiązania znajdziesz odpowiesz albo to co Cię gnębiło przestanie już ciążyć, z wieloma rzeczami uda Ci się pogodzić, wiele będziesz potrafił zaakceptować, wiele zmienić. Poczujesz ulgę.Trudno mi dokładnie to wyjaśnić, ale po prostu poczujesz się dobrze i bezpiecznie. Poczujesz Jego obecność w swoim życiu. Namacalnie. Dzień po dniu, będziesz się dziwił i odkrywał w poszczególnych wydarzeniach ze swego życia jak Ci pomaga.Bo On ciągle jest i ciągle pomaga. Tylko trzeba pozwolić mu działać.
U
ulijan
6 lutego 2012, 17:04
tzn. co np. zrobi Bóg? co może zrobić Bóg? co w takich wypadkach robi Bóg? Zmienia cię.
S
sdf
6 lutego 2012, 16:55
Ty wiosłuj ale ster oddaj Bogu, Ty bądź budowniczym a Bóg będzie architektem.Potem albo równocześnie staraj się oddać to zniewolenie Panu Bogu, zaufaj, tylko tyle i aż tyle...Bóg będzie działał... tzn. co np. zrobi Bóg? co może zrobić Bóg? co w takich wypadkach robi Bóg? .
6 lutego 2012, 16:21
W tym właśnie rzecz, że trzeba przede wszystkim samemu, a inni mogą mocno wesprzeć , pomóc, zmobilizować. Hm. A? C? Przejście w wierzenia? A to astro nie pomoże? Nędza, ta wiara w astro. Tak, ale trzeba to najpierw samemu zrobić, a Bóg przyjdzie tylko po laury. Zdecydowanie C. Tyle że jak sam znjadzie dość siły woli, że zechce to żaden Bóg już nie bedzie do niczego potrzebny. Astro nawraca. Jest w fazie C. Człowiek bez nadprzyrodniczej protezy jest silniejszy Jest silny jak astro! B. ale twórcy i beneficjenci Twojej religii robią wszystko by wychować z was nieudolnych słabeuszy C ;) Religia astro robi z niego udolnego siłacza. I wtedy tacy jak Ty żyją w ciągłym samoupodleniu, w ciągłym poczuciu winy. B. Nie jak astro: żyje w chwale astro, bez żadnych win. Jak zrobicie coś źle, Znowu seriami leci. B. Astro nic nie robi źle :) to kajacie się do upadu jacy to wy niedobrzy; B. Ziew. Nie jak astro, astro jest najlepszy... jak zrobicie coś dobrze to całą zasługę przypisujecie Bogu. zamiast astro. Usypiam. B. Paranoiczne to, ze idziecie przez życie czyniąc włącznie zło przyjmując czyny dobre jakby były nie wasze. be. Śpię i śni mi się astro. Nie wątpię, że może już więcej nie dasz rady, że być może jesteś stracony Stracony dla religii astro. jak to zakwalifikować? Chyba bełkot. A. ale może Twój wybuch nienawiści A. Astro naprawdę myśli, że ludzie go nienawidzą. Biedactwo. Coraz więcej się wyjaśnia, próbowałem już wyjaśnić jego problemy na podstawie używanego słownictwa ;) Jeśli ktoś jest ciekaw, odsyłam do tamtej dyskusji. Są tu inni zainteresowani - niech sami wybiorą: czytać czy nie czytać. C, zdecydowanie. Nawracanie w duchu astro.
6 lutego 2012, 16:21
Biedaku, tak Cię rozpiera debilna Wyzwiska ;) A. wena twórcza, że latasz za mną? Bełkot. A. @pozostali forumowicze! Macie okazję wykorzystać tytułowe skuteczne uzdrowicielstwo. Tym, którzy nie załapali od razu: uzdrowicielstwo z rąk astro. Więc powyższy sygnał astro można zakwalifikować jako C, wierzenia astro. Bożek astro, czyli sam astro, jest nie tylko wszechwiedzący, ale i wszechmogący. Uzdrawia ;) Ignoruję złośliwy bełkot lexa A. Zapomniałem dodać. Astro nie lubi, gdy ktoś się śmieje z jego prostych wierzeń. Astro lubi natomiast poniżać innych z powodu ich wiary. po wykazaniu jego niezdolności do rzeczowej, celowej rozmowy to zaczął snuć się za mną byle tylko napluć. A. W temacie "rzeczowej rozmowy" (astro zwykle nazywa to "konkretami") astro chodzi oczywiście o niezdolność innych w ogóle do powtarzania jego dogmatów, o czym już pisałem. Poproście o łaskę opamiętania dla niego, bo się biedny pajac własną złością udusi. A. Astro myśli, że budzi czyjąkolwiek złość ;) @astro: lubię cię ;) Czemu taki bełkot z siebie wydalasz? A :) AA i DDA pomagają, często jest to dla chorych jedyne źródło rzetelnej wiedzy o ich przypadłości i możliwych drogach wyjścia. C. Wszechwiedzący astro ;) Katoliku, wiem co to jesst nałóg B, autonobilitacja astro - astro wie wszystko. i wiem jakie idiotyzmy głosisz. Proste, A ;)
WS
W S
6 lutego 2012, 15:41
@ lex@astro: Tuś mi uciekł!Biedaku, tak Cię rozpiera debilna wena twórcza, że latasz za mną? @pozostali forumowicze: Moi drodzy, nie próbujcie nawiązać komunikacji z astro.]@pozostali forumowicze! Macie okazję wykorzystać tytułowe skuteczne uzdrowicielstwo. Ignoruję złośliwy bełkot lexa po wykazaniu jego niezdolności do rzeczowej, celowej rozmowy to zaczął snuć się za mną byle tylko napluć. Poproście o łaskę opamiętania dla niego, bo się biedny pajac własną złością udusi.
lucy
6 lutego 2012, 15:41
Zgadzam się najważniejsze jest chcieć i zaufać.Chcieć jest wtedy gdy człowiek dosięgnie swojego dna (dla każdego może to być coś innego), kiedy widzi się, że jest mu tak bardzo źle z tym nałogiem, że tak bardzo cierpi, że nie ma siły już dłużej z tym żyć.Kiedy uzna że chcę się go pozbyć- to jest najważniejsze, kiedy uzna swoją bezsilność wobec nałogu."Chce to zmienić ale nie potrafię, sam nie dam rady."Od tego wszystko się zaczyna.Potem jest różnie, trzeba podjąć jakieś działania, najważniejsze jest działać, terapia, albo AA.Nie można tego zostawić w myśl zasady samo się rozwiąże.Ty wiosłuj ale ster oddaj Bogu, Ty bądź budowniczym a Bóg będzie architektem.Potem albo równocześnie staraj się oddać to zniewolenie Panu Bogu, zaufaj, tylko tyle i aż tyle.To trudne, ale możliwe.Bóg będzie działał.Zaufanie może nie przyjść od razu to może być proces.Ja Panie Boże sam nie potrafię jestem bezsilny, zbyt słaby pomóż.To jest taka sytuacja w której sam, choćbyś przeszedł tysiące terapii nie podołasz.Na spotkaniach AA dowiesz się że trzeba uwierzyć w Siłę Wyższą (jakkolwiek ją pojmujesz), tylko Ona może Cię uleczyć, ale we współpracy z Tobą. Łaska Boga i Twój wysiłek, Twoje chcenie i Twoje działanie.Zmiana sposobu myślenia, pozbycie się egocentryzmu, odkrywanie i uczenie się swoich emocji.I modlitwa, którą rozpoczyna się każdy miting:"Boże użycz mi pogody ducha abym godził się z tym czego nie mogę zmienić, odwagi abym zmieniał to co mogę zmienić i mądrości abym odróżniał jedno od drugiego." To nie są żadne czary mary - to działa.
WS
W S
6 lutego 2012, 15:40
@ byly nalogowiecq co za idiotyzmy aktywnie niebagatelnie aa i dda pomaga.Czemu taki bełkot z siebie wydalasz? AA i DDA pomagają, często jest to dla chorych jedyne źródło rzetelnej wiedzy o ich przypadłości i możliwych drogach wyjścia. idioto nie wiesz czym jest nalog.Katoliku, wiem co to jesst nałóg i wiem jakie idiotyzmy głosisz. zaden czlowiek nie pomoze. sam tez z tego nie wyjdziesz nie ma sily samemu zawsze wpada sie w to samo gW tym właśnie rzecz, że trzeba przede wszystkim samemu, a inni mogą mocno  wesprzeć , pomóc, zmobilizować. jak Mu zaufasz to Bog zmienia cale zycie a nie tylko nalogTak, ale trzeba to najpierw samemu zrobić, a Bóg przyjdzie tylko po laury. Sam to słusznie radziłeś Wojtkowi, że najpierw musi sam chcieć odrzucić. Tyle że jak sam znjadzie dość siły woli, że zechce to żaden Bóg już nie bedzie do niczego potrzebny. Człowiek bez nadprzyrodniczej protezy jest silniejszy, ale twórcy i beneficjenci Twojej religii robią wszystko by wychować z was nieudolnych słabeuszy. I wtedy tacy jak Ty żyją w ciągłym samoupodleniu, w ciągłym poczuciu winy. Jak zrobicie coś źle, to kajacie się do upadu jacy to wy niedobrzy; jak zrobicie coś dobrze to całą zasługę przypisujecie Bogu. Paranoiczne to, ze idziecie przez życie czyniąc włącznie zło przyjmując  czyny dobre jakby były nie wasze. daruj se odpowiedz przeczytalem doscNie wątpię, że może już więcej nie dasz rady, że być może jesteś stracony, ale może Twój wybuch nienawiści świadczy, że prawda w oczy kole... i zaczniesz myśleć. Twoja sprawa. Są tu inni zainteresowani - niech sami wybiorą: czytać czy nie czytać.
BN
byly nalogowiec
6 lutego 2012, 14:31
A czemu zmyślasz takie bzdury? Gdzieś wyczytał, że nie potrafiłem pomóc rodzinie czy znajomym ? Moja postawa wobec problemów, o których wspominałem (AA i DDA) była bardzo aktywna i niebagatelna. Liczenie na czary mary jest tym bardziej nieskuetczne. Bo nie rozumiesz. Trzeba liczyć na siebie, a nie na Boga. W sobie szukać siły i motywacji, bo jeśli nwet chce to zrobić dla uznania u Boga, to tę siłę i motywcję musi w sobie odnaleźć. q co za idiotyzmy aktywnie niebagatelnie aa i dda pomaga. idioto nie wiesz czym jest nalog. zaden czlowiek nie pomoze. sam tez z tego nie wyjdziesz nie ma sily samemu zawsze wpada sie w to samo g piszesz o modlitwe czary, to teraz proste jak sie modliles i innych zachecasz jak Mu zaufasz to Bog zmienia cale zycie a nie tylko nalog ale szkoda gadac na idiote wyglada ze niezdolny do zrozumienia. daruj se odpowiedz przeczytalem dosc
6 lutego 2012, 13:55
@astro: Tuś mi uciekł! Niedobry astro, znowu szczekasz na obcych. @pozostali forumowicze: Moi drodzy, nie próbujcie nawiązać komunikacji z astro. Nie jest zdolny do zrozumienia waszych słów. Astro wypowiada się za pomocą losowo wybranych sygnałów z trzech grup: A. obelgi i pustosłowie, B. chwalenie astro, C. wierzenia astro. Nie uczy się. Ma ograniczony zasób słownictwa. Lubuje się w słowach: bagienko, wdepnąłem, błoto, uświnić, śmierdzi, konkret, tępy, zabobon, cywilizowany, upośledzony. Jego wierzenia i rytuały są proste. Wierzy w to, że "Nikt nigdy nie wypowiedział rozumnego zdania o Bogu" i że "Dyskusja o Bogu nie ma sensu. Jeśli pisze, że chce z wami rozmawiać, to nie chce z wami rozmawiać. Jeśli prosi o argumenty, to w następnej wypowiedzi pisze, że o nic nie prosił (oba zdania z jego wypowiedzi). Jego kościół jest bardzo prosty: jeden wierzący (astro), jeden nieomylny papież (astro) i jeden bóg wszechwiedzący (astro). Z waszych wypowiedzi zrozumie tylko te, które wiernie powtarzają jego słowa. Nazywa je wtedy konkretem. Jeśli ktoś wątpi w powyższe i nie dowierza, że może istnieć ktoś tak wyjątkowy, jak astro, proponuję przedrzeć się przez próby nawiązania komunikacji z astro w ponad 200 wypowiedziach pod doskonałym skądinąd artykułem Ojca Krzysztofa http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/slowo-boze/art,42.html Autor tego artykułu też próbuje wymienić z nim poglądy, ale astro w jego stronę kieruje tylko wyzwiska i zdania pozostające bez związku z odpowiedziami Ojca Krzysztofa :)
WS
W S
6 lutego 2012, 12:02
@ byly nalogowiecczemu uczysz innych jak radzic sobie z nałogiem skoro nie umiesz pomoc swojemu ojcu i braciom A czemu zmyślasz takie bzdury? Gdzieś wyczytał, że nie potrafiłem pomóc rodzinie czy znajomym ? Moja postawa wobec problemów, o których wspominałem (AA i DDA) była bardzo aktywna i niebagatelna. malo skuteczne te twoje radyLiczenie na czary mary jest tym bardziej nieskuetczne. piszesz tez zeby nie rozmawiac z Bogiem to slabo swiadczy o twojej pomocyBo nie rozumiesz. Trzeba liczyć na siebie, a nie na Boga. W sobie szukać siły i motywacji, bo jeśli nwet  chce to zrobić dla uznania u Boga, to tę siłę i motywcję musi w sobie odnaleźć. Bog to moze zmienic ale ty musisz mu na to ze swoja wola pozwolicToż o tym mówię: Bóg to zrobi jak sam to zrobisz!
BN
byly nalogowiec
6 lutego 2012, 11:51
@ WojtekMoim problemem jest nałóg. [...]Same chęci wystarczają. Tylko to muszą być chęci, wola a nie czcze deklaracje na kacu moralnym. Musi zostać przekroczona pewna masa krytyczna. I odwoływanie się do urojonej instancji wyższej na pewno nie jest pomocą. Nie potepiam Cię, nie krytykuję, wiem co to jest nałóg! Mój ojciec i bracia ulegali alkoholizmowi + doświadczenie życiowe (kwestie AA czy DDA wśród wielu znajomych), lektury - nie jest mi to obcy temat. Ja sam od alkoholizmu jestem wolny, ........ Nie rozmawiaj z Bogiem, tylko z sobą i bliskimi. Powodzenia! czemu uczysz innych jak radzic sobie z nałogiem skoro nie umiesz pomoc swojemu ojcu i braciom malo skuteczne te twoje rady piszesz tez zeby nie rozmawiac z Bogiem to slabo swiadczy o twojej pomocy Wojtek, proszac o pomoc Boga musisz byc swiadom tego, ze odbierze ci ten nalog. ze to stracisz. stracisz to na czym najbardziej ci zalezy. i sie na to zgodzic. to najtrudniejsze bo przeciez bez tego nie umiemy zyc. ja nie umialem. Bog to moze zmienic ale ty musisz mu na to ze swoja wola pozwolic
WS
W S
6 lutego 2012, 11:27
@ WojtekMoim problemem jest nałóg. Próbuję się uwolnić, ale same chęci mi najnormalniej nie wystarczają. Proszę Boga na modlitwie od dawna, aby mnie z niego uwolnił, ale wciąż twkie w moim bagnie. Naprawdę, moje i innych życie było by lepsze, gdyby mnie uzdrowił... Same chęci wystarczają. Tylko to muszą być chęci, wola a nie czcze deklaracje na kacu moralnym. Musi zostać przekroczona pewna masa krytyczna. I odwoływanie się do urojonej instancji wyższej na pewno nie jest pomocą. Nie potepiam Cię, nie krytykuję, wiem co to jest nałóg! Mój ojciec i bracia ulegali alkoholizmowi + doświadczenie życiowe (kwestie AA czy DDA wśród wielu znajomych), lektury - nie jest mi to obcy temat. Ja sam od alkoholizmu jestem wolny, choć alkohol lubię i używam często nie staje mi on nigdy na drodze życia. Ja lubię taki stan po pierwszym łyku: pewnien luz, drobna przyjemność - nie cierpię się upijać i chyba upiłem się w swoim niekrótkim życiu raptem dwa razy. Jako cakiem młody (15-16 lat) człowiek spróbowałem kilka razy narkotyków, a jednocześnie papierosów. W papierosy wsiąkłem do dna - w najgorszym okresie paliłem do 100 szt na dobę! - narkotyki odrzuciłem po tych pierwszych próbach. Nie lubię na forach publicznych poruszania osobistych spraw, ale wiem jakim kataklizmem w życiu jest alkoholizm, więc piszę, abyś wiedział, że moje intencje są szzczere i wiedza nie wyssana z palca. Mój umysł odrzucił nadużywanie alkoholu, mój umysł odrzucił używanie narotyków, bo to zmienia widzenie świata. Zapewne dla tych samych przyczyn wiara nigdy nie zagościla na dobre w mojej głowie, choć jako indoktrynowane dziecko próbowałem jej zrobić miejsce. Za to pierosy działające lekko pobudzająco na długie lata stały sie moim towarzyszami. Uporałem się i z tym, od kilku lat jestem wolnym człowiekiem, ale to dłuższa historia. Ze swojego doświadczenia widzę, że często ludzie nałóg alkoholowy wskutek terapii (choćby w AA) zastępują nałogiem religijnym. Natomiast ludzie religijni przez ciągłe odwoływanie się do zewnetrznej siły magicznej takiej dobrej i wspaniałej co to może za nich zrobić czary-mary, przez liczenie na łatwą magię mają utrudnione wyjście z nałogu. A nawet wedle kościelnych opowieści Bóg pomaga tym co sami sobie pomagają. Nie wiem co to za pomoc i po co ta pomoc jak już człowiek sam zrobi co trzeba, ale jeśli nie potrafisz uwolnić sie od wiary przyjmij do wiadomości, że tak czy siak - musisz sam! To problem ludzki, rób ciągle (najlepiej na piśmie) rachunki zysków i strat, chodź na mityngi AA, żeby szukać pomocy wspólnoty w uświadamianiu sobie szczegółów uzależnienia i dróg znajdowania siły do wyjścia z niego. Nie rozmawiaj z Bogiem, tylko z sobą i bliskimi. Powodzenia!
DC
dziękuję co dzień
6 lutego 2012, 10:46
"Recepta jest bardzo prosta - tak jak On bezwarunkowo zaufać Ojcu. Jeśli to zrobimy - wszystko jest możliwe" Jak zaufać ? Jak to zrobić ? Ja nie potrafię. Oddaję - wszystko - moje problemy bez wyjścia, moje decyzje, moje wybory, niepewności, odaję moje pokireszowane życie - nie próbuję już sklejać po swojemu. Nie stawiam warunków, nie zostawiam nic dla siebie - oddaję. Mimo to nie doświadczam JEGO miłości, JEGO obecności. Jest milczenie, które - z upływem czasu - nasuwa myśli, o zasługiwaniu... [...] Mi pomógł. Na nic nie zasługiwałem. Jego odpowiedzi nie są zgodne z naszymi oczekiwaniami. Jego odpowiedź była bardzo trudna, objęła całe moje życie i nie tak to sobie wyobrażałem. Ale teraz jestem wolny i szczęśliwy.
DO
do OLI
6 lutego 2012, 00:18
"Recepta jest bardzo prosta - tak jak On bezwarunkowo zaufać Ojcu. Jeśli to zrobimy - wszystko jest możliwe" Jak zaufać ? Jak to zrobić ? Ja nie potrafię. Oddaję - wszystko - moje problemy bez wyjścia, moje decyzje, moje wybory, niepewności, odaję moje pokireszowane życie - nie próbuję już sklejać po swojemu. Nie stawiam warunków, nie zostawiam nic dla siebie - oddaję. Mimo to nie doświadczam JEGO miłości, JEGO obecności. Jest milczenie, które - z upływem czasu - nasuwa myśli, o zasługiwaniu... na uwagę, miłość, o córkach bardziej i mniej kochanych, o jeszcze czymś, co muszę zmienić, poprawić, postarać się, że kłopoty błahe, a może nic się już zrobić nie da, a przecież sama zniszczyłam... i jeszcze 100 innych strasznych głupstw. Bardzo tęsknię. Cisza. Pustka, która w zetknięciu z tym, co wciąż słyszę - o trosce, opiece, wierności, obecności, czułości kochającego Ojca - boli. Pytania wiszą w powietrzu. Lęków coraz więcej. Nie mogę dłużej stać w miejscu. Nie wiem dokąd iść. Zaufać... nie rozumiem. Zaufać to dwa. Pokochać - to raz. Pytanie - "jak pokochać?" Tak? Ja umiem pokochać Boga... może to łaska? Paradoksalnie - BO czy istnieje "łaska kochania Boga"???... Nie wiem. Kocham mocno Ojca w Niebie. Pozdrawiam Cię.
S
sylwiusz
5 lutego 2012, 22:56
jeden wpis gdzieś mi przepadł... na miłość się nie zasługuję tym bardziej na MIŁOŚĆ BOGA, KTÓRY JES MIŁOŚCIĄ. ON NAS KOCH BEZWARUNKOWO DLA TEGO, ŻE JESTEŚMY. NA MIŁOŚĆ TRZEBA CZASEM ZASŁUGIWAĆ U LUDZI.... MYŚLĘ ŻE NIE CZUJESZ MIŁOŚCI BOGA- BO JESTEŚ ZRANIONA PRZEZ WŁASNEGO OJCA... DROGĄ UZDROWIENIA MOŻE BYĆ PRZEJŚCIE PRZEZ PROCES PRZEBACZANIA WŁASNEMU OJCU... PO TYM POWINNAŚ CZUĆ TĄ MIŁOŚĆ BO POCZUJESZ SAMA SIEBIE I SWOJE EMOCJE I UCZUCIA. MYŚLĘ ŻE SĄ ONE TERAZ DOSŁWNIE ZAMROŻONE!!! UZDROWIENIE .... NALEŻY JE ODMROŻIĆ -BÓG PRZY TOBIE JEST.... BO MIŁOŚĆ KOCHA I CHCE BYĆ KOCHANĄ, TO JEST ISTOTA BOGA, o tym co czujesz należy rozmawiać i otym co boli też...
S
sylwiusz
5 lutego 2012, 22:05
widzicie ... BÓG JEST .... MIŁOŚCIĄ I DUCHEM... A O TO CZEGO SZYKAMY... WŁAŚNIE MIŁOŚCI... TO ONA UZDRAWIA I LECZY -A RZACZEJ TEN, KTÓRY JEST JEJ ŻRÓDŁEM, KTÓRY ZA NAS UMARŁ I ZMARTWYCHWSTAŁ: TAK DLA NASZEGO ZBAWIENIA!!! ON UMARŁ- BYM JA MÓGŁ ŻYĆ Z NIM W JEGO ZMARTWYCHWSTANIU. JEGO OBECNOŚĆ JAKO MIŁOŚCI DAJE UZDROWIENIE. MYŚLĘ, ŻE NALEŻY PRZED NIM WYLAĆ NASZE: BÓLE SERCA DUSZY I UMYSŁU. ON JEST OSOBĄ I ROZMAWIAJMY ZNIM JAK Z OSOBĄ, KTÓRA ZAWSZE MA CZAS I MIŁOSNĄ UWAŻNOŚĆ - SŁUCHANIA, DLA TEGO W KONTAKCIE Z BOGIEM -SŁYSZYMY CISZĘ - NASZYCH UCZUĆ EMOCJI I ZRANIEŃ. DLA TEGO - Z TYM PRZYCHODZIMY DO NIEGO, ON SŁUCHA TEGO CO W NAS JEST. A NASZE BÓLE I ŁZY ZAMIENIA W RADOŚĆ I LEKKOŚĆ. TO WYMAGA CZASU I CIERPLIWOŚCI. ON NIE USÓWA TEGO WSZYSTKIEGO Z NASZEJ PAMIĘCI, LECZ DAJE MOC TRZEŻWEGO MYŚLENIA, NIE OKALECZA NAS ZAPPOMNIENIEM PRZEZ ALKOCHOL, ON LECZY ZRANIENIA I DAJE ŻYCIE, obwitsze niż dotąd.....
O
Ola
5 lutego 2012, 22:05
"Recepta jest bardzo prosta - tak jak On bezwarunkowo zaufać Ojcu. Jeśli to zrobimy - wszystko jest możliwe" Jak zaufać ? Jak to zrobić ? Ja nie potrafię. Oddaję - wszystko - moje problemy bez wyjścia, moje decyzje, moje wybory, niepewności, odaję moje pokireszowane życie - nie próbuję już sklejać po swojemu. Nie stawiam warunków, nie zostawiam nic dla siebie - oddaję. Mimo to nie doświadczam JEGO miłości, JEGO obecności. Jest milczenie, które - z upływem czasu - nasuwa myśli, o zasługiwaniu... na uwagę, miłość, o córkach bardziej i mniej kochanych, o jeszcze czymś, co muszę zmienić, poprawić, postarać się, że kłopoty błahe, a może nic się już zrobić nie da, a przecież sama zniszczyłam... i jeszcze 100 innych strasznych głupstw. Bardzo tęsknię. Cisza. Pustka, która w zetknięciu z tym, co wciąż słyszę - o trosce, opiece, wierności, obecności, czułości kochającego Ojca - boli. Pytania wiszą w powietrzu. Lęków coraz więcej. Nie mogę dłużej stać w miejscu. Nie wiem dokąd iść. Zaufać... nie rozumiem.
B
Beata
5 lutego 2012, 20:09
@Beata Moim problemem jest nałóg. Próbuję się uwolnić, ale same chęci mi najnormalniej nie wystarczają. Proszę Boga na modlitwie od dawna, aby mnie z niego uwolnił, ale wciąż twkie w moim bagnie. Naprawdę, moje i innych życie było by lepsze, gdyby mnie uzdrowił... A ja, tak po prostu, będę modlić się za Ciebie:) Wiesz, dobrze, że widzisz swój problem, wierzę, że Ci się uda. Nawet gdy upadniesz to powstań, bo co robi dziecko gdy się przewróci -wstaje:) Jezus poda Ci rękę, nie puszczaj jej:)
B
Beata
5 lutego 2012, 20:05
Nie jestm z Odnowy, chociaż mnie do Nich ciągnie:) Moje, takie prawdziwe spotkanie z Panem, odbyło się podczas Mszy Św. z modlitwą o uzdrowienie (w każdym większym mieście sa odprawiane). Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo ja jestem poraniona, Jezus mnie uzdrawia, zawsze temu towarzyszą łzy, to jest szloch nie płacz:) Wracając to tematu - mów do Pana, oddaj Mu wszystko co Cię niepokoi, dręczy, to gdzie jesteś słaba, chora, czy jak Wojtek swoje nałogi. To jest długa droga, upada się i znowu wstaje, częsta spowiedź, Komunia to pomaga. Mów do Pana, wyobraź sobie, że przytulasz się do Jezusa:) On Cię wysłucha. powodzenia:)
K
kia
5 lutego 2012, 19:16
@BEATA : ...oddaj wszytso Panu, on to uporządkuje takie coś można często usłyszeć, zwłaszcza od kogoś z ODNOWY, ale - o co tu tak naprawdę chodzi? czy mógłby mi ktoś to wytłumaczyć? : "oddaj wszystko Panu, on to uporządkuje"
W
Wojtek
5 lutego 2012, 17:26
@Beata Moim problemem jest nałóg. Próbuję się uwolnić, ale same chęci mi najnormalniej nie wystarczają. Proszę Boga na modlitwie od dawna, aby mnie z niego uwolnił, ale wciąż twkie w moim bagnie. Naprawdę, moje i innych życie było by lepsze, gdyby mnie uzdrowił... 
WS
W S
5 lutego 2012, 17:04
@ Piotr Żyłka warto wracać do historii Hioba. Ten człowiek przeżył prawdziwą katorgę, doświadczył ogromnego cierpienia, ale nie zwątpił. Straty i cierpienia nie załamały w nim wiary. Okazał się wzorem cierpliwości. I to jest to, czego bardzo często nam brakujeAleś sobie idola czy idoli znalazł. Bóg chciał się popisać przed szatanem to łubudu! Hiob za cierpliwość dostał nowe dzieci - tłuściejsze - i żonę z większymi cyckami, a tamto poprzednie badziewie posżło w koszty zakładu? Jakże trzeba mieć upodlony umysł, żeby takiego Boga i takiego uległego idiotę jak Hiob brać za wzór. Jeśli to celowa manipulacja, żeby barany dawały się strzyc bezkarnie to ok - szacunek za skuteczność, ale jeśli Ty tak na poważnie o swoich dylemtach duchowych to współczuję. Bóg potrzebuje naszej współpracyA czemu potrzebuje? I czy to jest warunkowane potrzebą czy koniecznością? Potrzebą, bo tak sobie wymyślił (a wymyśla wiele pustych sztuczek jak ta z Hiobem czy ta na Golgocie), czy koniecznością , bo nie kontroluje swojej magii? i chce żebyśmy mu zaufali,Z waszych religijnych opowieści wygląda ktoś zaufania godny najmniej, w każdj chwili może walnąć jakiegoś Hioba dla pustych popisów. A skąd możesz wiedzieć czy nie jesteś członkiem rodziny jakiegoś Hioba i nie pójdziesz zaraz na zwałkę, bo strasznie mądry Bóg da się podpuścić szatanowi jak dziecko? On może rozkazywać złu, a ono jest mu posłuszne.No ba! Rozkazywać to i ja mogę! Z dokładnie takim samym skutkiem posłuszeństwa. Recepta jest bardzo prosta - tak jak On bezwarunkowo zaufać Ojcu. Jeśli to zrobimy - wszystko jest możliwe. Dosłownie wszystko.To czemu mu nie ufacie? Bo to taki wasz Kim Dzong Il - piejecie hymny pochwalne na pokaz, ale zaufania do niego nie macie (i słusznie) i chowacie się pod kieckę Mamusi zamiast do takiego dobrego i mądrego, i kochanego zwracać się ze wszystkim z zaufaniem. Tylko jak zawsze pozostaje pytanie - czy my chcemy Mu zaufać i czy wolimy prawdziwą (ale wymagającą) wolność, od naszego wygodnego, miłego i spokojnego życia?Co to za brednie?! Kto ma takie super wygodne życie i nie chciałby go zamienić na takie z prostej recepty, wedle której można dosłownie wszystko? Ot, pleciesz bezrozumnie do emocji. To jest chore na jakim poczuciu winy za wszystko opiera się wasza religia.
B
BEATA
5 lutego 2012, 13:40
myślę, że cierpienie jest nam przeznaczone, ale grzech...??? oddaj wszytso Panu, on to uporządkuje 
W
Wojtek
5 lutego 2012, 13:18
A co jeśli nas nie uwolni, mimo tych wszystkich próśb o wyzwolenie z grzechu i zapewnień o zaufaniu? Jeśli do końca życia na Ziemii przeznaczył dla mnie cierpienie i grzech? Co wtedy?