Sprawiedliwość? Tyle, o ile… - Łk 15, 1-3. 11-32

Mieczysław Łusiak SJ

W owym czasie zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: "Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi".

Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: "Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: «Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada». Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zebrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie.

A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, które jadały świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.

Wtedy zastanowił się i rzekł: «Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników». Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca.

DEON.PL POLECA


A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem».

Lecz ojciec rzekł do swoich sług: «Przynieście szybko najlepszą suknię i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się». I zaczęli się bawić.

Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to znaczy. Ten mu rzekł: «Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego».

Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: «Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę».

Lecz on mu odpowiedział: «Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się»".

Rozważanie do Ewangelii

Starszy brat miał rację: to było niesprawiedliwe, że ojciec przyjął do domu marnotrawnego syna i jeszcze wyprawił huczną ucztę z powodu jego powrotu. Dlaczego więc ojciec tak postąpił? Czy nie miał poczucia sprawiedliwości?

Dla ojca ważniejszym od sprawiedliwości był jego syn. Człowiek jest ważniejszy od sprawiedliwości! Czy wobec tego poczucie sprawiedliwości jest niepotrzebne? Oczywiście jest potrzebne, ale tylko wtedy, gdy przychodzi nam na myśl, żeby kogoś skrzywdzić. Sprawiedliwość nie powinna być po to tylko, „by była sprawiedliwość”. Najpierw i przede wszystkim trzeba ratować człowieka, a sprawiedliwość jest potrzebna o tyle, o ile w tym pomaga.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sprawiedliwość? Tyle, o ile… - Łk 15, 1-3. 11-32
Komentarze (20)
L
leszek
29 marca 2011, 08:14
Proste jak budowa cepa to jest to, że nie czytasz tego co jest napisane w Ewangeliach ale swoje chore wyobrażenia bierzesz za treść Ewangelii, bo poprzednio twierdziłaś że są takie słowa... Autorzy Ewangelii liczyli na odrobinę inteligencji ze strony czytelników. Ty oczekujesz, że wszystko ma być wyłożone kawę na ławę. Osoba inteligentna potrafi odróżnić to co jest napisane od tego co jest interpretacją i/lub wnioskowaniem z tego co jest napisane. A jak ktoś nie odróżni tego co jest napisane od tego co jest jego interpretacją i/lub wnioskowaniem to albo jest wyjątkowo nierozgarnięty albo zwyczajnie wykazuje się złą wolą.
Jadwiga Krywult
29 marca 2011, 07:25
Proste jak budowa cepa to jest to, że nie czytasz tego co jest napisane w Ewangeliach ale swoje chore wyobrażenia bierzesz za treść Ewangelii, bo poprzednio twierdziłaś że są takie słowa... Autorzy Ewangelii liczyli na odrobinę inteligencji ze strony czytelników. Ty oczekujesz, że wszystko ma być wyłożone kawę na ławę.
.
.
28 marca 2011, 16:20
Ty naprawdę musisz mieć na tym tle jakiś uraz... Wszyscy możemy mieć jakieś urazy mniej lub bardziej ujawnione. Chyba jednak nie chodzi nam o wytykanie sobie urazów, zwłaszcza na forum, lecz o głębsze rozumienie Ewangelii. Czy się mylę? Wytykamy innym urazy, by zobaczyć swoje zranienia. Emocjonujemy się negatywnie, by skonfrontować się z tym, co zaburza nasze życie, by móc to usunąć. Z całą pewnością głębsze zrozumienie Ewangelii owocuje uzdrowieniem.
L
leszek
28 marca 2011, 15:16
Kingo, ja ani w stosunku do starszego syna ani w stosunku do młodszego syna nie wypowiadałem się ani na temat ich rzekomej interesowności ani na temat ich rzekomej bezinteresowności. Moja wypowiedź nastąpiła jako komentarz do Twojej wypowiedzi i wyłącznie w tym kontekście możesz ją odczytywać. W kontekście, czy nie w kontekście, ale się wypowiadałeś, takie są fakty. Kingo, fakty są zupełnie inne niż te które usiłujesz nieudolnie fabrykować. Byłeś bardzo tendencyjny w ocenie braci: starszy jest wg Ciebie rzekomo interesowny, bo nie trzymał buzi w ciup, a młodszy rzekomo bezinteresowny, bo nie żądał przyjęcia jak syna (nic dziwnego, że po takich wyskokach nie żądał). Kingo, w tym momencie zmuszony jestem stwierdzić że zwyczajnie kłamiesz... Kingo, przecież TO TY twierdziłaś że W TEKŚCIE JEST POWIEDZIANE że powiedział dobre słowa synowi dopiero wtedy kiedy syn się upomniał. No to podaj teraz wszystkim gdzie to jest powiedziane Dopisek dużymi literami to Twój dopisek, ja napisałam inaczej: W tekście jest, że powiedział dobre słowa dopiero wtedy, kiedy syn się upomniał. Widzisz różnicę ? Ty napisałaś: W tekście jest, że powiedział dobre słowa dopiero wtedy, kiedy syn się upomniał. A ja napisałem: W tekście jest powiedziane że powiedział dobre słowa synowi dopiero wtedy kiedy syn się upomniał A więc są dwa słowa (podkreślone powyżej) które w żaden sposób nie zmieniają sensu. Jeżeli wg Ciebie zmieniają sens to mi wytłumacz w jaki sposób. Odpowiedz jednak GDZIE w tekście jest, że powiedział dobre słowa dopiero wtedy, kiedy syn się upmniał. NIE MA nic takiego! Zwyczajnie NIE MA nic ani o upominaniu się przez starszego syna o dobre słowa, ani o mówieniu jakichś dobrych słów, tym barzdziej więc nie może być że powiedział dobre słowa dopiero wtedy gdy się upomniał. A więc swoje subiektywne konfabulacje usiłujesz narzucić jako rzeczywistość. W Ewangelii słowa ojca do syna są tylko raz, na końcu, Bo to jest przypowieść o synu marnotrawnym a nie o bracie syna marnotrawnego! Najpierw Jezus opowiada przypowieść o zagubionej owcy, jak to dobry pasterz zostawia 99 owiec i idzie szukać tej jednej która zginęła, a po odnalezieniu jej sprasza przyjaciół i sąsiadów na ucztę, kończąc (Łk 15,7): Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. Potem Jezus opowiada przypowieść o zagubionej drahmie, jak to kobieta która zgubiła jedną drahmę i wymiata cały dom aby ją znaleźć, a gdy ją znajduje sprasza przyjaciółki i sąsiadki, kończąc (Łk 15,10): Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca. I na koniec Jezus opowiada przypowieść o synu marnotrawnym, kończąc analogicznie jak i poprzednio, że trzeba się cieszyć z powrotu zagubionego syna (Łk 15,32): A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się. A starszy syn pojawia się tutaj jedynie na koniec, jako negatywny przykład człowieka niezadowolonego z miłosiernego przyjęcia grzesznika. więc mam rację, że ojciec skierował do syna dobre słowa dopiero wtedy, gdy ten się upomniał. Z tekstu Ewangelii nie wynika, że ojciec kierował dobre słowa wcześniej. Nieprawda. Nie masz racji. To wyłącznie Twoja tendencyjna nadinterpretacja. Jeszcze trochę a zaczniesz dowodzić, że z tekstu Ewangelii nie wynika że ojciec nie molestował seksualnie starszego syna, i że napewno musiał go molestować skoro nie jest napisane że go nie molestował. To jest przypowieść o synu marnotrawnym a nie o jego starszym bracie, więc Jezus nie musiał w niej malować szczegółowego obrazu rodzinnego i podał to co było istotne z Jego punktu widzenia. A mniemanologia że skoro nie wynika że odzywał się do syna to znaczy że się nie odzywał jest idiotyczna. niby to w którym wersie są słowa o ojcu wypatrującym bezustannie młodszego syna?!? Nie ma takich słów! 'A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko' To proste jak budowa cepa, że gdyby ojciec nieustannie nie wypatrywał, to nie ujrzałby, gdy syn był jeszcze daleko. Proste jak budowa cepa to jest to, że nie czytasz tego co jest napisane w Ewangeliach ale swoje chore wyobrażenia bierzesz za treść Ewangelii, bo poprzednio twierdziłaś że są takie słowa...
Jadwiga Krywult
28 marca 2011, 13:40
Kingo, ja ani w stosunku do starszego syna ani w stosunku do młodszego syna nie wypowiadałem się ani na temat ich rzekomej interesowności ani na temat ich rzekomej bezinteresowności. Moja wypowiedź nastąpiła jako komentarz do Twojej wypowiedzi i wyłącznie w tym kontekście możesz ją odczytywać. W kontekście, czy nie w kontekście, ale się wypowiadałeś, takie są fakty. Byłeś bardzo tendencyjny w ocenie braci: starszy jest wg Ciebie rzekomo interesowny, bo nie trzymał buzi w ciup, a młodszy rzekomo bezinteresowny, bo nie żądał przyjęcia jak syna (nic dziwnego, że po takich wyskokach nie żądał). Kingo, przecież TO TY twierdziłaś że W TEKŚCIE JEST POWIEDZIANE że powiedział dobre słowa synowi dopiero wtedy kiedy syn się upomniał. No to podaj teraz wszystkim gdzie to jest powiedziane Dopisek dużymi literami to Twój dopisek, ja napisałam inaczej: W tekście jest, że powiedział dobre słowa dopiero wtedy, kiedy syn się upomniał. Widzisz różnicę ? W Ewangelii słowa ojca do syna są tylko raz, na końcu, więc mam rację, że ojciec skierował do syna dobre słowa dopiero wtedy, gdy ten się upomniał. Z tekstu Ewangelii nie wynika, że ojciec kierował dobre słowa wcześniej. niby to w którym wersie są słowa o ojcu wypatrującym bezustannie młodszego syna?!? Nie ma takich słów! 'A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko' To proste jak budowa cepa, że gdyby ojciec nieustannie nie wypatrywał, to nie ujrzałby, gdy syn był jeszcze daleko.
L
leszek
28 marca 2011, 13:15
Wg Twoich kryterów to pewnie tak, zapewne nie była bezinteresowna. To wg Twoich kryteriów nie była bezinteresowna, podobnie jak WG CIEBIE starszy syn był rzekomo interesowny, bo ośmielił się wyrazić żal z powodu urządzania uczt tylko dla jednego syna. Kingo, ja ani w stosunku do starszego syna ani w stosunku do młodszego syna nie wypowiadałem się ani na temat ich rzekomej interesowności ani na temat ich rzekomej bezinteresowności. Moja wypowiedź nastąpiła jako komentarz do Twojej wypowiedzi i wyłącznie w tym kontekście możesz ją odczytywać. A to co wypisujesz na temat mojej wypowiedzi i tekstu biblijnego to ewidentne fałszerstwo! Nie twierdziłem ani że młodszy syn był bezinteresowny ani że starszy był interesowny. Tym bardziej nie twierdziłem, że starszy był interesowny bo wyraził żal z powodu urządzania uczt tylko dla jednego syna - wciskanie mi Twoich fałszywych interpretacji jako moje rzekome wypowiedzi uważam za wyjątkowo niegodziwą nieuczciwość. Przypomnę Ci więc że w dn 2011-03-27 10:22:56 stwierdziłaś m.in.: Mlodszy byl interesowny, wrocil, bo nie mial co jesc, a nie z milosci do ojca. Natomiast starszy, powszechnie uwazany za wrednego typa, wreszcie uslyszal od ojca mile slowa. I komentując Twoje w/w stwierdzenie odpowiedziałem Ci: Owwszem, młodszy wrócił nie z miłości do ojca lecz z głodu. Nie można mu jednak zarzucić interesowności bo wracał nie roszcząc sobie pretensji do przyjęcia jak syna, a gotów był zostać choćby jednym z najemników. Ale starszy też wcale się miłością do ojca nie wykazał, i to raczej on wykazał się interesownością. Okazało się że nie służył ojcu z miłości lecz dla interesu. Gdy wrócił jego brat to zamiast cieszyć się szczęściem rzekomo kochanego ojca, to zaczął okazywać swoje niezadowolenie z niewłaściwego wg niego nagradzania jego pracy. A gdy się nadal zapierałaś przy swoim twierdząc że: Interesowny był powrót, żeby mieć co jeść. to jeszcze dodałem następnym razem, że: Równie dobrze możnaby dowodzić że Twoje pisanie tutaj jest wyrazem Twojej interesowności. Piszesz bo masz w tym interes. Bo chcesz wyrażać swoje opinie, poglądy. Jeśli więc narzucisz takie rozumienie interesowności to okaże się że wszelkie świadome działanie ukierunkowane na cel jest działaniem interesownym. W tekście jest, że powiedział dobre słowa dopiero wtedy, kiedy syn się upomniał. ŻADEN z przytoczonych powyżej cytatów z Twoich wypowiedzi NIE MA jakiegokolwiek uzasadnienia w tekscie, łącznie z ostatnim, w którym twierdzisz, że w tekście jest, podczas gdy nic takiego w tekście zwyczajnie nie ma. No to wskaż, w którym miejscu jest napisane, że ojciec mówił dobre słowa synowi.  Nie ma takich słów, jest tylko ojciec wypatrujący bezustannie młodszego syna. Kingo, najpierw podaj mi gdzie ja twierdziłem że przypowieści napisane jest jak to ojciec mówił dobre słowa synowi. Nie twierdziłem że tak jest napisane? No to nie domagaj się odem mnie abym dowodził stwierdzeń których nie wygłaszałem. Kingo, przecież TO TY twierdziłaś że W TEKŚCIE JEST POWIEDZIANE że powiedział dobre słowa synowi dopiero wtedy kiedy syn się upomniał. No to podaj teraz wszystkim gdzie to jest powiedziane! Który to wers?!? A skoro NIE MA to przyznaj się do złapania na kłamstwie i przeproś! Tak się zapędziłaś w swoich kłamstwach, że już kłamstwo kłamstwem poganiasz... niby to w którym wersie są słowa o ojcu wypatrującym bezustannie młodszego syna?!? Nie ma takich słów!
Jadwiga Krywult
28 marca 2011, 11:08
Wg Twoich kryterów to pewnie tak, zapewne nie była bezinteresowna. To wg Twoich kryteriów nie była bezinteresowna, podobnie jak WG CIEBIE starszy syn był rzekomo interesowny, bo ośmielił się wyrazić żal z powodu urządzania uczt tylko dla jednego syna. W tekście jest, że powiedział dobre słowa dopiero wtedy, kiedy syn się upomniał. ŻADEN z przytoczonych powyżej cytatów z Twoich wypowiedzi NIE MA jakiegokolwiek uzasadnienia w tekscie, łącznie z ostatnim, w którym twierdzisz, że w tekście jest, podczas gdy nic takiego w tekście zwyczajnie nie ma. No to wskaż, w którym miejscu jest napisane, że ojciec mówił dobre słowa synowi.  Nie ma takich słów, jest tylko ojciec wypatrujący bezustannie młodszego syna.
L
leszek
28 marca 2011, 10:56
Gdy ja na podstawie tekstu mówię o zachowaniu starszego syna to Ty to nazywasz oczernianiem starszego syna? Wydaje Ci się, że mówisz tylko na podstawie tekstu. Tak naprawdę powtarzasz pewne interpretacje tekstu. W tekście są zapisane słowa starszego brata: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę. A więc nie jest żadną interpretacją twierdzenie, że starszy syn nie mógł znieść tego, że choć młodszy syn zachował się źle, to ojciec mu wybaczył i ciesząc się jego powrotem wydał ucztę. Ty to ujęłaś słowami: 'Starszy syn nie mógł znieść tego, że ojciec młodszemu urządził ucztę, a jemu nigdy nie.' Gdzie tu więc są jakieś powtarzane przeze mnie rzekomo interpretacje? A już interpretacją nie wiadomo skąd wziętą jest, że ojciec okazywał miłośc starszemu synowi - w tekście tego na pewno nie ma. W tekście jest, że powiedział dobre słowa dopiero wtedy, kiedy syn się upomniał. Kingo, stosujesz nieuczciwe metody dyskusji. Wpierw wygłaszasz swoje nie wiadomo skąd wzięte stwierdzenia, a potem przeinaczasz moje protesty aby stawiać mi je w formie kontrargumentów. Wpierw oznajmiasz mi swoją zupełnie bez pokrycia w tekście interpretację, że starszy syn nie mógł liczyć na zainteresowanie i okazanie miłość ojca. A jak protestując zwróciłem Ci uwagę, że nie ma jakichkolwiek podstaw aby tak twierdzić 'Nie ma żadnych powodów aby podejrzewać, że ojciec nie okazywał starszemu synowi miłości i nie mógł liczyć na zainteresowanie ojca. Wręcz przeciwnie' to stawiasz zarzuty o rzekomej interpretacji nie wiadomo skąd wziętej że ojciec okazywał miłość starszemu synowi? Jeśli mówić o nie wiadomo skąd wziętych interpretacjach to wyłącznie Ty je tutaj wygłaszałaś. Przypomnę Ci: 2011-03-27 10:22:56: starszy, ktory swoim majatkiem rozporzadzal rozsadnie i spokojnie, bonusa nie dostal, co wiecej, nie mogl liczyc na zainteresowanie ojca, starszemu ojciec nie okazywal milosci i o to moim zdaniem starszy mial zal. 2011-03-27 21:35:25: Nawet nie reagował na to, że jego syn tylko tyra i tyra. No i na początku tego akapitu: W tekście jest, że powiedział dobre słowa dopiero wtedy, kiedy syn się upomniał. ŻADEN  z przytoczonych powyżej cytatów z Twoich wypowiedzi NIE MA jakiegokolwiek uzasadnienia w tekscie, łącznie z ostatnim, w którym twierdzisz, że w tekście jest, podczas gdy nic takiego w tekście zwyczajnie nie ma. Zastanawiam się jak to możliwe, aby jednym zdaniu postawić zarzut że 'w tekście tego na pewno nie ma' (na temat okazywania miłości starszemu synowi) a zaraz w następnym zdaniu stwierdzić, że 'W tekście jest, że powiedział dobre słowa dopiero wtedy, kiedy syn się upomniał' podczas gdy w tekście NIE MA nic takiego! Rozbrajają mnie słodziutkie teksty tych, którzy wszystko rozumieją i ze wszystkim się zgadzają. Mnie też takie teksty rozbrajają. Ale znacznie bardziej mnie rozbrajają takie teksty jak Twoje... Jakoś bł. Matka Teresa uważała za problem brak oznak zainteresowania swoją osobą ze strony Boga, jej listy świadczą o tym. Pewnie nie służyła Bogu i ludziom bezinteresownie, hę ? Wg Twoich kryterów to pewnie tak, zapewne nie była bezinteresowna. Ale absolutnie nie zgadzam się Tobą.
Jadwiga Krywult
28 marca 2011, 07:20
Gdy ja na podstawie tekstu mówię o zachowaniu starszego syna to Ty to nazywasz oczernianiem starszego syna? Wydaje Ci się, że mówisz tylko na podstawie tekstu. Tak naprawdę powtarzasz pewne interpretacje tekstu. A już interpretacją nie wiadomo skąd wziętą jest, że ojciec okazywał miłośc starszemu synowi - w tekście tego na pewno nie ma. W tekście jest, że powiedział dobre słowa dopiero wtedy, kiedy syn się upomniał. Rozbrajają mnie słodziutkie teksty tych, którzy wszystko rozumieją i ze wszystkim się zgadzają. Jakoś bł. Matka Teresa uważała za problem brak oznak zainteresowania swoją osobą ze strony Boga, jej listy świadczą o tym. Pewnie nie służyła Bogu i ludziom bezinteresownie, hę ?
7
7F79J
28 marca 2011, 00:17
Ty naprawdę musisz mieć na tym tle jakiś uraz... Wszyscy możemy mieć jakieś urazy mniej lub bardziej ujawnione. Chyba jednak nie chodzi nam o wytykanie sobie urazów, zwłaszcza na forum, lecz o głębsze rozumienie Ewangelii. Czy się mylę?
L
leszek
27 marca 2011, 23:17
Nie ma żadnych powodów aby podejrzewać, że ojciec nie okazywał starszemu synowi miłości i nie mógł liczyć na zainteresowanie ojca. Wręcz przeciwnie. A to niby jak okazywał zainteresowanie ? Nawet nie reagował na to, że jego syn tylko tyra i tyra. Kingo, czytaj ze zrozumieniem i nie pogrywaj sobie. Jestem coraz bardziej zaskoczony i coraz bardziej zadziwiony dlaczego tak się zawzięłaś by oczerniać młodszego syna i gloryfikowaś starszego. Masz pretensje że Jezus nie opowiedział jak ojciec okazywał zainteresowanie starszemu synowi, i bez jakichkolwiek podstaw w opowieści Jezusa ubzdurałaś sobie a to że ojciec nieokazywał zainteresowania i miłości starszemu synowi, a to że starszy syn tylko tyrał i tyrał a on nie reagował... Masz jakiś uraz psychiczny związany z młodszym rodzeństwem? Starszy syn sam z wyrzutem powiedział o co mu chodzi: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę. Starszy syn nie mógł znieść tego, że ojciec wybaczył marnotrawnemu synowi/bratu. Starszy syn nie mógł znieść tego, że ojciec młodszemu urządził ucztę, a jemu nigdy nie. Czyli po prostu zżerała go zwyczajna zawiść... Ojciec wybaczył synowi marnotrawnemu a nawet urządził ucztę zamiast go przegonić... Przecież już poprzednio to pisałem! Owwszem, młodszy wrócił nie z miłości do ojca lecz z głodu. Nie można mu jednak zarzucić interesowności bo wracał nie roszcząc sobie pretensji do przyjęcia jak syna, a gotów był zostać choćby jednym z najemników. Interesowny był powrót, żeby mieć co jeść. Żądanie przyjęcia jak syna byłoby wyrazem bezczelności i wcale nie świadczy o braku interesowności. Równie dobrze moznaby dowodzić że Twoje pisanie tutaj jest wyrazem Twojej interesowności. Piszesz bo masz w tym interes. Bo chcesz wyrażać swoje opinie, poglądy. Ale starszy też wcale się miłością do ojca nie wykazał, i to raczej on wykazał się interesownością. Okazało się że nie służył ojcu z miłości lecz dla interesu. Służył z miłości, Gdyby służył z miłości to cieszył by się radością umiłowanego ojca z powrotu syna. I nie robiłby wyrzutów że ojciec nie dał mu nigdy koźlęcia aby się zabawił. a to że oczekiwał od ojca objawów miłości, jest chyba normalne. Owszem, oczekiwanie od ojca objawów miłości jest jak najbardziej normalne. Ale stawianie tamtemu ojcu zarzutów że nie okazywał synowi miłości nie ma jakichkolwiek podstaw więc jest już nienormalne, jest wręcz objawem jakiegoś urazu. Gdy wrócił jego brat to zamiast cieszyć się szczęściem rzekomo kochanego ojca, to zaczął okazywać swoje niezadowolenie z niewłaściwego wg niego nagradzania jego pracy. Nie oczerniaj starszego syna, bo to grzech. Dobre sobie! Gdy ja na podstawie tekstu mówię o zachowaniu starszego syna to Ty to nazywasz oczernianiem starszego syna? Ale jak Ty Kingo bez jakichkolwiek podstaw oczerniasz i młodszego syna zarzucając mu interesowność i samego ojca zarzucając mu że nie okazywał starszemu synowi ani miłości ani zainteresowania to już to wg Ciebie nie jest oczernianiem?  Ty naprawdę musisz mieć na tym tle jakiś uraz...
Jadwiga Krywult
27 marca 2011, 21:35
Nie ma żadnych powodów aby podejrzewać, że ojciec nie okazywał starszemu synowi miłości i nie mógł liczyć na zainteresowanie ojca. Wręcz przeciwnie. A to niby jak okazywał zainteresowanie ? Nawet nie reagował na to, że jego syn tylko tyra i tyra. Starszy syn sam z wyrzutem powiedział o co mu chodzi: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę. Starszy syn nie mógł znieść tego, że ojciec wybaczył marnotrawnemu synowi/bratu. Starszy syn nie mógł znieść tego, że ojciec młodszemu urządził ucztę, a jemu nigdy nie. Owwszem, młodszy wrócił nie z miłości do ojca lecz z głodu. Nie można mu jednak zarzucić interesowności bo wracał nie roszcząc sobie pretensji do przyjęcia jak syna, a gotów był zostać choćby jednym z najemników. Interesowny był powrót, żeby mieć co jeść. Żądanie przyjęcia jak syna byłoby wyrazem bezczelności i wcale nie świadczy o braku interesowności. Ale starszy też wcale się miłością do ojca nie wykazał, i to raczej on wykazał się interesownością. Okazało się że nie służył ojcu z miłości lecz dla interesu. Służył z miłości, a to że oczekiwał od ojca objawów miłości, jest chyba normalne. Gdy wrócił jego brat to zamiast cieszyć się szczęściem rzekomo kochanego ojca, to zaczął okazywać swoje niezadowolenie z niewłaściwego wg niego nagradzania jego pracy. Nie oczerniaj starszego syna, bo to grzech.
L
leszek
27 marca 2011, 13:31
Jezeli rzeczywiscie, jak piszesz, starszy dziedziczyl wszystko, to mlodszemu ojciec wyprawil uczte z majatku starszego :)). Kingo, piszesz nieprawdę. Ojciec wyprawił ucztę ze swojego majątku. Nie rozumiem dlaczego usiłujesz mieszać. Ale nie sprowadzajmy problemu do zachlannosci. Chodzi o co innego. Mlodszy dostal bonusa (szczegolne zainteresowanie ojca, jego radosc, uczta), a starszy, ktory swoim majatkiem rozporzadzal rozsadnie i spokojnie, bonusa nie dostal, co wiecej, nie mogl liczyc na zainteresowanie ojca, starszemu ojciec nie okazywal milosci i o to moim zdaniem starszy mial zal. Nie ma żadnych powodów aby podejrzewać, że ojciec nie okazywał starszemu synowi miłości i nie mógł liczyć na zainteresowanie ojca. Wręcz przeciwnie. Więc znowuż piszesz nieprawdę. Starszy syn sam z wyrzutem powiedział o co mu chodzi: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę. Starszy syn nie mógł znieść tego, że ojciec wybaczył marnotrawnemu synowi/bratu. Mam wrazenie, ze mlodszy jest oceniany zbyt dobrze, a starszy zbyt zle. Wrażenia możesz mieć. Tyle że w przypowieści nie masz dla nich jakichkolwiek podstaw więc Twoje wrażenie wynikają z Twojego subiektywnego nastawienia, z jakichś własnych przeżyć. Mlodszy byl interesowny, wrocil, bo nie mial co jesc, a nie z milosci do ojca. Natomiast starszy, powszechnie uwazany za wrednego typa, wreszcie uslyszal od ojca mile slowa. Owwszem, młodszy wrócił nie z miłości do ojca lecz z głodu. Nie można mu jednak zarzucić interesowności bo wracał nie roszcząc sobie pretensji do przyjęcia jak syna, a gotów był zostać choćby jednym z najemników. Ale starszy też wcale się miłością do ojca nie wykazał, i to raczej on wykazał się interesownością. Okazało się że nie służył ojcu z miłości lecz dla interesu. Gdy wrócił jego brat to zamiast cieszyć się szczęściem rzekomo kochanego ojca, to zaczął okazywać swoje niezadowolenie z niewłaściwego wg niego nagradzania jego pracy. Jemu ewidentnie dolegało to że ojciec przyjął z miłością jego marnotrawnego brata zamiast go przegonić. Jak widac, Leszek tak wlasnie niesprawiedliwie ocenia. Dobre sobie! Jak ja mówię o tym o czym mówi przypowieść, to ja niesprawiedliwie oceniam? Ale jak Ty Kingo, wg własnego widzi-mi-się oskarżasz ojca o brak zainteresowania starszym synem i o nie okazywanie mu miłości, to zapewne nie są to niesprawiedliwe oceny lecz przenikliwe i sprawiedliwe refleksje?
7
7F79J
27 marca 2011, 12:41
Uff! Jaj boli ten fragment Ewangelii, gdy akurat dzisiaj miało się okazję przeżyć analogiczne wydarzenie i doświadczyć zazdrości starszego syna. Czy jest na to jakieś lekarstwo? Piszesz zbyt enigmatycznie. Lekarstwo na co? Na przeżywanie doświadczenia zazdrości starszego syna? Czy na zazdrość starszego syna? A starszy syn ma 20-30 lat czy 2-3 lata? Leszku, to w tym przypadku nie ma żadnego znaczenia. Wszystko jedno, czy jest się bratem, synem, sąsiadem, czy kimkolwiek. To jest raczej niewdzięczność wobec Ojca i brak zaufania, że to, co robi jest najlepsze dla nas wszystkich.
Jadwiga Krywult
27 marca 2011, 10:22
A więc, nie tylko młodszy syn dostał swój majątek ale i starszy syn dostał to co na niego przypadało. Gdybanie więc że starszy syn oczekiwał że może ojciec mu coś da jest bez jakiegokolwiek uzasadnienia, bo majątek do swojej dyspozycji miał więc mógł sobie imprezować z przyjaciółmi, a jako pierworodny dziedziczył wszystko. Jezeli rzeczywiscie, jak piszesz, starszy dziedziczyl wszystko, to mlodszemu ojciec wyprawil uczte z majatku starszego :)). Ale nie sprowadzajmy problemu do zachlannosci. Chodzi o co innego. Mlodszy dostal bonusa (szczegolne zainteresowanie ojca, jego radosc, uczta), a starszy, ktory swoim majatkiem rozporzadzal rozsadnie i spokojnie, bonusa nie dostal, co wiecej, nie mogl liczyc na zainteresowanie ojca, starszemu ojciec nie okazywal milosci i o to moim zdaniem starszy mial zal. Mam wrazenie, ze mlodszy jest oceniany zbyt dobrze, a starszy zbyt zle. Mlodszy byl interesowny, wrocil, bo nie mial co jesc, a nie z milosci do ojca. Natomiast starszy, powszechnie uwazany za wrednego typa, wreszcie uslyszal od ojca mile slowa. Jemu ewidentnie dolegało to że ojciec przyjął z miłością jego marnotrawnego brata zamiast go przegonić. Jak widac, Leszek tak wlasnie niesprawiedliwie ocenia.
L
leszek
27 marca 2011, 08:35
Uff! Jaj boli ten fragment Ewangelii, gdy akurat dzisiaj miało się okazję przeżyć analogiczne wydarzenie i doświadczyć zazdrości starszego syna. Czy jest na to jakieś lekarstwo? Piszesz zbyt enigmatycznie. Lekarstwo na co? Na przeżywanie doświadczenia zazdrości starszego syna? Czy na zazdrość starszego syna? A starszy syn ma 20-30 lat czy 2-3 lata?
F
figa
26 marca 2011, 21:18
Uff! Jaj boli ten fragment Ewangelii, gdy akurat dzisiaj miało się okazję przeżyć analogiczne wydarzenie i doświadczyć zazdrości starszego syna. Czy jest na to jakieś lekarstwo?
L
leszek
26 marca 2011, 18:49
Czy ojciec byl sprawiedliwy dla starszego brata ? 'Wszystko moje do ciebie nalezy', ale moze syn oczekiwal, ze ojciec cos mu da, a nie tylko bez zadnego osobistego zainteresowania zezwoli, ze sobie wezmie. Kingo, napisane jest, że: Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: «Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada». Podzielił więc majątek między nich. A więc, nie tylko młodszy syn dostał swój majątek ale i starszy syn dostał to co na niego przypadało. Gdybanie więc że starszy syn oczekiwał że może ojciec mu coś da jest bez jakiegokolwiek uzasadnienia, bo majątek do swojej dyspozycji miał więc mógł sobie imprezować z przyjaciółmi, a jako pierworodny dziedziczył wszystko. Jemu ewidentnie dolegało to że ojciec przyjął z miłością jego marnotrawnego brata zamiast go przegonić.
Alicja Snaczke
26 marca 2011, 16:54
Młodszy syn roztrwonił tylko swoją część majątku. Starszy syn, według słów ojca mógł korzystać z wszystkiego, co należało do ojca. Gdyby poprosił o swoją część też by ją dostał, i mógł wyruszyć w świat. Czasem trzeba wziąć, co swoje; ; upaść, by się podnieść; zagubić się, by się odnaleźć. Decyzja syna marnotrawnego o powrocie do domu ojca była dobrym wyborem. Radość ojca wypływa z przebaczenia swojemu synowi. Każdy z nas powinien się radować z nawrócenia nie tylko swojego, ale też i bliźniego. 
Jadwiga Krywult
26 marca 2011, 08:55
Czy ojciec byl sprawiedliwy dla starszego brata ? 'Wszystko moje do ciebie nalezy', ale moze syn oczekiwal, ze ojciec cos mu da, a nie tylko bez zadnego osobistego zainteresowania zezwoli, ze sobie wezmie.